Fakty i Mity 21-2008.pdf

(15046 KB) Pobierz
114100209 UNPDF
BISKUPI OKRADAJĄ KSIĘŻY
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 21 (429) 29 MAJA 2008 r. Cena 3 zł (w tym 7% VAT)
Str. 7
Kołobrzeg. To miał być teren
miasta, a jest Kościoła.
miasta, a jest Kościoła.
To miała być świątynia,
To miała być świątynia,
a jest apartamentowiec.
a jest apartamentowiec.
Poza tym wszystko się
Poza tym wszystko się
zgadza. Nawet kasa.
zgadza. Nawet kasa.
Ponad 103 miliony
Ponad 103 miliony
złotych do portfela
złotych do portfela
księdza proboszcza.
księdza proboszcza.
Str. 11
ISSN 1509-460X
Kołobrzeg. To miał być teren
114100209.029.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 21 (429) 23 – 29 V 2008 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Nasz najbardziej ulubiony ulubieniec z PiS Joachim Brudziń-
ski wyliczył dziennikarzom z satysfakcją, że peruwiańska podróż
Tuska kosztowała tyle, ile 150 tysięcy obiadów dla głodnych
dzieci. Ma rację. Ale my liczyliśmy dalej. I wyszło nam, że sa-
me odprawy dla ekipy Wildsteina, zatrudnionego kiedyś w TVP
przez PiS dla poprawy wizerunku, to 200 tysięcy obiadów
(1 mln złotych). Że już o ponad siedmiu milionach obiadów za
kasiorę (35 mln zł) rąbniętą przez Kaczorowe PC podczas pry-
watyzacji RSW nie wspomnimy.
Tygrysy Europy (2)
„Jan Paweł II będzie beatyfikowany wiosną 2009 roku” – po-
dała PAP, cytując księdza Odera. „To nieprawda, niczego po-
dobnego nie twierdziłem” – wściekł się Oder. A Wojtyła sie-
dzi gdzieś w jakiejś niebieskiej poczekalni i szlag go trafia, bo
co chwilę jakiś anioł mówi „już”, a za chwilę inny: „Nie, jesz-
cze nie teraz”.
fliktach w polityce. I jeszcze o tym, że rządzący panicz-
nie unikają starcia z Kościołem.
Kogo z nas to nie wkurza? Po prostu żal patrzeć, jak ko-
lejne ekipy ze strachem podchodzą do kolejnych, głównie
materialnych żądań biskupów. Boją się odwołać do opinii
publicznej, zapomnieli o instytucji referendum. Zachowują
się tak, jakby jedno kazanie prymasa miało zmieść ich rząd
z powierzchni ziemi.
Już w 1989 roku mogliśmy mieć za so-
bą sprawę regulacji dopuszczalności
przerywania ciąży. Nacisk na re-
ferendum w tej sprawie był bar-
dzo silny, jednak w imię ja-
koby wyższych celów rząd
Rakowskiego nie zgodził
się na publiczne głosowa-
nie. W latach 1994–1997
mogliśmy spokojnie za-
mknąć w drodze referen-
dum kwestię ratyfikacji
konkordatu. Odrzucenie
przez obywateli tej pod-
dańczej umowy zakończy-
łoby debatę i całą sprawę.
Skąd ta bojaźń władzy?
Z jej słabości. Wybory wy-
grywa się w Polsce za-
zwyczaj tak zwanym
fuksem – kilkoma pro-
centami. W kampaniach
najbardziej liczy się więc
twardy elektorat, który
może przeważyć szalę zwycięstwa, a za
taki uważa się powszechnie Radio Maryja i inne (re)akcje
katolickie. Jak dotąd nikt jednak nie zajarzył, że po drugiej
stronie barykady stoją w pełnym rynsztunku zastępy anty-
klerykałów, humanistów, ateistów i chrześcijan ewangelicz-
nych. Wszyscy oni mają gdzieś wskazówki przedwyborcze
biskupów i ojca dyrektora. Czekają tylko na wodza, który
ich poprowadzi do odnowy oblicza tej ziemi. A jest ich du-
żo więcej niż moherowych hełmów! Przecież większość na-
wet tych formalnie religijnych katolików jest tak naprawdę
antyklerykalna. Nie podoba im się zdzierstwo proboszcza,
arogancja biskupa czy bezczelne zawłaszczanie przez księ-
ży majątku państwa/samorządu. Wystarczy zobaczyć, jak
rośnie liczba przypadków wywiezienia proboszcza na tacz-
ce – czcigodnej, polskiej tradycji.
Na szczęście w środowisku parlamentarnej lewicy po-
woli pęka strach przed biskupami. I tu wracamy do istoty
ideowego konfliktu, który rodzi debatę, refleksje i pomaga
otrząsnąć się z narosłych mitów. Odważna, antyklerykalna
postawa Grzegorza Napieralskiego to najlepszy skutek prze-
budzenia ideowego w SLD. Oby następnym etapem było zwar-
cie szeregów Sojuszu z RACJĄ, PPP, PPS i innymi partiami,
które takiego przebudzenia nie potrzebują, bo od dawna gło-
szą, gdzie jest miejsce Kościoła i klerykałów. Tylko zjedno-
czone siły postępu mogą zawalczyć o zwycięstwo w najbliż-
szych wyborach do Sejmu. IV RP już nie wróci, a Tusk
– mniejsze zło – już zaczyna zbierać cięgi za puste obietnice.
Odrodzona lewica (o ile SLD na kongresie 31 maja–1 czerw-
ca da rzeczywiście jasny sygnał odrodzenia) ma szansę zo-
stać czarnym koniem, który stratuje czarne zastępy.
Tak stało się w Hiszpanii, gdzie kler panoszył się podob-
nie jak u nas. Już się nie panoszy. Liderzy hiszpańskiej le-
wicy zauważyli, że stawianie się Kościołowi (zamiast wiecz-
nych kompromisów) jest skuteczne. Mało tego – pozwala
wygrywać wybory i zdobywać nowe rzesze zwolenników.
Mimo to w SLD nie brakuje zachowawczych leniwców, któ-
rzy twierdzą, że doświadczeń premiera Zapatery do Polski
przenieść się nie da. A to m.in. z tego powodu, że Kościół
w Hiszpanii wspierał reżim gen. Franco, a w Polsce wspie-
rał opozycję. Tylko że lustracja zniszczyła już ten mit, odar-
ła Kościół i jego biskupów z aury czystości i mitu walki
z komuną. O Popiełuszce, Zychu czy Niedzielaku mówi się
głośno i na okrągło właśnie dlatego, że wśród księży byli
wyjątkami. Spośród przeszło 150 biskupów tylko Wyszyń-
ski i Tokarczuk w Przemyślu stawiali się władzy ludowej.
Większość mniej lub bardziej z nią
współpracowała. Powstają
prace naukowe pokazują-
ce skalę budownictwa
kościelnego w latach
stanu wojennego. Sta-
nowi to zaprzeczenie pro-
pagandowej tezy kleru
o fali prześladowań. In-
formacje z „FiM” na te-
mat wielkiej skali pedo-
filii wśród polskich księ-
ży też trafiają pod strze-
chy. Kościół – pozbawio-
ny mitu walki i czystości
– staje się zwykłą insty-
tucją. Tyle że bezczelną,
arogancką, pasożytującą na
państwie i narodzie.
Mając takie fory, część
polityków lewicy wciąż jed-
nak boi się łatki antykleryka-
łów – przeciwników klerykalizmu.
Najwyższa więc pora, żeby raz na za-
wsze przestali czepiać się lewicowych
list wyborczych, bo obrażają inteligencję wyborców.
Słyszałem niedawno, jak jeden z wielkich (dosłownie) tu-
zów SLD przekonywał, że obywateli bardziej od dyskusji
światopoglądowej interesują podatki. I to prawda, ale ich
obniżenie zależy przecież od możliwości gospodarki i skali
potrzeb społecznych. „Fakty i Mity” wielokrotnie wyliczały,
jak wielkie wydatki ponosi państwo i samorządy na rzecz
Kościoła. Ten garb – w parze z ogromnym zadłużeniem
państwa – paraliżuje i tak krótką kołdrę budżetową. W cy-
wilizowanych państwach – m.in. Irlandii, RFN, Francji, Bel-
gii, Hiszpanii, Holandii – kościoły są finansowo autonomicz-
ne. Czy to przypadek, że właśnie tam jakość usług publicz-
nych (ochrona zdrowia, edukacja, pomoc społeczna) stoi
na najwyższym poziomie? Miliony młodych Polaków podró-
żujących za chlebem poznaje właśnie kraje wolne od rzą-
dów biskupów. Nawet jeżeli nie wrócą do Polski, to mają
prawo do głosowania. Z pewnością wybiorą tych, którzy
wreszcie odważą się zaproponować wizję Polski nowocze-
snej. A taka jest możliwa dopiero wtedy, gdy odepchnie
się Kościół od polityki, budżetu i wpływu na samorządy lo-
kalne. Gdy wypowiemy Watykanowi konkordat, wyprowa-
dzimy katechezę ze szkół, zlikwidujemy złodziejską Komisję
Wspólną Rządu i Episkopatu i zrewidujemy prawo, na mo-
cy którego Kościół dostaje majątki na preferencyjnych wa-
runkach, czyli standardowo za 1 procent ich wartości.
Jako były, nawrócony ksiądz głęboko wierzę, że dożyję
czasów, kiedy procesja Bożego Ciała będzie przebiegała tra-
są od ołtarza do kropielnicy. I z powrotem. JONASZ
Były prezydent ZSRR Michaił Gorbaczow w wywiadzie dla
„Rossijskiej Gaziety” ujawnił, że o generale Jaruzelskim roz-
mawiał z Janem Pawłem II. Papież powiedział mu, że „gene-
rał to bardzo poważny i solidny człowiek”. I że na ostrym za-
kręcie, na którym znalazła się Polska, „bardzo wiele dla Polski
zrobił”. W związku z tymi rewelacjami katolickie media w Pol-
sce natychmiast nazwały byłego radzieckiego lidera kłamcą, bo
przecież „papież nie mógł czegoś podobnego powiedzieć”. Ech,
„Michaił, Michaił, eto piesnia dla tiebia”, tylko czemu ty nie
wziąłeś „diktafona”?
Krzysztof Krawczyk wyznał, że ćpał i chlał na umór. I już, już...
prawie by się zaćpał albo zachlał, ale szczęśliwie na jego dro-
dze pojawił się pewien mężczyzna, w którym były Trubadur
zakochał się na zabój. To nie to, co myślicie. Chodzi o Chry-
stusa. To on Krawczyka uratował. I od tego czasu Krawczyk
śpiewa na jego chwałę. I od tego czasu w niebie zaprzestano
płacenia abonamentu radiowego.
Zakończył się międzynarodowy wyścig kolarski Grand Prix Ja-
snej Góry. Imprezy – co dziwne – nie pikietowały bojówki
Młodzieży Wszechpolskiej i Narodowego Odrodzenia Polski
ze swoim sztandarowych hasłem na transparentach „Zakaz pe-
dałowania”.
„W czym problem? Niech jedzą ciastka” – powiedziała Maria
Antonina, dowiedziawszy się, że lud Paryża skarży się na brak
chleba. Historia osiemnastowiecznej Francji powtórzyła się
w Rzeszowie. Tam z okazji urodzin nieżyjącego papieża przy-
gotowano gigantyczną 88-metrową kremówkę. Zużyto na nią
200 kg budyniu, 500 litrów mleka, 150 kg mąki, 200 kg masła,
100 kg specjalnej margaryny do ciasta francuskiego, 18 litrów
rumu, 40 kg rodzynek, 800 jaj i 40 kg cukru. Tymi produkta-
mi można by żywić kilkanaście najbiedniejszych rodzin z mia-
sta przez co najmniej 100 dni. Jak znamy życie, nawet rum by
się nie zmarnował.
Olejniczak w ostatecznej rozgrywce z Napieralskim o rząd
dusz w SLD wyciągnął asa z rękawa. Asem ma być Wojciech
Jaruzelski, do którego obecny szef Sojuszu pojechał z wizytą
i mimochodem cyknął sobie fotkę. Potem mimochodem fotka
pojawiła się w „Trybunie”, co jej czytelnicy mają mimochodem
odebrać jako znak poparcia. Ciekawe, że Olejniczak wcześniej
jakoś nie odwiedzał generała.
Prokurator Generalny chce doprowadzić do unieważnienia umo-
wy, na mocy której aktywiści PiS sprzedali nienależący do nich
budynek za kwotę 34 mln zł. Chodzi o aferę wokół Fundacji
Prasowej „Solidarności”, która uwłaszczyła na majątku państwo-
wym partie założone przez Jarosława Kaczyńskiego – PC oraz
PiS. Aferę tę opisywaliśmy obszernie na łamach „FiM” (25/2005).
260 żołnierzy, funkcjonariuszy Straży Granicznej oraz Biura
Ochrony Rządu wyruszyło (autokarami) na pielgrzymkę do Lo-
urdes. Jadą się modlić, czy może interweniować? Bo jeśli
prawdą jest, że żołnierz strzela, a Pan Bóg kule nosi, to w Nan-
gher Kaal trochę Go poniosło.
Human Rights Watch – jedna z najbardziej wpływowych orga-
nizacji broniących praw człowieka – umieściła prezydenta Le-
cha Kaczyńskiego w symbolicznej „Sali Wstydu”. Sala ta jest
umownym przeciwieństwem Sali Chwały, w której honoruje się
w USA wybitnych sportowców. Kaczyński powędrował do od-
powiednika polskiej oślej ławki za „prowadzenie razem z bra-
tem Jarosławem przez wiele lat kampanii odmawiającej pod-
stawowych praw mniejszościom seksualnym w Polsce” i „odma-
wianie ludziom szacunku dla ich rodzin”, co jest aluzją do
słynnego ostatniego orędzia prezydenckiego, w którym straszył
Polaków ślubami gejów i lesbijek. Ot i wstyd.
„I co, podobała ci się kara? Zakładam, że spodobała ci się ka-
ra. Może chcesz jeszcze? Powiedz kiedy, a spełnię twoje naj-
skrytsze sadomasochistyczne marzenia...”. Listy takiej treści mia-
ła pisać do Łyżwińskiego Aneta Krawczyk. To dowód, że były
poseł był jakoby molestowany seksualnie i sadystycznie. Wy-
obrażacie to sobie: Krawczyk z pejczem, a Łyżwiński na kola-
nach i na smyczy? Ciekawe, czy sąd zarządzi wizję lokalną...
W numerze 16/2008 opisałem swoje perypetie ze stra-
żnikami miejskimi ze Zgierza, którzy wytoczyli mi proces
o odmowę udzielenia informacji na temat tego, kto rozwie-
szał antyklerykalne ulotki w Zgierzu przy ul. Popiełuszki. Stra-
żnicy już przegrali w sądzie. Teraz – zgodnie z obietnicą da-
ną komendantowi – poinformuję jego przełożonych o mar-
notrawieniu czasu, pieniędzy oraz stanie umysłowym zgier-
skich strażników.
Czegoś podobnego nie ma chyba w żadnym państwie współ-
czesnej Europy. Oto Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł (i słusz-
nie), że wiceprezesa Telewizji Polskiej Piotra Farfała wolno
nazywać neonazistą. Farfał w latach 90. był wydawcą faszy-
stowskiego pisemka „Front”.
T ydzień temu pisałem o zbawiennych i niszczących kon-
114100209.030.png 114100209.031.png 114100209.032.png 114100209.001.png
Nr 21 (429) 23 – 29 V 2008 r.
GORĄCE TEMATY
3
czarniejsze scenariusze
upadku potężnego, ro-
dzimego cukrownictwa. Z blisko
trzydziestu zakładów wchodzących
w skład Krajowej Spółki Cukrow-
niczej pozostało tylko siedem. Za-
chodnie firmy spokojnie czekają
na ostateczne wykrwawienie się
polskiego koncernu.
Koncern powstał kilka lat temu
i miał stanowić remedium dla pol-
skich cukrowni. Przestarzałych tech-
nie ekonomiczne, bo produkujemy
cukier najtańszy w koncernie, do te-
go przerabiamy najwięcej buraków
i w ostatnich latach zmodernizowa-
liśmy zakład – uruchomiliśmy mię-
dzy innymi nowoczesną oczyszczal-
nię ścieków. A do tego mamy zna-
komite zaplecze surowcowe.
Decyzji spółki nie rozumie też
Marek Golasiński – przewodniczą-
cy brzeskiej Rady Miejskiej. Według
niego, minister skarbu okazał się
złym gospodarzem, który „potężny
Związku Plantatorów Buraka Cukro-
wego: „W projekcie restrukturyza-
cji branży nie było likwidacji brze-
skiej cukrowni”.
Zapewne dlatego radni samo-
rządów powiatowego i miejskiego
na wspólnej sesji domagali się wy-
jaśnień od ministra skarbu i toruń-
skiej spółki. Wspominali o politycz-
nych przepychankach i działaniu ko-
terii. Ale minister skarbu nabrał wo-
dy w usta, podobnie zresztą jak szef
resortu rolnictwa.
pomocy wszystkich świętych nic nie
wyszło ani z protestów, ani apeli.
– Teraz można tylko wejść na ko-
min i skoczyć w dół – mówi ze łza-
mi w oczach jeden z najstarszych pra-
cowników.
Do 2010 r. cukrownia w Brześciu
zniknie praktycznie z powierzchni
ziemi. Toruńska spółka KSC za wy-
gaszenie Brześcia weźmie od Unii
160 mln zł.
– To dużo? Nic podobnego, 112
mln pójdzie na samo wyburzenie
Nie zdecydowały się na likwidację
poszczególnych zakładów, a jedy-
nie na ograniczenie wytwarzania.
Polska ma teraz produkować 1,5
mln ton, a to oznacza, że już w tym
roku będziemy musieli zaimporto-
wać kilkaset tysięcy ton białego krysz-
tału albo zrezygnować z jego ekspor-
tu np. do krajów arabskich.
Marcin Mucha ze Związku Pro-
ducentów Cukru w Polsce twierdzi,
że przyjęte przez Unię rozwiązania,
które diametralnie zmieniły oblicze
przemysłu cukrowniczego w Euro-
pie, w praktyce nie zdały egzaminu.
Co to oznacza w przypadku Pol-
ski? Przede wszystkim to, że bezpow-
rotnie tracimy wiele zakładów i po-
tężne zaplecze surowcowe, pozba-
wiając jednocześnie pracy tysięcy lu-
dzi. Inni dodają, że za kilka lat
– zamiast produkować cukier – bę-
dziemy go musieli kupić w zachod-
nich koncernach. To zjawisko już się
rozpoczęło. A wspomniane rekom-
pensaty? W przypadku zachodnich
koncernów idą one na rozwój firm,
u nas zaś trzeba je wydać głównie na
grzebanie takich trupów jak Brześć.
Co zatem z polskim przemysłem
cukrowniczym? W Ministerstwie
Skarbu są dobrej myśli – wierzą cał-
kowicie unijnym reformatorom.
Każdego roku do kasy europej-
skich koncernów cukrowniczych
z unijnego budżetu trafia (w posta-
ci dopłat i rekompensat) niemal mi-
liard euro. Dlatego zachodnie kon-
cerny przetrwają, my zaś już w tym
roku będziemy słodzić herbatę im-
portowanym cukrem.
Z pytaniem, dlaczego likwidowa-
na jest doskonale prosperująca cu-
krownia w Brześciu, zwróciliśmy się
do Łukasza Wróblewskiego – rzecz-
nika prasowego Krajowej Spółki Cu-
krowniczej. Jego odpowiedź można
streścić w dwóch słowach: „Bo tak”.
BARBARA SAWA
Gorzki smak cukru
nologicznie i niedoinwestowanych.
Jednak wejście Polski do Unii spra-
wiło, że wpadliśmy w tryby świato-
wej machiny. Ponieważ Unia mu-
siała się zmierzyć z gigantycznymi
górami cukru zalegającego w maga-
zynach, jedyną receptą okazała się
restrukturyzacja branży, czyli zmniej-
szenie limitów produkcyjnych.
W ten sposób reforma dotknęła
także nasz przemysł cukrowniczy.
KSC, wciąż będąca największym wy-
twórcą cukru w naszym kraju (ok. 40
proc. produkcji), już w 2003 r. posta-
nowiła wyłączyć z produkcji 3 pierw-
sze cukrownie. Potem przyszła kolej
na następne – m.in. Żnin, Sokołów
i Klemensów. Ostatnio, niespodzie-
wanie, do grona pechowców dołączył
również Brześć Kujawski.
– Wiadomość o zamknięciu cu-
krowni spadła na nas jak grom z ja-
snego nieba – mówi wiceprzewodni-
czący Związku Zawodowego Pracow-
ników Cukrowni Brześć Kujawski
Stefan Olszewski . – Do dziś nie wie-
my, jakie argumenty zadecydowały
o zamknięciu zakładu. Nikt nam te-
go nie chce powiedzieć. Z pewnością
i zdrowy organizm fabryki zamienił
w gospodarczego trupa”, nie bacząc
ani na los 150-osobowej załogi, ani
2 tys. plantatorów.
„To moja klęska osobista” – stwier-
dził miejscowy poseł Marek Wojt-
kowski (PO), który zaangażował się
w ratowanie cukrowni. Zbulwerso-
wany jest także poseł PiS Łukasz
Zbonikowski , podobnie zresztą jak
burmistrz Brześcia Wojciech Za-
widzki . Ten ostatni przypomina, że
nawet w najtrudniejszych latach cu-
krownia zawsze była dochodowa.
– Dlaczego zatem ją zamykają?
Albo z głupoty, albo ze względów
politycznych. Tak czy siak sprawą po-
winny zająć się organa ścigania, bo
mamy do czynienia z sabotażem – mó-
wi Zawidzki.
Radny wojewódzki Stanisław
Pawlak zdradza, że kontrowersyjna
decyzja ma związek ze zmianami
w zarządzie toruńskiej spółki. Ponie-
waż stare władze nie dopuszczały my-
śli o likwidacji tak dobrej cukrowni,
minister skarbu zmienił je zatem na
bardziej spolegliwe. Potwierdza to
także Piotr Wysota , wiceprezes
~~~
Spośród 150-osobowej załogi
większość przepracowała w Brześciu
nawet kilkadziesiąt lat. Dla nich li-
kwidacja cukrowni to życiowa trage-
dia. W Brześciu już dziś brakuje pra-
cy dla wielu mieszkańców.
Niedawno przedstawiciele zało-
gi – przyciśnięci do muru przez pol-
skich i unijnych urzędników – przy-
stali na warunki spółki, akceptując
tym samym zamknięcie cukrowni
i program osłonowy.
– Nie mieliśmy innego wyjścia,
bo założono nam pętlę na szyję – mó-
wi Zbigniew Bacciarelli , przewod-
niczący jedynego w cukrowni związ-
ku zawodowego. – Mimo deklaracji
obiektów, demontaż urządzeń i od-
szkodowania. Unii i tak opłaci się
ta transakcja – twierdzi jeden z pra-
cowników cukrowni.
~~~
Przed laty Polska należała do
największych producentów cukru
w Europie. Gdy wstępowaliśmy do
Unii, gwarantowano nam, że będzie-
my mogli produkować tyle cukru, ile
zużywamy, czyli w granicach 1,6 mln
ton rocznie. Wkrótce jednak oka-
zało się, że na skutek nadprodukcji
trzeba wprowadzić redukcję limitów
(w Polsce o 13,5 proc.). Dotknęły
one wszystkich unijnych producen-
tów, ale wielkie koncerny są i tak
w znacznie lepszej sytuacji niż nasz.
lematami bioetycznymi, przy których
poseł Jarosław Gowin zapewne by
osiwiał. Stosunkiem 336 do 176 poparła no-
welizację ustawy o embriologii i rozrod-
czości człowieka (z 1990 roku), pozwalając
na łączenie genów ludzkich i zwierzęcych.
na istotę sprawy premier napisał artykuł
w prasie kończący się słowami: „Mam głębo-
ki szacunek dla tych, którzy nie zgadzają się
z niektórymi propozycjami ustawy z uwagi na
przekonania religijne. Uważam jednak, że win-
ni jesteśmy sobie i przyszłym pokoleniom wpro-
wadzić te rozwiązania, a przez to udzielić jed-
noznacznego poparcia zasadom badań nad ko-
mórkami macierzystymi”.
i skutkiem ospy krowiej”. Wówczas teolodzy
i hierarchowie twierdzili, że krowy, od których
pochodziła szczepionka, nie mogą służyć do
szczepienia ludzi. „Oni się mylili i sądzę, że
pan się dzisiaj myli” – odpowiedział Bryant.
Stosunkiem głosów 342 do 179 poparto tak-
że tworzenie zarodków klonów nazwanych „ra-
tującym rodzeństwem”, których można będzie
użyć w przypadku ciężkiej choroby dziecka.
Powstaje także pytanie, co w ogóle robi
Zespół ds. Bioetyki kierowany przez posła Ja-
rosława Gowina z udziałem duchownych (ks.
prof. Franciszek Longchamps de Berier
i prof. Marcin Hinz ), skoro w głosowaniu
w kwestiach bioetycznych w Wielkiej Bryta-
nii wszyscy posłowie głosowali zgodnie ze swo-
im sumieniem. Poseł Gowin ogłosił już, że,
jego zdaniem, zapłodnienie in vitro może
być dostępne tylko dla małżeństw (choć ostat-
nio jakby zmienia zdanie w tej kwestii), pod-
czas gdy w parlamencie brytyjskim po prostu
poddano to pod głosowanie. Fakt głosowania
w Izbie Gmin nad kwestiami bioetycznymi,
które Zespół ds. Bioetyki „wypracowuje dro-
gą konsensusu” , podważa nawet nie tyle reko-
mendacje tego ciała, co sens jego istnienia.
Wreszcie – trudno uwierzyć, że kiedy
w Londynie parlament udzielił zgody na two-
rzenie ludzko-zwierzęcych hybryd, w należą-
cej do tej samej kultury Polsce kilka tygodni
temu Rzecznik Praw Dziecka chciała zrównać
prawo do seksu z prawem do wódki, a biskup
poważył się nazwać dyskusje o aborcji „wy-
chodzeniem szczurów z nor”. Trzeba jednak
przyznać, że oboje z ogonem i łbem krowy
wyglądaliby jeszcze bardziej przerażająco.
MACIEJ PSYK, LONDYN
Będą one mogły rozwijać się przez 14 dni,
po czym mają zostać zniszczone. Nowa tech-
nika może przynieść lekarstwa na nieuleczal-
ne dziś choroby – takie jak parkinson, zanik
mięśni czy alzheimer – i potencjalnie urato-
wać życie milionów osób. Drugim, ale mniej
eksponowanym argumentem jest szansa na
osiągnięcie przez Wielką Brytanię pozycji świa-
towego lidera w badaniach nad komórkami
macierzystymi. Pierwsze hybrydy człowieka
i królika zostały bowiem stworzone już w 2003
roku w Chinach.
W głosowaniu nad najbardziej kontrower-
syjnymi zapisami wszystkie partie zniosły dys-
cyplinę. Wynik jest więc bardziej demokra-
tyczny niż w innych kwestiach, kiedy to nie-
pokornym grożą konsekwencje dyscyplinarne,
i odzwierciedla prawdziwe przekonania po-
słów. Obaj główni liderzy – premier Gordon
Brown i lider opozycji David Cameron
– opowiedzieli się za nowelizacją. Z uwagi
Gowin z głową krowy
Przeciwko tworzeniu chimer przeciwnicy
wysuwali argumenty etyczne, chociaż nie ukry-
wali religijnych źródeł swej niechęci. Ich lider,
konserwatywny poseł Edward Leigh , nazwał
to „krokiem idącym za daleko”. Hierarchowie
katoliccy byli mniej subtelni – nazwali tworze-
nie chimer „nauką Frankensteina”. Odpowiedź
na to dał poseł Chris Bryant z Partii Pracy,
który jest... byłym wikarym anglikańskim. Przy-
pomniał, że takich samych słów używano
w 1798 roku, nie zgadzając się na szczepienia
przeciw ospie, kiedy to angielski lekarz Edward
Jenner opublikował „Studium nad przyczyną
Posłowie niewielką przewagą głosów do-
puścili także zapłodnienie in vitro dla par
lesbijek i kobiet samotnych i nie zmniejszy-
li granicy dopuszczalnej aborcji z 24 do 20
tygodni, co konserwatyści wprowadzili pod
obrady niejako przy okazji głównych zmian.
Wysokie poparcie dla bardzo kontrower-
syjnych zmian wydaje się ostatnim ogniwem
w łańcuchu decyzji sprzecznych z nauczaniem
Kościoła, a zapoczątkowanych w oświeceniu
równouprawnieniem religii i ustanowieniem
wolności słowa. Przepaść między państwem
a Kościołem pogłębiła się jeszcze bardziej.
W łaśnie spełniają się naj-
B rytyjska Izba Gmin zajmowała się dy-
114100209.002.png 114100209.003.png 114100209.004.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 21 (429) 23 – 29 V 2008 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Dwaj panowie ®
Prowincjałki
90-letnia mieszkanka Łomży skusiła się na
oferowane przez dwie kobiety badania le-
karskie. „Lekarki”, które niezwykle dokładnie wykonały starszej pani masaż
pleców, opłatę za wykonaną usługę zainkasowały same. Staruszka do dziś
nie znalazła 9 tysięcy złotych oszczędności.
Krótka opowieść o dwóch mni-
chach ćwierćinteligentach i ich
wielkim wpływie na życie półin-
teligentów.
Jeden z nich to Grigorij Raspu-
tin (1869–1916) – syberyjski chłop,
mnich, półanalfabeta, jeden z najbar-
dziej rozpustnych awanturników
w historii. Ten święty satyr przeleciał
w Petersburgu wiele arystokratek,
żon oficerów, aktorek i dam z towa-
rzystwa. Robert Kinloch Massie
(„The Romanovs: The Final Chap-
ter”) napisał w biografii Rasputina,
że „zbliżenie z niedomytym mnichem
z potarganą brodą i brudnymi ręka-
mi stało się dla petersburskich dam
nowym elektryzującym doświadcze-
niem, bachiczną orgią i rozkoszą cie-
lesną” . Ten lubieżny, złowrogi, zdra-
dliwy, uwielbiający pieniądze i złoto
człowiek miał iście hipnotyczny wpływ
na cara Mikołaja II i jego niemiec-
ką żonę – heską księżniczkę, carycę
Aleksandrę . Władcy Rosji mieli syn-
ka Aleksieja (następca tronu), cho-
rego na hemofilię, a Rasputin, cie-
szący się famą uzdrowiciela, faktycz-
nie ulżył jego cierpieniom (w jego
obecności krwawienie ustawało),
i dzięki temu właśnie zdobył prawie
nieograniczone wpływy na dworze
carskim. W czasie I wojny światowej
mnich stał się potężny i nietykalny.
Przerażona arystokracja postanowi-
ła pozbyć się Rasputina. Książę Fe-
liks Jusupow poczęstował go za-
trutym winem i ciastem, po czym
strzelono do niego czterokrotnie
z pistoletu. Inny z zamachowców
odciął mu penisa. Ciało zatopiono
w Newie. Rasputin doczekał się wie-
lu biografii, prac popularnonaukowych
i filmów. Najbardziej znane to „Sza-
lony mnich” w reżyserii Dona Shar-
pa (1966 r.) oraz „Rasputin: Dark Se-
rvant of Destiny” (1998 r.) w reżyse-
rii Uliego Edela . Jednakże najbar-
dziej wierny obraz mnicha przedsta-
wił Elem Klimow w wyśmienitej
„Agonii” (1981 r.), opowiadającej
o upadku carskiej Rosji i Mikołaja
II. Najnowszym filmem o Rasputinie
jest dokument „Rasputin” (2005 r.)
w reżyserii Vladislava Mirzoyana .
Drugim z mnichów jest Tade-
usz Rydzyk (ur. 1945 r.), wieśniak
spod Olkusza, najbogatszy na świe-
cie zakonnik ślubujący ubóstwo.
Przedmiot westchnień starszawych
dam z różańcem w torebce i z mo-
herowym berecikiem na główce, któ-
re na jego widok doznają cielesnej
rozkoszy. Cieszy się wielkim szacun-
kiem prezydenta Kaczyńskiego
(ksywka: Prezydent). Jest on, podob-
nie jak Rasputin, potężny i nietykal-
ny, złowrogi, uwielbiający pieniądze
i złoto. Doczekał się wielu filmów opi-
sujących jego działania, między in-
nymi „Imperium ojca Rydzyka” (2002
roku) w reżyserii Jerzego Moraw-
skiego . Film ten znajduje się w in-
ternecie, ale nie można go otworzyć
ani nagrać, ponieważ jest... ZABLO-
KOWANY! Podobnie jak zabloko-
wane są inne śmieszne filmiki o tym
świętym mężu! Chcecie głośno pro-
testować? He, he, he, nie drzyjcie
ryja, bo wam pęknie szyja!
Właśnie z chłopami z mojej wsi
zamówiliśmy nowe browarki, aby bu-
fetowa Jadźka wykonała plan, kiedy
ten niekumaty Zwiadowca Szoguna
zapytał: Rydzyk niedawno powiedział:
„Każdy liberał jest durniem, a każdy
dureń – liberałem”. Chłopy, czy z te-
go wniosek, że Rydzyk jest libera-
łem?! ANDRZEJ RODAN
www.arispoland.pl
Na dworcu kolejowym w Korszach zostali
zatrzymani dwaj rewidenci. Marian M.
i Wojciech B. przez całą zmianę sprawdzali stan techniczny pociągów i de-
cydowali, czy można je dopuścić do jazdy. Czas umilali sobie zamkniętymi
w butelce procentami. Kiedy zalanych w trupa kontrolerów jakości odwie-
dzili policjanci, panowie mieli już po niemal 3 promile na głowę.
Ojciec z synem, mieszkańcy gminy Jamiel-
no, wybrali się z wizytą do rodziny. Na miej-
sce jednak nie dojechali. Po krótkich poszukiwaniach policja ustaliła, że
w jednym z przydrożnych rowów zrobili sobie przerwę w podróży, trochę
zapili i postanowili przeczekać do rana. Tyle że rano tatuś już nie żył. Sy-
nek, niewiele myśląc, przysypał rodziciela ściółką i pojechał dalej. Zamiast
do rodziny, trafił jednak na policyjny dołek, bo prowadził swoje auto całą
szerokością drogi. Ojciec został już godnie pochowany.
Z niewyjaśnionych powodów ludzie nie ma-
ją szacunku do flag. Kilku pijanych nasto-
latków zbezcześciło dwie chorągwie wiszące na budynku plebanii parafii
św. Macieja Apostoła w Bisztynku. Z kolei włocławscy policjanci odnoto-
wali 271 kradzieży flag państwowych, unijnych i miejskich.
Adrian K. chciał zaimponować swej sied-
mioletniej bratanicy. Zabrał więc małą na
skuter i oboje ruszyli na poszukiwanie przygody. Znaleźli dość szybko. Poli-
cyjny patrol zatrzymał wujka do kontroli drogowej. Wynik – 1,7 promila.
Z kolei w Ropczycach drogówka zatrzymała 22-letniego kierowcę koparki.
Facet miał 2,7 promila. Ale jechał.
Opracowała WZ
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Nadużywanie narkotyków prowadzi do różnych patologii, a nawet zmian
w mózgu. Dlatego powstaje pytanie, na ile proceder, do którego przyznał
się premier, był notoryczny. Chcę mieć trzeźwego i wolnego od narkoty-
ków premiera.
(Beata Kempa, PiS)
kobiet i była felietonistka „Faktów i Mitów”,
otrzymała prestiżową amerykańską nagrodę. Na-
grodę, która powinna zawstydzić i skłonić do re-
fleksji całą polską klasę polityczną.
Każdy, kto regularnie czytuje nasz tygodnik i intere-
suje się problematyką praw człowieka, nie może nie znać
Wandy Nowickiej, przewodniczącej Federacji na rzecz
Kobiet i Plano-
wania Rodziny.
Nie tylko dlate-
go, że pani Wan-
da przez dwa la-
ta gościła regu-
larnie na naszych
łamach jako felietonistka, ale i ze względu na to, że czę-
sto publikujemy jej wypowiedzi i wspieramy jej poczyna-
nia. Jej głównym celem jest walka o prawa kobiet, ze
szczególnym uwzględnieniem praw związanych z ludzką
rozrodczością. Była też jedną z pierwszych osób, które
kilka lat temu poparły ruch na rzecz równouprawnienia
mniejszości seksualnych; bardzo bliska jest jej również
sprawa neutralności światopoglądowej państwa.
W naszym dziwnym kraju osoby takie jak pani Wan-
da uchodzą za radykałów, których na ogół nie godzi się
zapraszać do programów telewizyjnych i dyskusji świato-
poglądowych, aby nie krępować panoszących się tam księ-
ży i przykościelnych intelektualistów. Zresztą takich dys-
kusji jest już coraz mniej, bo o czym dyskutować, skoro
wszystkich w Polsce zobowiązują poglądy Jana Pawła II .
Dlatego częściej można Wandę Nowicką usłyszeć za
granicą niż we własnym kraju. W zeszłym roku spotkali-
śmy ją np. w Parlamencie Europejskim, gdy siedziała obok
samego Richarda Dawkinsa , światowej sławy uczone-
go i humanisty, na konferencji poświęconej inwazji fun-
damentalizmu religijnego w Europie („FiM” 17/2007).
Na szczęście, nie wszędzie jest tak, że gardzi się ludź-
mi godnymi szacunku, a pod niebiosa wynosi dyktato-
rów lilipucich krajów, szefów autorytarnych Kościołów,
zasłużonych
głównie w umac-
nianiu ciemnoty,
zwalczaniu pre-
zerwatyw oraz
niszczeniu opo-
zycji we własnych
szeregach. Nowojorski uniwersytet New School nie pa-
pieżowi, ale Wandzie Nowickiej przyznał prestiżową
Nagrodę Uniwersytetu na Wygnaniu. Podczas specjal-
nej uroczystości rektor New School w takich słowach
zwrócił się do laureatki: „Jako feministka i obrończyni
praw człowieka od lat odważnie i spektakularnie wal-
czysz o przywrócenie kobietom kontroli nad ich własnym
życiem w jednym z ostatnich krajów, które pozbawiły ko-
biety wolności w zakresie praw reprodukcyjnych. Po 1989
roku w nowo powstałych demokracjach kobiety stopnio-
wo traciły prawo do aborcji, zabezpieczenia socjalne, za-
trudnienie i dostęp do życia publicznego. Kościoły na
równi z transformacją gospodarczą usiłowały kobiety
utrzymać w roli kapłanek domowego ogniska. W trud-
nych warunkach twoje starania o prawa kobiet i warto-
ści demokratyczne są wyjątkowe”. ADAM CIOCH
Ja wolę, żeby premier zapalił skręta, niż żeby załatwiał interesy przez tele-
fon. Mnie w czasach studiów zdarzało się pić wino gdzieś w parku.
(Julia Pitera)
RZECZY POSPOLITE
Jesteście jak wędliny z Tesco. Baleron czy szynka smakuje jednakowo.
(Joachim Brudziński do polityków PO)
Jeśli wizyta premiera Donalda Tuska w Peru przyniesie gospodarcze efek-
ty, to PiS powinien popełnić seppuku.
(Kazimierz Kutz)
Po likwidacji abonamentu telewizja publiczna będzie miała problemy
z zachowaniem misyjnego charakteru oferty programowej.
(Andrzej Urbański, prezes TVP)
Zarządzanie ministerstwem przez Romana Giertycha (...) mocno zachwia-
ło (...) stabilnością procedur komisji egzaminacyjnych. (Katarzyna Hall)
Nie miałem wpływu na zadania maturalne. Minister Hall chce zrzucić na
mnie odpowiedzialność za tegoroczne matury. Modlę się za nią codzien-
nie, żeby nie miała wypadku drogowego, bo powiedziałaby wtedy policji,
że ja jestem winien.
Nasza Wanda doceniona
(Roman Giertych)
Kiedyś potrafiłam zagrać wiele piosenek Jacka Kaczmarskiego, m.in. „Przed-
szkole” i „Mury ’87”, ale teraz mam za długie paznokcie u lewej ręki
i bałabym się, że porysuję gryf gitary. (Joanna Mucha, posłanka PO)
W historii Kościoła zdarzało się, że święty jeszcze dobrze nie umarł, a wier-
ni już bili się o to, gdzie ma być pochowany.
(ks. prof. Grzegorz Ryś o kulcie relikwii)
Wybrała OH
WYMASOWANA
KOLEJKA
RODZINNA WYPRAWA
ŚWIĘTOŚĆ POKALANA
KOPARA OPADA
W anda Nowicka, działaczka na rzecz praw
114100209.005.png 114100209.006.png 114100209.007.png 114100209.008.png 114100209.009.png 114100209.010.png 114100209.011.png 114100209.012.png 114100209.013.png 114100209.014.png 114100209.015.png 114100209.016.png 114100209.017.png 114100209.018.png 114100209.019.png 114100209.020.png 114100209.021.png 114100209.022.png 114100209.023.png
 
Nr 21 (429) 23 – 29 V 2008 r.
NA KLĘCZKACH
5
NA TROPIE BETANEK
Akunina ; z kolei po „Pachnidło”
Patricka Suskinda mogą sięgać
tylko maturzyści. Szefowa rybnic-
kich „Urszulanek” – siostra Beata
Blandyna Boch – twierdzi, że nie
ma mowy o cenzurze, a jedynie
o odpowiednim doborze lektur.
W innych katolickich placówkach
oświatowych jest podobnie – tam po
prostu nie kupuje się książek sprzecz-
nych z tzw. misją Kościoła. Zamyka-
nia książek na kłódkę nie akceptuje
ani śląskie kuratorium oświaty, ani
rzecznik praw ucznia, ale nie będą
interweniować w tej sprawie. Ze stra-
chu, by nie urazić przewodniej siły
Katolandu.
BRACIA MNIEJSI
Prokurator Andrzej Lepiesz-
ko , szef Prokuratury Okręgowej
w Lublinie, oświadczył na konfe-
rencji prasowej, że w wyniku trwa-
jących od kilku miesięcy poszuki-
wań udało się w końcu ustalić miej-
sce pobytu 53 byłych betanek, eks-
mitowanych w ub. roku z klaszto-
ru w Kazimierzu Dolnym.
W miejscu odnalezienia byłych
sióstr nie było franciszkanina Ro-
mana Komaryczki – ich kierow-
nika duchowego. Razem z siostra-
mi mieszka natomiast Jadwiga Li-
gocka – była przełożona zgroma-
dzenia. Zły stan jej zdrowia nie
pozwolił na przesłuchanie.
Z uwagi na dobro śledztwa pro-
kurator Lepieszko nie ujawnił na-
zwy miejscowości, w której obecnie
mieszkają siostry. „FiM” od dawna
to miejsce znają (chodzi o Grzybo-
wo koło Czerniejewa – „Fakty i Mi-
ty” 8/2008), natomiast prokuratura
i policja potrzebowały aż kilku mie-
sięcy, żeby to ustalić. A wystarczy-
ło czytać nasz tygodnik!
karambole (14 procent). Zapinają
pasy i nie przekraczają dozwolonej
prędkości. Policjanci niezwykle rzad-
ko wręczają im mandaty za wyprze-
dzanie na trzeciego (4 proc.). W 2006
roku w gronie 3643 nieodpowiedzial-
nych kierowców prowadzących sa-
mochody po wódce znalazło się tyl-
ko 117 pań.
MiC
zapłać za Wasze dobre serce. Ale
chcemy zwrócić uwagę, że nieroz-
tropnie postępujecie, gdy wspomaga-
cie siedzących pod kościołem lub
w przedsionku kościoła. Najczęściej
są to ludzie uzależnieni od alkoholu.
Dając im pieniądze, uczestniczycie
w cudzym grzechu. Dobrze czyniąc,
sami grzeszycie. Apelujemy o roztrop-
ność, a także o większą ofiarność
dla naszych, parafialnych potrzeb, bo
teraz czekają nas duże wydatki”.
A tak na marginesie, te „duże
wydatki” to m.in. planowana budo-
wa nowych garaży dla parafii. AK
Może niezupełnie jak u Kargu-
la i Pawlaka, ale i tu poszło o kota.
W podziemiach pabianickiego ko-
ścioła św. Maksymiliana Kolbego
sympatyczna kotka powiła 5 kociąt.
Jedna ze zbulwersowanych zakon-
nic poradziła dzieciom, by kocięta
szybko potopiono, „jak się to robi
na wsi”. Sam wielebny z ambony po-
święcił sprawie sporo uwagi, oczy-
wiście gromiąc kocicę i jej obroń-
ców. Z pewnością zwierzątka zgi-
nęłyby w jakimś kuble z wodą, gdy-
by nie litościwe serce parafian. Ko-
cięta zostały zabrane z tego przybyt-
ku miłości i dobroci...
ŚWIECZKI JADZI
BS
PS
STERTA KOŚCI
WIELKI JEZU!
Przy okazji dyskusji o sprowa-
dzeniu do Polski rozkawałkowanych
szczątków JPII , które mają robić za
relikwie, pojawiły się informacje
o rekordzistach gromadzących pa-
miątki po świętych. Prawdopodob-
nie największy zbiór relikwii – jak
podaje jedna z ogólnopolskich ga-
zet – posiada parafia św. Michała
Archanioła w Leśnej koło Żywca.
Jednak, według nas, nikt nie prze-
bije klasztoru na Jasnej Górze, któ-
ry w ciągu wieków zgromadził kil-
kaset świętych szczątków. BS
PIECZĘĆ SOŁTYSA
Polaków nikt nie przebije. Bur-
mistrz słowackiego Preszowa zapo-
wiada, że w jego mieście w 2010 r.
stanie największy na świecie pomnik
Chrystusa Króla (wysokość 33 m).
Myli się knedliczkojad jeden. Podob-
ny polski monument, wznoszony sta-
raniem proboszcza Sylwestra Za-
wadzkiego ze Świebodzina koło Zie-
lonej Góry, będzie wyższy o 2 metry
i ma być już gotowy jesienią bieżą-
cego roku. Nasz Chrystus przewyż-
szy także chyba najbardziej znaną
na świecie figurę z Rio de Janeiro
(32 m) i Lizbony (28 m). BS
AJ
W Świniarach i Jasienicy (woj.
świętokrzyskie) miejscowy sołtys
Stefan Reczek (wraz z żoną i cór-
ką) sprawdza obecność dzieci na
nabożeństwach majowych, co po-
twierdza urzędową pieczęcią przy-
bijaną w zeszytach do religii. Twier-
dzi, że robi to na polecenie miej-
scowego proboszcza Stanisława
Zaręby oraz katechetki ze szkoły
podstawowej w Świniarach, która
od zebranych pieczęci uzależnia oce-
nę z religii.
Oburzeni rodzice proceder ten
określają jako „iranizację polskiej
wsi” i szukają pomocy w kurato-
rium oraz miejscowych mediach.
W całym zamieszaniu resztki zdro-
wego rozsądku zachował dyrektor
miejscowej szkoły Krzysztof Wój-
cik , który przypomniał sobie, że pla-
cówka, którą kieruje, jest publicz-
na, i zapowiedział poważną rozmo-
wę z katechetką.
Natomiast proboszcz szum wo-
kół tej sprawy nazwał „ubeckimi
atakami na Kościół” i zapowiedział,
że na kilku najbliższych kazaniach
swymi płomiennymi przemówienia-
mi ,,otworzy ludziom oczy”. Może
faktycznie niektórzy wreszcie przej-
rzą...
KUL-TURA
Ksiądz Krzysztof – wykładow-
ca z Katolickiego Uniwersytetu Lu-
belskiego, wysoki, mniej więcej czter-
dziestoletni brunet w okularach
– zapałał nagle nadzwyczajnym efek-
tem do ślicznej ekspedientki ze skle-
pu spożywczego blisko uczelni. Przy-
chodził codziennie do lokalu pod
pozorem zakupów. Wybierał najczę-
ściej takie momenty, kiedy nie by-
ło innych klientów. Jednak niedaw-
no jego libido eksplodowało. Zła-
pał panienkę za rękę, a gdy próbo-
wała się wyrwać, zaproponował 1000
złotych za wspólne bara-bara. Nie
miał szczęścia. Akurat na zapleczu
przestawiał skrzynki pan Tomek
– dostawca, który nad szacunek do
kleru przedkłada cześć niewieścią.
Przynajmniej tak nam się wydaje,
skoro wypadł z kantorka i strzelił
księżula w mordę, a następnie po-
prawił kopem w świętą d... Jak by
na to nie spojrzeć, był to rodzaj ży-
wej katechezy.
Z inicjatywą zapalenia „świateł-
ka miłosierdzia” przy ołtarzu w ka-
tedrze na Wawelu w rocznicę ka-
nonizacji św. Jadwigi przez wszyst-
kie polskie szkoły noszące jej imię
wystąpił zarząd Rodziny Szkół im
św. Jadwigi.
„Proponujemy, aby każda szko-
ła jadwiżańska zakupiła przynajmniej
jedną dużą świecę. Dobrze by było
rozprowadzić świece małe wśród
uczniów, niech mają wkład w tym
zaszczytnym celu. Gorąco zachęca-
my do podjęcia tej inicjatywy w szko-
łach” – zaapelował zarząd. Świece
z logo Rodziny, wizerunkiem św.
Jadwigi i obrazem „Św. Jadwiga
Królowa i Papież Jan Paweł II” pro-
dukuje Caritas. Szkoły mogą zaku-
pić świece duże (półkilogramowe)
w cenie od 10 zł oraz świece małe
w cenie minimalnej 3 zł (plus koszt
przesyłki).
Zamówienie na 60 świec dużych
i 130 małych złożyła Halina Peta ,
dyrektor III LO z Inowrocławia, 20
dużych świec i 54 małe zamówiła
Szkoła Podstawowa w Ryszewku,
7 dużych świec i 20 małych – Szko-
ła Podstawowa w Wysokiem oraz
tylko (co za wstyd!) 2 duże i 64 ma-
łe – Publiczne Gimnazjum nr 8
w Radomiu.
SESJA
REKOLEKCYJNA
NA PRAWO
OD BETONU
Przez sesją egzaminacyjną rze-
szowskie Duszpasterstwo Akademic-
kie „Emaus” zaproponowało stu-
dentom udział w trzydniowej sesji
rekolekcyjnej, która pozwoli na zła-
panie oddechu, odstresowanie oraz
naładowanie duchowych akumula-
torów na czas egzaminów i waka-
cji. Tematem rekolekcyjnej sesji zor-
ganizowanej w Dusznicy koło No-
wego Żmigrodu jest dotyk, wino
i taniec. Przy czym zamiast nudnych
zajęć teoretycznych zestresowanym
studentom duszpasterstwo obiecu-
je... „zajęcia praktyczne dotyczące
przytulania (30 sposobów), odwie-
dzenie winnicy i degustację wina oraz
taniec, a dla romantyków wschody
i zachody słońca...”.
PP
Lefebryści, których jedni nazy-
wają kościelną skamieliną, a inni na-
dzieją katolików, nie mogą liczyć na
wsparcie obecnego papieża. Choć
kilka lat temu Ratzinger spotkał się
z bp. Bernardem Fellayem – prze-
łożonym rzymskokatolickiego Brac-
twa im. św. Piusa X – i zanosiło się
na przełom w stosunkach Watyka-
nu z przeciwnikami posoborowych
reform, do odwilży nie doszło.
Wprost przeciwnie – teraz widać jak
na dłoni, że nie nastąpi oficjalne
uznanie zwolenników ekskomuniko-
wanego niegdyś abp. Marcela Le-
febvre’a . Potwierdził to ostatnio sam
Fellay, atakując Watykan. RP
P
PRAWDZIWY KSIĄDZ
SK
DAMSKA JAZDA
Spotkaliśmy prawdziwego księ-
dza! Nie dość, że ks. Piotr Szulew-
ski z Drygał (woj. warmińsko-ma-
zurskie) przebaczył jednemu z miesz-
kańców, który go okradł i pobił, to
jeszcze zbiera żywność dla tego no-
torycznego pijaka i usiłuje wyleczyć
go z choroby alkoholowej. Mniej wy-
rozumiali okazali się parafianie, któ-
rzy radzili, aby pijaka i złodzieja prze-
pędzić na cztery wiatry. No... to się
zdarza nieczęsto: ludzki proboszcz,
ludzie nieludzcy.
Według internautów, kobiety nie
potrafią prowadzić samochodu, jeż-
dżą niebezpiecznie i powodują ma-
sę wypadków. Po prostu baba za kie-
rownicą to nieszczęście. No to ma-
my dla panów złą wiadomość. Jak
dowodzą dane statystyczne (zebrane
przez policję), Polki są doskonały-
mi kierowcami. Po pierwsze, powo-
dują znacznie mniej wypadków niż
faceci (proporcjonalnie do liczby jeż-
dżących). Także skutki katastrof dro-
gowych z udziałem kierowców pań
są łagodniejsze. Ginie znacznie mniej
ludzi – na 100 wypadków przypada
6 ofiar śmiertelnych (w przypadków
mężczyzn – 14 na 100). Panie nie-
zwykle rzadko powodują wielkie
AK
GRZECH
NIE WESPRZEĆ
PS
Parafia św. Wojciecha w Bia-
łymstoku postanowiła walczyć o każ-
dy grosz. W tym celu wystosowała
następujące pouczenie do wiernych:
„Wielkie wsparcie daliście parafii
z Ukrainy, która jest bardzo uboga.
Dzisiaj wspomagacie Fundację
S.O.S. dla Życia Poczętego. Bóg
KSIĄŻKI NA INDEKSIE
W Zespole Szkół Urszulań-
skich w Rybniku uczniowie nie mo-
gą czytać niektórych książek, np.
„Kodu Leonarda da Vinci” Dana
Browna czy „Fantastyki” Borisa
114100209.024.png 114100209.025.png 114100209.026.png 114100209.027.png 114100209.028.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin