Masterton Graham - Szał seksu - czyli jak zadowalać partnera w łóżku.rtf

(591 KB) Pobierz
Szał seksu czyli jak zadowalać partnera w łóżku

Graham Masterton

 

 

Szał seksu

czyli

jak zadowalać partnera w łóżku

 

Tytuł oryginału: Drive Him Wild

Przełożył Jacek Ławicki


1
Czy można jeszcze poszaleć w łóżku?

 

W obecnym czasie — mimo że żyjemy w społeczeństwie otwartym na sprawy seksu — jesteśmy bardziej niż kiedykolwiek dotychczas skonfundowani i niespokojni w sprawach seksu.

Oczywiście, naszym największym niepokojem jest obawa przed AIDS. I ta właśnie obawa, w taki czy w inny sposób, oddziałuje na zachowania seksualne niemal każdego z nas — począwszy od budzących się do seksu nastolatków, po solidne pary małżonków o wieloletnim stażu.

Jasne i rozsądne informacje o AIDS są powszechnie dostępne — w czasopismach, broszurach edukacyjnych, dokumentalnych filmach telewizyjnych — poczynając od historycznego już dziś, liczącego trzydzieści sześć stron, raportu przygotowanego w 1986 r. przez doktora C. Everetta Koopa.

Mimo to AIDS nadal otaczają przesądy, mity, uprzedzenia moralne i nieporozumienia.

Czy można złapać wirus przez pocałunek, dotknięcie klamki, klapy sedesowej? Czy można złapać wirus przez wspólnie używaną łyżeczkę?

Wizja AIDS ma ten tragiczny skutek, że zaczynamy się bać seksu i przyjemności seksualnych. A nade wszystko — bać się szalonej przyjemności seksu.

Wielu liderów religijnych i moralnych interpretuje AIDS jako karę za rozwiązłe zachowania seksualne szalonych lat sześćdziesiątych i rozpustnych lat siedemdziesiątych. Widzą w tym Boży nakaz powrotu do abstynencji, monogamii i „normalnej” ars amandi. Sprzeciwiają się oni edukacji młodzieży w zakresie bezpiecznego seksu, a szczególnie dystrybucji i reklamie prezerwatyw, które, ich zdaniem, przyzwalają na rozwiązłość, seks wbrew naturze oraz homoseksualizm. Doktora Koopa nazwano „Doktor Kondom”, a konserwatyści określili go mianem zwolennika „bezpiecznej pederastii”.

W książce na temat podniet seksualnych nie ma miejsca na omawianie religijnych czy moralnych implikacji AIDS. Dziś ludzie w najróżniejszym wieku, o różnym statusie i pochodzeniu społecznym coraz bardziej interesują się seksem i satysfakcją seksualną, i mają prawo wiedzieć, ile rozkoszy erotycznej mogą bezpiecznie osiągnąć.

 

♦ Dorośli cieszą się większą swobodą i prywatnością niż dotychczas, mają większy dostęp do znacznie bardziej otwartej oświaty i stymulacji seksualnej — jak np. w czasopismach i filmach wideo.

♦ Kobiety rozumieją, że mają — na równi z mężczyznami — prawo do rozkoszy erotycznej i erotycznej satysfakcji. Przed dwudziestu pięciu laty kobiety pisywały do mnie, pytając, co to właściwie jest orgazm. Dziś coraz więcej kobiet pyta mnie: „Jak mogę zintensyfikować mój orgazm?” (nieco później odpowiem im na to pytanie).

♦ Mężczyźni nauczyli się wiele więcej o seksie z czasopism i filmów i zdają sobie sprawę, że na nich ciąży odpowiedzialność, by być sprawnym kochankiem i zaspokajać potrzeby partnerki (dla nich mam wiele nowych i podniecających pomysłów).

 

Zainteresowanie seksem niesamowicie rozkwita. Seksualnie aktywni mężczyźni i kobiety chcą wiedzieć, co mogą bezpiecznie robić, aby zaspokajać swe naturalne potrzeby erotyczne. O intensywności tego zainteresowania wyraźnie świadczy liczba nowych poradników seksualnych na rynku, a także dziesiątki edukacyjnych i nie tylko edukacyjnych filmów wideo.

Ja sam otrzymałem w minionych osiemnastu miesiącach więcej listów niż w jakimkolwiek innym okresie mojej dwudziestopięcioletniej praktyki poradnictwa seksualnego, a we wszystkich tych listach pada (różnie sformułowane) pada to samo pytanie: „Zawsze zalecałeś totalną ekscytację seksem. Czy nadal istnieje możliwość, by tak naprawdę poszaleć w łóżku?”

Oto słowa Tracey, 33–letniej księgowej z Denver w stanie Kolorado: „Drogi Grahamie… pierwszy raz o seksie oralnym przeczytałam w twojej książce Magia seksu. Wtedy byłam bardzo nieśmiała i choć wiedziałam, co to seks oralny, nie miałam dość pewności siebie, by go stosować. Ale czytając tę książkę, dowiedziałam się, jak ssać penis męża, i stałam się w tym dobra. A poza tym, bardzo mi to odpowiadało… tak bardzo, że robiłam to z nim dwa—trzy razy tygodniowo, tydzień w tydzień. Ponieważ z pewnych powodów (innych niż seks) rozstaliśmy się, umieram z tęsknoty do seksu oralnego. Marzę, by penis mężczyzny znów trafił do moich ust. Ale rzecz w tym, że naprawdę bardzo się boję AIDS. Dawniej połykałam spermę męża — ale co by było, gdybym połknęła nasienie mężczyzny zakażonego wirusem HIV? Czy to ryzykowne, a jeśli tak, jakie mogę zastosować środki ostrożności — może w ogóle powinnam całkowicie powstrzymać się przed połykaniem spermy?”

John, 26–letni architekt z Tucson w Arizonie, pisze tak: „Szanowny Panie… przepraszam za tę oficjalną formę… Nawiązałem romans z sąsiadką. Od rozpadu mojego ostatniego poważnego związku mieszkam z rodzicami… Ta sąsiadka jest mężatką, starszą ode mnie o jedenaście lat, ale jest bardzo seksowna, ma pełną figurę i wspaniałe poczucie humoru. Jej mąż wyjeżdża służbowo na całe tygodnie, a wtedy kochamy się ile wlezie dzień w dzień. Oczywiście, używam prezerwatywy i choć chciałbym sąsiadkę wziąć oralnie, boję się z powodu AIDS. A ona wciąż mnie kusi… ja na to bardzo chętnie — ale jakie jest ryzyko?”

Oto co pisze Angeli, 29–letnia urzędniczka z agencji wynajmu samochodów z Cincinnati w stanie Ohio: „Drogi panie Masterton, pana książka naprawdę otworzyła mi oczy na ekscytujący seks. Wypróbowałam szereg technik na moim chłopaku, a on szalał za tym. Problem w tym, że zakochałam się w innym mężczyźnie, który pracuje w tej samej agencji co ja. Dla mnie on jest fantastycznie atrakcyjny, ale ma reputację podrywacza i obawiam się, że gdybym z nim spała, mogłabym się narazić na AIDS. W jaki sposób upewnić się, że ma ujemny HIV, tak by go nie wprawić w zakłopotanie i nie zrujnować wszystkiego już na samym początku?”

„Odkryłam wibrator”

Karen, 27–letnia dekoratorka wnętrz z Bostonu, pisze tak: „Drogi Grahamie… bardzo się boję i nie wiem, gdzie się zwrócić o pomoc, bo mój problem jest bardzo osobisty, a do tego wprawia mnie w zakłopotanie. Jakiś miesiąc temu przyjaciółka pozwoliła mi skorzystać ze swego domku letniskowego na kilkudniowy pobyt wypoczynkowy. Szukając budzika, znalazłam w jej nocnym stoliku wibrator — taki wielki, w kształcie męskiego penisa. W nocy wyjęłam go i masturbowałam się nim, pocierając wargi sromowe i wsuwając go do pochwy. Podczas naszego następnego spotkania przyjaciółka powiedziała mi, że dostała wyniki testów i ma dodatni HIV. Oczywiście teraz jestem przerażona, że złapałam AIDS przez ten jej wibrator, ale nie ośmielę się nikomu o tym powiedzieć, bo tak bardzo się wstydzę przyznać, co zrobiłam”.

Oto słowa Jake’a, 32–letniego komputerowca z Houston: „Szanowny Panie Masterton… dziewczyny zmieniam w locie; w jednym roku zaliczam randki co najmniej z trzema czy czterema i sypiam z nimi przy każdej okazji. Zawsze używam gumki, bo nigdy nie wiadomo, co można złapać — jeśli nawet nie AIDS, to rzeżączkę albo jakąś inną chorobę weneryczną. Ostatnio spotykam się z rewelacyjną dziewczyną imieniem Sue, która mówi, że kocha mnie do szaleństwa i chce, byśmy się kochali bez gumki. Mówi, że zażywa pigułki i nie może zajść w ciążę, ale ja się niepokoję. Koledzy twierdzą, że ona sypia z kim popadnie. Nie chcę jej stracić, bo jest taka wyjątkowa… to jedna z najseksowniejszych dziewczyn, jakie znam. Czy pana zdaniem mogę zaryzykować i kochać się z nią bez gumy, czy lepiej nie?”

Oto wypowiedź Mary–Jane, 21–letniej kelnerki z Seattle w stanie Waszyngton: „Drogi Grahamie… Paul, mój narzeczony, wprowadził mnie w arkana seksu analnego i muszę przyznać, że od początku bardzo mnie to ekscytowało i mogłam to robić cały czas. Uwielbiam siedzieć na jego kolanach, czując ten wielki, sztywny palik maksymalnie głęboko w mojej pupie. Ale wczoraj wieczorem koleżanka powiedziała mi, że od seksu analnego dostaje się AIDS. Jestem przerażona, że już mogłam złapać, bo odbyłam z Paulem mnóstwo stosunków analnych. Co mam robić? Boję się iść z tym do mojego lekarza, bo on jest członkiem kongregacji w naszym kościele i na pewno pomyślałby sobie, że nieźle sobie z Paulem poczynamy”.

Bill, 41–letni szef działu sprzedaży z Portland w Oregonie, pisze tak: „…podczas zeszłorocznej konferencji branżowej zrobiłem głupio, bo w barku hotelowym poderwałem dziewczynę, zaprosiłem ją do swego pokoju i poszliśmy do łóżka. Nie pomyślałem o użyciu prezerwatywy, czego teraz żałuję jak wszyscy diabli. Od tamtego czasu dolegają mi nieustanne przeziębienia, bóle i zawroty głowy, a boję się zasięgnąć porady lekarskiej, żeby się nie okazało, iż moje najstraszniejsze obawy są uzasadnione. Jestem też przerażony, czy nie przeniosłem choroby na moją żonę”.

I tak list za listem — ta sama historia. Niepokój, strach i przesądy. Pytano mnie, czy można się zarazić AIDS, jedząc po kimś kanapkę, używając telefonu, z którego korzystał chory na AIDS, przez pocałunek, mycie się tym samym mydłem, oddychanie tym samym powietrzem.

Jeśli chodzi o spełnienie seksualne, tragedia AIDS ma wymiar podwójny — jest to potencjalnie śmiertelna choroba, przenoszona w drodze wymiany wydzielin organizmu: śliny, nasienia, płynu przesiąkliwego z pochwy, a przede wszystkim krwi. Z tego powodu podlegamy nieprawdopodobnemu terrorowi przypadkowych kontaktów seksualnych, a młodzi ludzie na całym świecie nie wyobrażają dziś sobie seksu z nowym partnerem bez stosowania prezerwatywy.

A co ze spontanicznym seksem oralnym? Niestety, o tym trzeba zapomnieć. A spontaniczny seks analny? O tym trzeba absolutnie zapomnieć.

Ryzyko zakażenia HIV w trakcie normalnej penetracji seksualnej, przy założeniu, że żadne z partnerów nie ma w okolicy narządów płciowych nadżerek czy otarć, jest zapewne mniejsze niż jak jeden do stu. Natomiast ryzyko zakażenia HIV podczas seksu oralnego może być aż dziesięć razy większe, zaś ryzyko zakażenia w seksie analnym może być nawet dwadzieścia razy większe. Muszę powiedzieć „może”, bo precyzyjne i pełne statystyki ryzyka AIDS nie istnieją i zapewne nigdy się nie pojawią. A jest tak dlatego, że znaczny odsetek ofiar zwyczajnie nie wie, gdzie i jak złapało AIDS, a także dlatego, że jeszcze większy odsetek nie chce przyznać się do praktyk homoseksualnych, biseksualnych ani też do dożylnego przyjmowania narkotyków.

Jednak strach przed AIDS wcale nie musi oddziaływać na nasze zaspokojenie i rozkosz seksualną. Można żyć w epoce AIDS i cieszyć się całym mnóstwem podniecających i erotycznych zajęć, wcale się nie lękając — jeżeli oczywiście zachowamy rozsądek i jeżeli nigdy nie pozwolimy, by pragnienia seksualne pozbawiły nas panowania nad sobą.

Wiele z opisanych w tej książce przyjemności wynika z zastosowania prezerwatywy — wszędzie tam, gdzie może ona wzmóc rozkosz seksualną lub co najmniej nie stać jej na przeszkodzie. Obecnie trzeba zaakceptować stosowanie prezerwatywy jako nieodłączną część rozkoszy seksualnej naszych czasów i najlepiej potraktować ją jako bodziec seksualny, a nie kliniczną konieczność.

Przytoczę jeden, świadczący o inwencji, przykład z listu młodej żony z Londynu: „Mąż i ja mamy bzika na punkcie golenia włosków łonowych. Nie goliłam się między nogami przez jakiś miesiąc, więc miałam sporo włosków. Kiedy Bili ogolił mój wzgórek i poszedł do łazienki po gąbkę, zrobiłam coś naprawdę wyuzdanego. Wzięłam szczyptę szczecinki i wsypałam do jego prezerwatywy, gotowej do użycia, leżącej na nocnym stoliczku. Bili opłukał mój srom i osuszył go, poklepując ręcznikiem, a następnie naciągnął gumę na swój palik. Dopiero kiedy już tkwił we mnie w środku, powiedziałam mu, co zrobiłam — i wiesz co? Doznanie od mojej szczecinki łaskoczącej główkę penisa doprowadziło go do szaleństwa. Kochał się ze mną w tylu pozycjach, że straciłam rachubę i mimo że dość szybko się spuścił, trzymał we mnie palik, który wcale a wcale nie robił się wiotki”.

Przytoczmy też list 21–letniej urzędniczki z kancelarii prawniczej z St. Louis w stanie Missouri: „Obecnie prezerwatywa podczas stosunku z mężczyzną to rzecz naturalna. Nie ma sensu się z tym kryć. Lubię ściągać prezerwatywę po seksie z moim chłopakiem tak, by zawartość wyciekła, póki jeszcze jest ciepła. Nieraz kapie mi na brodawki, a ja rozcieram ją po całej powierzchni moich piersi. Innym razem nabieram w pełną garść i wcieram facetowi między nogami, w jądra i wszędzie. Zdumiewa mnie, jak szybko od tego robi się znowu twardy”.

 

Prezerwatywy zapachowe

 

Oto, co napisała 19–letnia studentka z San Francisco: „Uwielbiam prezerwatywy… ile można kupić kolorów, kształtów i tak dalej! Nawet o smaku owocowym. Lubię prezerwatywy żebrowane, te z wypustkami też mnie zawsze podniecają. A największa zabawa jest przy ich zakładaniu. Przeważnie facet robi to sam, ale kiedy jest wyręczany przez dziewczynę, to go niesamowicie bierze, zwłaszcza jeśli ona to robi naprawdę dobrze, z jednoczesnym masowaniem trzonu — bo ja, na przykład, zawsze tak robię. Na pewno jestem zwolenniczką bezpiecznego seksu, ale nie widzę powodu, żeby bezpieczny seks miał mnie pozbawić radości”.

Niektórzy kochankowie tak daleko przesunęli granicę bezpiecznego seksu, że przypomina to, w moim przekonaniu, samoobronę. Na przykład niektóre kobiety noszą „bezpieczne” majtki z lateksowym kroczem i bez nich w ogóle nie wyobrażają sobie stosunku ani seksu oralnego. Niektórzy mężczyźni ani myślą lizać kobiecy srom bez osłony na zęby i dziąsła.

Lecz i ty, i twój partner możecie szaleć w łóżku i wciąż być bezpieczni. Ta książka została przygotowana i napisana specjalnie po to, żeby opowiedzieć, jak to robić. Istnieją całe dziesiątki wysoce ekscytujących sposobów, dzięki którym można dawać sobie wzajemnie satysfakcję seksualną, o jakiej większość ludzi może tylko marzyć.

Owszem, potrzeba o wiele większej seksualnej pomysłowości; owszem, trzeba brać pod uwagę rzeczy, o których dotychczas się w ogóle nie myślało. Trzeba się zdobyć na odwagę, błyskotliwość i seksualną „przygodowość”. Ale przecież, wy, kobiety, potraficie to, prawda?

Szał seksu to przewodnik dla tych kochanków, którzy nie chcą się dać styranizować przez praktyki bezpiecznego seksu, ale którzy chcą się nimi pozytywnie posługiwać, aby udoskonalić swe życie seksualne. To przewodnik dla kochanków, którzy chcą iść do przodu, a nie cofać się — kochanków uświadamiających sobie, że odpowiedzialność w seksie może wręcz dodać smaczku ich związkowi i postawić wyzwanie ich erotycznej wyobraźni.

Istnieje szereg sposobów istotnego zmniejszenia ryzyka nabycia AIDS.

Oczywiście, w klinicznie idealnym świecie każdy potencjalny kochanek przechodziłby regularne badania na obecność przeciwciał wirusa HIV i nosił przy sobie poświadczony notarialnie negatywny wynik testu. Zbliżenia seksualne nie zaczynałyby się od pocałunku, lecz od wymiany zaświadczeń lekarskich.

Jednak nie żyjemy w klinicznie idealnym świecie i nie sądzę, by wielu z nas chciało tego.

Musi nadejść pora, by sobie wzajemnie zaufać, w przeciwnym razie życie byłoby pozbawione podniet, romansów, a seks stałby się równie podniecający jak płukanie dziąseł.

Postąpicie fair, ty i twoi partnerzy, jeśli podejmiecie wszelkie możliwe środki ostrożności dla uniknięcia zakażenia i przenoszenia wirusa HIV. Jeśli masz choć najmniejsze wątpliwości, czy nie naraziłaś się na kontakt z nosicielem HIV, powinnaś natychmiast poddać się testowi krwi i zasięgnąć porady lekarskiej. I dopóki nie będziesz mieć pewności, że nie jesteś zakażona, powinnaś unikać wszelkich kontaktów seksualnych.

Wystarczy, że będziecie przestrzegać kilku najprostszych zasad, a ryzyko zakażenia będzie znikome lub żadne:

 

♦ Zasięgajcie języka przy wyborze partnerów seksualnych. Osoba zdecydowanie biseksualna albo z oczywistymi oznakami nadużywania narkotyków z całą pewnością stanowi większe zagrożenie. Zważcie na to samo, zastanawiając się nad seksem z prostytutkami, chłopcami „na godziny” i każdym, kogo można podejrzewać o rozwiązłość. Pomimo całego nagłośnienia problemu AIDS wiele prostytutek nadal bardzo niefrasobliwie podchodzi do bezpiecznego seksu. Niedawno odbyłem rekonesans na Lexington Avenue w Nowym Jorku, Hollywood Boulevard w Los Angeles i w okolicy King’s Cross w Londynie. Przekonałem się, że bez jakichkolwiek trudności można umówić się na seks o wysokim stopniu ryzyka — seks tradycyjny bez prezerwatywy, seks oralny z zagwarantowanym połykaniem spermy, seks analny bez prezerwatywy i „złoty deszcz” — oddawanie moczu i jego spijanie przez jedno lub oboje z partnerów.

 

W żadnym z tych aktów seksualnych, jeśli wykonują go absolutnie zdrowe osoby, nie kryje się niebezpieczeństwo (bo nawet mocz jest sterylny, a dziesiątki kochanków piszą do mnie o tym, że uprawiają „sporty wodne”). Jeśli jednak masz jakiekolwiek podejrzenia co do wierności seksualnej partnera, to tego rodzaju akty musisz absolutnie i bezwarunkowo wyeliminować.

 

♦ Z wyjątkiem seksu z partnerem, o którym wiesz, że nie jest nosicielem wirusa HIV (np. własny mąż, żona lub kochanek o długim stażu), zawsze używaj prezerwatyw. To znacznie mniej intymne, bez względu na to, co ich wytwórcy usiłują ci wmówić: że są „supercienkie”, „przejrzyste” albo „w naturalnym kształcie penisa”. Nawet przy wieloletniej praktyce ich stosowanie może być niemiłe i frustrujące. W końcu za wszelkimi aktami seksualnymi stoi naturalny popęd, by na końcu nastąpił wytrysk nasienia mężczyzny do pochwy kobiety, a cel jest taki, by było nas więcej. Lecz w tym przypadku musimy pogodzić się z pewną dozą frustracji, aby chronić nasze życie.

♦ Unikaj seksu oralnego, a zwłaszcza połykania nasienia i wydzielin seksualnych.

♦ Unikaj seksu analnego bez prezerwatywy. Choć daje on tak intensywną rozkosz, jest wysoce ryzykowny, jeśli chodzi o zachorowania na AIDS. Dzieje się tak dlatego, że ciasna odbytnica i jej wrażliwa wyściółka podatne są na drobne rozdarcia podczas stosunku — co z kolei bezpośrednio otwiera krwiobieg na ryzyko zakażenia nasieniem zawierającym wirus HIV.

 

Pewien nowojorski lekarz powiedział mi, że jedna z jego pacjentek, przekonawszy się o wysokim stopniu ryzyka zakażeniem wirusem HIV podczas stosunku analnego, zaczęła nalegać, by partner zawsze używał prezerwatywy, choć często pozwalała, by zwilżał ją śliną — co nie jest aż tak ryzykowne jak wprowadzenie nagiego penisa pomiędzy jej pośladki, ale jednak bardziej ryzykowne niż stosowanie sterylnego kremu nawilżającego.

Przy okazji, ci, którzy nie lubią lateksowego zapachu prezerwatyw albo regularnie uprawiają stosunki analne, mogą kupić lubrykanty o zapachu cynamonowym lub owocowym.

 

♦ Nigdy nie używaj do zastrzyków igły już użytej przez inną osobę. Zmniejszysz ryzyko zakażenia podczas podróży za granicę, zabierając ze sobą własny „zestaw AIDS” z igłami chirurgicznymi, skalpelami i nożyczkami. Można je nabyć w większości aptek.

♦ Ponieważ AIDS jest chorobą krwi, zachowuj rozsądne środki ostrożności, by uniknąć sytuacji, w których możesz być podatna na zakażenie. Zadbaj o to, by chirurg, stomatolog zawsze wkładał nowe rękawiczki z lateksu. Zadbaj o to, by każdy lekarz wykonujący intymne badania wkładał nowe rękawiczki z lateksu. Nigdy nie pozwól, by obca osoba ssała krew z twego rozciętego palca — to niby drobiazg, widywałem nieraz takie rzeczy, a jednak niosą ze sobą pewne, choć małe ryzyko.

 

Pamiętaj jedno: podejmowanie rozsądnych środków ostrożności oznacza podjęcie sensownych środków ostrożności. Nie można złapać AIDS, dotykając klamki, uchwytu, spożywając posiłek przygotowany przez osobę cierpiącą na AIDS ani nawet jeśli się usiądzie na jeszcze ciepłej klapię sedesu.

Pamiętaj — nawet dziś seks może być ekscytujący, seks nadal może być podniecający, seks nadal może być szaleńczy! A ja, korzystając z pomocy wielu prawdziwych kochanków, napisałem tę książkę, żeby pokazać, jak to zrobić.

AIDS sprowokował kochanków do jeszcze większej pomysłowości — nie chodzi przecież tylko o to, by osiągnąć satysfakcję seksualną bez narażania się na ryzyko zakażenia, ale i o to, by osiągać większe podniecenie seksualne z tymi samymi (albo z mniejszą ich liczbą) partnerami.

Posłuehajmy Lydii, 26–letniej kosmetyczki z Oakland w Kalifornii: „Muszę przyznać, że miałam chłopców bez liku i spałam z większością z nich. Nie potrafię powiedzieć, z iloma dokładnie, ale chyba z czterdziestoma albo pięćdziesięcioma. Dawniej to mnie podniecało: spanie z nowym facetem. Podniecało mnie to, że byłam w stanie go rozbudzić… a do tego każdy mężczyzna jest kompletnie inny, psychicznie i fizycznie, każdy kocha się inaczej. Jedni są owłosieni, inni ledwie mają jakiekolwiek włosy. Jedni są muskularni, inni naprawdę delikatni. Najbardziej jednak zdumiewa mnie, jak bardzo różne są penisy. Bywają krótkie i grube, bywają długie, cienkie. Bywają obrzezane i nie obrzezane. Bywają ogromne, które ledwo mieszczą się w ustach i mało cię nie udławią. Bywają tak małe, że wchodzą i wychodzą z ciebie jak królik wskakujący i wyskakujący z norki.

 

„Przykładałam się do seksu”

 

Byłam doświadczona, w takim sensie, że spałam z mnóstwem mężczyzn. Ale w istocie nie byłam w łóżku specjalnie twórcza. Nie musiałam. Brało mnie to, że kochani się stale z nowym facetem. Sam fakt, że był inny i kochał się inaczej, wystarczał, żeby mnie roznamiętnić. Coś niesamowitego, jak różnie kochają się różni mężczyźni.

Ale rzecz jasna, kiedy AIDS zaczął stanowić realne zagrożenie, musiałam usiąść i pomyśleć o moim życiu seksualnym. I powiedziałam sobie tak: Lydio, musisz się zmienić. Któregoś dnia weźmiesz sobie do łóżka faceta, który będzie miał wirus HIV, i zginiesz. Tu nie ma innego wyjścia.

Wobec tego zamiast sypiać z kim popadnie, zaczęłam przykładać większą wagę do moich dotychczasowych związków. Chodziłam z fotografikiem Peterem, kiedy pierwszy raz postanowiłam wziąć na wstrzymanie. Bardzo lubiłam Petera i widziałam, że on lubi mnie, ale nie traktowałam go za dobrze — nie odpowiadałam na jego telefony i tak dalej. Jednak podczas tamtego weekendu zadzwoniłam do niego i zaproponowałam wspólne spędzenie wolnych dni.

Tak zaczął się mój pierwszy związek na serio i na długo. Znajomi moich rodziców mają dom na szlaku Silverado w Dolinie Napa. Pojechałam tam z Peterem w czwartek i zostaliśmy do poniedziałku rano. Było wspaniale. Pierwszy raz w życiu zaczęłam się odprężać i przestałam myśleć o tym, z kim umówię się w przyszłym tygodniu. I pierwszy raz w życiu zaczęłam myśleć o kochaniu się z tym samym facetem noc po nocy, tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu.

Przeczytałam w czasopismach kilka artykułów na temat seksu i zdumiało mnie, że tylu rzeczy nie wiedziałam. Nic nie wiedziałam o moich własnych reakcjach fizycznych. Nic nie wiedziałam o reakcjach fizycznych mężczyzn, poza tym, że kiedy penis robi się twardy, następuje wytrysk.

Bodaj najciekawsza z tego, czego się dowiedziałam, była technika uciskania penisa ukochanego w celu powstrzymania go od zbyt wczesnego wytrysku. Peter zawsze miał lekki spust, między innymi dlatego myślałam, żeby go rzucić i poszukać sobie innego. Ale ta technika od razu zadziałała i w efekcie Peter mógł się ze mną kochać bez wytrysku dwadzieścia minut, a czasami nawet dłużej.

Właśnie wtedy uświadomiłam sobie, że trwały związek seksualny z jednym mężczyzną może być bardziej szałowy i bardziej podniecający niż związki z dziesiątkami różnych partnerów.

Byłam z Peterem przez następne dwa lata, zanim się rozstaliśmy. Nadal się przyjaźnimy i widujemy od czasu do czasu.

Teraz jestem z Ralphem — on jest inżynierem. Jest bardzo przystojny, bardzo «fizyczny». I wierz mi, dzięki doświadczeniu nabytemu z Peterem, o wiele bardziej go doceniam. Od razu wyznam, że nie ma takiej rzeczy, której byśmy nie spróbowali. I za każdym razem jest coraz lepiej.

Czasami Ralph musi pracować w sobotę, wobec czego opracowaliśmy sobie taki rodzaj zabawy: w ciągu dnia Ralph dzwoni do mnie co jakiś czas, a ja rozmawiam z nim na nieprzyzwoite tematy i opowiadam, jakie wyzywające rzeczy robię i jaki seks czeka go po powrocie do domu. Na przykład mówię, że mam na sobie same majtki, pocieram sobie piersi i brodawki i że nie mogę myśleć o niczym innym jak tylko o tym, żeby wsunąć rękę w jego spodnie i poczuć przez slipy wielki, ciepły i twardy pal.

Potem wsuwam rękę w swoje majtki i wodzę palcem wzdłuż sromu, aż robi się cały wilgotny i śliski, a wtedy mój środkowy palec nurkuje do środka.

Odwieszam słuchawkę i przez co najmniej godzinę nie odbieram telefonu, a to świetnie potęguje napięcie. Kiedy w końcu on oddzwania do mnie, oświadczam, iż naga leżę na kanapie, mam nieco rozsunięte nogi i delikatnie bawię się łechtaczką, dotykani jej i drażnię, a raz po raz zanurzam środkowy palec w środku, żeby był cały wilgotny i masuję nim brodawki, dopóki nie zrobią się naprawdę sztywne.

Czasami pocieram słuchawką o srom, żeby on słyszał ten odgłos. Kiedy zrobiłam to pierwszy raz, on prawie wytrysnął w slipy. Ale kiedy robi się naprawdę podniecony, znowu odkładam słuchawkę i każę mu trochę poczekać. Potem dzwonię do niego i mówię, że jestem na czworakach na dywanie i powolutku wsuwam w siebie ogromny ogórek. I faktycznie to robię, a słuchawkę trzymam tak blisko, żeby słyszał, jak się wsuwa i wysuwa ze mnie.

Wydzwaniam do niego przez cały dzień, więc kiedy wraca do domu jest cały napalony. Jakieś dwa tygodnie temu, zanim wrócił do domu, nakryłam stół w jadalni i usiadłam na nim ubrana tylko w czarny pasek do podwiązek, czarne pończochy i buty na wysokich obcasach. Kiedy usłyszałam go przy drzwiach, zawołałam: Kolacja gotowa! Wtedy wszedł do jadalni i zobaczył mnie. Muszę powiedzieć, że był gotów jednym skokiem znaleźć się na mnie. Ale kazałam mu przykładnie usiąść przy stole do kolacji. Wtedy szeroko rozsunęłam nogi i przysunęłam się w jego stronę tak, by miał mnie prosto przed ustami.

Uwielbia to. Rozwarłam wargi sromowe, on lizał głęboko w środku, a ja czułam się niewiarygodnie. Podczas normalnego seksu nigdy czegoś podobnego nie zaznałam — on wie, gdzie dotykać, jak lizać. Nie przerywając lizania, wziął nóż i wsunął mi między pośladki krągłą rączkę z nierdzewnej stali. Spoglądając między nogi, widziałam tylko mój srom, cały wylizany i mokry i to metalowe ostrze wystające mi z pupy.

On wciąż lizał mnie i wiercił tym nożem, nie więcej niż trzy–cztery razy i już miałam orgazm, a ostrze noża rysowało blat. Podczas jednej z wizyt u nas moja matka powiedziała: Ale też brzydkie rysy macie na tym blacie — a ja mogłam rzec tylko: Moim zdaniem to wspaniałe rysy.

Już nie przejmuję się AIDS, bo żyję w trwałym i bezpiecznym związku seksualnym. Ralph myśli podobnie jak ja — w istocie większość facetów wykazuje dziś wielką, wielką rozwagę — więc nie zamierza sypiać z żadną dziewczyną chorą na AIDS.

Żal mi czasów kompletnej swobody seksualnej. Lecz nie ma sensu udawanie, że AIDS nie istnieje i że możemy wszyscy powrócić do przypadkowego seksu, orgii i wymiany partnerów — bo nie możemy. Możemy natomiast cieszyć się tym, co mamy, a jak się dobrze zastanowić, mamy, do licha, mnóstwo.

W trwałym związku zupełnie zmieniłam moją postawę wobec seksu. Nie chodzi o to, że się nawróciłam na idee tradycyjnego seksu z jednym partnerem, małżeństwa i tak dalej, ale o to, że trwały związek daje możliwość naprawdę dogłębnego poznania seksualizmu partnera… a jestem zdumiona, czego można się doszukać w człowieku, jeśli jest się z nim dostatecznie długo. Na przykład na samym początku nie miałam pojęcia, że Ralpha tak bardzo pociąga seks oralny, a on po prostu to uwielbia — to jego ulubiony numer i niech się nikomu nie zdaje, że się skarżę! A początkowo odnosił się do tego z taką rezerwą… trzeba było sporo czułości, zanim stał się na tyle swobodny, żeby zrobić to tak, jak chciał: całować i ssać moje wargi sromowe, wsuwać język głęboko do środka i rozsmarowywać sobie moje soki po całej twarzy. On na to jak na lato i ja też — a w przypadku seksu okazjonalnego nigdy bym się tego nie dowiedziała.

Nie do wiary, że pary mogą żyć razem latami i nadal ukrywać przed sobą tak znaczącą sferę swej osobowości seksualnej. Mnie też mogłoby to dotyczyć. Mogłabym przeżyć całe życie i nigdy się nie dowiedzieć, czym jest absolutne zaspokojenie. Wiesz co? Dawniej, kiedy co tydzień uprawiałam seks z nowym facetem, rzadko miewałam orgazm. Byłam podniecona, na pewno, ale rzadko kiedy zaspokojona. A teraz prawie zawsze jestem zaspokojona. Nie jestem już tak egoistyczna, mówiąc w kategoriach seksu. Jestem o wiele szczęśliwsza. Nie narażam swego życia. I szałowo się bawię. Zalecam wszystkim”.

Przytoczyłem dłuższy fragment mojej rozmowy z Lydią, ponieważ streszcza się w nim wiele moich wywiadów, listów i rozmów z mężczyznami i kobietami z minionych dwu lat. Większość z nich doszła do ładu z zagrożeniem AIDS, a nawet przekonała się, że w swoim aktualnym związku może odnaleźć o wiele więcej podniet seksualnych niż kiedykolwiek wydawało się to możliwe.


2
Ten sam kochanek dreszczyk nowej miłości

 

Był taki czas, kiedy wiele mężczyzn i kobiet uważało, że problem nudnego, zwykłego życia seksualnego natychmiast rozwiązuje znalezienie nowego partnera albo nowe, niebezpieczne zabawy, jak wymiana partnerów, seks z doskoku itp.

Dziś jednak wszyscy przejmujemy się ryzykiem seksu z osobami, których zbyt dobrze nie znamy. A to oznacza, że o wiele rozsądniejsza jest czujność w aktualnym związku seksualnym niż poszukiwanie przypadkowych podniet z obcymi.

Osobiście zawsze doradzałem poprawę dotychczasowego związku, a nie od razu rezygnację i szukanie kogoś nowego. Praca nad poprawą aktualnego związku wymaga przemyśleń, kompromisów i wielkiej dojrzałości seksualnej. Wymaga wyobraźni, brawury, prawdziwej seksowności, a nie tylko pewnego rodzaju egoistycznej, natychmiastowej gratyfikacji, którą — co smutne — wiele par uważa za seks.

Jeśli chodzi o sferę uczuć, to wiele par nie posuwa się dalej niż do wzajemnej masturbacji. Zawsze mają jakieś zahamowania, choć powinni się na siebie otwierać. Nigdy nie wyjawiają, czego naprawdę pragną. Właściwie nigdy nie dzielą się sobą z drugą osobą, ciałem i duchem. I to nie tylko nieśmiali, powściągliwi kochankowie, którzy nie umieją się ze sobą porozumiewać. Czasami nawet najbardziej „wysportowanym” parom potrzeba tyle samo rad co tym, które zawsze gaszą światło i nawet nie zamarzą o czymkolwiek „ostrzejszym” niż seks typu on na górze — ona na dole.

Posłuchajmy Tiny, 19–latki, studentki z Houston: „Greg i ja robimy w łóżku wszystko. Seks w taki sposób, seks w inny sposób. On pociera penis o moje piersi. Bierze mnie oralnie. Bierze mnie analnie. Raz to nawet przeleciał mi tyłek butelką od szampana. Potrząsnął nią, a kiedy wyjął, bąbelki szampana sączyły mi się z pupy. Ale wiesz co — to jest nudne. Takie mechaniczne. On mnie nigdy nie całuje. Nigdy nie bierze w ramiona i nie mówi, że mnie uwielbia. Lubię taki seks, podnieca mnie, ale podniecałby mnie o wiele bardziej, gdyby Greg był przy tym romantyczny”.

Oto fragmenty rozmów z 55–letnim właścicielem restauracji z Bostonu: „Żona i ja zrezygnowaliśmy z seksu sześć czy siedem lat temu. Nie wiem dlaczego. Może po prostu odwykliśmy od tego. Nadal ją kocham, a ona mnie — nie mamy żadnych wątpliwości. Maria jest, w moim przekonaniu, wciąż atrakcyjna. Oboje jednak pochodzimy z pruderyjnych domów, więc nasz seks można by pewnie nazwać konwencjonalnym — nic «ostrzejsze—go», nic poza standardem.

Mamy troje wspaniałych dzieci, które zaczynają dorastać, i — nie wiem jak — nasz popęd płciowy jakby przepadł.

Ale jakieś trzy miesiące temu do sąsiedniego mieszkania wprowadzili się Doreen i Ted. Oboje są mniej więcej w naszym wieku, może ciut starsi. I nie dało się nie zauważyć, jak oni promienieją, jak są sobie bliscy. Moja żona też to zauważyła.

Wkrótce po ich przeprowadzce Maria zaprosiła Doreen do nas na kawę, a ponieważ mnie nie było w domu, wszystko mi potem opowiedziała. Najwidoczniej Maria wspomniała o pięknym wyglądzie i żywotności Doreen, bo ona powiedziała: Cóż, to wyłącznie zasługa szczęścia ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin