Fakty i Mity 26-2007.pdf

(8723 KB) Pobierz
96915887 UNPDF
Na służbę zdrowia opodatkujmy najbogatszych:
KSIĘŻY I BISKUPÓW!
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 26 (382) 5 LIPCA 2007 r. Cena 3,00 zł (w tym 7% VAT)
Str. 2, 8, 9, 13, 22
K ochane, Drogie (a może tanie...) Pielęgniarki! Zwiastujemy Wam radość wielką: pieniądze
dla Was są i jest ich mnóstwo! Kasy nie brak też dla nauczycieli, policjantów, emerytów
i całej budżetówki. Wystarczy ją tylko wyrwać z Kaczych dziobów!
96915887.028.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 26 (382) 29 VI – 5 VII 2007 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
POLSKA/UE Międzynarodową awanturą zakończyła się wy-
cieczka Lecha Kaczyńskiego na szczyt UE do Brukseli, gdzie
prezydent, sterowany za pomocą telefonu komórkowego przez
swojego brata, kompletnie skompromitował Polskę. Aby rozła-
dować atmosferę, Niemcy zgodziły się odroczyć o siedem lat de-
cyzję w sprawie sposobu głosowania i wszelkich zmian w funk-
cjonowaniu Unii. Według analityków, oznacza to 10-letni zastój
w rozwoju UE, np. zamrozi relacje Brukseli z Kijowem i pogłę-
bi uzależnienie Ukrainy od Rosji, z czym tak walczył Kaczyński.
Problem tkwi nie tylko w tym, co straciliśmy w Brukseli (głównie do-
bre imię), ale w tym, że Kaczyński sam nie wie, co wynegocjował...
Hierarchia priorytetów
Z a rządów katoprawicy zawsze wszystko musi być po-
polskich księży) akurat Kaczek nie zajmują. Nieważne jest
też odblokowanie polskiego eksportu mięsa do Rosji, o co
Niemcy do tej pory zabiegali. Wyobraźnia członków PiS,
LPR czy Samoobrony nie sięga może aż tak daleko, ale je-
śli ktoś zna mechanizmy unijne, to wie, że system głoso-
wania nie liczy się tam prawie wcale (w Radzie Europej-
skiej jedna na 11 decyzji podejmowana jest w drodze gło-
sowania. Jego wynik i tak musi zatwierdzić później Komi-
sja i Parlament Europejski). Liczy się natomiast zdolność
budowania sojuszy oraz blokowania niewygodnych decy-
zji. Gdyby Polska weszła do niemieckiego obozu, odnosiła-
by wymierne korzyści finansowe, a te-
raz ma tylko zszarganą opinię. Ponadto
Niemcy od początku dążyły do przy-
spieszenia integracji państw UE (te-
mu miał służyć szczyt w Brukseli),
co dla Polski powinno być priory-
tetem, bo jesteśmy w Unii najbar-
dziej zacofani. Dlatego właśnie Ka-
czory tydzień temu wywalczyły, że
Unia zatrzyma się w rozwoju na 10
lat... Ważniejsze bowiem od rozwo-
ju kraju i pieniędzy, na przykład dla
pielęgniarek, jest wywalczenie dla
swojej Ojczyzny wartości katolickich
w preambule Konstytucji Europej-
skiej albo utrzymanie w gestii po-
szczególnych państw decyzji do-
tyczących aborcji, eutanazji, do-
towania kościołów itp. Oto prio-
rytet w polityce polskiego rzą-
du – utrzymanie i obrona ciem-
nogrodu, którym łatwo mani-
pulować. A przecież im ciem-
niacy są biedniejsi, tym mniej
rozbestwieni.
Ten numer „FiM” dedykujemy polskim pielęgniarkom, ale
także wszystkim oszukiwanym przez obecną władzę. Udo-
wadniamy, posługując się liczbami, że w Polsce są pienią-
dze dla ciężko pracujących ludzi – wystarczy je tylko ode-
brać nierobom, pasibrzuchom i pasożytom. Wystarczy też
wycofać się z wojen w Iraku i Afganistanie, które pochła-
niają 2 miliardy zł rocznie. Nie pora na deliberacje i bon
ton , kiedy 3 miliony polskich dzieci nie dojada, a dalszych
kilka milionów ogląda świat przez szybę okna, bo ich rodzi-
ców po całym roku ofiarnej pracy nie stać na opłacenie dwu
tygodni kolonii. Wstrzymanie wszelkich darowizn na Ko-
ściół (5 miliardów zł rocznie) oraz opodatkowanie księży
i parafii załatwiłoby najpilniejsze potrzeby. Ale już spienię-
żony majątek Watykanu w Polsce wystarczyłby na podnie-
sienie na nogi całej służby zdrowia oraz szkolnictwa i na
wysokie podwyżki pensji dla całej budżetówki. A przecież
majątek ten został wyłudzony od polskiego państwa i od
naszych przodków, więc powinien do nas wrócić! W imię
czego urzędnicy Watykanu mają na przykład opłacane przez
nasze państwo składki emerytalne? Tu już naprawdę nie cho-
dzi o pielęgniarki. Obecna władza – zamiast działać na
rzecz dobrobytu własnych obywateli – pozoruje walkę o pol-
skie interesy, a tak naprawdę wyrządza im niepowetowa-
ne szkody. Opóźnia cywilizacyjnie cały kraj i pozbawia Pol-
skę strategicznych sojuszy i szans, a więc dalszych wymier-
nych korzyści. Jednocześnie prześciga się w dogadzaniu pa-
sożytom, którzy żyją ponad stan i pławią się w luksusach.
Polski nie stać nawet na jeszcze jeden dzień takich zdra-
dzieckich rządów.
Dlatego apeluję do Wszystkich Czytelników, Członków
partii RACJA PL i Wszystkich Ludzi Dobrej Woli – nasze
miejsce jest z pielęgniarkami pod Urzędem Rady Mini-
strów! Pojedźmy tam i wykopmy zdrajców narodu z ich stoł-
ków na ulice, a później na śmietnik historii. JONASZ
POLSKA Premier zaczął rozmawiać z pielęgniarkami, które wcze-
śniej nazwał „przestępcami”. Wcześniej służby specjalne esbecki-
mi metodami utrudniały im życie. W okolicach Kancelarii Pre-
miera wytłumiono sygnał telefonów komórkowych. BOR skonfi-
skował także paczki podpasek, które były przeznaczone dla pie-
lęgniarek głodujących w gmachu kancelarii. Premier ma pomysł,
jak rozwiązać sprawę niskich płac. Otóż mamy udać się do urn
wyborczych, aby w referendum odpowiedzieć na pytanie, czy chce-
my płacić dodatkowy (!) podatek na finansowanie szpitali.
O kasach fiskalnych w tysiącach kancelarii parafialnych cicho sza.
stawione na głowie, zupełnie jak w ich ukochanej reli-
gii: 100 procent zakłamania. Nie liczą się potrzeby szarych
ludzi, bo priorytety są zupełnie inne: Bóg, Honor, Ojczyzna.
Oczywiście, Bóg watykański; Honor swój i swojej partii;
a Ojczyzna to też wyłącznie swoi – „prawdziwi Polacy”: Gier-
tychy, bliźniacy, ojciec dyrektor, ksiądz biskup, koledzy
z partii i w ostateczności, raz na 4 lata, wyborcy. Ale naj-
ważniejsza jest wygrana. Oczywiście, nasza, a nie na przy-
kład pielęgniarek. One powinny przegrać, bo naruszyły hie-
rarchię priorytetów. Nie mają prawa się drzeć, wszak są na
szarym końcu zainteresowania kaczej władzy. A tu masz!
Bezczelne, ośmieliły się wyjść na ulicę podczas najbardziej
gorących dni szczytu w Brukseli. No i dostały opieprz od pre-
miera za psucie wizerunku Polski. Ciekawe, czy zrugał tak
kiedyś swojego kota i czy było to współmierne do wi-
ny szpitalnych sióstr... Jak w ogóle można siać
zamęt w IV RP – korytarzu do wiecznej
szczęśliwości?! To już mogły raczej ba-
by jedne wziąć urlopy i jechać sobie
z bachorami na wakacje, i byłby spo-
kój. Że co? Że nie mają za co jechać?
To niech siedzą w domu i dopingują
swojego prezydenta w Brukseli.
Prezydent pojechał wszak wal-
czyć i jako bratu premiera należy
mu się szacunek. Walczył jak lew
o Polskę. Szkoda, że jak zwykle ucier-
piały na tym polskie interesy.
Bo przecież Polska to brat bliźniak,
ojciec dyrektor, ksiądz biskup, ko-
ledzy... Broń Boże – nie pielę-
gniarki. Te od dwóch tygodni
stoją tam, gdzie kiedyś stało
ZOMO, czyli przed Jarosławem
Kaczyńskim.
Tak więc wszystko – jak zwykle w Katolandzie – jest do-
kładnie postawione na łbie: biedni, ciężko pracujący ludzie,
którzy domagają się podwyżek, traktowani są jak wrogowie
państwa, a Kaczyńscy, którzy szkodzą Polsce w najwyż-
szym stopniu, kreują się na bohaterów. I są nimi dla swo-
ich fanów, którym fundują igrzyska. Po to przecież Kaczory
wywalczyły 10 lat kontynuacji systemu głosowania z Nicei,
aby swoim, nie nazbyt lotnym umysłowo wyborcom dać
powód do świętowania. I zaplusować sobie u nich na na-
stępne wybory. Polsce już chyba bardziej zaszkodzić nie mo-
gli. No... mogli, bo gdyby postawili w Brukseli weto, nasze-
mu krajowi groziłoby może nawet usunięcie ze wspólnoty.
Skutecznie udało się natomiast Kaczkom obrzydzić Pol-
skę praktycznie wszystkim przywódcom i społeczeństwom
Europy. To potrafią wszak robić najlepiej, także w swoim
kraju. Prezydent Fotygował się aż na dwa dni rozmów do
Brukseli, a premier z Warszawy „wspomógł go”, wypomi-
nając Niemcom wnukom mordowanie przez ich dziadków
polskich dziadków. Dlaczego 62 lata po wojnie trzeba im to
wypominać? „Bo to prawda” – stwierdził głupkowato Jaro-
sław, mistrz dyplomacji. Premier doznaje jakiejś dzikiej roz-
koszy, kiedy denerwuje Niemców (i nie tylko ich). Nieważ-
ne, że jego bezczelność odbije się negatywnie na Polakach.
Kaczyńscy przejdą wkrótce do historii (kryminału), lecz li-
derzy Europy – Niemcy – pozostaną. To od dobrych kon-
taktów z nimi w dużym stopniu zależy pomyślność Polski.
Niemcy zaś są grzeczni i cierpliwi, ale przecież cham-
stwo i ciągłe rzucanie kłód pod nogi potrafi wyprowadzić
z równowagi każdego. Oficjalnie więc mówi się dziś nad
Łabą, że pora przestać być adwokatem Polski. Szkoda, bo
właśnie dzięki znienawidzonym przez rodzinę Kaczyńskich
Niemcom Polska weszła do Unii i dostała z niej co najmniej
o 1/3 więcej pieniędzy, niż mogła dostać bez poparcia z Ber-
lina. Ale pieniądze dla Polaków (z wyjątkiem pieniędzy dla
Nasze modlitwy zostały wysłuchane! Dzięki publikacji w „Gaze-
cie Wyborczej” poważne problemy ma Liga Polskich Rodzin. Pro-
kuratura prowadzi śledztwo w sprawie fałszowania dokumentów,
fikcyjnych ekspertyz i oszustw podatkowych. Część śledczych
pracujących nad tą sprawą chce połączyć ją ze śledztwem doty-
czącym afery Wielkopolskiego Banku Rolniczego („FiM” 2/2002,
26/2005). Tam także chodzi o fałszowanie dokumentów i wielo-
milionowe oszustwa liderów Ligi z Giertychem ma czele.
Ech, żeby tak „FiM” miały siłę „Wyborczej”, to Liga Polskich Ro-
dzin zdechłaby w momencie własnych narodzin.
Trzej koalicjanci zamierzają badać tajniki pracy dziennikarzy.
Wszystko pod hasłem komisji śledczej w sprawie Marka Dochna-
la. Na jej posiedzeniach publicznie prezentowana będzie służbo-
wa i prywatna korespondencja ludzi mediów z lobbystą. Inny cel
tej komisji to walka z lewicą.
Podobno Dochnal już dostatecznie zmiękł, żeby powiedzieć co trzeba.
Jurek wspólnie z działaczami tak zwanych obrońców życia chce
wprowadzić zakaz przerywania ciąży w przypadku gwałtu i wad
płodu. Poparcie wyraziła już LPR.
No tak, przecież LPR chce, aby jej szeregi rosły...
Działacze PiS oraz „Nasz Dziennik” przystąpili do porachunków
z Prokuraturą Apelacyjną we Wrocławiu. Śledczy nie wykazują
woli stawiania, jak leci, zarzutów politykom lewicy. Fatalną oce-
nę ich pracy pogłębia postępowanie w sprawie wojewódzkiego
szefa PiS – posła Daniela Jackiewicza. Pomimo licznych wytycz-
nych płynących od samego ministra Ziobry – nie zamierzają zmie-
nić metod swojej pracy.
No to chyba będą musieli zasilić polską emigrację w Londynie.
Podwładni ministra do spraw bezpieki Zbigniewa Wassermanna
kłamali w sprawie śmierci Barbary Blidy. Przygotowania do za-
trzymania byłej posłanki trwały nie jeden dzień, jak opowiadali,
lecz trzy tygodnie, zaś film z akcji wielokrotnie montowany.
Szkoda, że w IV RP nie może być afer, bo to by się nadawało.
Rząd Jarosława Kaczyńskiego twierdzi, że nie podjął jeszcze de-
cyzji w sprawie zgody na postawienie w Polsce amerykańskiej ba-
zy rakietowej. Ale minister obrony Szczygło powołał już specjal-
ne biuro, które ma pomóc Amerykanom w budowie wyrzutni.
To bardzo sprytne posunięcie podczas „twardych” negocjacji...
Po raz pierwszy od 1919 roku NIK nie był w stanie przeprowa-
dzić kontroli wydawania przez państwową agendę pieniędzy po-
datnika. Niesprawdzalną instytucją okazały się wojskowe służby
specjalne. Po prostu Macierewicz... zgubił księgi rachunkowe WSI.
Ich poszukiwania trwają już pół roku. NIK nie miał kłopotów
z kontrolą państwowych rachunków nawet w czasie wojny.
Antek miał zadanie i wykonał je. Nie wymagajmy cudów od czło-
wieka.
Prezydent Lech nie potrafi uhonorować szefów BOR. Jego no-
we, słuszne dowództwo otrzymało kolejne awanse oficerskie z po-
gwałceniem wszystkich przepisów prawa. Tymczasem BOR wy-
najmuje karateków amatorów do ochrony VIP-ów.
Dla nas tam obecne VIP-y nie muszą mieć żadnej ochrony...
Obywatelom znudziła się gra w lustrację – ulubiona zabawa bra-
ci Kaczyńskich i ich kompanów. Jak wynika z sondażu CBOS,
dla ponad 69 proc. dorosłych obywateli jest to temat zastępczy.
Ponad 25 proc. chce natychmiastowego zakończenia rozliczeń.
Mamy dla Kaczek pomysł, który bardzo im się spodoba: rewizja pol-
skich granic i odszkodowania wojenne od Rosji i Niemiec.
Dyrektor Tadeusz Rydzyk przyjął sprawozdanie premiera Jaro-
sława Kaczyńskiego. Szef Radia Maryja pochwalił szefa rządu za
awanturnictwo w Brukseli. Kaczor przyjął także polecenie uda-
nia się na czerwcową pielgrzymkę Rodziny Radia Maryja.
A jak Maryśka szwagierka znów będzie podskakiwać, to się ją wypi-
sze z Rodziny.
POLSKA/WĘGRY Klapą zakończyły się rozmowy na temat współ-
pracy koncernu paliwowego Orlen z węgierskim MOL-em. Nasi
bracia woleli związać firmę z Austrią, czyli OMV. Razem przej-
mują firmy paliwowe ze Słowacji, Chorwacji, Turcji. Mają wspól-
ne ropociągi i pola naftowe.
Z Węgrami generalnie trudno jest się dogadać. Zwłaszcza jak się jest
z IV RP.
96915887.029.png 96915887.030.png 96915887.031.png 96915887.001.png
 
Nr 26 (382) 29 VI – 5 VII 2007 r.
GORĄCY TEMAT
3
kiej jest właścicielem
i administratorem cud-
nej piękności obiektu
w położonym nieopodal stolicy wo-
jewództwa świętokrzyskiego Pieko-
szowie. Mieści się tam Dom dla Nie-
pełnosprawnych, w którym za pu-
bliczne pieniądze z Narodowego
Funduszu Zdrowia można skorzy-
stać z 3-tygodniowego turnusu re-
habilitacyjnego. Jest w Piekoszo-
wie również Dom Pomocy Społecz-
nej, gdzie za jedyne 1760 zł mie-
sięcznie zaopiekują się niechcianym
domownikiem lub człowiekiem osa-
motnionym, zapewniając mu – jak
czytamy w ofercie – czułą „opiekę
duszpasterza i możliwość uczestni-
czenia w codziennej Mszy Świętej” .
Trzecią gałęzią tego kościelnego biz-
nesu są dwutygodniowe „wczasore-
kolekcje” (finansowane przez Pań-
stwowy Fundusz Rehabilitacji Osób
w rodzaju oficera politycznego), pro-
rektorem oraz wykładowcą teologii
życia wewnętrznego i medycyny pa-
storalnej, wspominają go z niejakim
obrzydzeniem.
– Z wyglądu niby ciapowaty, ale
w gruncie rzeczy bardzo bezwzględ-
ny, gdy już upatrzy sobie ofiarę. Wie-
lu kleryków przez niego ucierpiało
i zostało zmuszonych do opuszcze-
nia seminarium lub zmiany diece-
zji – mówi nam jeden z niedawno
wyświęconych księży.
No cóż, taką miał robotę, żeby
dbać o czystość w szeregach...
A dlaczego trafił akurat do Pie-
koszowa, gdzie najwłaściwszy – jak
się wydaje – byłby człowiek z ta-
lentami menedżerskimi?
– Biskup Ryczan ( Kazimierz ,
ordynariusz diecezji kieleckiej
dop. red. ) prawdopodobnie zda-
wał sobie sprawę, że popełnia głup-
stwo, ale nie miał pomysłu, gdzie
wówczas przyglądać pensjom buntow-
ników i doznał szoku, że wspomnia-
na wicedyrektor ośmiela się zarabiać
ok. 2500 zł, czyli więcej od niego.
– Jakoś nie mógł pojąć, że ma-
jąc tu za darmo mieszkanie i opie-
runek, służbowy samochód, osobi-
stą sprzątaczkę Bożenę J. , która
musi „królowi” usługiwać, zaniedbu-
jąc obowiązki salowej, a wreszcie
zobowiązanie do ubóstwa, nie po-
winien zazdrościć ludziom mającym
na głowie rodzinę. Zaczął panią
D. lekceważąco traktować w obec-
ności innych pracowników, odsu-
wać od podejmowania decyzji
i wyraźnie szykanować , przez co
zdarzało się jej uronić niejedną łzę
po rozmowach z księdzem. Zdra-
dziła mi kiedyś, że w jednej z takich
przykrych rozmów oznajmił, że psu-
je mu wizerunek firmy, lecz na ra-
zie zostanie na stanowisku, bo umie
pozyskiwać sponsorów – opowiada
także listy podpisane imieniem i na-
zwiskiem. Wieści szybko roznoszą
się po kurii, stąd wiem, że oskarża-
ny o złe traktowanie świeckich ksiądz
dyrektor został upomniany przez pa-
sterza, choć – wedle mojej wiedzy
o sytuacji w Piekoszowie – nie na
długo to pomogło – zauważa wspo-
mniany wyżej naukowiec skonflik-
towany z ks. Jagiełką.
Dotarliśmy też do pewnej
młodej osoby, którą ks. Janocha nie-
jednokrotnie przygarniał do ośrod-
ka na czas, gdy jej rodzice – nało-
gowi alkoholicy – „wpadali w ko-
rek”. Opowiedziała nam, że będąc
niedawno w takiej właśnie sytuacji,
przyszła do nowego księdza dyrek-
tora z nadzieją na schronienie. „ Tu
nie jest żaden przytułek ani Dom
Brata Alberta, żeby mieszkać za
darmo ” – usłyszała.
Inna stała pensjonariuszka
(niepełnosprawna z Warszawy,
w Piekoszowie więźniowie z Kielc,
którzy za przysłowiową miskę zupy
chętnie i bez szemrania wykonywa-
li tam najczarniejsze roboty. Dla-
czego z nich zrezygnowano?
– Pytajcie o to „czarnego”, bo
sami byliśmy zaskoczeni. Tym bar-
dziej że skazani spisywali się wzo-
rowo i nigdy nie było na nich żad-
nych skarg – odpowiada wychowaw-
ca z kieleckiego Aresztu Śledczego.
Odnaleźliśmy w Kielcach byłą
wicedyrektor Annę D. Potwierdzi-
ła nam, że z dniem 21 maja zosta-
ła wyrzucona dyscyplinarnie z Ca-
ritasu pod kłamliwym zarzutem wy-
konywania pracy w trakcie zwol-
nienia lekarskiego. O szczegółach
konfliktu z ks. Jagiełką nie chcia-
ła na razie rozmawiać – do czasu
rozstrzygnięcia kwestii legalności
zwolnienia w sądzie, dokąd skiero-
wała sprawę. Kobieta nie zdołała
Król Jagiełka
Na kościelnych folwarkach nie ma lekko.
Ślepe posłuszeństwo, roboty po pachy
z krótkimi przerwami na modły, nędzne pensje
i premie w watykańskiej walucie „Bóg zapłać”...
A jak się nie podoba, pod byle pretekstem
– won na bruk!
Niepełnosprawnych), podczas któ-
rych testowane są na koszt po-
datników rewolucyjne metody
„szeroko rozumianej rehabilitacji” ,
polegającej zwłaszcza na stałej
„obecności kapłanów, codziennej
Mszy Świętej, wspólnych modlitwach
i rozmowach indywidualnych”.
Z zewnątrz wygląda to wszystko
naprawdę bardzo ładnie, ale często
bywa tak, że pod warstwą pudru kry-
je się mnóstwo paskudztwa, co udo-
wodniliśmy niedawno („S-Adam”
– „FiM” 23/2007) na przykładzie ha-
niebnych praktyk mobbingowych
księdza Adama Derenia – samego
głównego szefa centrali Caritasu Pol-
ska w Warszawie.
Okazuje się, że w diecezji kie-
leckiej znalazł on bardzo pojętne-
go ucznia...
go zagospodarować po wycofaniu
z seminarium. Moim zdaniem, o no-
minacji przesądził fakt, że ksiądz Jan
miał od kilku lat ścisłe związki dusz-
pasterskie z tym ośrodkiem oraz jest
postulatorem procesu beatyfikacyj-
nego jego założyciela, księdza Woj-
ciecha Piwowarczyka – twierdzi in-
ny duchowny, który miał osobiście
przykre doświadczenia z ks. Jagieł-
ką i z tego właśnie powodu wykła-
da obecnie na uczelniach świeckich.
Popatrzmy teraz, jak radzi sobie
uduchowiony teolog na posadzie ad-
ministracyjnej...
– Początkowo ksiądz dyrektor
nie wtrącał się specjalnie w zarzą-
dzanie, pozostawiając kwestie or-
ganizacyjne i pracownicze w rękach
swojej zastępczyni Anny D. , kobie-
ty bardzo rzutkiej i energicznej. Mia-
ła ona wszakże tę wadę, że zatrud-
nił ją jeszcze jego poprzednik
– ksiądz Witold Janocha . Barba-
ra S. , najbardziej dokuczliwie pa-
nosząca się spośród tutejszych za-
konnic bezhabitowych (mieszkają na
terenie ośrodka w odrębnej willi
dop. red. ), od początku urzędo-
wania księdza Jagiełki zapowiadała,
że „teraz zrobi się wreszcie porzą-
dek z ludźmi księdza Witolda”. No
i zrobiło się... – wzdycha pracowni-
ca Domu dla Niepełnosprawnych.
Pierwszą porażką nowego szefa
ośrodka Caritasu było odrzucenie
przez świecki personel sugestii, że-
by w południe przerywać pracę
w celu odbycia zbiorowych mo-
dłów na Anioł Pański . Zaczął się
Fot. AT
pielęgniarka, tyrająca na kościelnym
folwarku za 1200 zł (brutto!) mie-
sięcznie i pozbawiana premii w okre-
sach urlopowych lub czasowej nie-
dyspozycji zdrowotnej.
– Nie dość, że jej dokuczał, to
jeszcze osobiście inwigilował. No
i gdy udało mu się przyłapać panią
Annę gdzieś na mieście podczas zwol-
nienia lekarskiego, od razu dał jej
„dyscyplinarkę”. Mam cichą nadzie-
ję, że ten świętoszkowaty typ dosta-
nie w sądzie pracy dobrą nauczkę,
bo dyrektorka nie miała żadnego na-
kazu leżenia – łudzi się fizjoterapeut-
ka (niespełna 1300 zł brutto).
Nie tylko wicedyrektorka roniła
łzy, bo wiadomo nam jeszcze o co
najmniej jednej pracownicy, która
za sprawą wielebnego szefa – odma-
wiającego kobiecie stabilizacji i bez-
pieczeństwa zatrudnienia poprzez
przydzielenie etatu – znalazła się
w tak krytycznym stanie psychicz-
nym, że wymagała natychmiasto-
wej interwencji lekarskiej .
– Wkrótce zaczęły do biskupa
napływać skargi na księdza Jana.
Nie były to wyłącznie anonimy, lecz
personalia znane redakcji) miała
czelność zbierać podpisy pod adre-
sowaną do biskupa petycją dotyczą-
cą zamysłu ks. Jagiełki, który chciał
wstrzymać rozbudowę ośrodka
w Piekoszowie o Centrum Usług
Rehabilitacyjnych przeznaczone dla
osób cierpiących na stwardnienie
rozsiane. „Możesz tu do nas już wię-
cej nie przyjeżdżać, bo nie będziesz
miała wstępu” – zakomunikowała
jej Barbara S., przyboczna księdza
dyrektora.
Dodajmy w tym miejscu, że
z wiarygodnego źródła wiadomo
nam, iż bp Ryczan o mało apoplek-
sji nie dostał, gdy ks. Jagiełka oznaj-
mił ekscelencji, że nie radzi sobie
z budową (finansowaną w 85 proc.
ze środków Unii Europejskiej i z bu-
dżetu państwa – dop. red. ), sugeru-
jąc jej wstrzymanie. Biegły w rachun-
kach ordynariusz bez trudu obliczył,
że kielecki Caritas wykłada na tę
inwestycję zaledwie 15 proc., pod-
czas gdy zyski będzie czerpał stu-
procentowe!
Pod rządami księdza Jagiełki
przestali też przyjeżdżać do pracy
się wszakże powstrzymać, by stwier-
dzić, że okres współpracy z księ-
dzem dyrektorem jawi się jej jako
najczarniejszy w dotychczasowej ka-
rierze zawodowej.
A co na to ks. Jagiełka, który
w pierwszym kontakcie robi dopraw-
dy doskonałe wrażenie?
– Owszem, z pewnych względów
pani D. nie jest już naszą pracow-
nicą, ale że nie mam żadnych in-
formacji o jakiejś sprawie sądowej,
więc nie będę niczego komento-
wał. A jeśli się dowiem? Też nie.
Nic nie wiem o żadnych skargach
czy narzekaniach, nie słyszałem, aby
do kurii lub osobiście do biskupa
wpływały na mnie zażalenia. W ogó-
le nie chciałbym rozmawiać o spra-
wach personalnych, dotyczących lu-
dzi zatrudnionych w Piekoszowie.
Więźniowie? Zrezygnowaliśmy, bo
nie opłacało nam się dowozić ich
z Kielc. I w ogóle nie będę udzie-
lał informacji, bo ja się z mediami
nie kontaktuję, a nawet nie oglą-
dam telewizji – zasmucił nas ksiądz
doktor teologii.
ANNA TARCZYŃSKA
Dyrektorem caritasowskiego
kombinatu w Piekoszowie jest
47-letni ksiądz doktor teologii Jan
Jagiełka (na zdjęciu) – człek wiel-
ce świątobliwy, zapalony słuchacz
Radia Maryja, spełniający się w ro-
li opiekuna kieleckiej ekspozytury
Instytutu Świeckiego Chrystusa Kró-
la, skupiającego panie ślubujące kat.
Kościołowi życie w „czystości, ubó-
stwie i posłuszeństwie”.
O jego kapłańskiej gorliwości
i poczciwości nie można więc złego
słowa powiedzieć, choć niektórzy kle-
rycy i absolwenci Wyższego Semina-
rium Duchownego w Kielcach, gdzie
ks. Jagiełka był wcześniej (w latach
1998–2005) ojcem duchownym (ktoś
C aritas Diecezji Kielec-
96915887.002.png 96915887.003.png 96915887.004.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 26 (382) 29 VI – 5 VII 2007 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Chucku Norrisie, pomóż!
Prowincjałki
Chwile grozy przeżyła młoda adeptka nauki
jazdy. Trudno powiedzieć, czy ona tak po-
nętnie wyglądała za kółkiem, czy instruktor nie mógł już powstrzymać swoich żą-
dzy. Dość, że nakazał jej zaparkować samochód tuż przy wjeździe do lasu i roz-
począł zajęcia z ostrej jazdy. Panna zdołała się jakoś wymanewrować i złożyła do-
niesienie do prokuratury.
Polsko, pawiem narodów byłaś
i papugą. A teraz będziesz kacz-
ką! Hymnem twym weselne „Ka-
czuszki”, godłem kaczor w mohe-
rze, a językiem narodowym – mam-
rotanie Lecha Kaczyńskiego.
Nadszedł sezon urlopowo-waka-
cyjny i w telewizorze kończą się pol-
skie seriale. Przez najbliższe dwa mie-
siące będziemy skazani raczej na po-
wtórki. I trzeba będzie, niestety, po-
czekać na odpowiedź, jak będzie wy-
glądała Magda Stużyńska („Krymi-
nalni”) jako kobieta lekkich obycza-
jów. Albo czy emigranci zarobkowi
Magdalena Kumorek i Michał Le-
sień („Na dobre i na złe”), odwiedza-
jąc Polskę, wyleczą dolegliwości (cię-
żarna, serialowa Grażyna ma zatory
żylne) w Leśnej Górze. Czy uwodzi-
cielska Karolina Borkowska jako
Dominika Hudziak, tancerka erotycz-
na z „Pierwszej miłości”, zdecyduje
się na zrobienie matury? Boże, czy ja
przeżyję to rozstanie?! Jeśli zaś cho-
dzi o „Złotopolskich”, to tylko Jego
Moherencja tatko Rydzyk jest w sta-
nie rzucić skuteczną klątwę na ten gor-
szący serial. A cóż takiego się stało,
że potrzebna jest pomoc Nadprezy-
denta i Nadpremiera z Torunia?
W Złotopolicach pojawił się Chris Ka-
mieniecki... nieślubny syn Julii i Dio-
nizego! Henryk Machalica nie żyje,
Anna Milewska milczy, a ja nic nie
kapuję i czuję się jak w pociągu na
stacji Łąki: barany, wysiadać!
Trochę mnie też zdziwko chapło,
jeśli chodzi o „M jak miłość”. Tatko
Rydzyk, obrońca ciąż prawdziwych
i urojonych, też będzie miał pełne
ręce roboty. Bo oto znów pojawia się
nieślubne dziecko! Koniec świata! Czy
oni powariowali?! Chcą podpaść tak-
że Giertychowi i Sowińskiej ? Oka-
zuje się, że Grażyna Leśniak-Dan-
gel (serialowa Honorata Porębska)
miała przed laty romans z Krzyszto-
fem Bieniem (mecenas Leszczyń-
ski) i z tego to pozamałżeńskiego
związku jest Julka mieszkająca w Lon-
dynie. Julka jest młodą kurewką, bo
kim może być bachor poczęty z grze-
chu? Boże, widzisz i nie grzmisz?!
Na szczęście, pozostanie nam bar-
dzo życiowy serial emitowany przez
Jarkoleszków Kaczyńskich . Tych
dwóch utalentowanych komediantów,
twórców Rzeczypospolitej trzy czwar-
te, dostarczy nam rozrywki w okresie
kanikuły. Będą lepsi od potwora
z Loch Ness! Jeden niedawno miał
występ kabaretowy na szczycie UE,
drugi kabareciarz chce referendum,
czy dać pielęgniarkom podwyżkę. Uff!
Ponoć Kaczory zmierzają do dyktatu-
ry. Jestem innego zdania. Dyktatura
jest wszak wtedy, gdy rząd robi, co
chce, a lud nie może wyrazić swej wo-
li. Demokracja jest wtedy, gdy lud wy-
raża swoją wolę, a rząd i tak robi, co
chce. Jaki z tego wniosek dla Pola-
ków? Tylko Chuck Norris może nam
pomóc! Prezydent, premier i cały PiS
poda się do jedynie wtedy do dymi-
sji, kiedy pogada z nimi Norris, współ-
czesny patron od rzeczy niemożliwych.
Ja myślę, że z tych wszystkich Ka-
czorów to najmądrzejsza jest Maria
Kaczyńska . I to ona powinna zostać
prezydentem i premierem, a mąż
i szwagier oraz Anna Fotyga jej BOR-
-owikami. Co jednojajowi bliźniacy po
„Liście 500” mogą jeszcze wymyślić?
Chyba tylko to, że JPII donosił sam
na siebie! Boże, w co ja się wkopa-
łem?! Boże, zabierz mnie stąd! No,
chyba że wcześniej ześlesz ptasią gry-
pę i zabierzesz stąd Kaczki... Chuck,
ratuj! ANDRZEJ RODAN
Pewien dwudziestolatek okradł w Krasnym-
stawie zaparkowany przed komendą radio-
wóz. Policyjne mienie – urządzenie o wartości 5 tys. zł, służące do badania po-
ziomu alkoholu we krwi – odbiła załoga innego radiowozu, który akurat podjeż-
dżał pod budynek posterunku. Złodziej miał we krwi prawie 3 promile alkoholu.
W Kunicach niedaleko Legnicy było wese-
le. Goście bawili się przykładnie, zdziwili
się więc ogromnie, kiedy grupa policjantów, oczywiście niezaproszonych, naka-
zała im opuścić lokal. Wobec władzy nikt specjalnie się nie opierał, chociaż żal
ludziom było pozostawionej na stołach wódki z zakąską. Gdy emocje już opadły,
zestresowana młoda para wywiedziała się u stróżów prawa, że w lokalu jest
bomba, o czym był uprzejmy donieść członek rodziny nowożeńców, którego... na
wesele nie zaproszono. Wybuchowego ładunku saperzy oczywiście nie znaleźli,
a pijanego powiadamiacza z urażoną dumą odwieziono do izby wytrzeźwień.
Elżbieta A. z Lublina pracuje jako osoba
przeprowadzająca dzieci przez przejścia dla
pieszych. Tuż przed końcem roku szkolnego jej praca nie spodobała się jednemu
z kierowców zatrzymanych aut. Niezidentyfikowany do tej pory mężczyzna zapar-
kował za przejściem, wysiadł z samochodu, chwycił w dłoń jakiś twardy przed-
miot i cisnął nim w Elżbietę A., po czym odjechał. Trafiona w klatkę piersiową
kobieta padła na jezdnię, skąd pogotowie zabrało ją do szpitala.
W Czerniejowie na Lubelszczyźnie 67-letni
Jan O. został przez swojego 35-letniego
syna Adama oblany benzyną. Powód: tatuś nie pozwolił pijanemu synowi (2,68
promila alkoholu we krwi) jeździć traktorem z przyczepą załadowaną zbożem.
Spaleniu Jana O. zapobiegł sąsiad.
Opracowała WZ
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Jak będą w stanie głodu przez, dajmy na to, trzy dni, czy dwa choćby, to wte-
dy będzie można mówić o głodówce. Na razie nie zjadły kolacji – to jeszcze
nikomu nie zaszkodziło. (Jarosław Kaczyński o pielęgniarkach)
Czy ta akcja jest po to, żeby zmusić rząd do dymisji? Zaczynam mieć
takie wrażenie. A to by oznaczało, że nie chodzi o żadne interesy pielęgniarek,
tylko o interesy tych, którzy nas się boją, bo mają powody się bać.
(premier Jarosław Kaczyński)
Moje czerwone ferrari jest bardzo szybkie, bardzo drogie i bardzo niewygodne.
(poseł Piotr Misztal)
zyki, błyskotliwego polityka i domniemaną gwiaz-
dę polskiej bankowości, Kazia Marcinkiewicza?
Po tym jak warszawiacy spuścili na drzewo Kazia
jako kandydata na prezydenta miasta i jak nacisk opi-
nii publicznej skłonił go do wycofania swojej kandyda-
tury na prezesa PKO BP, PiS nie wiedział, co z bieda-
czyną począć.
Wymyślono więc,
że zużytego Marcinkie-
wicza odsunie się
sprzed polskich oczu
i wyśle ze świetną pen-
sją do Europejskiego
Banku Odbudowy i Rozwoju, gdzie akurat wakowało
miejsce polskiego reprezentanta. Ale Kazio, nawykły
do obecności w mediach, i tam nie próżnuje. Udzielił
właśnie wywiadu dla tygodnika „Polish Express”.
Z obszernego słowotoku człowieka zwanego zderza-
kiem Kaczyńskich wybrałem dwie perełki, świetnie
ilustrujące stan umysłów ludzi, którzy nami rządzą.
Kazio wierzy w swoją wybitność: „Jak wybuchła
w Polsce wolność, to ja od razu z nauczyciela zostałem
kuratorem, a w wieku trzydziestu lat zostałem wicemi-
nistrem”. Zapomniał jednak dodać, że ta cud-kariera
związana była z jego członkostwem w ZChN – obsku-
ranckiej, klerykalnej partii, czymś w rodzaju LPR Pol-
ski lat 90. Kazio podaje swój przykład, aby powiedzieć,
że wówczas przed wszystkimi młodymi otwarły się rze-
komo wspaniałe perspektywy. Cóż, nie każdy jednak
chciał zostać kimś w rodzaju kościelnego parobka,
tak jak nie każdy chłopiec w Gdańsku chce być przy-
bocznym księdza Jankowskiego , choć to się ponoć
opłaca. Kazio chwali się też, że wygrał konkurs na „pre-
zesa największego banku w Polsce. A potem stanąłem
do innego konkursu, i dlatego jestem tutaj”. Jakie to
proste – Kazio, Mister Bankowości Polskiej, po pro-
stu w każdym konkursie jest najlepszy!
Kiedy dziennikarz
„Polish Express” pyta,
jak to możliwe, że
w Polsce przy bezro-
bociu rzędu 13 procent
(ciągle największe
w Unii!) brakuje rąk
do pracy, Kazio wyjaśnia, że jest to „spowodowane
komunizmem, przyzwyczajeniami powstałymi przez kil-
kadziesiąt jego lat, specyficzną mentalnością ludzi żyją-
cych w małych wioskach i miasteczkach. Oni są przy-
zwyczajeni do pracy innej, letniej, dorywczej, do zbiera-
nia grzybów, jagód. Jest to spowodowane przyzwyczaje-
niem do wolności i życia bez pracy, podobnie jak na
Ukrainie”. No i co, zatkało kakao? To nic, że Polacy,
obok Japończyków, pracują najwięcej na świecie, to
nic, że miliony spośród nas – z braku perspektyw
w Polsce – przez kilkanaście ostatnich lat tułało się
po świecie za chlebem, śpiąc czasem w namiotach
i chlewach. Były premier Polski wie, że my po prostu
wolimy bąki puszczać i jagody latem zbierać, a grzy-
by jesienią. Tacyśmy postkomuniści zdemoralizowani,
wiejscy i małomiasteczkowi. Co innego on – Kazio
the best.
RZECZY POSPOLITE
Lewica i Demokraci to ugrupowanie komunistyczno-przestępcze. Chcę
wskrzesić komisję orlenowską, żeby to udowodnić. (Roman Giertych)
SLD po 1989 roku nakradło, ma dosyć pieniędzy i niech da pielęgniar-
kom ze swego; na złodzieju czapka gore.
(biskup Tadeusz Pieronek w odpowiedzi na apel Federacji Młodych
Socjaldemokratów, domagających się opodatkowania Kościoła)
Niektóre moje buty i 1300 złotych kosztują, ale w takich butach chodzi
się dwa lata!
Kazio the best
(Andrzej Lepper)
Koalicja wygaduje różne rzeczy... O, przepraszam, opozycja!
(wiceminister edukacji Mirosław Orzechowski)
Ja nic o tym nie wiem (...). Oczywiście, jeżeli w jakiś sposób byłoby to
w miejscu publicznym, to znaczy takim, w którym mogłoby to urazić czyjeś
uczucia, w sensie nawet dziecka, to tu należy apelować do tych, którzy po-
dejmują takie działania, żeby się nie obnażali na plaży.
(Janusz Kaczmarek w odpowiedzi na pytanie,
czy policja będzie ścigać kobiety opalające się topless)
Wybrała OH
ADAM CIOCH
PRAWKO ZA SEKS
CHCIAŁ SIĘ ZBADAĆ
ACH, CO TO BYŁ ZA ŚLUB!
SAMOCHÓD RZĄDOWY?
ZALANY I OBLANY
C zy pamiętacie jeszcze wybitnego nauczyciela fi-
96915887.005.png 96915887.006.png 96915887.007.png 96915887.008.png 96915887.009.png 96915887.010.png 96915887.011.png 96915887.012.png 96915887.013.png 96915887.014.png 96915887.015.png 96915887.016.png 96915887.017.png 96915887.018.png 96915887.019.png 96915887.020.png 96915887.021.png 96915887.022.png 96915887.023.png
 
Nr 26 (382) 29 VI – 5 VII 2007 r.
NA KLĘCZKACH
5
OGOLIĆ APTEKARKI!
TV CMENTARNA
znane od dawna – kiedyś zdarzy-
ło mu się nawet publicznie przy-
stąpić do katolickiej komunii. Wy-
daje się, że autorytarna religia bę-
dzie w sam raz dla premiera współ-
odpowiedzialnego za rozpętanie
wojny w Iraku wbrew opinii wła-
snego społeczeństwa i własnej par-
tii.
Katolicki taliban z LPR i PiS
chce w Polsce otworzyć nową linię
frontu. Po homoseksualistach
i aborcji celem „rewolucji moral-
nej” mają być tzw. tabletki po sto-
sunku, czyli środki farmakologicz-
ne uniemożliwiające rozwój zygoty.
Według Hanny Wujkowskiej z Mi-
nisterstwa Edukacji, „te preparaty
zabijają człowieka w pierwszej fa-
zie życia” i powinny być wycofane
z aptek. Wujkowską wspiera grupa
posłów z PiS i cały LPR. Urząd Re-
jestracji Produktów Leczniczych
przypomina jednak, że wycofanie
leku właściwie nie jest możliwe, gdyż
został on zarejestrowany zgodnie
z procedurą unijną.
CHRYSTUS
POBIŁ ZSRR
przy skrupulatnym rozliczaniu owie-
czek. Wygląda na to, że i parafia-
nie niedługo go rozliczą. RP, GS
Aż dziw, że czegoś takiego nie
wymyślono w Polsce i nie zarekla-
mowano na kieleckich targach Ne-
kroexpo. Na pomysł uruchomie-
nia własnego kanału telewizyjne-
go EosTV (emisja przez satelitę
i internet) wpadło niemieckie sto-
warzyszenie przedsiębiorców po-
grzebowych z brandenburskiego
Glienicke, które chce pokazywać
nie tylko sprawozdania z pogrze-
bów oraz msze żałobne, ale i pro-
gramy społeczne poruszające, m.in.
problem biednych ludzi, coraz czę-
ściej grzebanych na koszt państwa.
Ponoć takim produktem rynkowym
zainteresowani są głównie starsi
Niemcy, dla których śmierć jest
tematem numer jeden!
A u nas co? Telewizja publicz-
na co prawda mało żywa, ale jesz-
cze przecież nie cmentarna. RP
KSIĄDZ W WIERNYCH
AC
W Turośni Kościelnej (sic!) ko-
ło Białegostoku ksiądz wjechał sa-
mochodem w rozmodloną grupę
wiernych, prowadzonych przez in-
nego duchownego. Pechowy kierow-
ca tłumaczy, że oślepiło go słońce
i nie zobaczył idących ulicą ludzi.
Osiem osób trafiło do szpitala. Cóż,
Polska to taki dziwny kraj, w któ-
rym księży i grup pielgrzymkowych
jest już tak dużo, że wpadają na sie-
bie wzajemnie.
EGZEKUCJA
PRZED ŚMIERCIĄ
AC
Jimmy Dale Bland ma zaawan-
sowanego raka płuc z przerzutami
do mózgu i kości. Lekarze dają mu
nie więcej niż pół roku życia.
Mimo to nie rak go zabije, a stan
Oklahoma. Stanowa komisja ds. uła-
skawień odrzuciła wniosek adwoka-
ta Blanda, by z pobudek humani-
tarnych pozwolić mu skonać natu-
ralną śmiercią. 26 czerwca ma zo-
stać wykonana kara śmierci. 49-let-
ni więzień otrzymał taki wyrok za
morderstwo sprzed 11 lat.
„Rak nie zmienia tego, co po-
stanowiono podczas procesu”
– oświadczył zastępca prokuratora
stanowego. Skazany stracił szansę
naturalnego zgonu, gdy strzelił
z pistoletu w głowę swej ofiary. Ro-
dzina zabitego sprzeciwiała się uła-
skawieniu. Również Sąd Najwyższy
odrzucił apelację.
PLAN ZA 60 MLN
Prawy i sprawiedliwy rząd prze-
konuje nas, że pomniki wdzięczno-
ści dla Armii Czerwonej nie są już
dziś słuszne. Szkopuł w tym, że
w wielu miastach te parszywe mo-
numenty wrosły w pejzaż. Co zro-
bić? Liga Polskich Rodzin, oddział
w Nisku, znalazła właśnie rozwią-
zanie. Krzysztof Czubat , lokalny
ligus, wymyślił, aby tamtejszy ko-
muszy pomnik na placu Wolności
podmienić Chrystusem Królem. Ar-
gumentacja jest oczywista. – Chry-
stus zatriumfuje na gruzach ko-
muny, a figura byłaby jego zwycię-
stwem nad złem tego świata – wy-
jaśnia inicjator zamiany. OH
MaK
Naród jakoś nie pali się do oka-
zywania wdzięczności opatrzności
bożej. Budowa świątyni, która mia-
ła tę wdzięczność obrazować, ślima-
czy się od kilku lat i mimo wielo-
milionowych dotacji od państwa
i samorządów, końca jej nie widać.
Musi być już naprawdę tragicznie,
skoro kościelni hierarchowie posta-
nowili uszczuplić swój doczesny ma-
jątek i sprzedać 6 hektarów ziemi
w Konstancinie pod Warszawą.
Szkopuł w tym, że te akurat grun-
ty nie są przeznaczone pod zabu-
dowę (paradoksalnie, można na nich
wybudować jedynie... kościół), co
istotnie obniża ich wartość. Kuria-
liści lobbują więc u lokalnych sa-
morządowców, aby zmienili plan za-
gospodarowania. W tym celu bisku-
pi zeszli nawet z piedestału i pofa-
tygowali się na jedno z posiedzeń
komisji ładu przestrzennego.
A jest o co walczyć, bo w tych
okolicach cena gruntu pod zabu-
dowę osiąga nawet... tysiąc złotych
za metr kwadratowy! 60 milionów
zł ze sprzedaży wystarczyłoby pur-
puratom na dokończenie Glempiej
świątyni, a nawet na złoty ołtarz do
wnętrza.
TARCZA
ANTYLICHOWA
SEKS PO PACIERZU
Jedną z licznych usług ofero-
wanych przez polską firmę ezote-
ryczną Antylicho jest antyklątwowa
„Tarcza Miłości”. Wedle zapewnień
serwisu, „tarcza” ma skutecznie za-
bezpieczać przed klątwami i uro-
kami, pechem, niepomyślnymi sytu-
acjami życiowymi, negatywnymi
energiami i „myślokształtami” (co-
kolwiek to znaczy). Od niedawna
dostępna jest również specjalistycz-
na wersja „Tarczy Miłości”, skiero-
wana do osób prowadzących dzia-
łalność gospodarczą. Biznesowa „tar-
cza” ma czuwać nad „energetycz-
nym bezpieczeństwem” firmy w cza-
sie prowadzenia rozmów z kontra-
hentami i podpisywania umów, neu-
tralizować wpływy sugestii stoso-
wanych przez negocjatorów oraz
stwarzać klimat sprzyjający podej-
mowaniu słusznych decyzji. Usługa
„ochrony energetycznej” świadczo-
na jest na odległość. Aby ją akty-
wować na cały rok z góry, wystar-
czy wysłać SMS za jedyne 400 zł plus
VAT. O ewentualnych reklamacjach
Antylicho nie wspomina... AK
8 września przyjadą do Polski
relikwie św. Dominika Savio .
Z Włoch. Tej inicjatywy podjęli się
księża salezjanie. Chcą w ten sposób
pomóc kobietom, które mają pro-
blem... z zajściem w ciążę, a lekarze
nie są w stanie temu zaradzić. Reli-
kwie włoskiego świętego mają zastą-
pić potępianą przez Kościół meto-
in vitro , bo – jak przekonują su-
kienkowi – kto żarliwie poprosi o ła-
skę, ten ma szansę na zapłodnienie.
Tajemnica sukcesu tkwi w modlitwie:
„Ma ona szczególną wartość dla wie-
rzących, jest ukojeniem ich psychi-
ki. U wyciszonej modlitwą kobiety
organizm potrafi powrócić do ryt-
mu natury i zaowocować dzieckiem”
– wyjaśnia o. Andrzej Rębacz , kie-
rownik Krajowego Ośrodka Duszpa-
sterstwa Rodzin.
CS
NIE DO WIARY
KOŚCIELNY
PRZYSTANEK
Uniwersytet Świętej Klary w Si-
licon Valley (Kalifornia) wypowie-
dział wojnę dyskryminacji studen-
tów gejów. Na terenie uczelni i uni-
wersyteckiego campusu tępione są
wszelkie przejawy homofobii. An-
tygejowskie i antylesbijskie graffi-
ti, dyskusje, gesty i agresywne za-
chowania traktowane są jak prze-
stępstwo. Przy pełnej akceptacji
władz na uniwersytecie działają
również akademickie stowarzysze-
nia gejów, lesbijek, biseksualistów
i transwestytów, które bez prze-
szkód organizują warsztaty integra-
cyjne oraz ekscentryczne pokazy
mody. Nie byłoby w tym nic nad-
zwyczajnego, gdyby nie to, że Uni-
wersytet Świętej Klary jest uczel-
nią jezuicką, a jej rektorem jest
o. Paul L. Locatelli .
Takiego Przystanku Woodstock
jeszcze nie było! Tym razem do Ko-
strzyna nad Odrą (3–4 sierpnia br.)
przyjadą przedstawiciele Kościoła
katolickiego, islamu i judaizmu.
Niewątpliwie sensacją będzie też
uczestnictwo (na zaproszenie Jur-
ka Owsiaka ) abpa Józefa Życiń-
skiego , który chce podjąć dialog
z młodzieżą. W Kostrzynie w tym
samym czasie odbędzie się również
Przystanek Jezus. Jego organizato-
rzy deklarują służbę ewangelizacyj-
ną wśród „woodstockowej” mło-
dzieży. A wszystko po to, żeby do-
gryźć ojcu dyrektorowi... RP
OH
NEOFITA BLAIR
WZ
Według brytyjskiego „Guardi-
na”, ustępujący premier Tony Bla-
ir ma przejść w najbliższym czasie
na katolicyzm, czyli przyjąć wyzna-
nie swojej żony. Nie jest jednak ja-
sne, czy nastąpi to jeszcze przed, czy
zaraz po odejściu z urzędu premie-
ra. Prokatolickie sympatie Blaira są
ZWIEDZANIE
DZIWISZA
MEMENTO MORI
Nie tylko parafie szukają za
wszelką cenę pieniędzy. Robią to tak-
że klasztory, nawet te niby „żebra-
cze” – jak kamedułki w Złoczewie
koło Sieradza. Tamtejsza przeory-
sza oferuje gościom wakacje za klasz-
tornym murem – wypoczynek bez te-
lefonów komórkowych, telewizora,
radia, komputerów, a nawet gazet.
W zamian spragnieni spokoju i ci-
szy mogą uczestniczyć w codziennych
mszach i modlić się do woli. Za urlop
w kamedulskiej samotni trzeba za-
płacić dziennie nieco ponad 30 zł
i – jak się okazuje – chętnych nie
brakuje. Jest tylko jeden szkopuł:
amatorzy takiego relaksu muszą mieć
rekomendację od proboszcza i zali-
czyć rozmowę kwalifikacyjną.
Szkoda. Już nam się zamarzyło...
BS
Abp Stanisław Dziwisz jest pro-
duktem turystycznym, czyli cenną
atrakcją Krakowa. Do takiego wnio-
sku doszli uczestnicy wycieczek od-
wiedzających Wawel i Sukiennice,
którzy chcą także spotkać się z by-
łym sekretarzem JPII . A kardynał
najczęściej nie odmawia, choć ści-
skanie rąk tysięcy turystów nie na-
leży do łatwych obowiązków. Inte-
res zwietrzyły i inne miasta. W Pol-
sce jest już szkoła nosząca imię kar-
dynała, a niedawno Krosno nada-
ło mu tytuł honorowego obywate-
la miasta. Tylko patrzeć, jak Dzi-
wiszowi zaczną stawiać pomniki.
Zdaje nam się jednak, że – w prze-
ciwieństwie do JPII – jego dawny
sekretarz ma szczęśliwie krytyczny
stosunek do takiej chwalby. BS
AK
NOWA „SKARBÓWKA”
Jeśli partie i stowarzyszenia eg-
zekwują pieniądze od swoich człon-
ków, to dlaczego nie może tego ro-
bić Kościół? – zastanawia się pro-
boszcz Krzysztof Kempa z Ryma-
nia koło Słupska. Wywiesza on li-
sty dłużników, niepłacących na
utrzymanie parafii, co wywołuje
konsternację niepokornych para-
fian. Wielu twierdzi, że należy
wspierać finansowo parafię, ale nie
może to być przymus. Publiczne
piętnowanie z powodu niepłace-
nia podatku nie spodobało się ani
sołtysowi Rymania, ani wójtowi.
Dopiero pod presją usunięto listę
dłużników, ale ksiądz upiera się
96915887.024.png 96915887.025.png 96915887.026.png 96915887.027.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin