Fakty i Mity 14-2007.pdf

(8654 KB) Pobierz
96915875 UNPDF
RĘCE PRECZ OD ŻYCIA POCZĘTEGO!
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 14 (370) 12 KWIETNIA 2007 r. Cena 3 zł (w tym 7% VAT)
96915875.095.png 96915875.106.png 96915875.117.png 96915875.128.png 96915875.001.png 96915875.011.png 96915875.022.png 96915875.033.png 96915875.044.png 96915875.050.png 96915875.051.png 96915875.052.png 96915875.053.png 96915875.054.png 96915875.055.png 96915875.056.png 96915875.057.png 96915875.058.png 96915875.059.png 96915875.060.png 96915875.061.png 96915875.062.png 96915875.063.png 96915875.064.png 96915875.065.png 96915875.066.png 96915875.067.png 96915875.068.png 96915875.069.png 96915875.070.png 96915875.071.png 96915875.072.png 96915875.073.png 96915875.074.png 96915875.075.png 96915875.076.png 96915875.077.png 96915875.078.png 96915875.079.png 96915875.080.png 96915875.081.png 96915875.082.png 96915875.083.png 96915875.084.png 96915875.085.png 96915875.086.png 96915875.087.png 96915875.088.png 96915875.089.png 96915875.090.png 96915875.091.png 96915875.092.png 96915875.093.png 96915875.094.png 96915875.096.png 96915875.097.png 96915875.098.png 96915875.099.png 96915875.100.png 96915875.101.png 96915875.102.png 96915875.103.png 96915875.104.png 96915875.105.png 96915875.107.png 96915875.108.png 96915875.109.png 96915875.110.png 96915875.111.png 96915875.112.png 96915875.113.png 96915875.114.png 96915875.115.png 96915875.116.png 96915875.118.png 96915875.119.png 96915875.120.png 96915875.121.png 96915875.122.png 96915875.123.png 96915875.124.png 96915875.125.png 96915875.126.png 96915875.127.png 96915875.129.png 96915875.130.png 96915875.131.png 96915875.132.png 96915875.133.png 96915875.134.png 96915875.135.png 96915875.136.png 96915875.137.png 96915875.138.png 96915875.002.png 96915875.003.png 96915875.004.png 96915875.005.png
 
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 14 (370) 6 –12IV2007r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
POLSKA Kultu jednostki ciąg dalszy. Pod hasłami wiary i miło-
ści do „wiecznie żywego” Ojca Świętego „cały naród” po raz dru-
gi zamarł o godzinie 21.37.
Dziennikarze, a nawet księża, półgębkiem przyznawali, że chociaż
trwałej przemiany w Polakach nie ma, a uczucie do JPII jest po-
wierzchowne, to i tak fajnie jest się powzruszać!
Życie po życiu
Już na długo przed 2 kwietnia przez Polskę przetoczyła się kam-
pania promująca pamięć o Nim. W szkołach organizowano uro-
czyste akademie z dziećmi ubranymi na galowo, na uczelniach
odbyły się specjalne sesje naukowe i drogi krzyżowe.
A papa Ratzinger co do świętości mówi na razie NEIN! Podobno boi
się, że powstanie CZWÓRCA ŚWIĘTA.
konferencji poświęconej przyszłości mediów w Polsce
i na świecie. Plan bardzo napięty – chyba ponad dwadzieścia
konferencji i tyluż prelegentów z Polski, Anglii, Niemiec, Włoch,
Hiszpanii, Rosji i Ukrainy. Tysiące informacji, danych i wykre-
sów, od których w końcu rozbolała mnie głowa. A to głównie
z tego powodu, że jestem do szpiku kości humanistą, nato-
miast poruszane tematy dotyczyły prawie wyłącznie nowych
technologii odbioru i przetwarzania danych, obrazów, plików,
przesyłu danych itp., itd. Po raz pierwszy zobaczyłem kilkana-
ście najnowszych urządzeń, które tak się mają do adapteru,
magnetofonu czy telewizora, jak kolej na poduszce magnetycz-
nej do lokomotywy na parę albo do dyliżansu. W USA mają
już polimerowe, organiczne,
miękkie ekrany, które można
sobie nosić pod pachą, a w
razie potrzeby rozłożyć na sto-
le i ściągać na nie teksty
z elektronicznych gazet lub
strony internetowe. To samo,
a nawet dużo więcej można
już robić za pomocą komórek
nowej generacji – oglądać
przez nie telewizję, internet,
GPS lub pisma. Choćby takie
jak niemiecki „Spiegel Online”,
który jest pierwszą gazetą ak-
tualizowaną na bieżąco, oczy-
wiście w internecie. Redaktor
naczelny „Spiegla” pokazywał,
jak to na stronach tej „gazety”, która jest już właściwie tele-
wizją, czyta się ciągle wymieniane, aktualne informacje, arty-
kuły i komentarze. Pomiędzy nimi zaś są „ilustracje” do tek-
stów, a dokładnie filmy wideo lub po prostu bezpośredni prze-
kaz kamerą ze studia „gazety” lub z dowolnego punktu na świe-
cie. I tak artykuł o nowej serii zamachów terrorystycznych
w Iraku jest ilustrowany filmem z miejsc po wybuchach bomb,
ze szpitali, wypowiedziami rannych itp. Zamiast więc kupo-
wać gazetę drukowaną, która zawsze ma opóźnienie co naj-
mniej jednego dnia i jest wizualnie martwa, można sobie
czytać i oglądać na gorąco – co się chce i kiedy się chce,
24 godziny na dobę. Gazety powszechnie wdrażają też możli-
wie jak najwięcej form kontaktu z czytelnikami. Ci mogą dys-
kutować z autorami poprzez czaty, a nawet sami zamieszcza-
ją swoje teksty lub polemiki do artykułów na stronach inter-
netowych pisma. Redakcje stawiają w każdym numerze setki
pytań i problemów, na które czytelnicy odpowiadają poprzez
płatne SMS-y. W angielskim piśmie „Daily Mirror” 40 procent
przychodów wydawcy pochodzi z SMS-ów, a 60 procent ze
sprzedaży wersji drukowanej, internetowej i z reklam.
Na ten pokaz wodospadu zupełnie nowatorskiej wiedzy za-
proszono głównie wydawców polskich papierowych gazet, ale
chyba tylko po to, aby uświadomić nam, że wkrótce przyjdzie
pora albo się pakować, albo próbować oprócz wersji drukowa-
nej utworzyć np. wersję on-line. Zaproszeni na dyskusję pane-
lową goście – redaktorzy naczelni „Polityki”, „Przekroju” i „Dzien-
nika” oraz prezes „Wyborczej” – pocieszali się nawzajem,
że gazety papierowe ostaną się nawet za 100 lat.
Ja jestem pesymistą i twierdzę, że owszem, ale
tylko w antykwariatach... Wszak już w tym roku
znane na całym świecie pismo „Life” przechodzi
wyłącznie na sprzedaż przez internet, a redakcja
wielkiego „Washington Post” zapowiedziała, że
zrobi to najdalej za pięć lat.
Niezwykle ciekawe były prelekcje dwóch naj-
większych wydawców prasy z Rosji i Ukrainy.
Każdy z nich, zanim zaczął mówić o kondycji wła-
snej prasy, nakreślił ogólną sytuację gospodar-
czą kraju. Zwłaszcza w Rosji skala przemian jest
po prostu niewyobrażalna. Po trosze jest to (np.
11-procentowy roczny przyrost PKB!) spowodowane dziesięcio-
leciami opóźnienia wobec Zachodu. Ale Rosjanie idą w dobrym
kierunku: władza stawia na najnowsze technologie, promuje
przedsiębiorczych obywateli, tworzy dobre prawo, oferuje ulgi
podatkowe itp. Nikomu do głowy nie przychodzi grzebać się
w archiwach KGB i wyciągać stamtąd na pierwsze strony ga-
zet dziadków agentów albo pozbawiać kogoś pracy lub emery-
tury za to, że 20–30 lat temu w taki czy inny sposób pracował
dla swojego państwa. Rosja, a nawet Białoruś, w wielu dzie-
dzinach prześcignęły już Polskę, i to z prostego względu – oni
idą do przodu, a my żyjemy przeszłością, więc się cofamy. Po-
za tym to my jesteśmy najbardziej zadłużonym krajem na świe-
cie (na jednego mieszkańca), a oni długów nie mają. Żadnych!
Był drugi dzień konferencji.
Byłem już nieźle zmęczony, tym
bardziej że załapałem jakiegoś
wirusa. Ale chyba najbardziej
osłabiło mnie przygnębienie.
Dzień wcześniej nabiłem sobie
głowę najnowszymi technolo-
giami, które my, Polacy, może-
my tylko kupować z Zachodu
i adaptować u siebie. Bo już
na badania złotówek brak. Zresz-
tą naukowców zlustrować trze-
ba... No i dzień następny – dwie
długie opowieści o skoku cywi-
lizacyjnym za wschodnimi gra-
nicami. Słuchać hadko...
W przerwie obiadowej po-
stanowiłem więc głęboko odetchnąć i wyszedłem z Hotelu Vic-
toria na plac Piłsudskiego. Pogoda była piękna, więc przesze-
dłem się tuż obok żołnierzy trzymających wartę przy Grobie
Nieznanego Żołnierza i zajrzałem do Ogrodu Saskiego. A tam
właśnie coś z rozmachem budowano. Widzę przez siatkę wiel-
ki cokół i pytam pierwszego z brzegu pracownika: – Przepra-
szam uprzejmie, co tu robicie? – Fontannę, chyba największą
w Polsce – odparł pan w kombinezonie. A mnie na to, psia
mać, wyrwało się spod serca głośne westchnienie: – Całe szczę-
ście, bo już myślałem, że to kolejny pomnik papieża! Czar spa-
ceru prysł w jednej sekundzie, słońce schowało się za chmu-
ry, bo facet odwrócił się z dzikim wyrazem zaczepki na twarzy
i warknął: – A panu to by przeszkadzało?! – Tak, przeszkadza-
łoby mi! – odparłem szczerze. Na co tamten posłał mi z miej-
sca wiązankę z radiomaryjnego koncertu życzeń, nienadającą się
do cytowania w ogólnopolskim piśmie. Jak jakiś żyd, który za-
błądził na procesji Bożego Ciała, zakręciłem się na pięcie i pu-
ściłem przez środek placu, 60 metrów dalej... pod sam krzyż
otoczony wieńcami i wiązankami. „Tu stał Papież, na pamiętnej
mszy...; Stąd w ostatnią drogę odszedł Prymas Tysiąclecia...”
i coś tam jeszcze było z rozmachem wyryte w marmurze. Przy-
pomniałem sobie, że w tym miejscu ma stanąć największy po-
mnik JPII. Kobiecina, przyklęknąwszy na jednym kolanie, zapa-
lała znicz i poprawiała stos przywiędłych kwiatów. Wzruszają-
ce. Pięknie by wyglądało na polimerowym ekranie – pomyśla-
łem. I zrozumiałem, że Polska nie leży pomiędzy Wschodem
a Zachodem. Polska leży pod pomnikami papieża. JONASZ
Poseł Jacek Kurski przegrał kolejny proces o zniesławienie. Sąd
nakazał mu przeproszenie Donalda Tuska za publiczne, bezpod-
stawne oskarżenia pod jego adresem. Poszło o brednie Kurskie-
go w telewizji, dotyczące kampanii billboardowej lidera PO.
Że bulterier ma odszczekać, podoba nam się bardzo, że zapłaci grzyw-
nę – jeszcze bardziej, ale że (oczywiście) Caritasowi, to już dużo mniej.
Sejm nie wyraził zgody na uchylenie immunitetu posłance Mał-
gorzacie Ostrowskiej. Prokuratorzy nagle – po czterech latach
śledztwa w sprawie mafii paliwowej – znaleźli świadków, którzy
opowiedzieli, jak to działaczka SLD brała łapówki za informa-
cje dotyczące atrakcyjnych nieruchomości w Malborku. Wiary-
godność owych świadków (skazanych wcześniej za kłamstwa)
była dla Ziobry bezsprzeczna.
Tyle że dla wielu Polaków to ekipa Ziobry nie jest wiarygodna.
Wysłannicy PiS znaleźli wreszcie 90 wykładowców akademickich
popierających totalną lustrację. Jak za dawnych czasów – potę-
piają oni swoich kolegów profesorów, protestujących przeciw głu-
pim pomysłom koalicji rządowej. Swój podpis złożył m.in. wice-
marszałek Senatu, wróg tolerancji – prof. Ryszard Legutko.
Naukowców zlustrują tak, żeby nikt nie miał wyższego niż Kaczory
wykształcenia. Nadzieja w tym, że nie zaczną równać co do wzrostu!
Głęboki niż demograficzny zachwiał stabilnością finansową przed-
szkoli, podstawówek, gimnazjów i liceów prowadzonych przez
kościelne instytucje. Minister Giertych musi pomóc tym instytu-
cjom. Chce on z ramion duchownych i świeckich dyrektorów pry-
watnych katolickich szkół zdjąć przynajmniej ciężar wydatków na
podnoszenie kwalifikacji pracujących tam nauczycieli. Zrobi to
za nich budżet państwa. Oczywiście, prezent wicepremiera nie
dotrze do żadnych innych placówek poza kościelnymi.
Giertych zapewne sam chętnie podniósłby wyż demograficzny, ale na
przeszkodzie staje mu... niezwykle skuteczny kalendarzyk małżeński.
Fot. WHO BE
Zdaniem znanego antysemity ministra Romana Giertycha, zna-
ny antysemita ksiądz Henryk Jankowski jest wzorem cnót, wy-
bitnym nauczycielem i osobą szczególnie zasłużoną dla polskiej
szkoły. I dlatego otrzyma Medal Edukacji Narodowej.
Jankowski powinien teraz w ramach rewanżu uwiecznić Giertycha
w swoim bursztynowym ołtarzu, np. jako króla Heroda.
Poważne problemy ma kierownictwo LPR oraz marszałek Ma-
rek Jurek. Byli posłowie tej partii domagają się zwrotu weksli,
jakie podpisywali przed wyborami w 2005 roku. Mirosław Orze-
chowski – szef klubu Ligi – twierdzi, że żadnych weksli nie by-
ło, a jego wyjaśnienia uznał za wiarygodne Jurek.
Wobec tego byli narodowi katolicy oskarżyli aktualnych narodowych
katolików o perfidne kłamstwa i grę polityczną. Tak na święta...
Sprawa rzekomej współpracy arcybiskupa Stanisława Wielgusa
ze służbami specjalnymi PRL nie zostanie rozstrzygnięta. Du-
chowny poddał się naciskom ze strony kolegów biskupów i wy-
cofał wniosek z sądu o autolustrację. Uratował w ten sposób do-
bre imię nuncjusza Kowalczyka oraz IPN-u.
Sprawę w sądzie miał wygraną, ale gdzie później znajdzie pracę
w tym wieku?
Fiaskiem zakończyła się wycieczka prezydenta Lecha Kaczyń-
skiego do Kazachstanu i Azerbejdżanu. Celem wyjazdu miało
być sfinalizowanie prac nad projektem ropociągu Odessa–Bro-
dy–Gdańsk. Przywódcy obydwu azjatyckich republik negatywnie
ocenili polski pomysł wciągania Astanu i Baku do wspólnych
działań na szkodę Moskwy. Prezydent Kazachstanu osobiście
zablokował naszemu koncernowi Orlen prawo do korzystania
z tamtejszych złóż ropy naftowej.
Pojęcie „dywersyfikacja” okazało się dla Kaczora równie trudne do
zrealizowania, co do wymówienia.
Kwalifikacje polskich lekarzy docenił rząd Nepalu. Poprosił ich
o pomoc w szkoleniu tamtejszych lekarzy w takich m.in. specjal-
nościach jak neurochirurgia czy transplantologia. Koszty wyjaz-
dów opłacają amerykańskie fundacje rozwoju medycyny.
Na naszych lekarzy stać wszystkich – nawet z Burkina Faso. Tylko
nie Polaków.
USA/IRAN Wysłannikom prezydenta Busha nie udało się na-
kłonić irańskiej opozycji do obalenia władzy ajatollahów. Ogra-
niczone zainteresowanie dostawami amerykańskiej broni wy-
kazali także mieszkający w Persji Kurdowie. Wobec fiaska po-
mysłu na rozsadzenie Iranu od środka – władze USA chcą sa-
me wykonać własny wyrok. Co prawda ewentualny atak byłby
bezprawny, ale ekipa Busha potrzebuje jakiegoś – nawet naj-
mniejszego – sukcesu.
Sukces? Bush ma go zawsze pod ręką. Wystarczy, że zadzwoni do
Warszawy, każąc Kaczorom np. nakwakać na Rosję i schować się
za tarczę.
D wa dni – 29 i 30 marca – spędziłem w Warszawie na
96915875.006.png 96915875.007.png 96915875.008.png 96915875.009.png 96915875.010.png 96915875.012.png 96915875.013.png 96915875.014.png 96915875.015.png 96915875.016.png
Nr 14 (370) 6 –12IV2007r.
ZAMIAST SPOWIEDZI
3
Rozmowa
z aktorem
Zbigniewem
Zapasiewiczem
– Czuję się odpowiedzialny za ten
durny i błazeński zawód, dlatego trak-
tuję go bardzo poważnie. To nie jest
zawód do występowania, a do bada-
nia rzeczywistości. Życie jest drogą,
dlatego ciągle idę, choć jestem już
stary. Chcę jednak iść do końca...
– W licznych rolach ukazywał
Pan portret psychologiczny Pola-
ka okresu powojennego. Jaki ten
Polak jest dzisiaj – świętoszek,
idealista czy romantyk? A może
cwaniak, zakłamany bigot?
– To bardzo trudne pytanie, bo
przecież ludzie są różni. Władza – za-
równo ta przeszła, jak i obecna – wy-
kazuje pogardę dla ludzi myślących.
Stąd klęska inteligencji, szczególnie
tej humanistycznej. Władza zamyka
się coraz bardziej przed ludźmi.
– Jaki zatem jest ten Polak
A.D. 2007?
– W filmach Zanussiego, Waj-
dy czy Zaorskiego prezentowano
rozterki inteligenta polskiego, któ-
re w gruncie rzeczy nadal są aktu-
– Kościół nie jest jednolity
– inne miejsce zajmuje w nim ksiądz
Tischner, a inne ojciec Rydzyk. Świa-
tli ludzie Kościoła, tacy jak na przy-
kład Życiński, mają wewnętrzne dy-
lematy, ale próbują znaleźć styk
z rzeczywistością. Nie jestem czło-
wiekiem Kościoła, razi mnie jego
pompatyczność, teatralność, niescho-
dzenie w dół, brak komunikacji z sza-
rymi ludźmi w imię „wielkiej tajem-
nicy”... To ewidentne błędy.
– Ale w tymże Kościele jest
też inne podejście do człowieka.
– Z pewnością inaczej jest u pro-
testantów, gdzie do religii podchodzi
się bardziej praktycznie, rozbudzając
jednocześnie ludzką aktywność.
– No właśnie, takie podejście
przydałoby się i Polakom...
– U nas Kościół akceptuje od
wieków model wierzącego ubogiego,
kalekiego, niedojdy i cierpiętnika,
godnego współczucia i litości. Na tym
m.in. bazuje ojciec Rydzyk. A mo-
im zdaniem, Kościół powinien lan-
– Jak Pan – mistrz słowa
– ocenia język Polaków i ich kul-
turę wysławiania się?
– Nasz język codzienny jest plu-
gawy. Do tego dochodzi pośpiech, na-
wał informacji i internet, które spra-
wiają, że mówimy niechlujnie, korzy-
stając w sposób nieuzasadniony z za-
pożyczeń językowych. Moim zdaniem,
za kilkadziesiąt, a może kilkaset lat
w Europie wytworzy się jakiś język
wspólny, coś na kształt esperanto.
– Może zatem powinniśmy
chronić nasz język jako wyraz
tożsamości narodowej?
– Z pewnością.
– Można odnieść wrażenie, że
Pana aktorstwo nie jest podatne
Zbigniew Zapasiewicz – rocznik 1934 r., znakomity odtwórca
zarówno królów, pijaków, jak i księży. Grał w wielu filmach Krzysz-
tofa Zanussiego i Andrzeja Wajdy, m.in. w „Bez znieczulenia”,
„Za ścianą” i „Ziemia obiecana”. Od lat jest aktorem Teatru Po-
wszechnego w Warszawie, gdzie obecnie gra Becketta.
Życie jest drogą
– Jak Pan ocenia nasze prze-
miany i to wszystko, co dzieje się
wokół nas?
– Mam dość tej zakłamanej po-
lityki, opartej wciąż na lustracjach
i rozliczeniach dokonywanych
w oparciu o dzisiejsze miary, bez
uwzględniania realiów przeszłości.
Takiego Wałęsę i innych atakuje
się brutalnie bez stosowania obiek-
tywnych kryteriów. Hiszpanie po-
trafili odciąć przeszłość, przynaj-
mniej na razie, by iść do przodu
i rozwijać się.
– Aktorstwo to – jak Pan mó-
wił – „sprawa wyobraźni”...
– ...ale i własnego doświadcze-
nia. Gdy Artur Rubinstein przyje-
chał do Łodzi i zagrał fantastycz-
nie, ale wolno, poloneza, zapyta-
no, dlaczego tak to zrobił. „Bo
umiem” – odpowiedział wielki ar-
tysta. Miał doświadczenie, nie epa-
tował sobą. Podobnie jest ze mną
– im więcej wiem, tym dokładniej
komunikuję się, innego rytmu słów
używam na scenie.
– Do perfekcji doprowadził
Pan sztukę przekazu słowa. Czym
ono jest dla Pana? W filmie
„C.K. Dezerterzy” jako kapitan
Wagner mówi Pan bardzo mało,
ale widz sercem i duszą jest po
Pana stronie...
– ...bo widza zawsze trzeba mieć
po swojej stronie, nawet gdy się
gra Hitlera. Nawet takiego zbrod-
niarza i psychopatę trzeba grać jak...
człowieka. Był z pewnością posta-
cią tragiczną, ale aktor musi odczy-
tywać jego psychikę.
– Co w życiu nie udało się
Zbigniewowi Zapasiewiczowi?
– Życie prywatne – dopiero od
dwudziestu lat mam je zorganizo-
wane. Nie zbudowałem rodziny, nie
mam dzieci, poświęciłem się w ca-
łości pracy w teatrze i teraz tego
żałuję. Zbyt długo wierzyłem, że
teatrowi trzeba poświęcić się do
końca.
na to wszystko, co dzieje się
w Polsce. Czy aktor Zbigniew Za-
pasiewicz stoi obok...
– Nie stoję obok i nie jestem za-
mknięty w szklanej kuli. Gdyby tak
było, nie rozumiałbym ludzi i za-
chodzących zmian. Jako aktora naj-
bardziej interesuje mnie to, co ro-
dzi się u odbiorcy, a nie we mnie.
– Ale nie schlebia Pan igrzy-
skom gawiedzi, nie występuje
w telenowelach...
– ...bo nie lubię blichtru. To nie
jest mój świat. Jestem wychowany
na innych zasadach i dlatego nie
wierzę w tych nowych „profesorów”.
Bez problemów mogę spojrzeć
w lustro i powiedzieć sobie, że god-
nie przeżyłem życie, że nie rozmie-
niłem się na drobne.
– W tym zawodzie to chyba
nie było zbyt łatwe?
alne i nawet twórcy chcą je poka-
zywać, choć widzów to raczej nie in-
teresuje. Przeciętny Polak zajmuje
się dziś czymś innym, z pewnością
nie metaforą losu ludzkiego.
– Czy nie razi Pana to zakła-
manie Polaków – z jednej stro-
ny papież Polak i modły, a z dru-
giej złodziejstwo, chamstwo, cwa-
niactwo, oszukiwanie i dowala-
nie bliźnim?
– Nie wyciągamy żadnych wnio-
sków, myślimy krótką perspektywą.
Wydaje się pisma Jana Pawła II, ale
mało kto je czyta. Stąd spór Pola-
ków ze zmarłym papieżem. Ludzie
nie rozumieją jego przesłania. Cho-
dzą do kościoła, ale dekalog w ży-
ciu codziennym jest dla nich nadal
czymś martwym.
– Jaką rolę w tym wszystkim
odgrywa polski kler i Kościół?
sować model pozytywistyczny i po-
magać w wychodzeniu z tej biedy.
– Skąd się bierze tak archa-
iczne podejście Kościoła?
– Może z naszego romantyzmu.
Zapewne dlatego tak źle widziani
byli nasi pozytywiści.
– Kościół wciąż nie liczy się
z jednostką...
– Gdyby było inaczej, ksiądz
Twardowski, który zmarł przed ro-
kiem, spocząłby tam, gdzie sobie te-
go życzył, tymczasem wolą kardyna-
ła Glempa spoczął w podziemiach
Świątyni Opatrzności Bożej. Zresz-
tą budowa tego kościoła to jeszcze
jeden przykład nieliczenia się z rze-
czywistymi potrzebami narodu. Za-
miast tego jeszcze jednego martwe-
go pomnika mogłoby powstać na
przykład 20 przedszkoli. Dotyczy to
także upiornej świątyni w Licheniu.
Rozmawiał
RYSZARD PORADOWSKI
Fot. Autor
uczciła drugą rocznicę śmierci Jana Paw-
ła II. Poświęciła mu całą rubrykę satyryczną.
Niemieccy satyrycy twierdzą na przykład, że
cudem JPII było to, iż Fidel Castro, którego pa-
pież odwiedził, przez 50 lat unikał śmierci z rąk
agentów CIA. Dziennik twierdzi, że Wojtyła
zdobył sławę dzięki napisaniu takich książek
jak: „Nigdy nie było palenia czarownic”, „Oświe-
cenie, czyli żydowski spisek”.
Nie będzie Niemiec...?
Czy ktoś pamięta, by choć raz w trakcie
pielgrzymki do Polski papież prosił, by nie sta-
wiać mu pomników? Żeby tak powiedział pod-
czas przemówienia? Ani razu!
FJ
Jak można szanować człowieka, który sta-
wiał sobie pomniki za życia?
Ciekawy
Papieża oceni historia i niekoniecznie mu-
si to być ocena tylko pozytywna. Fanatykom
religijnym trzeba mówić zdecydowanie nie,
a ten szał zachwytów w Polsce nad życiem
i działalnością Polaka papieża jest sztucznie
przez media nagłaśniany, a nie pokazuje się
złych stron jego działalności. W sklerykalizo-
wanej Polsce o papieżu można mówić tylko
na klęczkach. Zdrowo myślący
Satyra nie powinna podlegać ocenie, ja-
ka by nie była... Poza tym nie każdy postrze-
ga świat tak, jak przeciętny hipokryta katolik
Polak
Obudź się, obywatelu! Demokracja to pań-
stwo, gdzie nie ma równych i równiejszych, świę-
tych i wyjętych spod prawa! Kilkaset lat in-
doktrynacji i bałwochwalstwa zrobiło swoje na
umysłach tych mniej rozgarniętych. Pamiętaj-
cie, Polacy, jesteście OBYWATELAMI, nigdy
zaś owieczkami!
Bardzo słusznie. Należy drwić z ciemnoty,
zacofania, „cudów”! Długotrwała akcja tego
rodzaju doprowadzi (mam nadzieję) do rozja-
śnienia w głowach!
Ale czego dobrego można spodziewać się
po Niemcach?! Co innego Polacy katolicy.
Oto jak zareagowali oni na to świętokradz-
two na forach internetowych:
W pełni się zgadzam! Co to? Już nie moż-
na myśleć inaczej? Czy ten świat jest tylko dla
fanatycznych katolików, dla których papież
jest kilka razy ważniejszy od Boga? Mirek
Papa Smurf
PS
Wszyscy uważają zwykłego człowieka za
świętego. „Die Welt” dobrze robi, że nabija się
z każdego, bo świadczy to o wolności. Popie-
ram takie żarty!
Amor-king
A my w „FiM” nawet nie chcemy myśleć,
co było napisane w tych opiniach internau-
tów, które zostały odrzucone przez modera-
torów...
Anonim
Wybrali Marta i MaK
W strętna niemiecka gadzinówka „Die Welt”
96915875.017.png 96915875.018.png 96915875.019.png 96915875.020.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 14 (370) 6 –12IV2007r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Gujcie żumę!
(oberprorok Zbyszko Ziobro? ).
A czy nie przewidział upadku klakie-
rów aktualnie miłościwie panujących
nam premiera i prezydenta, tych róż-
nych Cymańskich , Kuchcińskich ,
Putrów , pisząc wiersz pod tytułem
„Agonia”? No właśnie, może faktycz-
nie za dużo pisał... Ale już idzie no-
wy ciąg z falą gnojówki. Prezes IPN
Janusz Kurtyka apeluje do radnych,
żeby pozbyli się nazw patronów wszyst-
kich ulic kojarzących się z PRL-em.
To nieważne, ile pieniędzy z bu-
dżetu pójdzie na dekomunizację ulic.
To nieważne, ile zapłaci się za zmia-
nę pieczątek, papierów firmowych, do-
wodów osobistych, aktów notarialnych,
praw jazdy itp. Ważne jest jedno, że
kiedy Kaczyńscy zdekomunizują już
wszystko i wszystkich – będą na koń-
cu musieli zdekomunizować siebie.
Oddadzą swoje świadectwa matural-
ne (bo z PRL), dyplomy wyższych
uczelni (też z PRL) oraz prace magi-
sterskie i doktorskie, w których sła-
wili wyższość socjalistycznego prawa.
A naród ich wypluje jak gumę do żu-
cia. I tylko dlatego warto jeszcze żyć
w tym porąbanym kraju!
ANDRZEJ RODAN
Prowincjałki
O niebagatelnym szczęściu może mó-
wić 70-latek z Bochni, który zgubił
saszetkę, a wraz z nią 22 tysiące złotych. Zguba trafiła w ręce pani Mar-
ty ze Staniątek, a ta bez wahania oddała ją właścicielowi. Rzecz to nie-
bywała, bowiem wszelkie sondaże wskazują, że jedynie jedna piąta Pola-
ków katolików postąpiłaby podobnie.
Zdecydowanie popieram akcję Pi-
Siołków Wesołków dotyczącą de-
komunizacji nazw ulic! Sam
grzmotnę do nich krótkie przesła-
nie na temat zlustrowania moje-
go osiedla. Chłopaki, gujcie żu-
mę! Niech was grzywka w móż-
dżek nie szczypie!
Uprzejmie donoszę, że tam, gdzie
mieszkam, są podejrzane nazwy ulic,
niezgodne z moralnością chrześci-
jańską i narodową, jak na przykład:
Czerwonego Kapturka, Kubusia Pu-
chatka oraz Jasia i Małgosi. Czerwo-
ny Kapturek – Chryste Panie, królu
Polski, jeśli tego nie zlikwidujecie, jed-
nojajowi bliźniacy Kaczyńscy , to ja
się wypisuję z IV RP! Dlaczego kap-
turek jest „czerwony”? Wiadomo, ko-
muchowata gadzina! Chyba to dla
wszystkich jasne, a Lechowi Kaczyń-
skiemu się wytłumaczy. Kubuś Pu-
chatek? Przecież to gej, panie Rom-
ku Giertychu . On prawdopodobnie
współżyje z tym przemądrzałym, ob-
leśnym Prosiaczkiem. Natomiast li-
kwidacji nazwy Jasia i Małgosi nawet
nie trzeba uzasadniać, szanowny pa-
nie wicegiertychu, Mirosławie Orze-
chowski . To miłość zbyt wczesna,
przedślubna, być może kazirodcza
(sic!), i nie możemy tego propago-
wać wśród naszej polskiej dziatwy!
Myślicie, że to żarty, że mi słon-
ko przygrzało?! Nic podobnego.
W takim Wrocławiu o zmiany nazw
ulic wnioskował Norbert Tomczyk ,
a poparł go wicemarszałek Sejmu
Janusz Dobrosz z LPR. Spośród
nazw wrocławskich ulic zniknie m.in.
Jan Brzechwa i Franklin D. Ro-
osevelt . Z tym Rooseveltem to ja się
zgadzam: jako prezydent USA kola-
borował podczas II wojny światowej
z Józkiem Stalinem , a więc niech
spada, bo mu Dobrosz da z pode-
szwy. Ale Brzechwa... No ja rozu-
miem, chłopcy giertychowcy, że to
Żyd (ale Niepokalana Dziewica
z Częstochowy to też Żydówka, apo-
stołowie też!). Cóż, nie będę bronił
jego pochodzenia, bo Młodzież
Wszechpolska każe mi spadać na mo-
lo ryby doić. Ale, kochaniutcy, bez
przesadyzmu. Przecież Brzechwa to
wizjoner, jasnowidz. Przypomnę kil-
ka jego wierszy, jak np.: „Kaczka Dzi-
waczka” (skąd wiedział, że Kaczory
dorwą się do władzy?), „Szelmostwa
Lisa Witalisa” (toż to elokwentny En-
driu Lepper! ), „Wyssane z nogi”
Edukacja seksualna w naszym naro-
dzie doprawdy kuleje! Pewna 46-let-
nia łodzianka trafiła do szpitala, skarżąc się na dotkliwe bóle brzucha. Le-
karzy przekonywała, że to z pewnością pęcherzyk żółciowy, ale oni nie da-
li się zwieść. Po nieskomplikowanym porodzie na świat przyszła dwuipół-
kilogramowa dziewczynka.
Rodzinne biznesy mają się w Polsce
dobrze. W Bydgoszczy na przykład
tatuś z córeczką wprowadzali w obieg lewe 200-złotówki. W końcu 20-lat-
ka wpadła, kupując kawę w McDonaldzie, i od razu wyśpiewała policji,
skąd ma fałszywki. Córeczka trafiła do aresztu, tatuś milczy jak grób.
Po ulicach Starachowic przechadzał
się zupełnie nagi mężczyzna. Straż-
nicy miejscy ustalili, że jest nim 52-letni mieszkaniec miasta, który spo-
kojnie wytłumaczył stróżom prawa, że wybierał się właśnie do kolegi na
papieroska. Lekarze stwierdzili, że facet ma klepki poukładane jak należy.
A w samotności pewnie palić nie lubi.
Opracowała WZ
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Sytuację, która wytworzyła się na uczelniach i innych placówkach nauko-
wych po ustawie lustracyjnej, uważam za objaw ciężkiej choroby.
(Lech Kaczyński)
Jak Boga kocham (...) naprawdę te opisy spotkań to jakieś bzdury. Jedy-
ne, co mam sobie do zarzucenia, to te kontakty z lat 70. Potem się urwa-
ły i byłem z tego powodu szczęśliwy.
(Maciej Damięcki)
My mieliśmy dwa lata temu ogromną niepowtarzalną szansę, żeby wy-
zwolić energię Polaków. Do tego wyzwolenia nie doszło. Sądzę, że ponow-
nie taką szansę będziemy mieli, kiedy w życie publiczne wejdzie to poko-
lenie nastolatków, którzy doświadczyli odchodzenia Jana Pawła II, czyli
tej ostatniej, może najważniejszej lekcji, jakiej nam udzielił.
(Jarosław Gowin, Platforma Obywatelska)
Starałem się kontynuować linię prymasów (...) przede wszystkim Stefana
Wyszyńskiego. Polega ona na oddziaływaniu przez Kościół na społeczeń-
stwo, ale nie poprzez przyspieszanie przemian politycznych, lecz raczej po-
przez wskazywanie rozwiązań zgodnych z Ewangelią.
(kard. Józef Glemp)
sprzeczna z polską konstytucją, obowiązującym
prawem, poczuciem sprawiedliwości i zdrowym roz-
sądkiem. Najpewniej narusza ona także... konkordat.
Fakt, że najbardziej katolicka koalicja rządowa wszel-
kich numerów RP, a może i wszech czasów, uchwaliła pra-
wo naruszające stosunki z naszym „strategicznym part-
nerem”, czyli Watykanem, jest chyba najlepszym dowci-
pem ostatnich lat.
O tym, że
ustawa lustracyjna
może godzić w po-
stanowienia kon-
kordatu, regulują-
ce m.in. status
i prawa Kościoła rzymskokatolickiego w naszym kraju,
doniósł z oburzeniem arcybiskup Tadeusz Pieronek ,
przewodniczący Kościelnej Komisji Konkordatowej. Cho-
dzi o to, że konkordat gwarantuje Kościołowi watykań-
skiemu w Polsce niezależność i autonomię. A tymczasem
na mocy obowiązywania ustawy lustracyjnej oświadcze-
nia o stanie współpracy ze służbami składać muszą wszy-
scy wydawcy i dziennikarze, także duchowni. Sam ten
fakt nie narusza co prawda niezależności Kościoła, ale
w przypadku stwierdzenia kłamstwa lustracyjnego taki
duchowny publicysta (może nawet biskup!) na 10 lat stra-
ci możliwość publikowania w mediach. Innymi słowy
– ustawa lustracyjna w ten sposób naruszy wolność Ko-
ścioła, że niektórzy duchowni zostaną pozbawieni prawa
nauczania o katolickiej Bozi za pomocą środków maso-
wego przekazu, w tym mediów katolickich. Nie będą mo-
gli także wydawać czegokolwiek, nawet gazetki parafial-
nej, jeśli dowiedzie się im kłamstwa lustracyjnego.
Jarosław Kaczyński najwyraźniej nie przewidział
takiego biegu spraw, bo zakłopotany wyjaśniał, że nie
miał zamiaru wyrządzać krzywdy Kościołowi. Powie-
dział także znamienne słowa o tym, że „duchowni ma-
ją wszystkie prawa obywatelskie, mają też w ogromnej
mierze te same obowiązki”. A więc prawa są te same,
ale z obowiązkami u duchownych już jakby gorzej. To
także szczera prawda, bo każde dziecko wie, że księża
rzymskokatoliccy
mają znacznie
mniejsze obcią-
żenia podatkowe
i ubezpieczenio-
we niż przeciętny
Polak.
Pieronek, skarżąc się na ustawę lustracyjną, powie-
dział, że spod jej obowiązywania wyłączone są... uczel-
nie katolickie w Polsce, ponieważ mają one „konkorda-
towe gwarancje niezależności”. To stwierdzenie ilustru-
je w sposób perfekcyjny to, o czym od 7 lat piszemy na
łamach „FiM” – konkordat sprawia, że Kościół rzym-
skokatolicki w wielu dziedzinach jest po prostu pań-
stwem w państwie, co godzi w suwerenność Rzeczypo-
spolitej Polskiej. Bo jeśli Pieronek ma rację, to znaczy,
że polskie prawo, gwarantując autonomię uczelniom wyż-
szym, mniej niezależności gwarantuje uczelniom świec-
kim (podlegają lustracji), a więcej – szkołom kościel-
nym! Zatem arcybiskup Pieronek dowiódł tego, czemu
klerykalni i kościelni publicyści zawsze zaprzeczali – że
Polska z chwilą ratyfikowania konkordatu straciła na
swej niezależności. Serdecznie dziękujemy za tę przysłu-
gę, księże arcybiskupie! Choć marne to dla nas pocie-
szenie...
RZECZY POSPOLITE
Byłemu prezydentowi (Aleksandrowi Kwaśniewskiemu – dop. red.) przy-
dałby się powrót do formy, jakieś leczenie.
Kaczka po watykańsku
(Jarosław Kaczyński)
Równie dobrze można nam przypisywać winę za nieurodzaj w zbiorach
orzeszków ziemnych w Gabonie. To towarzystwo jest takie, że się nawza-
jem nagrywa, że rozmawia takim językiem i opinia publiczna powinna to
ocenić. Ale robienie opinii publicznej (...) wody z mózgu to jest coś, cze-
mu uczciwe media powinny się przeciwstawiać.
(Jarosław Kaczyński o tzw. taśmach Oleksego)
On (Józef Oleksy – dop. red.) dotknął naszych domów, naszych żon, na-
szych dzieci, naszych psów, naszych świnek morskich. On po prostu
wkroczył swoim głupim gadaniem w sferę prywatną, która musi być chro-
niona dla dobra każdego z nas.
(Aleksander Kwaśniewski)
Aleksander Kwaśniewski w żadnym wypadku nie przypomina mi muła.
Raczej rączego jelenia.
(Leszek Miller)
Jak patrzę na siebie sprzed lat, to dziś byłbym pierwszy, który kopnąłby
takiego „artystę” w dupę.
(Zbigniew Wodecki w odniesieniu do swego wyglądu sprzed lat)
Wybrała OH
ADAM CIOCH
CUD JPII
ZAPYLONA
GRUNT TO RODZINKA
NAGUS WIECZOROWĄ PORĄ
O kazuje się, że ustawa lustracyjna nie tylko jest
96915875.021.png 96915875.023.png 96915875.024.png 96915875.025.png 96915875.026.png 96915875.027.png 96915875.028.png 96915875.029.png 96915875.030.png 96915875.031.png 96915875.032.png 96915875.034.png 96915875.035.png 96915875.036.png 96915875.037.png 96915875.038.png 96915875.039.png 96915875.040.png 96915875.041.png 96915875.042.png 96915875.043.png
 
Nr 14 (370) 6 –12IV2007r.
NA KLĘCZKACH
5
FAUSTYNA
NA PÓŁ ETATU
a następnie „jest przekazywana po-
przez apostołów i ewangelistów bi-
skupom w nieprzerwanym łańcu-
chu”. Jak to się odbywa, by tak po-
wiedzieć, technicznie (zwłaszcza że
apostołowie już nie żyją) – tego już
B16 nie wyjaśnia. Jednak, powołu-
jąc się na św. Ireneusza z Lyonu
– obrońcę ortodoksji – stwierdza jed-
noznacznie, że inne Kościoły mu-
szą uznać prymat papiestwa, gdyż
ma ono prawdę bożą „na wyłącz-
ność”.
sherry), wśród kilkudziesięciu wi-
niarni wyróżnia się Piwnica Aposto-
łów. Nazwa pochodzi od zgroma-
dzonego tam tuzina wielkich dębo-
wych beczek zwanych apostołami.
Każda z baryłek nosi imię jednego
z dwunastu apostołów. W jedena-
stu znajdują się różne gatunki sher-
ry, natomiast w dwunastej, zwanej
Judaszem, przechowuje się inną spe-
cjalność – Gonzáles-Byass, czyli ocet
winny. Wszystkie dwanaście beczek
apostołów ustawiono wokół jednej
ogromnej kufy zwanej El Cresto
(Chrystus) o pojemności 33 zwykłych
baryłek wina, symbolizującej wiek
ukrzyżowanego Jezusa. Spragnionym
atrakcji turystom wmawia się, że jest
to najstarsza beczka na świecie.
W rzeczywistości beczka została
wykonana w 1862 roku z okazji wi-
zyty w Jerez królowej Izabeli II .
AK
Brzmi to jak żart primaaprili-
sowy. Premier Jarosław Kaczyń-
ski niespodziewanie doznał „świe-
tlistości Bożej”, uświadamiając so-
bie, że wpisanie Faustyny Kowal-
skiej do statutu Łodzi jako świętej
patronki miasta może być traktowa-
ne jako naruszenie zagwarantowa-
nego konstytucyjnie rozdziału pań-
stwa od Kościoła (jakby to było coś
nowego!). Jego zdaniem, Faustyna
może, oczywiście, patronować ło-
dzianom, ale bez zapisu w statucie,
czyli jakby na 50 procent lub tylko
symbolicznie.
Newskiego sprzedaje kwatery, nie
bacząc nawet na to, że w miejscach
tych znajdują się szczątki hitlerow-
skich ofiar. Arcybiskup Szymon ,
osobiście zainteresowany tym lukra-
tywnym handelkiem, nie reaguje na
protesty ludzi pamiętających groby
z czasów ostatniej wojny. To profa-
nacja! – mówią prawosławni. Oczy-
wiście, gospodarze miasta do ko-
ścielnych interesów się nie wtrąca-
ją.
POLITYCZNE MODŁY
Radni Sejmiku Podkarpackiego
będą się modlić. I to nie w zaciszu
własnego domu czy w kościele, ale
wspólnie, przed każdą sesją. Za for-
mułkę posłuży fragment z Piotra
Skargi : „Boże, rządco i panie naro-
dów, z ręki i karności twojej racz nas
nie wypuszczać”. Inicjatorem pomy-
słu jest Kazimierz Jaworski , rad-
ny PiS. Od modlitwy rozpoczynają
się już spotkania podkarpackiego
klubu PiS-owców. Radny Jaworski
umyślił sobie, że należy ten zwyczaj
rozpowszechnić, bo dzięki modlitwie
koledzy z sejmiku będą powstrzymy-
wać złe emocje. Nie zbija go z tro-
pu nawet to, że wśród radnych mo-
gą się znaleźć osoby niewierzące.
– Nie ma takiej siły. Wszyscy są wie-
rzący! – ucina wszelkie dyskusje na
ten temat.
A
BS
WIELKIE REWIE
BS
HERETYCY
Zmartwychwstanie Chrystusa by-
wa pretekstem do sprawienia sobie
nowej garderoby w celu zaprezen-
towania jej podczas mszy rezurek-
cyjnej. Ale jedynie w krajach anglo-
saskich ten zwyczaj włączono do ści-
słego kanonu obowiązkowo kulty-
wowanych tradycji wielkanocnych.
W wielu angielskich i amerykań-
skich miastach po zakończeniu nie-
dzielnych nabożeństw w kościołach
różnych wyznań chrześcijańskich
z wielkim rozmachem organizowa-
ne są tzw. parady wielkanocne. Jest
to swoisty pokaz mody, ale obecnie
przeważają kreacje z minionych
epok. Akcent kładzie się na ekspo-
nowanie najwymyślniejszych kape-
luszy i innych nakryć głowy, które
ozdabia się wstążkami i wiosenny-
mi kwiatami. Co roku największe
i najsłynniejsze parady wielkanoc-
nych kapeluszy (Easter Bonnets) od-
bywają się w Nowym Jorku na Fi-
fth Avenue i w Harlemie oraz w Lon-
dynie na Battersea.
NIEPOWSZEDNI
Co ma wspólnego JPII z kapi-
talistycznym krwiopijcą Łodzi Ka-
rolem Scheiblerem ? Okazuje się,
że obydwaj siedzieli na tym samym
fotelu, który teraz należy do najcen-
niejszych pamiątek po papieżu. Oczy-
wiście, nie jest to jedyny fotel pa-
pieski w tym mieście – drugi, ten,
na którym JPII siedział podczas mszy
odprawionej w katedrze przed 20 la-
ty, znajduje się w łódzkim Muzeum
Archidiecezjalnym. Wśród licznych
pamiątek po papieżu Łódź zacho-
wała do dziś oryginalny... bochenek
chleba, wręczony mu przez dzieci na
Lublinku podczas wspomnianej wi-
zyty w 1987 roku. Chlebuś nadal wy-
gląda, jakby niedawno opuścił piec.
Cud?
OH
PO ŚLADACH
ICH POZNACIE
ŚWIĘTSI OD PAPIEŻA
Relaksujący spacer po plaży moż-
na przy okazji potraktować jako mi-
sję ewangelizacyjną. Wystarczy jedy-
nie założyć specjalne buty, które bę-
dą zostawiać na mokrym piasku na-
pis „Jesus loves you” (Jezus cię ko-
cha), aby każdym swoim krokiem
„chwalić Pana”. Zachęca do tego fir-
ma Shoes of the Fisherman, oferu-
jąca oryginalne „misjonarskie” klap-
ki, sandały i kalosze w cenie do kil-
kudziesięciu dolarów. Ręcznie pro-
dukowane w Tajlandii.
Sam pomysł na deptaną rekla-
mę to jednak żadna nowość. Jest tak
stary jak historia obuwia. Już w sta-
rożytnej Grecji czy Rzymie stosow-
ne ślady na piasku lubiły zostawiać
kobiety nader swobodnych obycza-
jów. W tym celu kazały sobie nabi-
jać gwoździami podeszwy sandałów,
tak by układały się w zachęcający
napis: „Chodź za mną”, wyznacza-
jący właściwy kierunek... AK
Fot. DP
Inowrocławscy radni muszą się
teraz chować po bramach i innych
kątach, gdyż śmieje się z nich całe
miasto. Po niefortunnej uchwale
w sprawie bezpłatnego parkowania
pojazdów przez księży („FiM”
13/2007) odezwali się bezpośrednio
zainteresowani, czyli miejscowi ka-
płani, domagając się natychmiasto-
wego wycofania przepisów, o które
nikogo nie prosili. Na najbliższej se-
sji rada przegłosuje wycofanie uchwa-
ły, o której będzie chciała szybko za-
pomnieć.
PS
ZIEMIA OBIECANA
Na ciekawy pomysł głoszenia swo-
ich racji wpadł Kościół Boży w War-
szawie. Jego przedstawiciele wyszli
na ulice i zachęcają Polaków katoli-
ków do... kupowania biletów. „Jazda
na gapę to łamanie Prawa Bożego:
Nie będziesz kradł” – czytamy w ulot-
ce kolportowanej przed stacją metra.
Jedna z rozdających je osób przyzna-
ła, że życie niekatolików w Polsce by-
wa niczym tortura. Ale najfajniejszy
był napis na tabliczce, którą prote-
stanci kusili przechodniów – „Modli
się pod figurą, a ma diabła za skó-
rą”. Czyżby jakaś aluzja? DP
SK
Koalicja radnych PiS i PO w Ło-
dzi bije rekordy głupoty. Zmieniła
już nazwy kilku starych, m.in. stulet-
nich ulic. Nowymi patronami są głów-
nie księża, o których nikt z łodzian
nie słyszał. Wymiana dokumentów
i tablic kosztuje setki tysięcy.
Ostatnio radni uchwalili, że
w parku Ocalałych postawią pomnik
Polaków Ratujących Żydów. Ogrom-
ny, betonowy monument w postaci
gwiazdy Dawida będzie można po-
dziwiać z lotu ptaka, bo z boku bę-
dą widoczne jedynie betonowe ścia-
ny. Koszt imprezy to 1,1 miliona zło-
tych! Ale co robić z pieniędzmi, kie-
dy ulice w Łodzi równiusieńkie, traw-
niki pięknie przycięte, klomby miej-
skie toną w kwiatach, a kamienice
mienią się od nowych elewacji?
A prezydent Kropiwnicki ? Niedaw-
no przyleciał z Syrii i ledwo zdążył
na samolot do Rzymu. Ten to się
naogląda nowego pomnika! RK
RP
PIWNICZKA
APOSTOŁÓW
NAPIŁ SIĘ
I SKRUSZAŁ
Producenci win bardzo lubią
wspierać się biblijnym autorytetem.
W hiszpańskim Jerez de la Fronte-
ra, światowej stolicy wina jerez (bar-
dziej znanego pod angielską nazwą
Wikary z parafii Tyszowce (die-
cezja zamojsko-lubaczowska) od lat
z zawzięciem gromił wiernych za spo-
żywanie alkoholu i... wpadł za kie-
rownicą swojego opla... Oto podczas
rutynowej kontroli drogowej poli-
cjanci poczuli od niego wódeczkę,
a badania wykazały 0,8 promila al-
koholu we krwi. Po wytrzeźwieniu
sutannowy wykazał jednak wielką
skruchę i zapewne dlatego sąd po-
zbawił go prawa jazdy tylko na rok
oraz zasądził zaledwie 800 zł grzyw-
ny. Dla przeciętnego Kowalskiego
Temida w Katolandzie jest, nieste-
ty, znacznie surowsza. RP
KOMÓRKI
Z KOMÓRKI
Na kobiecych brzuchach kapi-
tał chcą zbić wszyscy: a to twardo-
głowi księża i politykierzy rozma-
itej maści, a to ginekolodzy zainte-
resowani tym, aby podziemie w Pol-
sce rosło w siłę, przez co im żyć bę-
dzie się dostatniej, a to... firmy te-
lefoniczne. Jak to? A tak to, że
w minionym tygodniu tysiącom osób
poczęły w sprawie poczęcia pipczeć
komórki. Zdumieni przecierali oczy,
czytając taki SMS: „Sondaż! Czy je-
steś za zmianą konstytucji w sprawie
ochrony życia poczętego? Odpowiedz
na numer 71830: TAK, NIE, NIE
MAM ZDANIA. Koszt 1,22 (z VAT)”.
Ciekawe, ile osób dało się na-
brać na ten bezczelny drenaż kie-
szeni?
ŻELAZNY JÓZEF
KASA, GŁUPCZE!
Papież B16 przy okazji audien-
cji generalnej w Watykanie wskazał
wiernym na całym świecie, co ma-
ją robić, by dostąpić wiecznej szczę-
śliwości w niebie.
Jak się okazuje, czynienie dobra
nie jest wcale najważniejsze. Naj-
istotniejsze jest... słuchanie się bi-
skupów i samego papieża. Papa
stwierdził również, że „nauka
Kościoła płynie od Jezusa i Boga”,
Na cmentarzu prawosławnym
w Łodzi (na Dołach) może spocząć
każdy – katolik, muzułmanin, ateista
czy złodziej. I dobrze! Szkoda tylko,
że podstawowym kryterium jest jed-
nak niemała kasiora – dwa tysiące
od truposza (na innych cmentarzach
kilkaset zł). Parafia św. Aleksandra
MarS
96915875.045.png 96915875.046.png 96915875.047.png 96915875.048.png 96915875.049.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin