Peter Krassa Reinhard Habeck
„Światło Faraonów - najwyższe technologie i prąd elektryczny w starożytnym
Egipcie”
Słowo wstępneŚwiatło rozjaśniające ciemność
Pomieszczenie, w jakim się znaleźliśmy, zalegały ciemności, które z powodzeniem można by określićmianem „egipskich”. Nikt nie przeczuwał, że za chwilę stanie się coś tak nieprawdopodobnego. Wydarzenia,jakie tu nastąpiły, były dla nas całkowitym zaskoczeniem. Nagle przestrzeń wypełniła się przypominającymbłyskawice światłem, które wśród niesamowitych trzasków, niczym ognie św. Elma, układało się w powyginanegałęzie. Następnie między obydwoma końcami dużej szklanej kolby zaczął wić się znienacka wąski ognik,wydając jednocześnie syczący dźwięk, przypominający odgłos jadowitego węża. Pomieszczenie zalało sięjasnym blaskiem, w którym na kilka sekund widoczne stały się zarysy umieszczonej w labolatorium aparatury.
Jak płonący dywan albo jaskrawo świecąca skóra ładunek elektryczny wypełniał od wewnątrz szklane ściankigruszkowatego przyrządu. Wszystko dookoła pogrążone było w widmowym, niebieskawym świetle.
Obserwowaliśmy to osobliwe zdarzenie w całkowitym milczeniu, niezdolni do jakiejkolwiek reakcji. Choćnikt z nas nie spodziewał się takiego wyniku eksperymentu, wszelkie nasze przypuszczenia potwierdziły się:korzystanie z energii elektrycznej nie było bynajmniej odkryciem dopiero co minionego stulecia. To nieDuńczyk Hans Christian Oerstedt (1777 - 1851), nie Anglik Michael Faraday (1791 - 1867) i nie AmerykaninThomas Alva Edison (1847 - 1931) byli pionierami w tej dziedzinie - wiedzę o istnieniu energii elektrycznej iumiejętność jej zastosowania egipscy kapłani posiadali już wiele tysięcy lat temu. Już oni potrafili uczynić znocy dzień, rozświetlić ciemne pomieszczenia. I to nie tylko za pomocą prymitywnych pochodni, lamp oliwnychczy naftowych. Stosowane przez nich źródło światła już w tamtych czasach opierało się na - elektryczności.
Hipotezę tę potwierdzają zarówno przekazy plastyczne, jak i pisemne, które dostarczają dowodów na to, iżwysocy słudzy egipskiej świątyni na długo przed naszą erą potrafili wykorzystać istniejące w przyrodziemożliwości. Gdy na naszym kontynencie nie było jeszcze nawet śladów cywilizacji, gdy ogromne połacieEuropy leżały pod pokrywą lodu, w kraju nad Nilem rozkwitała wysoka kultura. Czyją to było zasługą,dowiadujemy się od greckiego historyka i dziejopisarza Herodota. Gdy w 440r. przed naszą erą odwiedził on dolinę Nilu,kapłani ówczesnego imperium faraonów opowiedzieli mu o wydarzeniach z zamierzchłej przeszłości swegokraju, kiedy to Egiptem zawładneli bogowie o ludzkiej postaci. Herodot przyjął to ze zdumieniem. O jakich„bogów” mogło chodzić? Jeden z nich cieszył się wyraźnie szczególnymi względami. Nosił imię „Dehuti” alboTot. Przez starożytnych Greków czczony był jako „Hermes Trismegistos” (po trzykroć wielki Hermes).
Informacje na temat Tota zawarte w przekazach są dość osobliwe, nikt bowiem nie widział go nigdy w jegowłaściwej postaci. Zawsze występował „zamaskowany”, przyjmując wygląd pawiana lub ibisa. Mimo to spotkałsię z falą sympatii i kultu (zgodnie z legendą, niebiańskiego pochodzenia), która w równym stopniu objęła lud ikapłanów.
Tot wyróżniał się wręcz uniwersalnymi umiejętnościami. Współcześni mu widzieli w nim boga mądrości inauk. Wzniesiona ku jego czci świątynia w Hermopolis co prawda już nie istnieje, podobnie jak i samo miasto,jednakże inne liczne miejsca kultu, które (jak piramidy) przetrwały tysiąclecia, świadczą o szczególnej pozycjitego bóstwa.
Na przykład Dendera.
Jest to świątynia bogini Hathor, budowla nie mająca sobie równych. Potężna, nad powierzchnią pustyniwznosi się zaledwie w dwóch piątych; znacznie większa część budowli znajduje się pod ziemią. Podzielona natrzy kondygnacje, posiada w sumie dwanaście krypt zdobnych w niepowtarzalne płaskorzeźby. W następstwieróżnych przykrych okoliczności zwiedzającym udostępniona jest obecnie tylko jedna z nich, ale doprawdywarto ją zobaczyć. I choć samo przebywanie w wąskim i dusznym pomieszczeniu nie jest ani przyjemne, aniwygodne, to jednak znajdujące się tu zabytki - zagadkowe rysunki na ścianach pełne osobliwych wizerunków, awśród nich konstrukcje podobne do żarówki, zdające się zawierać wszystko to, co niezbędne dla wytworzeniaenergii elektrycznej - w pełni rekompensują wszelkie niedogodności. Z wielką wnikliwością zajęliśmy się tątajemniczą spuścizną, wielokrotnie odwiedzając świątynię bogini Hathor, i dzisiaj jesteśmy głęboko przekonani,że udało nam się natrafić na źródło wiedzy, które to, co niewiarygodne, czyni prawdopodobnym: w murachDendery rozwikłano tajemnicę elektryczności i znaleziono sposób, by wykorzystać ją dla własnych celów.Jednakże kapłani egipscy byli odkrywcami tej światłodajnej energii w równie małym stopniu jak późniejOerstedt, Faraday czy Edison.
Chwała za to należy się bowiem bóstwu imieniem Tot. Jemu, którego geniusz i umiejętności wykorzystanianiezwykłych zdolności doprowadziły do odkrycia źródła światła, uważanego przez najwyższych kapłanów zaświęte i strzeżonego przez tysiąclecia jako wiedza tajemna.
Prąd elektryczny!
O nim, a także o tym, któremu należy się wdzięczność za to odkrycie, chcemy tu opowiedzieć - o bogu Tocie,którego pochodzenie skrywają ciemności. Czy przybył z Atlantydy? Z gwiazd? Czy był człowiekiem - czypozaziemską istotą?
I. Cud z kamienia
„Naukowe poglądy archeologów nie są dla mnie nietykalną świętością. To, co przez długi czas uznawano zaobowiązującą interpretację, wcale nie musi być słuszne także dzisiaj czy jutro!”.
Te obrazoburcze słowa, które usłyszeliśmy w czasie naszego ostatniego pobytu w Egipcie, były dla nasogromnym zaskoczeniem, tym bardziej że padły one z ust cieszącej się uznaniem uczonej, wykładającejgościnnie na Uniwerstytecie Kairskim. Graniczyło to niemal z upadkiem Wschodu...
Pani Chirine Akila - bo o niej tu mowa - jest doświadczonym egiptologiem. Mimo podeszłego wieku rok wrok oprowadza swoich podopiecznych po starych świątyniach i ruinach miast, chętnie dzieląc się z nimi swąwiedzą. Rozmowy z obcokrajowcami, chcącymi poznać zabytki starożytnego Egiptu, nie sprawiają jejnajmniejszej trudności, albowiem ta energiczna, siedemdziesięcioletnia kobieta włada doskonale niemieckim,angielskim i francuskim. Najbardziej jednak zadziwiła nas jej gotowość do dyskusji na temat wszelkich, choćbynajbardziej niedorzecznie brzmiących, spekulacji dotyczących istnienia i powstania kultury egipskiej.
Nie oznacza to bynajmniej, że była skłonna zaakceptować je bez zastrzeżeń. Także i nam zalecała pewną dozęsceptycyzmu wobec fantastycznej hipotezy o rzekomych umiejętnościach jej przodków. Mimo to odbyliśmy znią wiele gorących dyskusji, zakończonych wreszcie zaskakującym wyznaniem naszej przewodniczki, którespowodowało, iż z żalem rozstawaliśmy się z tą mądrą i tolerancyjną kobietą. Przy pożegnaniu bowiemoświadczyła: „Ostatnio zadaję sobie wiele pytań i chcę rozmawiać z ludźmi, którzy pomogą mi w ichrozwikłaniu. Będę szukać odpowiedzi...”
Jednakże w jednej sprawie pani Akila doszła już, jak się zdaje, do dosyć osobliwego przekonania. Chodzi osposób budowy piramid. Po bardzo żywej dyskusji na ten temat nasza przewodniczka wyjawiła nam swojąopinię. Trzeba przyznać, że byliśmy zaskoczeni, nie spodziewając się tak kontrowersyjnego punktu widzenia. Aoto i jej słowa, wypowiedziane pewnym tonem: „Jeśli o mnie chodzi, żadna z tradycyjnych teorii dotyczącychbudowy piramid z Gizy nie jest realna. Opisywane przez nie prymitywne metody zafałszowują tylkoniewyobrażalną dla nas wiedzę techniczną i umiejętności. Świadczy o tym chociażby niepowodzeniejapońskiego eksperymentu z 1978 r...”
Piramida strajkuje
A co zdarzyło się wtedy, czyli licząc od dzisiaj, szenaście lat temu?
Otóż w roku 1978 grupa naukowców pod kierunkiem wykładowcy tokijskiego Uniwerstytetu Waseda, prof.Sakuji Yoshimury, postawiła sobie za cel dostarczenie dowodów na prawdziwość jednego z „dogmatów”egiptologii, dotyczącego budowy piramid. W oparciu o te założenia przeprowadzony został eksperyment, którywywołał ogromny rezonans i zainteresowanie w świecie.
Oto w Gizie, w pobliżu piramid i osamotnionej postaci tajemniczego sfinksa, owego znanego powszechniesymbolu znad Nilu, brygada tutejszych robotników podjęła prace nad odtworzeniem staroegipskich metodbudowy. Obiekt ich wysiłków miał jednak w porównaniu z monumentalnymi wzorcami z dawnej epokinadzwyczaj skromne wymiary. Zgodnie z projektem, wysokość tej piramidy miała wynosić dwanaście metrów -chodziło zatem o miniaturkę.
Pomiędzy robotnikami przemykali w zaaferowaniu mężczyźni, odróżniający się od spoconych Egipcjan nietylko melodią języką, ale i wyglądem. Byli to towarzyszący profesorowi archeolodzy i inżynierowie z DalekiegoWschodu.
Sakuji Yoshimura założył sobie, że wznosząc swój model piramidy, zrekonsturuje metodę budowy stosowanąprzez starożytnych Egipcjan. Nie chodziło mu jednak wyłącznie o zaprezentowanie techniki budowyzaakceptowanej powszechnie przez fachowe kręgi egiptologów. Przy tej okazji prof. Yoshimura chciał wykazaćtakże absurdalność spekulacji współczesnych mu fantastów, zakładających technologiczne umiejętnościprzodków. Uważał bowiem, iż wie, jak budowano w epoce faraonów, tzn. przy użyciu drągów, lin i kołowrotów- w każdym razie ręcznie!
Japoński uczony był tak przekonany o sukcesie swego eksperymentu, że bez wahania wyraził zgodę nazademonstrowanie go szerokiej publiczności. Z tego też powodu z ojczyzny profesora przybyli do Egiptuoperatorzy jednej ze stacji telewizyjnych, by zarejestrować na taśmie każdą fazę budowy dwunastometrowejpiramidy.
Otrzymanie pozwolenia na jej wzniesienie od władz egipskich nie było wcale łatwe, akurat bowiem napunkcie własnej historii sfery rządowe są niezwykle wrażliwe. Urzędnicy kairskiego ministerstwa tak długo inieufnie studiowali plany budowy, że w końcu dla uzyskania ich zgody trzeba było uciec się aż do interwencjidyplomatycznych.
A jednak nie wszystko przebiegało tak, jak wyobrażali sobie Japończycy. Prace nad tą mini-budowlą poprostu nie posuwały się naprzód. W murze zarysowały się szczeliny i chociaż osiągnięto dopiero połowę
planowanej wysokości, całą konstrukcję należało natychmiast podeprzeć z wszystkich czterech stron. Groziłabowiem zawaleniem!
Na domiar złego przed zespołem archeologów zaczęły piętrzyć się kolejne problemy. Już samo choćbyprzetransportowanie kilkutonowych bloków skalnych z pobliskiego kamieniołomu okazało się niemożliwe dozrealizowania. Prymitywne drewniane wózki, przy użyciu których zamierzano przewieść materiał na placbudowy, nie wytrzymywały ciężaru kamieni.
Jeszcze bardziej zaś skompromitowała całe przedsięwzięcie próba obrabiania wszystkich bloków w sposóbręczny. Zakłada się przecież, że tak właśnie postępowali prawdziwi budowniczowie piramid. Niestety i tametoda również zawiodła. Toteż zby dotrzymać ustalonego terminu zakończenia eksperymentu, sfrustrowanemuprofesorowi z Tokio nie pozostało nic innego, jak posłużyć się współczesnymi mu metodami.
A zatem bloki skalne transportowano teraz na ciężarówkach, a potężne kamienie frezowano na miejscu,dzięki czemu można je było układać piętrowo jedne na drugich, zgodnie z ich kształtem. Ponieważ czas uciekał,postanowiono w końcu wprowadzić do akcji dźwigi, aby pomóc wyczerpanym do ostateczności egipskimrobotnikom.
Tego rządowi egipskiemu było już za wiele! Całe to przedstawienie przestało być dlań wiarygodne, w wynikuczego prof. Yoshimura otrzymał zakaz dalszej działalności. Nie ulegało wątpliwości, że w tamtych odległychczasach musiano posługiwać się innymi metodami. Czy takimi, o jakich mówi nam jedno ze starych arabskichźródeł? Czytamy w nim: „Gdy król budował piramidy, z dalekich kamieniołomów sprowadzano ogromnekamienie. Kładziono je na papirusowe liście, na których napisane były odpowiednie symbole. Następnie każdy zkamieni, uderzony pałeczką, przemierzał w powietrzu odcinek równy strzałowi z łuku. W ten sposób budulecdocierał na miejsce, gdzie wznoszono piramidę.”
Czyżby starożytni znali tajemnicę lewitacji - zniesienia praw ciążenia?
Kto ją zbudował?
Powierzchnia jej podstawy ma kształt kwadratu, każdy z boków mierzy 230 m. Licząc od podłoża w górę,piramida przypisywana faraonowi Cheopsowi ma 137 m wysokości. W konstrukcji pierwotnej była ona nawet o12 m wyższa - jej wysokość wynosiła 140 m.
To obecne obniżenie da się wytłumaczyć w prosty sposób: jak wiele historycznych obiektów w Egipcie i winnych rejonach, również ta, tzw. Wielka Piramida - niewątpliwie najbardziej wystawny pomnik wielkościfaraonów - była obiektem licznych rabunków. Profanatorów piramid nęciło przede wszystkim złoto, użyte zeszczególną obfitością do ornamentacji tej budowli. Wydrapywano je więc chciwie z hieroglificznych znakówwyrytych w białych granitowych płytach, pokrywających ok. 2,3 mln bloków skalnych od dołu aż po samczubek piramidy.
Szczególne jednak zainteresowanie wzbudzał swego czasu ów boski symbol, ozdabiający pierwotnie czubekpiramidy Cheopsa i posiadający specjalne znaczenie. Była to złota kula o średnicy kilku metrów, służącakapłanom za piorunochron. Tego rodzaju urządzenia chroniły również inne obiekty kultu. Niestety, także i tenzłoty emblemat padł ofiarą chciwości profanatorów piramid.
Aby dostać się do złotego pyłu zawartego w inskrypcjach, rabusie zniszczyli stopniowo wszystkie płytygranitowe, rozbijając je na kawałki. To, co się uchowało, było już tylko „nagim” miejscem kultu epoki, którajeszcze dzisiaj okryta jest zasłoną tajemnicy. Ale mimo bezwzględnego wręcz zniszczenia Wielka Piramidapozostaje nadal tym, czym była na początku - budowlą o majestatycznej wielkości.
Co wiemy o tym pomniku, zaliczanym do siedmiu cudów świata? Niestety tylko tyle, ile przekazał namgrecki filozof i historyk Herodot. Przebywając ok. 440 r. przed naszą erą w kraju faraonów, spisał wszystko, czegodowiedział się od egipskich kapłanów. Czy jednak przekazano mu pełną prawdę o wiedzy tego kraju?
Można mieć co do tego poważne wątpliwości. Jak bowiem wiadomo, posiadane przez kapłanów tajemneumiejętności były zazdrośnie strzeżone przed obcymi.
Nie jest również pewne, kogo należy uznać za rzeczywistych budowniczych trzech wielkich piramid w Gizie.Nauka akademicka zgodna jest co do trzech faraonów: Cheopsa (Chufu), Chefrena i Mykerinosa. Jeśli chodzi oCheopsa, egiptolodzy powołują się głównie na Herodota. Według jego relacji, władca ten na czterdzieści latzakuł swój naród w niewolę i zmusił poddanych do wzniesienia ku jego chwale na terenie Gizy nad Nilemimponującego grobowca. Inni zaś kronikarze przypisują Cheopsowi/Chufu jedynie dwudziestotrzyletni okrespanowania.Kto ma rację?
Mimo że faraon Cheops uważany jest powszechnie za twórcę Wielkiej Piramidy, to jednak władca ten niepozostawił po sobie niczego, co można byłoby uznać za świadectwo wielkich dokonań jego rządów. Również ojego synu Chefrenie nie ma w przekazach jakichkolwiek konstruktywnych informacji. Nie pozostawiłpotomności żadnych epokowych dzieł, podobnie jak Mykerinos, którego uważa się za twórcę najmniejszej z
trzech budowli w Gizie. I choć to właśnie w przypisywanej mu piramidzie znaleziono jego sarkofag, brak jestprzekonującego dowodu na to, iż władca ten rzeczywiście kazał wznieść ów monument, a nie „przywłaszczył”go sobie po prostu, jak uczynili to jego obaj poprzednicy. Za bardziej prawdopodobne należy uznaćprzypuszczenie, że trzy piramidy w Gizie powstały na długo przed objęciem władzy przez Cheopsa, Chefrena iMykerinosa.
Wiele środowisk ezoterycznych uważa niezmiennie wnętrza tych budowli za miejsca kultu religijnego. Jedenz najbardziej znanych przedstawicieli tych poglądów, Paul Brunton, opowiada w swej książce Tajemniczy Egipt(Geheimnisvolles Ägypten, Zurych/Stuttgart 1966) o doświadczonych nocą w piramidzie Cheopsa mistycznychprzeżyciach. Jego samotny pobyt w komnacie króla wymagał silnych nerwów, albowiem - jak twierdzi - wczasie spędzonych tam godzin nawiązały z nim kontakt duchy zmarłych kapłanów i wszelkie inne nocne zjawy.Niezależnie od tego, czy akceptuje się twierdzenia Bruntona, czy nie - nadal pozostaje tajemnicą, czemunaprawdę służyły niegdyś owe komnaty i sklepienia. Czy miały one, podobnie jak sama piramida Cheopsa,jakieś szczególne znaczenie?
Na tropie zagadki
Ostatnio w piramidzie Cheopsa japońsko-francuski zespół badaczy, złożony z fizyków i inżynierów, odkryłkolejne puste komory i podziemne sale. Ekipa naukowców, pod kierunkiem znanego nam już uczonego ztokijskiego Uniwerstytetu Waseda, prof Sakuji Yoshimury, posłużyła się w swych poszukiwaniachnajnowocześniejszymi komputerami, prowadząc dodatkowo pomiary przy użyciu najczulszych radarów.
Dzięki tym elektronicznym urządzeniom badaczom udało się wytropić na zewnątrz piramidy - pod sfinksem -ogromną, dotychczas nie znaną pustą komorę. Odkryto ponadto, że idący z niej podziemny korytarz prowadziwprost do sanktuarium faraona.
Istnienie dalszych ukrytych pomieszczeń stwierdzono także w pobliżu tzw. „komory grobowej królowych”.Jedna z galerii przebiega w kierunku zachodnim.
Zaskakujące i zupełnie nieoczekiwane przez naukowców wskazówki, sugerujące istnienie połączeń znieznanymi pomieszczeniami, odkryto w pobliżu „komór próżniowych”, położonych powyżej pomieszczeniaokreślanego jako „grobowiec królewski”. Ponieważ szczeliny przebiegają ze wschodu na zachód, egiptolodzyuważają za możliwe istnienie kolejnego pustego pomieszczenia, znajdującego się - według ich przypuszczeń -we wschodniej części budowli.
Również za ścianami korytarza królowych stwierdzono liczne puste pomieszczenia, których wielkości nieudało się jeszcze określić. Pewne jest jedynie to, że znajduje się wśród nich wypełnione piaskiem wnętrze,kryjące szereg nieznanych przedmiotów i wiodące ku niższym regionom piramidy. Sam piasek zaś, który udałosię wydobyć dzięki precyzyjnym wierceniom, a następnie poddać analizie laboratoryjnej, pochodzi bezwątpienia z epoki przedlodowcowej. Wykazuje on znaczną zawartość metali ciężkich. Co zadziwiające, piasektaki znaleziono nie w bezpośredniej bliskości piramidy, lecz sześć kilometrów na południe od niej. Można więcmniemać - zgodnie z raportem profesora - że piasek ów został przesiany.
Również jeśli chodzi o wapień, użyty swego czasu do wyłożenia komory, japońsko-francuska grupaarcheologów nie znalazła jego śladów wewnątrz piramidy, lecz tylko poza nią. Niektóre z odkrytych dopieroteraz pomieszczeń są tak ogromne, że nie zdołano jeszcze ustalić ich wymiarow, ponieważ głebokość, na jakiejznajduje się dno, do dziś pozostaje nieznana.
Kiedy powstała piramida?
Badacze obdarzeni bogatą fantazją twierdzą, że twórcy kultury starożytnego Egiptu byli istotamipozaziemskimi, a Wielka Piramida została rzekomo zbudowana pod ich kierunkiem.
Co prawda nie ma na to dowodów, ale wystarczy dokładniej, niż czyniono to do tej pory, przestudiowaćpodania i legendy Starego Państwa. Istnieje na przykład wśród nich mit o „ogromnych białych ptakach”, któreprzybyły z nieba, aby króla i określonych wybranych mężów (prawdopodobnie najwyższych kapłanów) zabraćze sobą w kosmos. Czy w tego rodzaju legendach należy szukać źródła egipskiego kultu słońca, pojawienia się„boga słońca” Ra?
W oksfordzkiej Bodleian Library można znaleźć manuskrypt pisany w języku koptyjskim, znanym wyłączniegrupie pierwotnych chrześcijan egipskich, którzy oparli się nawróceniu na islam. Jego autorem jest Abu’lHassan Ma’sudi. Twierdzi on, iż zarówno piramida Cheopsa, jak i piramida Chefrena zostały zbudowane jużtrzysta lat „przed wielkim potopem” (katastrofą, która doprowadziła do zaginięcia Atlantydy) - dokładnie wroku 3537 przed naszą erą Zgodnie z przekazem arabskiego historyka Ibrahima ben Ibn Wasuff Szacha, inicjatorembudowy Wielkiej Piramidy miał być przedpotopowy król Surid (lub Saurid). Według jego relacji, króldowiedział się we śnie, że na ziemię spadnie ogromna planeta, a nastąpi to w chwili, „gdy serce lwa osiągnie
pierwszą minutę głowy raka”. Ów koszmarny sen skłonił władcę do wzniesienia najstarszego z siedmiu cudó...
lukas6151