kwartalnik 12 2010.pdf

(764 KB) Pobierz
409178463 UNPDF
Chrześcijańska Medytacja
KWARTALNIK ŚWIATOWEJ WSPÓLNOTY MEDYTACJI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ
WWW.WCCM.PL • EDYCJA POLSKA, NR 12, PAźDZIERNIK 2010
POWRÓT DO CENTRuM
W miarę, jak zbliżamy się do centrum, celu naszej wędrówki,
stopniowo wchodzimy w głąb samotności
i oswajamy się z wyjątkowością tego
niezdeiniowanego miejsca.
Laurence Freeman OSB
409178463.002.png 409178463.003.png
EDYCJA POLSKA, NR 12, PAźDZIERNIK 2010
fot.wccm.pl
Powrót do Centrum
Przybyliśmy tutaj, aby w tym
świętym miejscu, gdzie „mod-
litwa jest ważna” od wieków, odbyć nasze
rekolekcje milczenia. Przybywamy pełni
wewnętrznego zgiełku naszych myśli.
Przywieźliśmy je ze sobą wewnętrznie, tak jak zewnętrz-
nie przywieźliśmy nasze bagaże. Mamy przed sobą sie-
dem dni, aby się od tego zgiełku uwolnić, zanim nasze
aktywne życie zastąpi go szybko nową dawką.
Rekolekcje te będą miały różne oblicza – lectio , konfe-
rencje, Eucharystia, joga, cisza i rozmowy, które będziemy
prowadzić ze sobą i z mnichami przed modlitwą liturgii
godzin i ponownym powrotem do milczenia. Przyjeżdża-
jąc przez dwadzieścia lat do Monte Oliveto nauczyliśmy
się czynić z tutejszych rekolekcji wyjątkowe przeżycie.
Rytm modlitwy życia zakonnego, piękno tych bu-
dynków i ich naturalnego otoczenia, klimat oraz proste,
W itam was w Monte Oliveto.
ale smaczne jedzenie – wszystkim tym zewnętrznym
aspektom medytacja nadaje szczególne znaczenie. Rano
i w południe, podczas mszy świętej, będziemy wspól-
nie medytować. To są punkty, na których się oprzemy.
Podczas odosobnienia popołudniami można medyto-
wać samotnie, spacerować, odpoczywać lub pisać haiku
– krótkie wiersze, chwytające spostrzeżenia lub wrażenia
zwykłych rzeczy, hojnie wypełnione ciszą i duchem uwa-
gi, które oczyszczają nasze postrzeganie.
Wiele z tych zajęć w ciągu dnia będzie źródłem dobrych
myśli. To lepsze niż niepokój i rozproszenie, kłopotliwe
plany i wspomnienia, które nosimy w naszych głowach
podczas zwykle zabieganych dni. Jak powiedział John
Donne w wierszu, który za chwilę odczytamy „przyjem-
ności lub zajęcia” wirują w naszych umysłach czyniąc nas
nieposłusznymi wobec naszej „naturalnej formy”. Schwy-
tani w zewnętrzną aktywność mnożymy psychiczne
i emocjonalne uzależnienia, które nas łapią w swoje sidła.
409178463.004.png
EDYCJA POLSKA, NR 12, PAźDZIERNIK 2010
Lepiej jest mieć dobre myśli niż te złe – negatywne,
straszne, obsesyjne, bolesne. Ale dobre myśli nie są ce-
lem medytacji lub tych rekolekcji. Bycie tutaj jest czymś
w stylu „odpoczynku poza myślami”, co dawni duchowi
mistrzowie chrześcijańscy nazwali modlitwą. W rzeczy sa-
mej dobre myśli – współczucie, tolerancja, przebaczenie,
życzliwość – powstają w sposób naturalny z„odłożenia na
bok” jakichkolwiek myśli. Dla wielu religijnych ludzi takie
widzenie modlitwy jest często niezrozumiałe lub nawet
szokujące. Wyuczono nas, że modlitwa to myślenie – my-
ślenie o Bogu, rozmowa z Nim, proszenie o łaski, wielbie-
nie Go. Są to jak najbardziej istotne aspekty modlitwy, ale
ich domeną i twórcą jest umysł. Tymczasem medytacja
uczy nas, że możemy zrobić więcej w trakcie modlitwy niż
tylko zaangażować w nią umysł, że jesteśmy wezwani do
tego „czegoś więcej” w czystej modlitwie serca.
Buddyjskie opowiadanie porównuje problem myśli do
psa, któremu rzucasz patyk, aby biegał po niego. Raz po
raz będzie gonić za nim i przynosić go z powrotem. Tak
samo szybko biegnie umysł za myślą, skoro tylko odło-
żysz ją na bok. Lwy są różne od psów. Lwu można rzucić
patyk tylko jeden raz, ponieważ lew patrzy na rzucające-
go, nie na patyk.
umysł w medytacji nie oddaje się różnym nurtom my-
śli, ale źródłu, centrum świadomości, sercu. Tam znajdzie-
my spokój i ciszę – hesydię – modlitwy. Milczenie jest jedy-
ną odpowiedzią na niekończący się korowód pytań, które
umysł produkuje. Jak powiedział pewien mistrz modli-
twy: “stan głębokiego wewnętrznego wyciszenia i sku-
pienia jest ciszą serca, nieprzerwaną przez żadną myśl “.
Milczenie w czasie rekolekcji, niczym świadome otwar-
cie i zamknięcie drzwi, nasza punktualność dla sesji, uni-
kanie pustej i czczej gadaniny, nasze małe akty dobroci
wobec każdego w ciszy i w milczeniu, to wszystko będzie
tworzyć jak najlepsze warunki do odkrywania tej prostej,
wielkiej mądrości. Teraz będziemy wspólnie medytować.
świecie, do którego trzeba się przyzwyczaić.
Gdy wspomniałem komuś tytuł niniejszych rekolekcji,
usłyszałem w odpowiedzi: „No cóż, to wszystko jest dość
niejasne – i może oznaczać wszystko.” Tak więc spróbuję
bliżej określić, co przez to rozumiem.
„Centrum” jest wszechobecnym i uniwersalnym sym-
bolem. Symbolom trzeba się dobrze przypatrzeć i bacz-
nie obserwować ich działanie na nas, jeśli dalej mają
pozostać silnymi metaforami, a nie zamienić się w puste
frazesy. Mam nadzieję, że w ciągu tych dni lepiej zrozu-
miemy i ponownie przedeiniujemy znaczenie „centrum”
oraz tego, co oznacza powrót do niego.
Gdy czujemy się zagubieni, zdezorientowani, lub gdy
jesteśmy pogrążeni w żałobie, wtedy szukamy punktów
odniesienia, które znów posłużyłyby jako centra – mogą
Umysł w medy tacji nie
oddaje się różnym nUrtom
myśli, ale źródłU, centrUm
świadomości, sercU. tam
znajdziemy spokój i ciszę
– hesydię – modlitwy
to być związki lub zajęcia, które nas na nowo ustabilizują.
Prawdopodobnie dlatego mamy tyle w świecie świętych
miejsc. Świątynia była zawsze postrzegana jako centrum
świata, z ołtarzem pośrodku – symbolizującym serce, cen-
trum świadomości. Wielkim „ templum” był niebieski ir-
mament nad ziemią, ale ziemskie centra są też potrzebne,
owe niezliczone kapliczki, kościoły, meczety i klasztory.
W nauce koncepcja centrum jest pojęciem funda-
mentalnym. Środek ciężkości jest wypadkową lokalizacją
wszystkich mas w systemie. Ciało sztywne posiada nieru-
chome centrum. Bardziej dynamiczny układ z różnorod-
ną dystrybucją masy – jak np. system słoneczny, Kościół,
Ciało Chrystusa – ma centrum masy, które jest wprawdzie
miejscem, ale nie może być utożsamione z jakąś określo-
ną lokalizacją lub grupą ciał w ich systemie. I tak Chry-
stus jest centrum Kościoła, ale nie da się Go umiejscowić
sztywno w konkretnej instytucji lub wyznaniu.
Geometrycznym centrum okręgu jest punkt, który jest
w równej odległości od wszystkich punktów na jego ob-
wodzie. Boga można porównać do okręgu, którego środek
jest wszędzie, zaś obwód nigdzie. Piękno tej deinicji po-
lega na tym, że jest abstrakcyjna, a posiada bardzo prak-
tyczne konsekwencje. Jeśli Bóg jest w równej odległości
(lub równie blisko), to znaczy, że Bóg nie ma ulubieńców
Mieliśmy trochę czasu, by osiąść w tym miejscu i w so-
bie. Przywykamy do nowego otoczenia i do nowych za-
jęć. Na początku wszystko jest nieznane. Skręcasz w lewo
szukając łazienki, a traiasz do pokoju medytacji. Pozna-
nie czegoś nowego w życiu wymaga czasu. Neuronowe
obwody naszego mózgu muszą być ponownie zapisane
i nowa informacja przez nie wchłonięta. uczenie się cze-
goś nowego jest trudne, ponieważ nowe nas zmienia,
a zmiany bez poczucia bezpieczeństwa zagrażają naszej
tożsamości – może dlatego ludzie sądzą, że z biegiem lat
coraz mniej są w stanie się nauczyć. utrata pracy lub prze-
niesienie w nowe miejsce, uświadomienie sobie, że zmie-
nił się twój status społeczny, są jak budzenie się w nowym
EDYCJA POLSKA, NR 12, PAźDZIERNIK 2010
i nie może być utożsamiany z wymiarem sprawiedliwości
wobec lepszych i gorszych. Jego słońce świeci, jak Jezus
powiedział, w równym stopniu na dobrych i na złych. Dla-
tego też Bóg może być utożsamiany z miłosierdziem.
Obecność centrum jest pożądana, ponieważ zapew-
nia równowagę. Fizyczna równowaga zależy od wielu ciał
współpracujących ze sobą, zgodnie ze swoimi funkcjami.
Bycie w centrum, izycznie lub psychicznie, oznacza sta-
łość, porządek, harmonię, spokój i poczucie spełnienia.
Nierównowaga powoduje zawroty głowy, dezorientację
i nudności. Ponieważ wszyscy mamy tendencję do od-
chodzenia od własnego centrum i łatwego gubienia się,
musimy nieustannie do niego powracać. To zaś oznacza
zobowiązanie, a zobowiązanie wymaga dyscypliny. Za-
czynamy iść duchową ścieżką świadomie, kiedy dostrze-
gamy potrzebę powrotu do centrum/środka i uznajemy
wartość dobrowolnie przyjętej dyscypliny, jako narzędzia,
które nam w tym pomoże.
fot. wccm.pl
prawdziwa samotność
jest odkryciem, że w całej
naszej specyficzności
i wyjątkowości jesteśmy
częścią całości i nie ma
przepaści między mną
a Bogiem, mną a innym
lUB we mnie samym
Wszystkie uniwersalne symbole – a centrum jest jed-
nym z nich –działają na wielu poziomach percepcji. Obraz
izycznego osadzenia w centrum uzmysławia nam znacze-
nie równowagi psychicznej. W wymiarach mistycznych
centrum duchowe opisuje coraz głębszą penetrację rze-
czywistości. Przyświeca nam pewność, że szukanie Boga
doprowadzi się nas do Boga. Ale gdy Go już „znajdziemy”,
poszukiwanie zaczyna się od nowa, gdy tylko pozwoli-
my odejść temu, co znaleźliśmy. Wówczas zrzekamy się
wszystkiego, co wydaje nam się osiągnięte i wracamy
do ducha ubóstwa, który jest naszą podstawową relacją
z Bogiem.
John Main ujął to tak: Medytacja jest bardzo prostą
koncepcją. Nie ma tutaj nic skomplikowanego, nic ezo-
terycznego. W istocie medytacja jest nieruchomym trwa-
niem w centrum twojego istnienia. Jedynym problemem
jest to, że żyjemy w świecie praktycznym, świecie szalo-
nego ruchu, że spokój i zakorzenienie wydają się całko-
wicie obce większości z nas. Ale w przyrodzie wszystko
jest wzrastaniem od środka na zewnątrz. Centrum jest
tam, gdzie zaczynamy i o tym jest medytacja. To jest
nawiązanie kontaktu z pierwotnym punktem własne-
go istnienia. To jest powrót do podstawy twojej istoty,
do źródła, do Boga.
stwo FC Barcelony nad Realem Madryt. To było prawdzi-
we świętowanie, żadne chuligaństwo, tylko prosta radość
z autentycznymi chwilami ekstazy, tej szczególnej formy
religii. Pomyślałem, jak bardzo brakuje nam takiej radości
kibiców w naszych kościołach, których język bez wyrazu
i nieprzekonywująco mówi o radości i świętowaniu. Wielu
Katalończyków i Hiszpanów do dziś czuje się zdradzonych
przez Kościół, od czasu, kiedy ten wszedł w układ z faszy-
stowskim reżimem Franco i jego późniejszymi skrajnymi
rodzajami duchowych ruchów odnowy.
Klasztor Montserrat jest pod tym względem wyjąt-
kiem. Głęboko kochany i czczony przez Katalończyków
za odwagę w utrzymaniu języka i kultury katalońskiej
w czasach faszystowskiej represji. Równie dzielnie udzie-
lał schronienia wielu artystom, pisarzom, studentom
i politykom, którzy sprzeciwiali się dyktaturze. Religijność
Montserratu rozciągała się od nabożeństwa do Czarnej
Madonny po intelektualne rozważania i dyskusje. Zacho-
wał on tę swoją autentyczność po dzień dzisiejszy. Klasz-
torna wspólnota mnichów była pełna pokoju, gościnna
i bez lęku przed światem zewnętrznym, z przekonaniem
skupiona na swym powołaniu.
Niedawno odwiedziłem stare opactwo Montser-
rat w Katalonii, w rejonie odrębnej i niezależnej kultury
Hiszpanii. Noc poprzedzającą moją wizytę spędziłem
w Barcelonie. Wracając po obiedzie do hotelu, znalazłem
się pośród dzikiej ulicznej imprezy, świętującej zwycię-
409178463.005.png
EDYCJA POLSKA, NR 12, PAźDZIERNIK 2010
Ale jest też inny wymiar jego historii. Powyżej klaszto-
ru znajdują się cele pustelników, częściowo wykute w ska-
le, gdzie wielcy duchowi mistrzowie, tacy jak ojciec Basili
Girbau (którego Dalajlama podczas wizyty w Hiszpanii
poprosił o spotkanie), dotknęli wyżyn monastycznego
– i człowieczego – życia. Pustelnicy nie byli kaznodziejami
czy podróżnikami, chociaż ludzie podróżowali z daleka,
żeby zobaczyć się z nimi. Ich wpływ promieniował i był
odczuwalny w świeckiej stolicy oddalonej o dwie godzi-
ny jazdy. Dziś pustelnie czekają na nowych najemców, jak
być może czeka na nich Kościół i świat, ponieważ samot-
ność pustelnika to lekcja dla nas wszystkich.
Gdzie szukać centrum między tłumem kibiców piłki
nożnej, klasztorem i pustelnią ojca Basiliego? Czy każde
z tych zjawisk miało oddzielne, samodzielne centrum?
Odłączone i domagające się pierwszeństwa? Jeżeli, jak
czułem, posiadały one jedno i to samo przemieszczające
się centrum, to co to nam mówi o naszym życiu? Gdzie
jest centrum – lub centra mojego życia i jak są one ze sobą
połączone? Na ile jestem utwierdzony w moim centrum,
teraz, kiedy rozpoczynam te rekolekcje? Jakie siły mnie
z niego wybijają? Zastanówmy się nad tymi pytaniami
w samotności popołudniowego czasu, zanim spotkamy
się na mszy świętej i kolacji.
łodzi, weryikacji kursu itd. Trzymanie się przemieszcza-
jącego się centrum. Nasze codzienne wspólne modlitwy
podczas tych rekolekcji są równoważne z prowadzeniem
takiego dziennika nawigacji. Zajęcia dnia, drobne przy-
jemności spychają nas z kursu i odkrywamy, już po fak-
cie, że z niego zboczyliśmy. Następne co możemy zrobić
– to wykonać rzetelną pracę dośrodkowania i nadrobie-
nia straconego czasu. Dyscyplinę dwukrotnej codziennej
medytacji można uznać za niezbędne minimum do rea-
lizacji i wzmocnienia poczucia dynamicznej równowagi
w zmieniającym się centrum codziennego życia, ale jest
to minimum skuteczne.
Jednym z aspektów żeglugi jest dostrzeżenie wyjąt-
kowości i jednostkowej odrębności własnej pozycji geo-
graicznej. Niezależnie od tego, jak blisko jesteś innych,
twoja pozycja jest jedyna w swym rodzaju, jest samot-
na. Pustelnicy z Montserrat, tak jak Ojcowie Pustyni, byli
nauczycielami rzeczywistego wymiaru samotności. Nie
musimy ich naśladować ze 100% dokładnością, ubierać
się i żyć jak oni, bo w istocie jesteśmy samotni tak samo
jak oni. Powinniśmy się od nich uczyć, jak uznać i przyjąć
naszą wyjątkowość. Samotność w masie społeczeństwa
rządzonego silnymi prawami uniformizmu to ważny wy-
miar świadomości, który musimy odzyskać na nowo, jeśli
chcemy zachować nasze człowieczeństwo w środku nę-
kających ludzkość kryzysów. Tymczasem szybkość komu-
nikacji, wielość wyboru i brak podstaw moralnych naszej
celebryckiej kultury, które miałbyby pozwolić nam radzić
sobie ze stratą lub cierpieniem, to tylko kilka powodów,
dla których osamotnienie jednostki stało się tak bardzo
bolesnym doświadczeniem współczesnej psyche.
Osamotnienie to doświadczenie odizolowania. Często
jest to uczucie, że jesteśmy oddzielani od reszty ludzi karą
za winę, z której sobie nie zdajemy do końca sprawy. Izo-
lacja ta może być wynikiem straty, zdrady, rozczarowania,
starzenia się lub po prostu bycia lekceważonym. W ekstre-
malnych przejawach przybiera ona formę prawdziwego
piekła i prowadzi do tragedii. Poczucie alienacji jest naj-
boleśniejsze, zwłaszcza kiedy pojawia się nagle. Wszyst-
ko uznawane za pewnik chwieje się i wali, jawiąc się jako
obce lub nieprawdziwe. Każdy z nas w pewnym stopniu
doświadcza tego stanu ducha, nawet dzieci, kiedy boleś-
nie zdają sobie sprawę, że świat nie jest tak gościnny i do-
bry, jak były skłonne w to wierzyć. Naszą odpowiedzią na
osamotnienie jest często zaprzeczenie lub unik. Zwięk-
szamy naszą aktywność lub samo-rozproszenie, a nawet
uciekamy w używki, które nas uzależnią.
W przypadku niektórych ludzi moment przebudzenia
dokonuje się, gdy uświadomią sobie, że większość działań
w ich życiu jest ucieczką od lęku przed osamotnieniem.
Kiedy jakaś osoba, zajęcie lub przedmiot przeradzają się
Dzisiaj zastanówmy się nad różnicą między byciem
ego-centrycznym i byciem w centrum. Pamiętam, że kie-
dy wstępowałem do nowicjatu, byłem nałogowym pala-
czem, chociaż miałem za sobą kilka daremnych prób rzu-
cenia palenia. Byłem od niego uzależniony i rozmawiałem
o tym z ojcem Johnem Mainem. Zwrócił mi uwagę, że
jeśli zdecydowałem się zostać mnichem, i jeżeli to była
dla mnie ważna decyzja, i jeśli medytacja miała być dro-
gą poszukiwania i służenia Bogu, to należało się przyjrzeć
wszystkiemu, co było zgodne lub stało w sprzeczności
z tym zamiarem. Medytacja, przypomniał mi, to napraw-
dę prawdziwy sposób pokochania samego siebie. Palenie
było dla mnie szkodliwe. Jak każdy nałóg, było utratą wol-
ności. Jego trzeźwe i nieosądzające mnie wskazówki uni-
cestwiły w końcu moje wysiłki usprawiedliwienia palenia.
Ojciec John pomógł mi wrócić na właściwy kurs.
Postęp duchowy – a w rzeczywistości cały rozwój
człowieka, bo tak naprawdę nie da się oddzielić wymiaru
duchowego od reszty ludzkiej istoty – polega na sztuce
nawigacji. Sztuka żeglowania to umiejętność utrzyma-
nia się na powierzchni wody w czasie sztormu, nieuto-
nięcia, gdy giną z oczu drogowskazy. Żeglarze mówią
o “dzienniku nawigacyjnym”, który polega na sprawdze-
niu listy dziesięciu czynności, takich jak wczytanie pozycji
409178463.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin