Cartland Barbara - Spełnione życzenie.pdf

(633 KB) Pobierz
Microsoft Word - Cartland Barbara - Spełnione życzenie.doc
Cartland Barbara
Spełnione życzenie
Do Chadwood powraca z Indii nowy hrabia, który tytuł
wraz z majątkiem odziedziczył po kuzynach. Jest on
człowiekiem twardym i nieczułym. Za jego przyczyną wielu
biedaków, a także piękna Oliwia i jej rodzeństwo zostają
pozbawieni środków do życia. Może tragiczny wypadek,
jakiemu uległ hrabia, zmieni los Olivii...
Od Autorki
Kiedy ktoś zamożny z powodu podeszłego wieku lub
ograniczonych władz umysłowych nie jest w stanie zarządzać
majątkiem, przekazuje swe uprawnienia plenipotentowi.
Plenipotent - zazwyczaj krewny lub prawnik - działając na mocy
pełnomocnictwa, prowadzi wszelkie sprawy związane z majątkiem
czy firmą i ma prawo podpisywać czeki.
Pojęcie pełnomocnictwa jest stare jak świat, jego początki giną
gdzieś w pomroce dziejów. Należy dopatrywać się ich w opartym na
precedensach prawie zwyczajowym.
Kupcy upoważniali handlarzy do dokonywania zakupów w swoim
imieniu w dalekich krajach i powoli zwyczaj ten nabrał mocy przepisu
prawnego.
Przez całe lata w sądach rozpatrywano wiele przypadków
związanych z udzielaniem pełnomocnictwa, aż wreszcie sytuacje, w
których można z nich korzystać, stały się jednoznaczne i klarowne.
W tamtych odległych czasach nie istniało jeszcze ustawodawstwo
jako takie i dlatego data narodzenia się pełnomocnictw nie jest
podawana w żadnych tekstach prawniczych.
Sytuacja, którą opisuję w tej powieści, jest zgodna z
obowiązującym wówczas prawem pod warunkiem, że kancelaria
prawna, sprawująca pieczę nad majątkiem, musiała dysponować
pełnomocnictwem hrabiego z jego podpisem.
1
1824
Oliwia z westchnieniem zajrzała do sakiewki. Wiedziała, że
kończą się pieniądze i prędzej czy później będzie zmuszona zwrócić
się do nowego hrabiego Chadwood o pomoc. Miała nadzieję, że
dziedzic pierwszy złoży jej wizytę, albo przynajmniej przyśle
zaproszenie do Chadu.
Ale jak dotąd nie otrzymała od niego żadnej wiadomości. Czuła,
że popełniłaby wielki błąd, gdyby udała się z wizytą do hrabiego zaraz
po jego przyjeździe. Była w pełni świadoma, że cała sytuacja była dla
niego zaskoczeniem. Nie spodziewał się przecież odziedziczyć
hrabiowskiego tytułu.
Ten daleki kuzyn służył w wojsku w Indiach, gdy dotarła do niego
wiadomość, że zmarł piąty hrabia, a jego dwaj synowie utonęli w
morzu.
Obaj młodzi ludzie - William i John - byli zapalonymi żeglarzami.
Pojechali do posiadłości ojca w Kornwalii i wybrali się na ryzykowny
rejs, akurat gdy zbierało się na sztorm. Obu młodych ludzi pochłonęło
morze. Ich śmierć była ciosem dla starego hrabiego, który już od
dłuższego czasu niedomagał.
Tragiczny wypadek przygnębił wszystkich mieszkańców majątku.
Ludzie kochali Williama i Johna. Obserwowali ich, jak dorastali, z
takim samym zainteresowaniem, jak gdyby chodziło o ich własne
dzieci.
Oliwia nie mogła uwierzyć, że obaj młodzieńcy nie żyją. Byli dla
niej jak bracia, stanowili część jej życia, odkąd tylko sięgała pamięcią.
Potem zmarł stary hrabia. Od jego śmierci minął niemal rok, zanim
nowy dziedzic przyjechał z Indii.
Nie znali go. Wiedzieli jedynie, że jest ich kuzynem. Mieli
nadzieję, że życie w majątku będzie toczyć się jak dawniej. Stara
służba w rezydencji Chad dbała o wielki dom jak o własny. Farmerzy
i robotnicy rolni pracowali w majątku z zapałem. Pragnęli, by
okoliczni ziemianie patrzyli na ich majątek z zazdrością.
Dla Oliwii ten rok był szczególnie smutny. Nie tylko z powodu
śmierci starego hrabiego, o której ciągle myślała z ciężkim sercem.
Tego roku stracił życie również jej ojciec. Jechał swą jednokonną
bryczką z wizytą do chorego parafianina. Gdy był na skraju wsi, zza
zakrętu wyskoczył duży faeton zaprzężony w cztery konie. Powoził
nim z brawurą pijany fircyk z Londynu. Powozy wpadły na siebie.
Młodzieniec ocalał, ojciec Oliwii zginął.
Wielebny Arthur Lambrick był pastorem i prywatnym kapelanem
hrabiego przez dwadzieścia cztery lata. Był człowiekiem wielce
inteligentnym, o ujmującej aparycji. Nigdy nie otrząsnął się z żalu po
śmierci żony, która zmarła rok wcześniej w trakcie epidemii szalejącej
w okolicy.
Ludzie szeptali, że to początek nowej plagi. Inni zaklinali się, że
to kara boska za rozwiązły styl życia londyńczyków. Epidemia, której
ofiarami stali się przede wszystkim ludzie starzy oraz ukochana i
piękna żona pastora, powoli wygasła.
Lekarze nie rozkładali już bezradnie rąk nad chorymi. Tylko
dziewiętnastoletnia Oliwia nie miała do kogo się zwrócić o pomoc. W
domu mieszkała razem z nią mała siostrzyczka Wendy, a na wakacje
przyjeżdżał brat Anthony.
Anthony, na którego w rodzinie wołano Tony, ukończył właśnie
nauki w Eton. Stary hrabia obiecał posłać chłopca do Oxfordu, gdzie
studiował jego ojciec. Rok akademicki zaczynał się w październiku.
Oliwia modliła się, by nowy dziedzic dotrzymał zobowiązań swego
poprzednika.
Sytuacja stawała się dramatyczna, bo Oliwii brakowało pieniędzy.
Prawnicy wstrzymali zasiłek po matce do czasu przyjazdu hrabiego.
Jej matka, z domu Wood, była spokrewniona z hrabią i otrzymywała
od głowy rodziny pensję w wysokości dwustu funtów rocznie.
W Anglii obowiązywał zwyczaj, że cały majątek przechodził na
tego, komu przypadał arystokratyczny tytuł. To on, według swych
możliwości, rozdzielał pieniądze pomiędzy członków rodziny. Dzięki
temu mogli żyć szczęśliwie i wygodnie w warunkach, do jakich
przywykli.
Bez zasiłku po matce i pensji ojca sytuacja Oliwii wyglądała
tragicznie. Co prawda miała w banku niewielką sumkę, ale obecnie
oszczędności były właściwie na wyczerpaniu. Dręczyła ją
nieprzyjemna myśl, że będzie zmuszona udać się na rozmowę do
hrabiego, kiedy ten tylko zamieszka w pałacu.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin