NAUKA.DOC

(32 KB) Pobierz
NAUKA

NAUKA.

 

Początek każdego nowego roku szkolnego rodzi pytania, zazwyczaj podświadome: "Dlaczego muszę się tego uczyć? Do czego będzie mi to potrzebne?». Szkoła daje wielką okazję, by zdobyć «klucze» życia. Często, tak jak to się wydarzyło w poniższej bajce, wiele rzeczy, których trzeba się nauczyć, może wydawać się mało ważne albo nawet niepotrzebne, a tymczasem w odpowiednim momencie okaże

się bardzo przydatne.

Bajka o trzech językach

Kiedyś w królestwie, którego nazwy od dawna nie znano, żył stary hrabia. Miał on jednego syna. Ten syn miał odziedziczyć tytuł i włości hrabstwa. Ojciec powierzył go najsłynniejszym nauczycielom w okolicy, aby przekazali mu wiedzę i nauczyli dobrych manier. Miał stać się prawdziwym hrabią, spadkobiercą wielkiego rodu, który dał królestwu nawet królów.

Dzielny chłopak, który nosił imię Alois, chętnie uczył się dobrych manier, ale zupełnie nie interesowała go wiedza i na próżno wysilali się nauczyciele, i profesorowie miasteczka. Pewnego dnia zdesperowany ojciec wezwał go i rozpościerając ramiona powiedział do niego: "Posłuchaj, mój synu: cokolwiek robię, z jakiejkolwiek strony zaczynam, nie udaje mi się nic wpakować do twej łepetyny. Musisz stąd odejść. Powierzę cię słynnemu nauczycielowi, może jemu się uda". Aloisowi było przykro, że zasmuca i rozczarowuje ojca. Pochylił głowę na znak posłuszeństwa i wyszeptał: "Dobrze, ojcze".

Trzy lata, trzy języki

Chłopak został posłany za granicę do pewnego miasta i pozostał tam u słynnego nauczyciela przez cały rok. Po tym czasie powrócił znowu do domu. Hrabia czekał na niego niecierpliwie i jeszcze przed powitaniem zapytał: «A więc synu, czego się nauczyłeś?". "Ojcze, nauczyłem się szczekania psów", odpowiedział dobry Alois.

"Święty Boże!», zawołał ojciec, "czy tylko tego się nauczyłeś? Muszę więc posłać cię do innego miasta, do innego nauczyciela". Chłopak nawet nie rozpakował swoich rzeczy. Odjechał do innego miasta i został zapisany na najsłynniejsze wykłady na uniwersytecie. Również tam pozostał przez rok. Gdy wrócił do domu, ojciec znów go spytał: "Synu mój, czego się nauczyłeś?". On odpowiedział: "Ojcze, nauczyłem się języka ptaków". Tym razem ojciec rozgniewał się i zaczął krzyczeć: "Jesteś do niczego! Zmarnowałeś cenny czas i niczego się nie nauczyłeś! Czy nie wstyd ci stawać przede mną i mówić mi o tych głupstwach? Jak byśmy byli papugami! Do czego może ci się przydać język ptaków czy szczekanie psów?

Jak możesz być tak głupi? Poślę cię do największego profesora królestwa, ale jeżeli i tym razem nie nauczysz się niczego, wyrzeknę się ciebie i wydziedziczę cię". Alois pozostał przez rok u trzeciego profesora. Gdy nadeszła pora powrotu do domu, trochę się wahał, ale pomyślał sobie: "Tym razem nauczyłem się rzeczy naprawdę trudnej i chyba mój ojciec będzie zadowolony. Gdy powrócił do domu,

bardzo zniecierpliwiony ojciec wybiegł mu naprzeciw i spytał: "Synu mój, czego się nauczyłeś?". Alois z dumą powiedział: "Drogi ojcze, w tym roku nauczyłem się rechotania żab".

Stara, waląca się wieża

Wówczas ojciec strasznie się rozgniewał. Wezwał do siebie swój dwór i rzekł: "Ten chłopak nie jest już moim synem, wyrzekam się go i nakazuję, byście zaprowadzili go do lasu i tam zabili. Poddani hrabiego zaprowadzili chłopca do

lasu, ale gdy mieli go pozbawić życia, żal im się go zrobiło i pozwolili mu odejść. Wyłupili oczy i wycięli język zabitemu jeleniowi, by zanieść je hrabiemu na dowód, że wykonali rozkaz. Chłopak tułał się i po pewnym czasie dotarł

do zamku, w którym poprosił o nocleg. "Dobrze", powiedział kasztelan. «Jeśli chcesz przenocować tam, w starej wieży, idź! Jednak ostrzegam cię, można tam stracić życie, gdyż w wieży zadomowiły się bezpańskie psy, które ciągle

wyją i szczekają, a o określonej godzinie muszą zagryźć jakąś istotę ludzką. Dlatego tu cała okolica pogrążona jest w bólu i żałobie, ale nikt nie potrafi rozwiązać tego problemu". Alois nie okazał strachu i powiedział: "Pozwólcie mi

pójść do psów, tylko dajcie mi dla nich coś do zjedzenia. Mnie nic nie zrobią". Ponieważ nie chciał nic innego, dali mu pożywienie dla tych dzikich zwierząt i zaprowadzili go do wieży. Gdy wszedł, psy wcale nie zaczęły szczekać, otoczyły go i machając ogonami zjadły przyniesione pożywienie. Następnego ranka ku zdumieniu wszystkich chłopak stanął zdrów i cały przed kasztelanem i powiedział: "Psy wytłumaczyły mi w swoim języku, dlaczego zamieszkały w wieży i wyrządzają szkodę wokoło. Są ofiarami czarów - muszą strzec wielkiego skarbu, który znajduje się we wieży i nie będą spokojne, dopóki ten skarb nie zostanie

stamtąd usunięty. Udało mi się zrozumieć, jak można to zrobić". Wówczas wszyscy, którzy to usłyszeli, bardzo ucieszyli się. Kasztelan przyrzekł, że uzna go za syna, jeśli szczęśliwie doprowadzi sprawę do końca. Chłopak udał się

więc ponownie do wieży, a ponieważ wiedział, jak się do tego zabrać, wyniósł stamtąd okutą skrzynię pełną złota. Od tej chwili nikt już nie słyszał ujadania bezpańskich psów. Zniknęły i cała okolica odetchnęła z ulgą.

Dwa białe gołębie

Po pewnym czasie Alois postanowił udać się do stolicy królestwa. Wędrując, przechodził koło stawu, nad brzegiem którego rechotały żaby. Posłuchał i zrozumiał wszystko, o czym mówiły. Stał się zamyślony i zatroskany.

Przybył do stolicy, zauważył płaczących ludzi oraz usłyszał dzwony żałobne. Właśnie tego dnia umarł król. Po południu zaczęły przybywać do miasta orszaki konne i karety. Paziowie, giermkowie ubrani w różnokolorowe stroje

i błyszczące zbroje towarzyszyli księciem, i wielkim elektorom, przybyłym ze wszystkich stron królestwa, aby wybrać nowego króla. Po uroczystym pogrzebie elektorzy zaczęli dyskutować nad wyborem następcy. Było bardzo trudno

wybrać kogoś, kto by posiadał wiedzę, odwagę i umiejętność rządzenia. Dyskusje odbywały się na wielkim placu przed pałacem królewskim, a wielki tłum przysłuchiwał się. Mijały dni, a elektorzy ciągle nie wiedzieli, kogo mają wybrać na następcę. W końcu postanowili, że wybiorą na króla tego, kogo wskaże im jakiś cudowny znak. Właśnie wtedy, gdy podjęli taką decyzję, przybył na plac młody hrabia i nagle dwa białe gołębie zaczęły kołować nad nim, w końcu usiadły mu na ramionach. Wielcy elektorzy uznali to za cudowny znak i natychmiast

spytali Aloisa, czy zgodzi się być królem. Młodzieniec tylko trochę był zaskoczony. W swej podróży to właśnie usłyszał od żab, które tak bardzo go zdziwiły. Żaby ze stawu powiedziały mu, że nowym królem zostanie właśnie on.

Alois bronił się z wielką pokorą, gdyż uważał, że jest niegodny tak wysokiego urzędu, ale dwa gołębie zaczęły mu coś szeptać do ucha. Chłopak wysłuchał uważnie i w końcu zgodził się. Wówczas namaszczono go i obwołano królem, a cały lud ogromnie się cieszył. Potem Alois musiał złożyć uroczyste ślubowanie i wygłosić mowę tronową. Nie przygotował się do niej, ale gołębie, które ciągle siedziały na jego ramionach, podpowiadały mu, co ma powiedzieć. I tak oto psy,

żaby i gołębie pomogły mu zostać królem najmędrszym ze wszystkich.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin