OPATRZNOŚĆ.doc

(38 KB) Pobierz
OPATRZNOŚĆ

OPATRZNOŚĆ.

 

"Opatrzność Boża" jest Jednym z chrześcijańskich pojęć, które najbardziej dodają otuchy. Jest nim szczególnie dla dzieci które nieustannie potrzebują otuchy. Katechizm Kościoła Katolickiego stwierdza: „Po stworzeniu Bóg nie pozostawia stworzenia samemu sobie, nie tylko mu daje byt i istnienie, ale w każdej chwili podtrzymuje je w istnieniu, pozwala mu działać i prowadzi je do jego celu... Świadectwa Pisma św. na ten temat są jednomyślne; troska Opatrzności Bożej jest konkretna i bezpośrednia; obejmuje wszystko, od rzeczy najmniejszych aż do wielkich wydarzeń świata i historii”.

 

Król Salomon i kobieta,

która wytoczyła proces wiatrom

Pewna kobieta, zmoczona i wyczerpana, o twarzy zalanej łzami, stanęła przed mądrym królem Salomonem. Rzuciła się do jego stóp i powiedziała: "Ojcze mój, mój królu! Chcę wytoczyć proces wiatrom". Król wzruszył się, widząc kobietę i słysząc jej słowa, ale zdumiał się bardzo tym, co mówiła. Zapytał pełen współczucia: "Mam... rozstrzygnąć spór... pomiędzy tobą a wiatrem? Ale co ci zrobił wiatr, córko moja? Mów, słucham cię".

 

Podczas gdy wiatr wiał straszliwie

Kobieta, której gorące łzy płynęły po twarzy, zaczęła swą opowieść: "Jestem biedną wdową, nie mam krewnych. Nie mam nic, tylko walącą się chatkę nad brzegiem morza. Jest na tyle duża, że mogę skłonić w niej głowę, nie mam

nic na świecie poza tymi 10 chudymi palcami, dzięki którym utrzymuję się, robiąc sieci dla rybaków. Otóż przed wieloma dniami rozpętała się straszna burza i mój nędzny zarobek przestał istnieć. Rybacy nie wypływają w morze, nie zarzucają sieci i nikt nie potrzebuje owocu moich rąk. Któregoś ranka stwierdziłam, że w moim garnku nie ma już mąki, a morze ciągle, coraz bardziej szaleje. Załamałam się, widmo głodu zupełnie mnie poraziło. Przyłączyłam się do biedaków i poszłam również, i ja zbierać kłosy na ściernisku należącym do szlachetnego pana. Przez cały dzień wędrowałam po tym polu, pochylona, z twarzą w kurzu, a wstyd przepełniał mi serce, łzami zraszałam kłosy. Och, ojcze mój, królu! Zawsze byłam biedna, żywiłam się czarnym chlebem, ale smaku chleba żebraczego nigdy dotąd nie poznałam... Jednak Bóg zobaczył mój ból i pobłogosławił pracę moich rąk tak, że tego dnia i następnego mój fartuch napełnił się kłosami. Co więcej. Bóg sprawił,

że właściciel pola ulitował się nade mną i kazał swym parobkom dorzucić inne kłosy do tych zebranych. Wieczorem drugiego dnia wymłóciłam kłosy, zmełłam ziarno i uzyskałam aż pół miarki mąki. Owinęłam mąkę chustką i wyruszyłam do domu. W czasie drogi silny wiatr popychał mnie ciągle i oto nagle ujrzałam jakiegoś przerażonego mężczyznę. Chciałam mu ustąpić z drogi, ale on chwycił

mnie za rękę, krzycząc: "Pomocy, dobra kobieto, pomocy! Ogień spadł z nieba, spalił całą moją wieś, zniszczył wszystko, ludzi i rzeczy, nic się nie uratowało. Jedynie mnie udało się ujść z płomieni i od trzy dni nie miałem nic w ustach. Ratuj mnie, bo umieram z głodu!". Widać było, że nie kłamał. Dałam więc mu 1/5 mąki z mojego węzełka. Człowiek poszedł dalej, a ja podziękowałam w sercu Panu świata, że dał mi okazję zrobienia czegoś dobrego i uratowania człowieka od śmierci głodowej, tak jak inni uczynili dla mnie poprzedniego dnia. Zrobiłam zaledwie kilka kroków, byłam jeszcze daleko od mego domu, gdy ujrzałam innego mężczyznę, ogarniętego paniką, jakby go ktoś gonił. Był krańcowo wyczerpany i w oczach jego widać było ból głodu. Jeszcze nie przyjrzałam mu się dobrze, gdy on zatrzymał mnie, błagając: -Chleba! Kawałek chleba! Banda rozbójników rzuciła się na moje namioty i liczne stada. Zmasakrowali moich ludzi i uprowadzili

wszystkie zwierzęta, jedynie ja sam uratowałem się i od trzech dni wędruję, nic nie jedząc. Nie wiem już, jaki smak ma chleb... Uratuj mnie, dobra kobieto, uratuj mnie!". Oczy tego człowieka świadczyły o tym, że mówi prawdę, dlatego dałam mu jedną trzecią mojej mąki, dziękując Bogu, że wybrał mnie do pełnienia dobrych uczynków, do uratowania jeszcze jednego człowieka od śmierci głodowej. Wiatr tymczasem wiał z coraz większą siłą. Byłam już o krok od drzwi mego domku, moja ręka dotykała już klamki, gdy oto gwałtowny wiatr zwalił się na mnie

i mnie ogłuszył. Nim doszłam do siebie, mój węzełek z resztą mąki został mi wyrwany z rąk. Jakaś niewidzialna siła porwała go i uniosła na morze. Zobaczyłam jedynie przez chwilę, jak leciał z wiatrem niczym piórko. Biegłam za nim,

krzycząc rozpaczliwie... Ale mój węzełek zniknął. Bardzo zmęczona skierowałam się do domu, ale i on, jedyne moje schronienie, leżał powalony u moich stóp, rozbity na kawałki. Wiatr uderzył w moją chatkę, czyniąc z niej kupę

gruzów. I teraz, mój ojcze i mój królu, przybyłam tu, prawie nie mogąc utrzymać się na nogach, aby opowiedzieć ci o nieszczęściu, jakie mnie spotkało. Osądź, stań po mojej stronie!". Kobieta zaczęła głośno płakać, cała zalała się łzami. Również wszyscy obecni płakali z nią, gdyż jej szczere słowa wzbudziły ich współczucie. Król również wzruszył się i powiedział do niej: "Wstań, moja córko, udaj się do tamtej sali. Rozkażę, by cię nakarmiono. Potem odpoczniesz i przyjdziesz do siebie. Ody się uspokoisz, osądzę twoją sprawę i wydam wyrok". Król wydał rozkaz sługom, a ci przynieśli kobiecie pożywienie i wino.

 

Opowieść bogatych cudzoziemców

W międzyczasie kilku cudzoziemców dotarło na dwór Salomona z trzema mułami. Każdy z nich niósł worek wyładowany po brzegi. Ludzie ci chcieli, by przyjął ich króla Izraela. Cudzoziemcy zostali zaprowadzeni do sali tronowej i król spytał ich, czego pragną. Pokłonili się mu i zaczęli opowiadać: "Jesteśmy kupcami, przybyliśmy każdy z innego kraju i spotkaliśmy się przypadkowo w tym samym porcie. Tam postanowiliśmy połączyć się i oto odpłynęliśmy wszyscy trzej na tym samym okręcie, z workami pełnymi towarów. Były to przedmioty ze złota, srebra, dzieła słynnych artystów. Nie brakowało też drogich kamieni, diamentów i biżuterii oraz perfum. Gdy płynęliśmy morzem, rozpętała się straszliwa burza. Morze było rozszalałe i okręt huśtał się na falach, miał złamany ster. Błądziliśmy tak po rozszalałych wodach przez długi czas. Ale pewnego wieczoru, po wielu dniach otwarła się w ładowni szpara szeroka na dwie dłonie i woda wdarła się do wnętrza, zalewając wszystko. Na nasze nieszczęście nie mieliśmy nic, czym

można by zapchać dziurę. Nie mieliśmy ani gliny, ani bawełny, ani materiałów, żadnego odpowiedniego materiału. Próbowaliśmy zatkać otwór ubraniami, które zdjęliśmy z siebie, ale wszystko okazało się daremne, gdyż siła wody była zbyt duża i w jednej chwili wszystko znów było zalane. Okręt zaczął napełniać się wodą. Jeszcze chwila, a zostalibyśmy pochłonięci przez fale. Ogarnął nas straszliwy lęk, krzyczeliśmy, błagając o ratunek. Ale sztorm zagłuszał nasze wołania. Niebezpieczeństwo było straszne: widzieliśmy przed sobą śmierć.

Wówczas to, stojąc po pas w wodzie, zaczęliśmy głośno wzywać pomocy Nieba. Każdy z nas błagał swego Boga, ale wzywaliśmy również pomocy bogów innych ludów i krain, które znaliśmy i tych, o których tylko słyszeliśmy. Wzywaliśmy bogów z Kanaan i bogów Fenicji, bogów Ammonu i Moabu oraz Edomu. Nie pomijaliśmy żadnego boga i przyrzekaliśmy im wiele. Ale wszystkie prośby były daremne. Burza nie chciała się uciszyć. Morze nie uspokajało swego gniewu. Woda dochodziła nam już do gardła i wtedy przypomnieliśmy sobie Boga Izraela. Wzywaliśmy Go głośno i uczyniliśmy taki ślub: „Boże Izraela, jeśli dziś nas uratujesz, wszystko to, co zawarte jest w tych workach, ofiarujemy Tobie jako okup za nasze życie". Gdy to mówiliśmy, wiatr uderzył tak silnie, że nasz okręt prawie się wywrócił. Ale w tym momencie coś jakby jakiś worek spadło z nieba

wprost na nieszczęsną dziurę i zapchał ją. Burza nagle ucichła i morze uspokoiło się, a my byliśmy uratowani! Wówczas zrozumieliśmy, że żaden bóg nie jest równy w ratowaniu ludzi Bogowi Izraela. Dlatego bez zwłoki przypłynęliśmy do brzegu i przybiegliśmy do Jerozolimy, by złożyć Panu okup za nasze życie. Oto na dziedzińcu stoją objuczone muły, oto trzy worki pełne naszych najlepszych to-

warów: przedmiotów złotych i srebrnych, drogich kamieni i cennych perfum".

Król Salomon wysłuchał od początku do końca opowieści swych gości i na koniec spytał ich: "Czy zdołaliście zobaczyć, co było w tym woreczku, który zapchał dziurę?". Cudzoziemcy odpowiedzieli: "Dobrze obejrzeliśmy woreczek, otwarliśmy go nawet. Wewnątrz było jedynie trochę mąki. Do dziś pytamy siebie zdumieni: skąd się tam wziął? Z pewnością ręka Boga, dzięki Jego wielkiemu miłosierdziu, zrzuciła go, aby uratować nas od pewnej śmierci. A oto ten

woreczek, niechaj i król zobaczy go na własne oczy. Potem zachowamy go na zawsze, na wieczną pamiątkę". I cudzoziemcy złożyli worek u stóp króla.

Król wezwał wdowę i powiedział: "Spójrz, poznajesz to? Należał do ciebie?".

Kobieta powiedziała: "naturalnie, jest to worek, który wiatr wyrwał mi z ręki. I reszta mojej mąki".

 

Wielkie zasłony świątyni

Wówczas oblicze króla rozjaśniło się, a jego oczy rozbłysły. Zwrócił się do kupców i powiedział: "Worki, które przywieźliście, dajcie tej kobiecie, należą się jej. Zasłużyła sobie na nie swym miłosierdziem. Bowiem, choć to ręka Boga

was wybawiła, jednak kobieta ta była Jego narzędziem". A do kobiety powiedział: „Weź te worki pełne złota i srebra, należą do ciebie. Są wynagrodzeniem, jakiego ci Bóg udziela za twój worek mąki. I niech będzie imię Boga błogosławione na wieki wieków. On bowiem jedną ręką odbiera biednej wdowie jedyny, nędzny worek mąki, rzuca go we wzburzone morze, drugą zaś oddaje trzy worki pełne złota i srebra, uratowane z otchłani morskiej, aby pocieszyć tę wdowę i aby osuszyć łzy płynące po jej policzkach. niech więc będzie wielkie Imię Boga błogosławione na wieki wieków. Amen". Jednak ta święta kobieta nie chciała srebra ani złota i powiedziała: "niech niebo mnie strzeże przed wzięciem tego,

co należy się Bogu. Jestem prostą kobietą, nie szukam przepychu i bogactw, chcę tylko żyć z pracy moich rąk. I jeśli Bóg pozwoli, że będę miała pracę, moje ręce zapracują na życie, nici i igła oraz szydełko zawsze pozwalały mi utrzymać się, i dopóki je będę mieć, niczego mi nie zabraknie". Tak się też stało. Król Salomon rozkazał, by kobiecie powierzono utkanie wielkich zasłon do Świątyni w Jerozolimie.

 

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin