USG.doc

(35 KB) Pobierz
Robert pracował już w firmie kilka lat, często zostawał po godzinach i pracował nawet w domu

                Ale pani doktor – grzmiałem w słuchawkę – to naprawdę nie ma najmniejszego sensu. Jestem zdrowy, nic mi nie jest i ja naprawdę nie mam czasu na badania, zwłaszcza na drugim końcu miasta! – Oczywiście lekarka miała większą siłę przebicia i umówiłem się w siedzibie spółki medycznej za dwa kwadranse. Mieliśmy wykupiony tam abonament i lekarze sami dbali o to, żebyśmy wykonywali w odpowiednich terminach różne badania.

-      Dostałem polecenie – powiedziałem do matki, przebijającej się przez gąszcz samochodów – stawienia się na badanie USG.

-               W celu? – Zainteresowała się rodzicielka.

-               Bez celu, ale dostałem, jakbyś mogła mnie wyrzucić przy MedCare, co?

-               A lekcje?

-              Lekcje zaczynam po dwunastej, to jest druga klasa, zwracam ci uwagę i chodzimy na drugą zmianę.

Usiadłem posłusznie w poczekalni i, czytając kompletnie nieaktualną gazetę, czekałem na badanie. Po chwili zaproszono mnie do pokoju. Przy aparacie siedział mój rówieśnik. Takie przynajmniej odniosłem wrażenie na początku, chwilę później stwierdziłem, że siedemnastolatka by nie wpuścili i doszedłem do wniosku, że musi to być, wyjątkowo młodo wyglądający, stażysta.

-         Witam – powiedział po chwili i, zaglądając to karty, dodał – Proszę się położyć i rozebrać.

Zdjąłem marynarkę, koszulę i usiadłem na leżance, stojącej obok aparatu.

-           Nie, nie! – Zaprotestował chłopak – Nie patrzył pan... Nie patrzyłeś w kartę? Masz badanie ultrasonograficzne jąder i prostaty, z uwagi na... – Zaczął wymieniać nazwy badań, których nie rozumiałem, ale widocznie musiałem przez nie kiedyś przejść.

-               To znaczy, jak? – Spytałem zdeprymowany.

Uśmiechnął się

-               No zdejmij spodnie, bieliznę i połóż się na leżance.

Cóż miałem zrobić, spełniłem polecenie. Chyba po raz pierwszy byłem nago z innym mężczyzną w jednym pomieszczeniu. Nie licząc oczywiście szatni na kortach tenisowych, ale to, co innego. Tam można było zobaczyć snobistycznych panów po czterdziestce, podjeżdżających służbowymi samochodami, żeby zgubić przez tę godzinę, chociaż odrobinę ze swojej ociężałości. A stażysta był rzeczywiście młodym facetem, o jasnych, niesfornych włosach, wciąż wchodzących mu w oczy, ładnej, chociaż dość drobnej budowy ciała i szarych oczach, chronionych szkłem eleganckich okularów. Spojrzał na mnie i bez żadnego zażenowania zaczął dotykać moich jąder. Po chwili sięgnął po żel i zaczął niezwykle dokładnie nakładać go najpierw na jądra, chwilę później na podstawę penisa aż do rowka za jądrami. Skupiłem się na tym, żeby opanować moje odczucia i nie dopuścić do erekcji i w tym momencie zauważyłem, że mój fiut zaprezentował się właśnie w całej okazałości. Najchętniej zapadłbym się ze wstydu pod tę leżankę. Chociaż, gdyby się zastanowić, on bardzo dokładnie i wręcz z namaszczeniem badał mnie, a później nakładał żel. Spenetrował chyba wszystkie zakamarki moich jaj i fiuta. A zimny żel i jego ręce, błądzące po moim ciele cholernie mnie podnieciły.

-          O rany – jęknąłem  przepraszam bardzo, to się stało tak... Jakoś, no bo gdy pan dotykał...

-             Nie ma, za co przepraszać – roześmiał się – to normalne, często się zdarza przy tego typu badaniach, zwłaszcza – dodał – u młodych facetów... Ale ja nie mogę przeprowadzić badania przy tak pełnym wzwodzie, musimy coś wymyślić...

-              Co wymyślić?

-             No, powinieneś to jakoś zlikwidować, kto jak kto, ale chłopak w twoim wieku powinien wiedzieć, co się robi w takich sytuacjach – powiedział, uśmiechając się szelmowsko.

-              To znaczy, ma tak tutaj, przy panu? Tutaj?

-       No... Nie, możesz jeszcze wyjść do poczekalni i zrobić to przy tych wszystkich seksofobicznych pacjentach. No, do dzieła!

Nie widząc żadnej innej możliwości, zacząłem się powoli onanizować. Dawno nie byłem w tak zajebistej i jednocześnie dziwnej sytuacji. Leżałem całkiem nagi przed przystojnym chłopakiem i na jego oczach waliłem konia. Lewą ręką pieściłem jądra, nasmarowane żelem, a prawą delikatnie dotykałem fiuta. Osiągnął chyba rekord erekcji w całym moim życiu. Powoli, bardzo delikatnie odsłaniałem główkę, pieszcząc ją przy tym drugą ręką. Przez cały czas bezczelnie patrzyłem mu w oczy.

-              Często to robisz? – Zapytał – widać dużą ekhm... Wprawę.

-         A ty, jak często waliłeś konia?

-         Walę średnio dwa razy dziennie – odparł – a jak mam czas, to więcej. I mam świetny sposób.

-         Jaki?

-         Smaruję dziurkę specjalnym żelem i, waląc konia, jednocześnie pieprzę się wibratorem.

-        O kurwa! Ty jesteś gejem... – Wyrwało mi się. I w tym momencie zauważyłem, że on cały czas masuje sobie fiuta przez spodnie. Spojrzałem na niego i, odepchnąwszy jego dłoń, zacząłem delikatnie pieścić jego nabrzmiałego penisa. Powoli rozpiąłem rozporek i zdecydowanie chwyciłem jego fiuta w dłoń. Ten facet nie miał żadnej bielizny. Tylko spodnie! Zacząłem walić mu konia, tak mocno, jak tylko mogłem. Zaczął jęczeć i pieścić palcami swoje jaja i wić się na krześle. Podniosłem się, usiadłem na leżance i zbliżyłem swoje usta to jego pały. Nigdy nie robiłem nikomu loda, ale stwierdziłem, że kiedyś musi być ten pierwszy raz. Gdy zacząłem pieścić językiem jego jaja, chwycił moją głowę i załadował swoje działo wprost do mojego gardła. Jebał moje usta bardzo mocno, do tego stopnia, że czasem traciłem oddech. Zdjąłem jego jeansy i zacząłem bawić się króciutkimi włoskami na jego pośladkach, pociągałem je leciutko, szczypałem go, gdy moje ręce dotarły do rowka między pośladkami i zaczęły się dobierać do dziurki, gwałtownie wyszarpnął swojego chuja z moich ust. Położył mnie na leżance, stanął obok a ja zacząłem mu walić konia. Po chwili szarpnął się, oderwał od biurka, o które był oparty i strzelił na mnie czterema salwami gęstej, białej spermy. Miałem ją wszędzie, na twarzy, na klacie, na brzuchu, we włosach, na ramionach. Zdawało mi się, że wręcz leżę w basenie pełnym gorącego, gęstego nasienia...

-         Ja pierdolę – szepnął – ja pierdolę... Człowieku! Jesteś zajebisty! Chyba robiłeś loda każdemu facetowi w mieście!

-         Ściśle biorąc, to jesteś pierwszym facetem w moim życiu...

Jego oczy wyrażały kompletnie zaskoczenie. Po chwili stwierdził, że teraz on wkracza do akcji. Wkroczył tak, że myślałem, że zwariuję. Zaczął zlizywać swoją spermę z każdego milimetra kwadratowego mojego ciała. Pieścił językiem moje sutki, pępek, usta, uszy... Wwiercał się w każde najdrobniejsze zagłębienia, doprowadzał do drżenia każdy mój mięsień... Gdy poznał już każdy fragment mojego ciała, wyjął z kieszeni prezerwatywę i ustami założył na mojego wciąż sterczącego chuja. Nasmarował go bardzo dokładnie żelem.

-         Połóż się na wznak – polecił, po czym usiadł na mnie, kładąc swoją pałę na moim brzuchu. Po chwili jednym gwałtownym ruchem nadział się na mojego chuja i zaczął go ujeżdżać. Gdy wszedłem w niego, myślałem, że, ogarniające moją pałę ciepło, a raczej gorąco, rozsadzi go na kawałki. Zacząłem pieścić rękami jego pałę, jednocześnie obserwując, jak co chwilę mój chuj ukazuje się pod nim tylko po to, żeby z powrotem zniknąć w jego dupie, dostarczając mi niebiańskiej rozkoszy penetrowania jego ciała. Nagle nachylił się nade mną, jego stojąca pała, zaczęła napierać na mój brzuch, on oparł woje ręce na moich ramionach i brutalnie wsadził język do ust. Myślałem, ze zwariuję, jego twardy, agresywny język sięgał mi prawie do gardła, a ja czułem zalewające mnie raz po raz fale wykurwistej rozkoszy. Jęczałem chyba tak głośno, że słychać mnie było na ulicy, a moje całe ciało zaczęło napinać się i wić, pozostając zupełnie poza moją kontrolą, w tej samej chwili poczułem, że więcej nie wytrzymam, że hektolitry mojej spermy rozsadzą mi jaja, poczęły zalewać mnie kolejne szarpnięcia orgazmu, graniczącego z bólem, Gdyby nie to, że jego język cały czas szalał w moich ustach, krzyczałbym tak, że zleciałby się do tego małego gabinetu cały MedCare. Ostatnie mililitry spermy wydostawały się ze mnie, doprowadzając mnie do nieopanowanych skurczów całego ciała, gdy poczułem, że prezerwatywa pękła. Biały płyn zaczął wyciekać z niego na moje podbrzusze, gdy erekcja straciła na swojej sile. W tym momencie przestał pieprzyć moje usta swoim językiem... A z jego penisa, który cały czas ocierał się o mój brzuch trysnął nowy ładunek wprost w moje otwarte usta i w moją twarz... Teraz na moim ciele chyba nie było miejsca, które nie byłoby naznaczone naszą spermą...

-         No to, co? – Zapytał po chwili – Teraz już mogę ci zrobić to badanie?

Zgłoś jeśli naruszono regulamin