Kaliszewski szczęściarz.txt

(22 KB) Pobierz
Jakub Kaliszewski

Szcz�ciarz

Z pomoc� po�yczonej �opaty przekopa�em si� przez ostatni� zasp�. Porzuci�em 
niepotrzebne ju� narz�dzie i ruszy�em dalej w g�r�, zaciskaj�c zmarzni�te r�ce 
na skalnych wyst�pach i zmro�onych grudach �niegu. Wreszcie wspi��em si� na sam 
szczyt i stan��em u celu. Przede mn� zwisa�a ogromna czapa �niegu, gotowa do 
oderwania si� w ka�dej chwili i runi�cia z lawin� na le��c� w dole wiosk�. 
Spojrza�em przed siebie, ogarniaj�c wzrokiem panoram� doliny, oceniaj�c swoje 
szanse. Powinno mi si� uda�. Mieszka�cy wioski musieliby mie� prawdziwego pecha, 
�eby g��wne uderzenie �nie�nej fali trafi�o w�a�nie w nich...
Podkopa�em nieco nawis z lewej strony, po czym uderzy�em we� z ca�ej si�y. 
Oderwa� si� i zacz�� zsuwa� w d� stoku, z coraz wi�ksz� pr�dko�ci�, �ci�gaj�c z 
sob� coraz wi�cej �niegu. Po kr�tkiej chwili zboczem gna�a ju� porz�dna lawina. 
Odetchn��em z ulg� widz�c, jak obrany przez ni� kurs omija z daleka wiosk�.
Mog�em ju� zej�� z powrotem i odebra� zas�u�on� zap�at�, wcale zreszt� niema��. 
�aden z mieszka�c�w nie dokona�by przecie� tego, co ja. Owszem, ka�dy z nich 
potrafi�by wspi�� si� na g�r�, zapewne zrobi�by to nawet lepiej. Ka�dy z nich 
m�g� uruchomi� lawin�. Ale tylko mi starczy�o szcz�cia na tyle, by zapobiec 
katastrofie.
Kiedy tylko moi rodzice zauwa�yli, �e jestem Szcz�ciarzem, natychmiast wys�ali 
mnie do Dziadka. Dziadek by� nauczycielem wszystkich Szcz�ciarzy w okolicy, 
najstarszym z nas, pami�taj�cym jeszcze czasy sprzed nadej�cia Pecha. Mieszka� 
samotnie w odludnej okolicy, daleko w g�rach. Dotarcie do niego by�o zreszt� 
pierwszym testem. Udawa�o si� to naprawd� niewielu.
Dziadek odnalaz� mnie podczas spaceru, na jakiej� skalnej p�ce. Le�a�em ze 
z�aman� nog�, usi�uj�c podnie�� si� po upadku jakiego dozna�em w czasie 
wspinaczki do gniazda skalnego go��bia w poszukiwaniu jaj - od dw�ch dni nie 
mia�em nic w ustach. Dziadek pom�g� mi wsta�, ale dalej musia�em radzi� sobie 
sam. Poku�tyka�em za nim do chaty.
Wkr�tce sta�em si� jego ulubionym uczniem. Twierdzi�, �e spo�r�d wszystkich, 
kt�rzy przez te wszystkie lata usi�owali przedrze� si� przez g�ry na po�udnie, 
ja rokuj� najwi�ksze nadzieje. �e przypominam mu jego samego z lat m�odo�ci. 
Cz�sto opowiada� mi o przesz�o�ci, o utraconej cywilizacji, o swoim 
dzieci�stwie. W niekt�re historie trudno mi by�o uwierzy�, wydawa�y mi si� 
bajkami nieco sklerotycznego ju� starca, jednak zawsze s�ucha�em ich z uwag� i 
cierpliwie, nie przerywa�em, wszystkie pytania zostawia�em na koniec, tak jak 
mnie tego uczy�.
- Jeste� Szcz�ciarzem, wi�c nie musisz si� spieszy�, tak jak inni - poucza� 
mnie, gdy robi�em co� pochopnie, bez zastanowienia, jak moi r�wie�nicy. - 
Pami�taj, �e masz przed sob� ca�e, d�ugie �ycie, b�dziesz mia� czas na wszystko, 
nawet na znalezienie partnerki i rozmno�enie.
Przekraczaj�c ostro�nie strumie� zauwa�y�em samic� myj�c� si� w jego czystej, 
zimnej wodzie. Nagle z krzak�w wypad� m�ody, nagi samiec, dopad� j� i zwarli si� 
w kr�tkiej, intensywnej kopulacji. Samiec odbieg� dalej, a samica zosta�a na 
miejscu, nieco oszo�omiona, z roz�o�onymi pon�tnie nogami. Czuj�c umiarkowane 
podniecenie podszed�em i wy�adowa�em si� w ni�, nie wiedz�c nawet, czy to 
zauwa�y�a.
To by� p�zwierz�cy seks i p�zwierz�ca partnerka. Nazywa�em je w my�lach 
samicami, aby w ten spos�b pozby� si� jakiego� nieprzyjemnego, trudnego do 
okre�lenia  uczucia, jakie nast�powa�o chwil� p�niej. A tak�e dlatego, by m�c 
jako� wyt�umaczy� si� z tego, co robi�, wyimaginowanemu obrazowi Nadii, jaki 
nosi�em stale w umy�le i z kt�rym rozmawia�em co wiecz�r, zdaj�c relacj� z 
ca�ego dnia.
Przekl�ty Dziadek i przekl�ta jego moralno��! Wszyscy normalni ludzie traktowali 
szybki seks z ka�dym napotkanym partnerem jako jedyn� form� przetrwania gatunku 
w �wiecie, w kt�rym na ka�dym kroku grozi�a natychmiastowa �mier�. Po prostu 
przystosowanie do warunk�w. Dla mnie by�o to dziwaczne wynaturzenie. Dziadek 
wpoi� we mnie wszystkie idea�y, w jakich wychowany by� on sam, w czasach 
spokoju, w czasach chodz�cych bezpiecznie po ulicach rodzin, bab� �piewaj�cych 
ko�ysanki wnukom, par tocz�cych skomplikowane, d�ugotrwa�e gry mi�osne, 
rozbudowanych flirt�w i regu� zalot�w. Wszystko to okaza�o si� absurdalnie 
bezu�yteczne, ale wtedy, w samotnej, g�rskiej chacie, wydawa�o si� jedynie 
s�uszne.
A jednak prawa natury by�y nieub�agane. Gdy wreszcie zszed�em z g�r dowiedzia�em  
si�, jak wygl�daj� "te sprawy" (ulubione okre�lenie Dziadka), i wiele innych, w 
rzeczywisto�ci. Po namy�le stwierdzi�em w ko�cu, �e taki spos�b za�atwiania 
kwestii rozmna�ania jest logiczniejszy i bardziej przystaj�cy do rzeczywisto�ci, 
jednak nie mog�em ju� pozby� si� pewnych nalecia�o�ci, jak na przyk�ad w�a�nie 
to nieprzyjemne odczucie md�o�ci po ka�dym przypadkowym akcie z jak�� 
przypadkow� samic�. Dziadek nazywa� to kacem moralnym. 
Dziadek lubi� opowiada� mi o tym, jak bada� i rozwija� sw�j talent.
- We wczesnej m�odo�ci zauwa�y�em, �e szcz�cie sprzyja mi wyj�tkowo. Gdybym 
wierzy� w cokolwiek, uzna�bym, �e czuwa nade mn� jaki� b�g, czy anio�owie... ale 
postanowi�em podej�� do tego racjonalnie. Przebada� moje szcz�cie. Trudno by�o 
znale�� na ten temat jak�� fachow� literatur�, dop�ki nie zda�em si� ca�kowicie 
na moje szcz�cie i nie zacz��em przeszukiwa� katalog�w na chybi�-trafi�. 
Napotyka�em na r�ne, oderwane od siebie wzmianki o cudownych ocaleniach czy 
dziwacznych katastrofach. Po kilku latach doszed�em wreszcie do wniosku, �e 
opr�cz ludzi, do kt�rych los u�miecha si� z normaln� cz�sto�ci�, jest te� 
kategoria wyj�tkowych szcz�ciarzy. By�o nas niewielu, ale istnienie takiej 
grupy w ka�dym pokoleniu, o mniej wi�cej sta�ej liczebno�ci, by�o faktem. 
Wtedy jeszcze, jak wiesz, szcz�cie, fart, nie by�y tak niezb�dne do prze�ycia, 
jak teraz. Owszem, by�y przydatne, ale i bez nich mo�na by�o sobie ca�kiem 
nie�le poradzi�. Ja jednak nie mia�em poza tym �adnych szczeg�lnych zdolno�ci, 
nigdy nie by�em w niczym lepszy od innych w czynno�ciach wymagaj�cych skupienia, 
czy wysi�ku umys�owego. Za to bez trudu ogrywa�em wszystkich w karty, trafia�em 
do kosza, zgadywa�em odpowiedzi na testach...
Utrzymywa�em si� z wygranych na loteriach. Nie mia�em �adnego sta�ego zaj�cia. 
Zdobywanie kobiet przychodzi�o bez trudu, ale z utrzymaniem ich przy sobie 
zawsze mia�em problemy, gdy tylko odkrywa�y, jak bardzo jestem nikim, jak bardzo 
wszystko co mam, zawdzi�czam �lepemu trafowi. Moje �ycie, je�eli w og�le go 
kiedy� mia�o, traci�o jakikolwiek sens. Dop�ki nie nadszed� Kataklizm...
Kilka dni p�niej, przy przekraczaniu kolejnego lodowatego strumienia, odczu�em 
wyra�nie zmian�. Najpierw odczu�o j� moje cia�o - wszystkie mi�nie, z kt�rych 
napi�cia nie zdawa�em sobie nawet sprawy, rozlu�ni�y si�, zm�czone zmys�y 
przyt�pi�y si�, pozwalaj�c sobie na odpoczynek. Poczu�em zm�czenie, senno��, 
zakr�ci�o mi si� w g�owie.
Znalaz�em si� w strefie Fortuny, i m�j wy�wiczony organizm zda� sobie 
natychmiast spraw� z tego, �e wreszcie mo�e odpocz�� od ustawicznej czujno�ci. 
Po stopniu nasilenia aury pozna�em, �e jestem ju� blisko celu. Rzeczywi�cie, tak 
jak g�osi�y plotki - tutaj nic mi ju� nie grozi�o.
Celem mojej w�dr�wki by�a Strefa Fortuny Biggsa, najlepiej chroniony obszar na 
ca�ym Po�udniu. I chyba wreszcie go osi�gn��em. Mija�em �cie�ki wydeptane w 
lesie przez niezliczone stopy - stopy dzieci i doros�ych - i inne �lady pobytu w 
tych lasach wi�kszej ilo�ci ludzi. Wkr�tce za� wyszed�em na pola uprawne, na 
kt�rych pracowali zgi�ci rolnicy.
Podnios�em wysoko swoj� lask� Szcz�ciarza. Gdy szed�em drog� mi�dzy polami, 
pierwsze podbieg�y do mnie dzieci, asystuj�ce starszym przy zbiorach, krzycz�c 
rado�nie jedno przez drugie, zadaj�c pytania, kt�re zawsze, w ka�dej osadzie 
brzmia�y tak samo - sk�d przychodzisz? co tam s�ycha�? czy s�ysza�e� o...? czy 
widzia�e�...? dok�d odejdziesz? czy m�g�by� zanie��...?
Dziadek opowiada� o filmie, kt�ry kiedy� ogl�da� - min�o du�o czasu, nim 
wyt�umaczy� mi, co to by�y filmy - o Listonoszu, przemierzaj�cym bezdro�a po 
jakiej� katastrofie. Film podobno by� kiepski, ale mi spodoba�a si� ta opowie��. 
Wiedzia�em, �e przeznaczeniem Szcz�ciarza jest by� takim w�a�nie listonoszem, 
w�druj�cym od jednej wioski do drugiej, przynosz�cym nowiny i chwilowy u�miech 
losu. Nawet w strefach Fortuny witano mnie z rado�ci� - nikt przecie� nie wa�y� 
si� opu�ci� bezpiecznego rejonu, przez co obszary te by�y mo�e nawet bardziej 
odci�te od zewn�trznego �wiata ni� zwyk�e osady. Tylko dzi�ki nam mieszka�cy 
stref mieli jeszcze poczucie uczestniczenia w czym� wi�kszym, bycia cz�stk� 
jakiej� cywilizacji, kultury, cz�ci� ludzko�ci, a nie odosobnion� monad� skryt� 
po�r�d las�w i g�r.
Pozwoli�em zaprowadzi� si� do wsi. Po drodze min��em jakiego� starca. Ten widok 
wstrz�sn�� mn� - tak dawno nie by�em w �adnej strefie, �e odzwyczai�em si� ju� 
od widoku ludzi po czterdziestce. Zwolni�em, by mu si� przyjrze� z podziwem, 
lecz t�um dzieci poci�gn�� mnie dalej.
Inn� ulubion� opowie�ci� Dziadka by�a historia o nadej�ciu Pecha. Za ka�dym 
razem brzmia�a troch� inaczej, troch� straszniej, troch� d�u�ej trwa�o jej 
opowiedzenie, jednak nie mia�em powod�w, by nie wierzy� w ka�de jej s�owo. 
Dowody mia�em przecie� wsz�dzie wok� siebie.
- Przez lata nikt niczego nie zauwa�a�. Dziwne, niewyja�nione przypadki zdarza�y 
si� przecie� zawsze, nie by�o najmniejszych powod�w, by je ��czy�. Wydawa�o mi 
si�, �e tylko ja, przeczulony na punkcie losu i fortuny, wi�za�em jako� w ca�o�� 
rosn�c� lawin� informacji o katastrofach, wypadkach, zagini�ciach, po�arach. 
Najszybciej i najmniej zauwa�alnie gin�li starsi ludzie. Nikt przecie� nie 
zwr�ci uwagi, gdy jaki� staruszek po�lizgnie si� na chodniku i po�amie si� w 
jaki� osobliwy, �miertelny spos�b, albo dostanie nagle wyj�tkowo z�o�liwego 
raka. Owszem, niepokoi�a troch� wzrastaj�ca...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin