34.Romans z szejkiem - Southwick Teresa - Królewski dar.pdf

(665 KB) Pobierz
To Wed a Sheik
372957762.001.png
Teresa Southwick
Królewski dar
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Równie łatwo jest pokochać bogatego mężczyznę, jak
i biedaka. Jeśli tylko ktoś pragnie się zakochać.
Ali Matlock tego nie chciała. Przynajmniej nie teraz. Po­
stanowiła zapomnieć o romansach i skoncentrować się na
karierze zawodowej. Dlatego przemierzyła pół świata z ro­
dzinnego Teksasu, żeby zdobyć pracę, o jakiej marzyła przez
całe życie. Pracowała teraz w szpitalu zbudowanym przez
szejka, który z pewnością nie zaliczał się do biedaków. Za­
rabiała trzy razy tyle co pielęgniarka w USA. Ale najbardziej
cieszyła się z tego, że będzie mogła zwiedzić tajemniczy
i magiczny kraj - El Zafir.
Kiedy robiła inwentaryzację na stanowisku pielęgniarek,
usłyszała, jak niemal bezszelestnie otwierają się drzwi od
windy. Kamal Hassan, następca tronu w El Zafirze, szejk,
o którym przed chwilą myślała, wysiadł z windy. W eleganc­
kim markowym garniturze prezentował się wspaniale. Pra­
wdopodobnie i bez niego także.
Oczywiście nigdy tego osobiście nie sprawdziła, choć pięć
miesięcy temu pocałował ją w blasku księżyca w pałacowym
ogrodzie. Ale życie nauczyło ją, żeby strzec się mężczyzn
- zwłaszcza tych, którzy uwodzą kobietę związaną z innym
mężczyzną.
Zatrzymał się, żeby zamienić parę słów z jednym z robot­
ników dokonujących drobnych poprawek w niedawno
otwartym szpitalu, i dzięki temu miała okazję mu się przyj-
rzeć. Ciemnowłosy, starannie uczesany, miał ponad metr
osiemdziesiąt pięć centymetrów wzrostu i był bardzo przy­
stojny. Czarne, błyszczące oczy, prosty, arystokratyczny nos,
mocno zarysowane kości policzkowe, oliwkowa cera. Serce
zabiło jej mocniej na widok jego kształtnych ust, bo przypo­
mniała sobie tamten pocałunek. Powinna mieć się na bacz­
ności przed książętami w eleganckich garniturach.
W styczniu poznała jego przemiłą ciotkę, księżniczkę Far­
rah Hassan, która przyjechała do Teksasu na zaproszenie
Sama Prescotta, prezesa firmy Prescott International i przy­
jaciela rodziny królewskiej. Z powodu kłucia w piersi, które
okazało się całkiem niegroźne, księżniczka zgłosiła się na
ostry dyżur do szpitala, w którym pracowała Ali. Młoda pie­
lęgniarka tak bardzo spodobała się siostrze króla El Zafiru,
że ta zaproponowała jej pracę w szpitalu, który budował jej
bratanek. Ali nie chciała wyjeżdżać na stałe z Teksasu, ale
zgodziła się wziąć udział w międzynarodowej aukcji na cele
dobroczynne, która odbywała się w El Zafirze.
Choć była zachwycona perspektywą kariery w nowo po­
znanym kraju, nie przyjęła propozycji, którą złożyła jej księż­
niczka Farrah. Po prostu była wtedy zakochana. To już prze­
szłość. Wszystko minęło. Teraz interesowała ją tylko praca.
Skoro nie może mieć miłości, przynajmniej przeżyje wspa­
niałą przygodę w egzotycznym kraju.
Nie mogła się jednak pozbyć przykrego wrażenia, że
główny bohater tej przygody stoi właśnie o parę kroków od
niej. Czy dlatego, że ją kiedyś pocałował? Na to wspomnienie
poczuła skurcz żołądka. Ale dałaby głowę, że od tej pory
książę nie pomyślał o niej ani razu. Z pewnością nie pamiętał
nawet jej imienia. Po co miałby pamiętać? Przecież nie po­
chodziła z jego sfery. W takim razie dlaczego ją w ogóle
pocałował?
Książę Kamal skończył rozmowę i spojrzał w kierunku Ali.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry, Wasza Wysokość - odpowiedziała, ścis­
kając w ręku pióro, aż zbielały kostki na jej dłoni.
Podszedł bliżej, nie spuszczając z niej wzroku. Zapach
jego wody po goleniu unosił się nad oddzielającym ich sto­
sem paczek. Czuła ciepło bijące od jego ciała. Jej dłonie
zaczęły się pocić.
- Miło mi panią znów zobaczyć, Aleksandryto.
Ali skrzywiła się.
- Dziękuję. Doceniam pamięć Waszej Wysokości do tak
nieistotnych szczegółów jak imiona, zwłaszcza bardzo wy­
dumane.
- Nie zgadzam się. Pani imię jest urocze. Czy nie tak
nazywa się pewien minerał - aleksandryt?
Skinęła głową.
- Owszem. Ale „Ali" jest o wiele prostsze.
- Wprost przeciwnie. To zdrobnienie jest właśnie skom­
plikowane.
Wpatrywał się w nią jeszcze przez chwilę, a potem rozej­
rzał się wokół.
- Jak się pani podoba szpital?
- Mam powiedzieć jednym słowem? Fantastyczny!
W pierwszym dniu pracy obejrzała cały gmach. Teraz
przypomniała sobie hol przy wejściu z marmurowymi kolu­
mnami i korytarzami, recepcję i punkt informacyjny wykła­
dane wiśniowym drzewem. Na parterze ulokowano oddział
pomocy doraźnej w nagłych przypadkach, laboratorium
i rentgen. Na pierwszym piętrze znajdowała się administra­
cja, a wyżej pokoje pacjentów i znakomicie wyposażony od­
dział intensywnej opieki medycznej. Cały budynek Uczył
sześć pięter i był prawdziwym cudem architektury.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin