Rozmowa z Bogiem o 2012 raz jeszcze.docx

(57 KB) Pobierz

Rozmowa z Bogiem o 2012 raz jeszcze.

 

http://dotykabsolutu.blog.onet.pl/0

- Wróćmy jeszcze do roku 2012 i tego co ma się wtedy wydarzyć. Dobrze?

- Może i nie tak dobrze, jak Ci się to wydaje. Nie jestem za bardzo skłonny, aby odkrywać przed wami wasze tajemnice przyszłości. Nie zrozum mnie źle. Już nie tak dawno, rozmawialiśmy na ten temat i wiele wam poprzez ciebie przekazałem. To i tak było ustępstwo z mojej strony. Lecz zgodziłem się na to bo zdradziłem wam ogólny obraz jaki nastąpi po tym roku, a nie szczegóły.

- Czyli nici z naszej rozmowy?

- No, nie chciałbym całkiem z niej rezygnować, bo lubię z tobą rozmawiać, więc może sobie trochę porozmawiamy, ale nie licz na za bardzo konkretne odpowiedzi. Co chcesz wiedzieć? Pytam od razu, bo na pewno nie chcesz mnie zaskoczyć, czymś czego bym nie wiedział?

- Musisz być taki ironiczny?

- Czasami to ożywia dyskusję. Nie musimy być przecież tacy do końca naukowi i zasadniczy? Prawda?

- Na pewno nie. Jednak nie jestem w kontakcie z Bogiem przyzwyczajony do takich zagrywek z Twojej strony.

- Musisz się przyzwyczaić, do tego typu stylu rozmów. Nie tylko ty, ale i wszyscy którzy będą to czytać, muszą zrozumieć, że Bóg nie jest starym nudziarzem i zasępionym mędrcem. Ja nie czuję się stary. Jest we mnie wieczna młodość, radość i wesołość. Jest we mnie wszystko, cała wszechwiedza i wy wszyscy jesteście we Mnie, jesteście mną. Nie traktujcie mnie jak bożka na ołtarzu, przed którym przywykliście klękać i z drżeniem serca się modlić. Traktujcie Mnie tak, jak traktujecie siebie samych, a wtedy będzie wam łatwiej zrozumieć Boga.

- Postaram się. Jednak będzie to trudne.

- Postaraj się, postaraj. To na pewno wpłynie dodatnio na nasze rozmowy.

- Ok. Jeżeli pozwolisz, to wrócimy do tematu.

- No, to, zaczynaj.

- Już wiesz że chodzi o nadciągający rok 2012. W związku z tym coraz głośniej się mówi o rozmaitych przepowiedniach związanych z tym rokiem i tym co one przekazują. Nie tylko przepowiednie, proroctwa, ale i rozmaici naukowcy, oraz przekazy channelingowe, głoszą o wielkich klęskach żywiołowych, wręcz apokaliptycznych katastrofach i zmianach mających dotknąć Ziemię. Mówi się prawie o zagładzie ludzkiego gatunku. Takie tematy zaprzątają wiele ludzkich serc i budzą u wielu obawy co do dalszego ich losu…

- Obawa, przed śmiercią, bólem i cierpieniem. Jakież to ludzkie… Rozumiem was. Chociaż powinniście wiedzieć, że coś takiego jak śmierć nie istnieje.

- W to też trudno uwierzyć.

- Wiem o tym, że wam trudno, dlatego też tak bardzo obawiacie się śmierci.

- No, dobrze… Powiedz lepiej jak to będzie z tymi katastrofami?

- To znaczy? Będą czy nie będą? I jakie? O to ci chodzi?

- Dokładnie tak.

- Odpowiem ci może nie wprost, ale pytaniem. Zauważyłeś może, że te wszystkie przepowiednie i proroctwa, różnią się między sobą?

- No co z tego? Obojętnie jakie są szczegóły, wszystkie są zgodne w ogólnikach.

- Co nie znaczy, że te ogólniki mówią prawdę.

- Czyżby wszystkie się myliły?

- W przekazach tego typu, opartego na channelingach, nie wszystko przechodzi bez błędów. Nawet w czasie tej naszej rozmowy pojawiają się drobne przekłamania, które umysł ludzki na szczęście koryguje. W innych przekazach, w atmosferze jaka przy nich panuje, pojawia się emocja. A emocja zaczyna brać górę nad treścią przekazu i on się zamazuje. Powstaje na jego miejsce niechciany przez stronę nadającą twór, którego ona nie może skorygować, ze względu na silną dawkę emocji wytłumiającą nadawcę.

- Mówiąc oględnie, nie przewidujesz tych katastrof?

- Nie przewiduję i nie ostrzegam przed nimi. Może w jakiejś innej rzeczywistości niż wasza…?

- Nie chcesz powiedzieć dokładnie?

- Nie chcę, bo nie powinniście za dużo wiedzieć o waszej przyszłości. Wiedza o przyszłości, determinuje teraźniejsze postępowania, co wypacza ogólny sens inkarnacyjnego doświadczania.

- W takim razie skąd te emocjonalne wizje katastrof?

- Ludzie mają zawsze skłonności, do kojarzenia z jakimiś szczególnymi datami, szczególnych wydarzeń. Ponieważ z wielkich wydarzeń które doświadczyła na własnej skórze, była zawsze jakaś klęska żywiołowa, której nie dało się opanować, z braku innych wielkich wydarzeń odruchowo podstawia się zawsze jakąś katastrofę. Im bardziej szczególna jest według was jakaś data, tym większej katastrofy spodziewają się wizjonerzy, tak jakby nie było innych większych wydarzeń. Mogą nastąpić nieznane do tej pory nikomu wydarzenia, ale ponieważ nikt ich dotychczas nie doświadczył, nie traktuje się ich poważnie.

- Jednak co poniektórzy, mówią o zmianie ziemskich biegunów magnetycznych. Nikt ich na własnej skórze nie doznał, a jednak o nich się mówi.

- Ale w jakim kontekście? Z wizją wielkiej katastrofy jaki ten fakt ma przynieść? Prawda jest taka, że nawet jeżeli się zmieni polaryzacja biegunów, to nic się wielkiego nie stanie.

- Jeden ze znanych profesorów twierdzi, że w czasie przebiegunowania, musi nastąpić najpierw zanik pola magnetycznego Ziemi. To spowoduje kompletny zanik pamięci u ludzi, bo pamięć jest podtrzymywana, przez ziemskie pole magnetyczne.

- To jest kompletna bzdura. Jakoś załogi okrętów podwodnych, nie tracą pamięci, mimo że są w swoich okrętach kompletnie odizolowani od ziemskiego pola magnetycznego. A wasi astronauci, którzy byli na księżycu? Też zostali odizolowani od tego pola i jakoś pamięci nie stracili.

- Fakt. Nie pomyślałem o tym. Rzeczywiście – jest w tych przepowiedniach wiele emocji, które wyłączają krytyczny ogląd świata.

- Zapamiętaj tę krótką lekcję. Zawsze, do każdej przepowiedni zastosuj krytyczne spojrzenie.

W tych wizjach mówi się, że po globalnych katastrofach zostanie na Ziemi około jednego miliarda ludzi. Reszta ma ulec zagładzie. Zastanów się nad tym jak potworna to musiałaby być katastrofa, aby zginęło kilka miliardów istnień? Zastanów się, czy przy tej jej sile, ma szanse ocaleć aż miliard? Przy takiej skali niszczycielskiej siły, ten miliard też nie ma żadnych szans na ocalenie. Hipoteza ta jest wewnętrznie sprzeczna. Tam gdzie w grę wchodzą miliardy, nie ma szans na nic. Miliard może przeżyć pierwsze momenty po katastrofie, ale i tak w niedługim czasie musi zaniknąć.

- Czyli nie będzie według Ciebie totalnej apokalipsy?

- Nie odpowiedziałem ci wprost, ale podałem dane na podstawie których możesz wysnuć własne wnioski.

Mentoris (11:44)

no commentshttp://dotykabsolutu.blog.onet.pl/0

http://dotykabsolutu.blog.onet.pl/0

 

http://dotykabsolutu.blog.onet.pl/0

16 lutego 2008

Rozmowa z Bogiem o najbliższej cywilizacji pozaziemskiej.

http://dotykabsolutu.blog.onet.pl/0

- O czym będziemy dziś rozmawiać? Masz jakieś nowe pytania?

- Mam. Jak zawsze. Pytań do Ciebie nie będzie brakować.

- W takim razie zamieniam się w słuch.

- Pytanie brzmi: „Gdzie we wszechświecie żyje najbliższa ziemi cywilizacja taka jak nasza? To znaczy egzystująca w trzeciej gęstości.

- Znowu interesują Cię obcy? Taka wiedza jest w zasadzie dla was zbyteczna, bo poza zaspokojeniem czystej ciekawości, nic nie daje. Nie rozwija, nie tworzy nowych spojrzeń na waszą egzystencję.

- Ale dobrze by było wiedzieć coś o sąsiadach.

- No to się zdziwisz. W kategoriach kosmicznych, najbliżsi wasi sąsiedzi, są naprawdę sąsiadami, bo żyją na planecie krążącej wokół gwiazdy zwanej przez waszych astronomów Proxima Centauri. To naprawdę blisko. Tuż obok. Bliżej już nie można.

- Tak blisko? Czyżby już nie było miejsca w kosmosie?

- Miejsce jest, a to że tak blisko jest inna cywilizacja, to czysty przypadek.

- Możesz mi trochę o niej opowiedzieć?

- Pewno że mogę. Na tyle na ile jesteście zdolni to zrozumieć.

- Czytelnicy się zdziwią, ale od poprzedniej linijki którą napisałem, minęło aż 24 godziny. Nie bardzo miałem siły i ochotę na kontynuowanie tego dialogu…

- Bo…?

- …bo naszły mnie wątpliwości - czy to co piszę jest prawdą?

- A czym ma być, jeżeli nie prawdą?

- Chodzi mi o to, co mi powiesz o tej cywilizacji. Zwątpiłem w prawdziwość przekazu od Ciebie i zacząłem się zastanawiać, co by tu takiego wymyśleć o tej cywilizacji, co miałoby ręce i nogi. Po prostu zwątpiłem w Ciebie. Przepraszam.

- Rozumiem, ale przepraszać nie musisz. Tacy wy wszyscy i ty też jesteś. Ciężko wam uwierzyć, że mogę przez kogoś przemawiać. Ciągle ciężko wam we mnie uwierzyć. Ciągle jawię się wam jako Bóg niedostępny.

- No tak jest i chyba już nigdy się z tego nie uwolnimy. Jeżeli, nie obrażasz się, to może będziemy kontynuować?

- Ależ proszę cię bardzo.

- Skończyliśmy, na tym, że powiesz nam tyle o tej cywilizacji „ile będziemy w stanie zrozumieć”. Czy to znaczy, że ona jest tak bardzo różna od naszej?

- Bardzo różna, odmienna i dlatego trudna do zrozumienia.

- No to opowiadaj o niej, tyle ile dasz radę.

- Są to istoty prawie humanoidalne. Mówię prawie, bo nie mają takiego organu jak głowa. Są hermafrodytami, dlatego nie mają na zewnątrz organów płciowych. Nie posiadają też żadnych otworów wydalniczych, ani służących do wprowadzania pokarmu. Nie mają też oczu. Jako narzędzie wzroku służą im receptory rozmieszczone na całej skórze.

- Zaczynasz mnie zaciekawiać. W jaki sposób więc jedzą, co takiego widzą, jeżeli nie mają oczu?

- Nie potrzebują jedzenia. Odżywiają się bezpośrednio czystą energią promieniowania podczerwonego, którego na ich planecie, jest pod dostatkiem. Przemiana tej energii dla podtrzymania funkcji życiowych, odbywa się w sposób czysty i bez produktów odpadowych, dlatego też nie muszą niczego wydalać.

- A oddychanie? Co z oddychaniem?

- Te istoty również nie potrzebują oddychać. U was, w waszym modelu życia, oddychanie potrzebne jest do dostarczenia tlenu, jako podstawy spalania węgla i wydalanie odpadowego produktu, tegoż procesu - dwutlenku węgla. One mając energię w stanie czystym, nie muszą oddychać.

- Coś jakby rośliny?

- Podobnie do roślin, ale nie całkiem. Rośliny na Ziemi pobierają dwutlenek węgla dla swoich procesów życiowych, a wydalają tlen. Te istoty niczego nie wydalają, oprócz nadmiaru ciepła, ale to odbywa się tak jak u człowieka, poprzez powierzchnię skóry.

- A co z przyswajaniem wody?

- To są organizmy, których życie nie jest oparte, tak jak u was na Węglu, ale na Krzemie. Płyny fizjologiczne w organizmie, raz przyswojone i wprowadzone do środka, nie podlegają zużyciu i dlatego też nie są wydalane na zewnątrz.

- Coś jak olej w silniku samochodowym? Tylko że ten też pod wpływem długotrwałej pracy, podlega, zużyciu.

- Nie tyle zużyciu, co zanieczyszczeniu opiłkami metali. Tak, analogia jest dość dobra, chociaż nie do końca trafna.

- Jednego nie rozumiem. Co z porodem dzieci? Jak to się odbywa?

- Młody, nowy organizm dojrzewa początkowo wnętrz organizmu rodzicielskiego, potem w pewnym momencie, zostaje poprzez otwierającą się szczelinę w powłokach skórnych rodzica, wydalony na zewnątrz. W tej fazie, skóra młodego, nie posiada jeszcze wykształconych funkcji wzrokowych, a w zamian zachowuje się jak półprzepuszczalna błona pozwalająca wchłaniać do wnętrza skomplikowany płyn krzemionkowy, stający się budulcem dla dojrzałego organizmu. Aby to mogło nastąpić, taki nowo narodzony organizm umieszczany jest w kokonie wypełnionym tym płynem i ogrzewanym, aby podtrzymać życiowe funkcje takiego organizmu, który sam z siebie nie jest jeszcze w stanie absorbować promieniowania podczerwonego. Podczas procesu wzrostu, istota tak długo absorbuje płyn, aż osiągnie wielkość dorosłego osobnika. Wtedy opuszcza kokon i zaczyna swoje samodzielne życie.

- Hmm… Ciekawe…

W jaki sposób te istoty widzą i co widzą?

- Nie rozmawia się ze ślepym o kolorach… Nie obraź się. Jedyny konkret jaki mogę ci przekazać, to ten, że widzą w zakresie promieniowania świetlnego zawierającego się pomiędzy barwą pomarańczową, do głębokiej podczerwieni. Reszta szczegółów widzenia, jest nie do wytłumaczenia, tym bardziej, że te istoty widzą dosłownie dookoła siebie, bowiem cała ich skóra jest do tego przystosowana.

- Czyli te istoty, widzą na przykład rozgrzany kaloryfer, jako źródło świecącego światła?

-Mniej więcej tak by to można określić.

- Czy jest jakaś nazwa jaką można by ich określić? Tak jak na przykład nas – ludzie.

- Oni dla siebie mają swoją nazwę, niestety, ponieważ nie posługują się mową, trudno by mi było ci to powiedzieć, ponieważ nie ma żadnego odpowiednika w mowie mówionej. Mogę ci jedynie podać sens tej nazwy w zrozumiałym języku – nazywają siebie sami jako, „rozumni”.

- Nic w tym oryginalnego. My też się określamy przecież, jako Homo Sapiens – Człowiek rozumny…

- Chociaż trzeba powiedzieć, że wielu z was jakby nie zasługiwało na tę nazwę.

- Masz rację. Jak zwykle.

Pozwól jednak że wrócę na chwile do Twojej poprzedniej wypowiedzi. Mówiłeś że oni nie posługują się mową. To jak się ze sobą komunikują?

- Wizualnie. Każdy z nich ma na skórze, obszary które świecą modulowanym promieniowaniem podczerwonym. Inni to odbierają jako mowę.

- Czy to znaczy, że oni nie słyszą normalnych dźwięków?

- Nie. Na ten rodzaj fal, jakimi są fale dźwiękowe, są praktycznie głusi, chociaż odpowiedniki mocnych niskich w ziemskim zrozumieniu tonów, odczuwają jako wibracje na całej powierzchni skóry.

- Ta skóra musi być jakimś uniwersalnym narządem.

- I jest nim. To jeden z najważniejszych ich narządów.

- Mógłbyś opowiedzieć trochę więcej o budowie ich organizmu?

- Z tym będzie kłopot. To jest zupełnie inna struktura oparta na Krzemie i nie ma nawet w przybliżeniu żadnych znanych waszym naukowcom struktur biologicznych. Nie istnieją żadne porównania dla określenia funkcji tych narządów. Niektóre z nich są tak skomplikowane, że wasza struktura mózgu wydaje się przy tym prosta.

- Czy te istoty posiadają coś w rodzaju DNA?

- Oczywiście. DNA jest podstawą wszystkich żyjących organizmów. Nie jest to takie samo DNA jak u was, bo wasze oparte jest na białku, ale istotnie - funkcyjny odpowiednik DNA istnieje.

- Jeżeli nie posiadają głowy, to gdzie umieszczony jest ich mózg?

- Mózg u człowieka, jest najważniejszym przetwornikiem informacji, ale nie jedynym. Informacje wasz organizm przetwarza różnymi organami, nawet odbywa się to na poziomie komórkowym. „Rozumni” przetwarzają informację swoim całym organizmem.

- Kończyny… Skoro określasz ich jako człekokształtnych, to mimo braku głowy, widocznie mają ich cztery. Na pewno poruszają się w postawie wyprostowanej. Czy mam rację? Jakie są ich zdolności manualne? Czy posiadają palce i po ile?

- Dobrze to sobie wykoncypowałeś. Palców, a raczej czegoś co spełnia rolę palców mają po cztery na każdej górnej kończynie. Poza tym wszystko jest tak jak u człowieka.

- Ponieważ nie mają głowy ani narządów wydzielniczych, to pewnie jest trudno stwierdzić czy stoją do nas tyłem czy przodem?

- Przesadzasz. Nie ma z tym żadnego problemu. Gdybyś u człowieka, usunął głowę i to co służy do wydzielania, czyż nie rozróżniłbyś, gdzie jest tył, a gdzie jego przód?

- No chyba tak. Nie miałbym z tym raczej trudności.

- Tak więc i można rozróżnić, czy „Rozumny” stoi do ciebie przodem, czy też tyłem.

- Powiedz mi teraz jak mocno rozwinięta jest ta cywilizacja?

- Są na poziome rozwoju technicznego. Potrafią konstruować rozmaite urządzenia, których zasada działania przyprawiłaby o ból głowy, niejednego ziemskiego inżyniera.

- Czy latają w kosmos?

- Jak na razie nie doszli do tego etapu. Wy zresztą mimo iż opuszczacie powierzchnie globu i jego atmosferę, jesteście jeszcze na poziomie raczkowania. Daleko wam do prawdziwych podróży kosmicznych.

- Co u nich z życiem politycznym? Jaki mają ustrój? Jak się rządzą?

- Rządzą się płynnie i pokojowo. Nie ma u nich podziału na państwa, narody i rasy. Są jednolitym społeczeństwem, w którym przewodnictwa jako takiego nie ma. Wszystkie decyzje podejmują wspólnie, za pomocą swoich przedstawicieli spełniających rolę waszych posłów do parlamentu. Taki poseł nie podejmuje decyzji samodzielnie, ale jest przedstawicielem większości swojej grupy którą on prezentuje. Przypomina to demokrację, ale w jej porządnym wydaniu. Odpowiednik waszego parlamentu, podejmuje wszystkie decyzje dla całej cywilizacji.

- Jak liczna jest cywilizacja „Rozumnych”

- Cała populacja na planecie, liczy sobie 750 milionów jednostek.

- Prasa, telewizja, albo ich odpowiedniki? Posiadają coś takiego?

- Prasy jako takiej nie ma. Są urządzenia które magazynują w sobie wszelkie informacje, dające się potem odczytać. Coś podobnego na kształt waszego Internetu, ale działającego o wiele szerzej i w bardziej usystematyzowany sposób. Odpowiednik telewizji jest, ale na ich odbiornikach nie bylibyście w stanie niczego sensownego, ani zrozumiałego dla siebie zobaczyć.

- Podejrzewam, że jeżeli mają rozwiniętą technikę, to i nauka stoi na jakimś przyzwoicie rozwiniętym poziomie?

- Zdziwiłbyś się, ale naukę mają rozwiniętą wyżej niż wy. Mimo ograniczonego postrzegania, rozwinęli niezwykle skomplikowanie swoje metody badawcze, do tego stopnia, że wiedzą o wszechświecie i odkryli dużo więcej jego praw niż wy.

- Ciekawe społeczeństwo. Musze nad tym pomyśleć, a na razie może zakończymy temat. Jeżeli nasuną mi się jeszcze jakieś pytania, to do niego wrócę.

- Wracaj sobie ile razy chcesz, tylko nie zanudź swoich czytelników. Być może oni nie są tak ciekawi jak ty.

Mentoris (17:58)

no commentshttp://dotykabsolutu.blog.onet.pl/0

http://dotykabsolutu.blog.onet.pl/0

 

http://dotykabsolutu.blog.onet.pl/0

12 lutego 2008

Rady Boga.

http://dotykabsolutu.blog.onet.pl/0

- Powiedz proszę, co zrobić, jaką strategię przyjąć, aby ludzie słuchali twoich nauk i starali się je wcielić w czyn? Jak do tego doprowadzić? Tam mało jest na tym świecie dobra…

- Przede wszystkim musimy uściślić jedną rzecz – Mi nie zależy wcale na tym aby ludzie słuchali moich nauk. Jestem tylko obserwatorem tego co się dzieje. Gdyby mi zależało na takim obrocie spraw, to czyż nie byłbym w stanie tak pokierować ludzką wolą, abym był zadowolony z tego co robią ludzie? Ale czy wtedy miałbym do czynienia z ludźmi, czy też z marionetkami? Jak sądzisz?

- Masz rację. W tym co mówisz, na pewno masz rację, lecz sam w swoich rozmowach niejednokrotnie wskazujesz jaka jest właściwa droga.

- Wskazywać, to nie znaczy nakazywać. Dla tych, którzy chcą odmienić swoje życie na lepsze, stawiam drogowskazy. To fakt. Lecz drogowskazy, to nie są nakazy.

- Z tego wynika, że to mi na tym zależy? Czy to dobrze? Czyż nie stawiam się w roli tego który chce zmieniać ludzką wolę?

- Dopóki pokazujesz inną drogę, to nie zmieniasz ludzkiej woli. Czyniłbyś to wtedy, gdybyś na siłę nakazywał.

- Wobec tego w jaki sposób, pokazywać tą inną drogę, tak aby to było skuteczne?

-Hmm… Znowu mnie łapiesz na tym, że Bóg jest w czymś nieskuteczny, ale to ułuda. Nie łamiąc ludzkiej woli, niewiele mogę zdziałać. Nawet mój wysłannik Chrystus, pokazując ludziom drogę, niewiele osiągnął. Wielu go czci i modli się do niego, ale nic więcej. Nawet jego kapłani nie stosują się do jego rad. Lecz to jest normalne. Tacy jesteście. Jedno mówicie i głosicie, a robicie coś zupełnie innego. Lecz nie można w żadnym wypadku osądzać ludzkiego postępowania, bo tak naprawdę nie ma jednej, jedynej słusznej drogi. Są tylko różne drogi i żadna z nich nie jest lepsza od drugiej. Pamiętasz co wielokrotnie mówiłem Nealowi? „NASZ SPOSÓB NIE JEST NAJLEPSZY. NASZ SPOSÓB JEST TYLKO JEDNYM Z WIELU”. Zawsze to powtarzaj, jeżeli będziesz propagować moje nauki. Ludzie nie lubią ekstremów i sytuacji zmuszających ich do czegoś, czego jeszcze nie znają. Musisz tak propagować moje nauki, aby zawsze pozostawić im wybór. Jednak przed Tobą jest długa droga. Ja przez tysiące lat nie potrafiłem przekonać ludzkości do takiego, a nie innego postępowania.

- Czyż zatem moje zamiary są niesłuszne?

- Intencje masz dobre. Jednak między dobrymi intencjami, a ich realizacją rozciąga się ocean ludzkiej niewiary i o tym musisz pamiętać. Musisz też pamiętać o tym, że wiele dusz egzystujących w tej rzeczywistości, wybrało sobie taki właśnie rodzaj doświadczania i skierowanie ich na inną drogę, może nie być po ich myśli. Takie dusze nie pójdą drogą którą im wskażesz.

- Nasuwa mi się w tym momencie pewna wątpliwość. Jeżeli udałoby się skierować ludzkość na drogę wiodącą, ku spokojniejszemu i bardziej bezpiecznemu życiu, to co powiedzą i zrobią wtedy te dusze, które obrały sobie za cel doświadczenia takie życie i warunki bytowania jakie mają teraz?

- Nic dla nich straconego. Zrealizują swoje cele w której kolejnej inkarnacji, lub doświadczą to w jednej z niezliczonych alternatywnych rzeczywistości.

- Znam to zagadnienie z „Home with God”. Tam to już wyjaśniałeś. Mógłbyś przybliżyć w krotki sposób, dla tych którzy tego nie czytali sprawę jednoczesnej inkarnacji dusz?

- Wiem że to dla was będzie trudne do zrozumienia i zaakceptowania, ale każda dusza może sobie wybrać wielokrotną, jednoczesną inkarnację w rozmaitych fizycznych powłokach w rozmaitych czasach i w różnych alternatywnych odmianach jakiejś rzeczywistości. Każda zmiana, każda decyzja jaka podejmuje inkarnowana dusza, powoduje automatyczną generację nowej alternatywnej rzeczywistości, a ta się dalej się toczy niejako specjalnie dla tej duszy która dokonała zmiany.

- Ależ to implikuje istnienie niemal nieskończonej ilości alternatywnych rzeczywistości!

- Bo i tak jest w istocie. Alternatywnych rzeczywistości jest nieskończenie wiele.

- Jak więc możesz się w tym wszystkim połapać? Jak możesz ten ogrom ogarnąć?

- Wszechświat jest nieskończony i jakoś daję sobie z nim radę. Ja też jestem rozległy i nieskończony jak ten Wszechświat.

- No dobrze, skoro jest tak jak mówisz to znaczy, że istnieje już rzeczywistość w której ludzie żyją podług Twoich wskazówek?

- Oczywiście, że wśród ich nieskończonej ilości, muszą być też i takie.

- To pewnie jesteś z nich bardziej zadowolony?

- Nie jestem ani bardziej, ani mniej zadowolony z jakiejkolwiek rzeczywistości. Wszystkie są mi jednakowo drogie i jednakowo je traktuję. Pamiętaj, że ja nie osądzam i nie dzielę na dobre i złe. Osądzanie to jest wasza domena.

- Ostatecznie, jakie są Twoje rady, co do działań jakie należy czynić, aby jak najwięcej ludzi wybrało zalecenia podawane przez Ciebie?

- Po pierwsze, tak jak już mówiłem podawaj moje rady, jako sposób jeden z wielu.

·         Nie przekonuj, że tylko on jest najlepszy.

·         Zach...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin