Hobbes – Lewiatan, czyli materia, forma i władza państwa kościelnego i świeckiego.rtf

(23 KB) Pobierz
Thomas Hobbes – Lewiatan, czyli materia, forma i władza państwa kościelnego

Thomas Hobbes – Lewiatan, czyli materia, forma i władza państwa kościelnego

i świeckiego.

 

Część pierwsza.

Rozdział XV.

O innych prawach natury.

  Sprawiedliwość i własność wiążą się z ustanowieniem państwa. Prawo trzecie dotyczy tego, że ludzie powinni dopełniać zawartych umów, ponieważ bez ich dopełnienia są one pustymi słowami. To prawo natury jest źródłem sprawiedliwości. Niesprawiedliwość to niedopełnienie ugody. Ugody oparte na wzajemnym zaufaniu, gdzie istnieje po obu stronach obawa, że nie zostaną dopełnione są nieważne. Szkoły mówią, że sprawiedliwość jest trwałą wolą dawania każdemu człowiekowi tego, co mu się należy. Ale tam gdzie nie ma własności nie ma też niesprawiedliwości. Tam, gdzie nie ma państwa nie ma też własności, a zatem i niesprawiedliwości. Ważność ugod zaczyna się z ustanowieniem mocy państwowej wystarczającej do tego, by zmuszać ludzi do zachowania ugod. Pewni ludzie dopuszczali łamanie wiary, jeśli chodziło o zdobywanie Królestwa Bożego gwałtem. Więc jeśli ktoś będzie uważał, że wszystkie działania prowadzące do korzyści i postawionego celu nie mogą być przeciwne rozumowi, to nawet zabicie władcy przez przyszłego dziedzica jest sprawiedliwością. Tam, gdzie jedna ze stron spełniła przyrzeczenie, albo spełni pod przymusem pojawia się pytanie, czy spełnienie go jest przeciwne drugiej stronie. Kto łamie ugodę nie może być przyjęty do społeczności, która powstaje dla pokoju. Niedopuszczony lub wyrzucony z niej ginie. Jeśli się w niej utrzyma, to tylko dzięki błędom innych. Sprawiediwość to dotrzymywanie umowy, jest regułą rozumu. Terminy sprawiedliwość i niesprawiedliwość odniesione do ludzi oznaczają zgodność lub niezgodność zachowań z rozumem, odnoszone do działań oznaczają zgodność działań albo niezgodność z rozumem (nie zachowania czy sposobu życia) poszczególnych działań. Jedno działanie nie przesądza o tym, czy człowiek jest prawy czy nie. Zaczątek sprawiedliwości daje szlachetność, męstwo i odwaga. Taką sprawiedliwość nazywa się cnotą, a niesprawiedliwość przywarą. Naruszeniem prawa nie jest coś, co zostanie uczynione komuś zgodnie z jego wolą.

  Sprawiedliwość dzieli się na komutatywną i dystrybutywną. Komutatywna polega na równej wartości rzeczy, których dotyczy umowa. Dystrybutywna na równym podziale korzyści między ludzi, którzy na to zasłużyli. Wartość rzeczy, o które chodzi w umowie mierzy się apetytem kontrachentów, więc sprawiedliwą ceną jest ta, którą chcą sami dać. Mówiąc inaczej sprawiedliwość komutatywna jest sprawiedliwością kontrachenta, czyli dopełnieniem ugody w związku z kupnem i sprzedażą itp. Sprawiedliwość dystrybutywna jest sprawiedliwością rozjemcy, to znaczy aktem określającym, co jest słuszne.

  Czwarte prawo natury: wdzięczność zależy od uprzedniej łaski, tzn. daru. Czyli człowiek obdarowany powinien się zachować tak, by dający nie żałował swego czynu. Każdy człowiek daje z intencją, by jemu samemu wyszło to na dobre. Bo tym, co człowiek chce jest jego dobro. Złamanie tego prawa to niewdzięczność.

  Piąte prawo to uprzejmość, to znaczy każdy powinien się starać przystosować do reszty. Człowiek porównany jest do kamienia, który, gdy jest zbyt nieregularny zostanie odrzucony przez murarzy. Ten kto nie pozwala innym mieć tego, czego sam nie potrzebuje doprowadza do wojny. Ludzi przestrzegających tego prawa nazywa się uspołecznionymi; przeciwieństwem są uparci, nieuspołecznieni.

  Szóste prawo to przebaczanie proszącym o skruchę. Nie przebaczyć tym, którzy dają gwarancję na przyszłość jest znakiem awersji do pokoju, czyli odrzuceniem go.

  Siódme prawo zabrania wymierzać karę w innym celu niż poprawa winnego. Zemsta, która nie ma na uwadze korzyści jest triumfem z czyjegoś cierpienia bez celu.

  Ósme prawo: żaden człowiek nie powinien okazywać innemu pogardy. Przekroczenie tego prawa to zniewaga.

  Dziewiąte prawo: każdy człowiek powinien uznawać innych za sobie równych. Przekroczenie tego to pycha.

  Ci którzy przestrzegają dziesiątego prawa nazywa się skromnymi; przeciwieństwem ich są aroganccy. Przestrzeganie tego prawa ze względu na równe przydzielanie każdemu tego, co mu się należy nazywa się słusznością i sprawiedliwością dystrybutywną. Pogwałcenie zaś stronnością. Z rzeczy, które nie dadzą się podzielić należy korzystać wspólnie. Te, których nie można podzielić ani zbiorowo z nich korzystać prawo natury wymaga, by o przydziale uprawnienia zadecydował los - umownie ustanowiony (zgoda między współzawodnikami) lub przyrodzony (pierworództwo lub pierwsze zawłaszczenie).

Osoby spierające się, jeśli same nie dojdą do porozumienia, muszą być poddane orzeczeniu rozjemcy. Żaden człowiek nie jest dobrym rozjemcą we własnej sprawie. Nie może być rozjemcą człowiek, który uzyska korzyść ze zwycięstwa jednej strony.

Wszystkie prawa zawierają się jednym: nie czyń drugiemu tego, czego byś nie chciał, iżby ten drugi uczynił tobie. Prawa natury obowiązują in foro interno; tzn. zobowiązują do pragnienia, by było tak, jak one mówią. Natomiast nie zawsze obowiązują in foro externo; tzn. nie zawsze zobowiązują do tego, by je wprowadzać w czyn. Prawa natury są niezmienne i wieczne. Filozofia moralna jest wiedzą o tym, co jest dobre i złe w obcowaniu z ludźmi w życiu.

 

Część druga.

O państwie.

Rozdział XVII

O przyczynach powstania państwa, o jego powstaniu i definicji.

  Tak jak kiedyś czyniły rodziny, tak dziś rozszerzają swoje granice państwa pod pretekstem niebezpieczeństwa. Przemocą starają się podporządkować sobie lub osłabić swoich sąsiadów. O tym, jaka liczba ludzi wystarczy do zapewnienia bezpieczeństwa decyduje porównanie z nieprzyjacielem. W swoich działaniach muszą być zgodni; nie mogą kierować się własnymi sądami i interesami. Jeśli jest odwrotnie, to, gdy nie ma nieprzyjaciela walczą między sobą. Arystoteles pszczoły i mrówki jako żyjące społecznie uważa za istoty polityczne, choć nie mają mowy, rozumu i kierownictwa. Ludzie natomiast ciągle współzawodniczą o zaszczyty, znajdują radość w porównywaniu siebie z innymi, gdy ich coś nad innych wywyższa, uważający się za mądrzejszych wprowadzają zmiany w różnych kierunkach doprowadzając do rozprzężenia państwa, najbardziej plączą, kiedy im się powodzi itd. Ale zgoda mrówek wypływa z ich natury, natomiast zgoda między ludźmi opiera się na umowie. Jedyną drogą do tego, by ustanowić taką moc nad ludźmi, która zapewniałaby im bezpieczeństwo jest przenieść ich całą moc i siłę na jednego człowieka lub jedno zgromadzenie ludzi. Wola i sąd każdego musiałyby być zgodne z wolą i sądami tego reprezentanta. Taka wielość ludzi zjednoczona w jedną osobę jest państwem.

  Suwerenem jest osoba (mocodawca państwa), której wszyscy poddani zawarli między sobą ugodę, by użyła ich siły i środków dla zapewnienia im pokoju. Moc suwerenną zdobywa się dwiema drogami: poprzez siłę przyrodzoną (np. podporządkowanie w wojnie nieprzyjaciół) (państwo powstałe przez zawłaszczenie) i przez dobrowolne podporządkowanie się ludzi (państwo polityczne powstałe przez ustanowienie).

 

Rozdział XIX.

O różnych rodzajach państwa powstałego przez ustanowienie i o dziedziczeniu władzy suwerennej.

  Są 3 rodzaje państwa: monarchia, demokracja i arystokracja, gdzie odpowiednio reprezentację stanowi jeden człowiek zgromadzenie wszystkich, którzy się zbiorą i zgromadzenie części. Ich przeciwieństwami, tzn. formami rządów, które się ludziom nie podobają są odpowiednio: tyrania, anarchia i oligarchia. Władza suwerenna jest niepodzielna. Różnica między tymi państwami polega na tym, że różna jest tam możliwość i zdolność zapewnienia pokoju i bezpieczeństwa ludziom.

  Porównanie monarchii z pozostałymi dwiema formami rządów. Jeśli interes publiczny koliduje z prywatnym, to każdy reprezentujący naród zazwyczaj przedkłada interes prywatny nad publiczny. W monarchii dobrobyt publiczny przyczynia się do powodzenia władcy, natomiast w demokracji i arystokracji w nie tak dużym stopniu. Monarcha przyjmuje rady od tego, od kogo chce. Natomiast w zgromadzeniu do wypowiedzenia rad dopuszczeni są tylko uprawnieni od początku, zazwyczaj zamożni. Decyzje zgromadzenia podlegają wpływom prócz niestałości ludzkiej natury, także niestałości wynikającej z liczby ludzi. Zgromadzenie może być w niezgodzie ze sobą doprowadzając nawet do wojny domowej. Zarówno monarcha jak i zgromadzenie mogą ulegać pochlebcom. Ujemną stroną monarchii jest to, że władza może przejść przez dziedziczenie na nieletniego suwerena i wówczas ktoś inny musi rządzić na mocy jego uprawnień. Takiemu dziecku brak jest wolności, bo nie mając umiejętności sądzenia musi przyjąć rady tego, komu jest powierzone. Podobnie jest ze zgromadzeniem, które musi przyjąć radę większości.

  Inne powstałe z pomieszania tych form rządów państwa (np. królestwa elekcyjne, królestwa o ograniczonej władzy, rządy jakiegoś ludu przez prezydenta u podbitych ludów).

Jeżeli król wybieralny ma uprawnienia do ustanowienia swojego następcy, to jest królem dziedzicznym. Jeśli nie ma dziedzica musi wybrać następcę. Król, który ma ograniczoną władzę nie ma najwyższej władzy, bo ktoś mu ją ograniczył; nie jest więc suwerenem. Tam więc suwerenność należy do zgromadzenia, zatem jest to demokracja lub arystokracja. Tak było w Sparcie. Gdy państwem rządzi zgromadzenie wybrane przez inny lud, to jest to monarchia jednego ludu nad drugim.

  Materia tych ustrojów jest śmiertelna, bo umierają monarchowie i zgromadzenia, dlatego niezbędna jest sukcesja między ludźmi dla zachowania pokoju. Sztuczną wiecznością nazywane jest prawo do sukcesji. Jeśli decyzja o sukcesji nie należy do nikogo i sprawa pozostawiona jest do nowego wyboru, to państwo jest rozwiązane. Monarcha wskazuje swojego sukcesora w testamencie lub słownie. Słowo dziedzic oznacza dowolnego człowieka, którego monarcha wskaże na następcę. Jeśli jest zwyczaj, że najbliższy krewny obejmuje władzę, to tak się właśnie staje.

 

Rozdział XXIX.

O tych rzeczach, które osłabiają państwo i prowadzą do jego rozpadu.

  Gdy państwo ulega rozpadowi w skutek nieładu wewnętrznego, to winę ponoszą kierujący nim ludzie. Na pierwszym miejscu jest niedomaganie wypływające z niedoskonałości ustanowienia państwa, a mianowicie to, że czasem człowiek dla zdobycia królestwa poprzestaje na mniejszej władzy niż jest potrzebna dla pokoju. Więc gdy później dla bezpieczeństwa ludu trzeba wziąć w ręce tę władzę wzbudza to bunt ludzi.

Na drugim miejscu są choroby państwa wywoływane przez doktryny buntownicze. Tezą jest, że każdy człowiek jest sędzią dobrych i złych czynów tam, gdzie nie ma prawa lub gdzie prawo tego problemu nie obejmuje. W pozostałych przypadkach miarą uczynków jest prawo państwowe i sędzią jest prawodawca. Ludzie skłonni są do roztrząsania i dyskutowania nakazów państwa oraz bycia im posłusznym lub nie. Druga teza mówi, że cokolwiek człowiek czyni niezgodnie ze swym sumieniem jest grzechem. Sumienie i sąd jest tym samym i mogą tak samo błądzić. Władza suwerenna nie podlega prawom państwowym. Podlega natomiast prawom natury, które są boskie. Bo podlegać prawom to podlegać państwu, a to stawiałoby nad suwerenem sędziego, który sam wówczas stawałby się suwerenem. Nad nim musiałby być kolejny i tak bez końca, co prowadzi do rozpadu państwa. Każdy ma własność, która wyklucza uprawnienie innego poddanego. Gdyby zostało wyłączone też uprawnienie suwerena, to nie mógłby on bronić ich. Szósta teza niezgodna z istotą państwa to taka, że władzę suwerenną można dzielić. Np. naród Żydowski odrzucił Boga i żądał króla Samuela; u Greków jedni chcieli naśladować Spartan, inni Ateńczyków.

  Najczęstszą przyczyną rebelii Greków przeciw monarsze jest czytanie książek o polityce i historii starożytnych. Wyobrażają sobie, że wielki dobrobyt tych narodów wypływał z doskonałości ich demokratycznej formy rządu. Pod wpływem takich lektur ludzie próbowali zabijać swoich królów, bo pisarze ówcześni czynili królobójstwo zgodne z prawem, tyle że chodziło o tyranię.

Niektórzy twierdzą, że może być więcej niż jeden suweren w państwie. Ci uczeni supremację przeciwstawiają suwerenności, kanony prawom, duchowy autorytet państwowemu. A gdzie jest suweren i najwyższy władca duchowy, prawa i kanony, tam muszą być dwa państwa obejmujące tych samych poddanych. Królestwo więc świeckie musi być podporządkowane duchowemu lub odwrotnie. Gdy te władze przeciwstawiają się sobie państwo jest zagrożone. Tą „chorobę” Hobbes porównuje w epilepsją.

Czasami w państwie ustrój ma więcej niż jedną duszę. Dzieje się tak, gdy każdy rodzaj władzy (kierownicza i rozkazodawcza, prawodawcza, ściągająca pieniądze - odżywcza) jest w innych rękach. Są to 3 niezależne fakcje. W Królestwie Bożym są 3 osoby bez naruszenia jedności, natomiast między ludźmi, których różnią poglądy tak być nie może.

  Mniej groźne choroby. Trudność ściągania pieniędzy. Władza widząc opór ludności ogranicza się tak długo do ich ściągania, jak tylko może, a ostatecznie musi gwałtownie torować sobie drogę do niezbędnych środków pieniężnych albo zginąć. Zaburzenie to jest porównane do febry. Do zapalenia płuc porównana jest sytuacja, kiedy jedna osoba lub kilka zgromadzi znaczne finanse państwowe. Chorobą są też ludzie podkopujący się pod podstawowe prawa w państwie. Zaliczane są tu również bulimia - nienasycony apetyt na rozszerzanie terytoriów państwa; puchlizna powstała z nie wchłoniętych dostatecznie ziem, których utrata wiąże się z mniejszym niebezpieczeństwem oraz suchoty - rozrzutność.

Zniszczona raz moc zgromadzenia ginie całkowicie, bo zgromadzenie już nie istnieje, więc nie ma też mocy suwerennej.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin