Jeffers Susan - Nie bój się bać.doc

(638 KB) Pobierz

Susan Jeffers

Nie bój się bać

 

Tytuł oryginału: Feel the Fear and Do It Anyway

Tłumaczenie: Helena Grzegołowska-Klarkowska

Copyryght @ 1987 by Susan Jeffers

 

Wydawnictwo „Akuracik” Warszawa 1999

Wydanie I

 

 

Mojej pięknej matce jeanne i wspomnieniu mojego

kochanego ojca książkę tę dedykuję w podzięce za

wspaniałe dary życia i miłości

Spis treści

Wprowadzenie: Otwórz drzwi

1.              Czego się boisz... i dlaczego?

2.              Nie możesz się go pozbyć?

3.              Przejdź z pozycji cierpienia do pozycji siły

4.              Wszystko jest w Twoich rękach... czy tego chcesz czy nie

5.              Pollyanna znów na fali

6.              Kiedy „Oni” nie chcą, żebyś się rozwijał

7.              Jak podejmować decyzje nie ponosząc strat

8.              „Całe życie” - czyli ile?

9.              Kiwnij głową i powiedz „tak”

10.              Wybierz miłość i zaufanie

11.              Zapełnij wewnętrzną pustkę

12.              Masz mnóstwo czasu

Literatura

Podziękowania

Każdy potrzebuje w życiu kibiców, a ja mam kibiców rewela-cyjnych! Oto oni: Martha Lawrence, mój kochający i niezwykle utalentowany wydawca, świetlana istota, której wiara w to co robię i zdolność doceniania mojej pracy dodaje mi skrzydeł i po-woduje, że serce mi rośnie; Dominick Abel, mój troskliwy, opty-mistyczny, dodający otuchy i zawsze dostępny agent; Ellen Carr, moja dynamiczna i szczodra „partnerka”, współautorka pierw-szej mojej próby chwytania za pióro - prekursorka mojej pracy w dziedzinie lęku; Ruth Van Doren oraz studenci New School for Social Research w Nowym Jorku, uczelni, która stworzyła mi sprzyjające warunki do przekazywania innym swoich przemy-śleń na temat lęku; Kathryn Welds z UCLA Extension, która prze-szczepiła moje idee na grunt Kalifornii i nadal szerzy moje sło-wa; Nancy Evans i Sandra Carter, przyjaciółki i „mentorki”, które wierzą w mój talent pisarski i chwalą każdy mój krok;

Diana i Paul von Welanetz oraz członkowie The Inside Edge, którzy wchodzą na krzesła, by oklaskiwać każdy mój sukces;

Roslyn Hayes, nauczycielka, która wiele lat temu zachęcała mnie do mierzenia sił na zamiary; Sally Lefkowitz, źródło inspiracji, która nieustannie pokazuje mi, na czym polega nieugięta odwa-ga; Marcia Golov, wspaniała siostra i jedna z moich najlepszych przyjaciółek; oraz niezliczona rzesza nauczycieli i uczniów, z któ-rymi miałam do czynienia przez te wszystkie lata i którzy za-szczepili we mnie radosne poczucie celu. Los mnie obdarzył dwójką wspaniałych dzieci, Leslie i Gerry, którzy stale mi mó-wią, ile dla nich znaczę, dwójką pasierbów, Guy i Alice, którzy z miłością otworzyli przede mną swoje serca, oraz ukochanym mężem, Mark Shelmerdine, prawdziwym skarbem, który przy-klaskuje moim poczynaniom i bezustannie napełnia mnie miło-ścią. Mając oparcie w tak wielkiej miłości, mogłam spokojnie pi-sać książkę, czerpiąc z tego ogromną radość.

Wprowadzenie

Otwórz drzwi

 

Czego się boisz?

zabierać głos publicznie?

okazywać stanowczość?

podejmować decyzje?

bliskości?

zmiany pracy?

samotności?

starości?

prowadzenia samochodu?

utraty kogoś bliskiego?

rozstania?

Jednej z tych rzeczy? A może wszystkich? A może mógłbyś jesz-cze coś dodać do tej listy. Nieważne... przyłącz się do nas! Wy-gląda na to, że lęk osiągnął w naszym społeczeństwie rozmiary epidemii. Boimy się początków; boimy się zakończeń. Boimy się zmiany; boimy się „tkwić w miejscu”. Boimy się sukcesów; bo-imy się porażek. Boimy się życia; boimy się śmierci.  Bez względu na to, czego się boisz, książka ta dostarczy wie-dzy i narzędzi, które pomogą ci poprawić zdolność radzenia so-bie z każdą sytuacją. Z pozycji cierpienia, bezwładu i przygnę-bienia (uczuć często towarzyszących lękowi) przejdziesz do po-zycji siły, wigoru i radosnego podniecenia.

Może zdziwi Cię i napełni otuchą informacja, że wbrew pozo-rom, nieumiejętność radzenia sobie z lękiem rzadko jest proble-mem natury psychologicznej. Moim zdaniem, jest przede wszyst-kim problemem pedagogicznym, z czego wynika, że zmieniając sposób myślenia, można się nauczyć inaczej patrzeć na lęk - wi-dzieć w nim nie tyle przeszkodę na drodze do sukcesu, co fakt życia. (Wszyscy, którzy zastanawiali się do tej pory „Co jest ze mną nie tak”, powinni odetchnąć z ulgą).

O tym, że z lękiem można sobie poradzić, przekonałam się na własnej skórze. Kiedy byłam młodsza, lęk kierował mną bezustan-nie, więc nic dziwnego, że całymi latami trzymałam się kurczowo rzeczy, które nie były dla mnie dobre.

Dokuczał mi między innymi wewnętrzny głos, trajkoczący bez wytchnienia - „NICZEGO NIE ZMIENIAJ. NIE MASZ WYJŚCIA.  NIGDY SOBIE SAMA NIE PORADZISZ.” Wiesz o co mi chodzi - o ten głos, który stale przypomina - „NIE RYZYKUJ. MOŻESZ SIĘ POMYLIĆ. POŻAŁUJESZ TEGO!”

Mój lęk nie ustawał, nie dawał mi chwili spokoju. Nawet zrobie-nie doktoratu z psychologii niewiele pomogło. Aż tu, któregoś dnia, kiedy ubierałam się do pracy, nadszedł punkt zwrotny. Zerknęłam mimochodem w lustro i ujrzałam nazbyt znany widok - oczy spuch-nięte od płaczu i roztkliwiania się nad sobą. Nagle wezbrał we mnie gniew i zaczęłam krzyczeć do odbicia w lustrze - „DOSYĆ TEGO...  DOSYĆ... DOSYĆ!” Krzyczałam aż do utraty tchu (i głosu).  Kiedy przestałam, ogarnęło mnie dziwne i wspaniałe uczucie ulgi i spokoju, którego nigdy wcześniej nie zaznałam. Nie zdając sobie z tego sprawy, nawiązałam kontakt z potężną cząstką siebie, o istnie-niu której nie miałam dotąd pojęcia. Spojrzałam w lustro, po czym uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową: TAK. Stary, znajomy głos roz-paczy przycichł, przynajmniej na trochę, i odezwał się głos nowy - głos siły, miłości, radości i nadziei. W tym momencie zrozumiałam, że nie dam się już pokonać lękowi. Znajdę sposób na uwolnienie się od negatywnego nastawienia, którym przesiąknięte było całe moje dotychczasowe życie. I tak zaczęła się moja Odyseja.  Jeden ze starożytnych mędrców powiedział: „Kiedy uczeń bę-dzie gotów, znajdzie się i nauczyciel”. Uczeń był gotów, a nauczy-ciele nadciągali ze wszystkich stron. Zaczęłam czytać, uczęszczać na warsztaty i rozmawiać z każdym, kto tylko mógł mi poświę-cić trochę uwagi. Pilnie wsłuchując się w każdą sugestię i wska-zówkę, oduczyłam się tego sposobu myślenia, który uczynił mnie więźniem własnej niepewności. Zaczęłam spostrzegać świat jako miejsce mniej groźne, bardziej radosne; zaczęłam spostrzegać sie-bie jako kogoś, kto zmierza do celu, i po raz pierwszy w życiu doświadczyłam, czym jest miłość.

Zauważyłam wtedy, że wielu ludzi zmaga się z tymi samymi przeszkodami, które ja nareszcie nauczyłam się forsować - a naj-większą z nich był lęk. Jak im pomóc? Zrozumiałam, że procesy, dzięki którym odmieniło się moje życie, są przede wszystkim na-tury pedagogicznej, więc tych technik, które stosuję ja, może na-uczyć się każdy, bez względu na wiek, płeć i pochodzenie społecz-ne. Postanowiłam sprawdzić swoją teorię w praktyce prowadząc w New School for Social Research w Nowym Jorku kurs pod tytu-łem „Nie bój się bać”. Oto jego opis.

Ilekroć podejmujemy ryzyko i wkraczamy na nieznany te-ren lub podchodzimy do świata inaczej niż zwykle, ogarnia nas lęk. Jakże często ten lęk ogranicza nasze życie. Jest na to prosty sposób - NIE BÓJ SIĘ BAĆ I PO PROSTU DZIAŁAJ.  Zbadamy wspólnie przeszkody, które nie dają nam żyć tak, jak byśmy tego chcieli. Wielu z nas idzie przez życie na skró-ty, wybierając drogę najmniej ryzykowną. Na podstawie lek-tur, dyskusji na zajęciach i ciekawych ćwiczeń nauczymy się rozpoznawać wymówki, którymi usprawiedliwiamy swoje „stanie w miejscu” i opanujemy techniki pozwalające prze-jąć kontrolę nad swoim życiem.

Mój pomysł, by wyjąć pojęcie lęku ze sfery terapii i umieścić je w sferze edukacji, był niezwykle trafny. Studenci ze zdumieniem odkrywają, że wystarczy zmienić sposób myślenia, a w cudow-ny sposób zmieni się ich życie. Moje teorie sprawdziły się równie dobrze w ich przypadku, jak i w moim i, czemu nie należy się dziwić, moi studenci z czasem sami stali się nauczycielami. Uważ-nie wsłuchując się w ich mądrość, weryfikowałam i uzupełnia-łam własną wiedzę.

Skoro sięgnąłeś po tę książkę, widocznie doszedłeś do wnio-sku, że miejsce, w którym teraz w życiu jesteś niezupełnie jest tym, w którym chciałbyś być. Coś trzeba zmienić, ale do tej pory nie udało ci się podjąć w tym kierunku odpowiednich kroków.  Bez względu na okoliczności jesteś gotów przystąpić do przeję-cia kontroli nad swoim życiem.

Nie obiecuję, że zmiana przyjdzie łatwo. Kierowanie swoim życiem tak, aby przebiegało po Twojej myśli, wymaga odwagi.  Po drodze napotkasz najrozmaitsze przeszkody, prawdziwe i urojone. Niech Cię to nie zniechęca. Podróżując przez tę książ-kę, zaznajomisz się z wieloma pojęciami, ćwiczeniami i techni-kami, które pomogą rozwikłać złożoną naturę lęku... i lepiej sobie z nim radzić.

Dowiesz się:

że nie ma pomyłek czy nietrafnych decyzji

że nie można Siebie oszukać

jak się „przeprogramować”

jak wszystkiemu, co Cię w życiu spotyka, mówić „tak”

jak poprawić swoją samoocenę

jak być bardziej asertywnym

jak nawiązać kontakt ze swoim wewnętrznym źródłem energii

jak pomnażać miłość, zaufanie i satysfakcję

jak radzić sobie z oporem, którym inni reagują na Twoje dążenie

do przejęcia kontroli nad własnym życiem

jak czerpać z życia więcej radości

jak zrealizować swoje marzenia

jak dostrzec, że Twoje życie ma cel i sens.

Podczas lektury tej książki podkreślaj fragmenty, które szcze-gólnie do Ciebie „przemawiają”, byś później bez trudu mógł je odnaleźć w tekście. Zastosowanie nowych idei w praktyce wy-maga wielu wzmocnień, więc przykładaj się do ćwiczeń. Od stop-nia Twojej gotowości do aktywnego udziału w tym programie zależy stopień poprawy Poza tym - im bardziej się zaangażu-jesz, tym lepiej będziesz się bawił. Zdziwisz się, widząc ile zado-wolenia będziesz czerpał z każdego drobnego kroczku. Choćbyś czuł się bardzo niepewnie, jest w Tobie taka cząstka, która wie, że masz wiele zalet, czekających tylko, byś je wypuścił z ukrycia, więc zrób to TERAZ. Pora otworzyć drzwi i udowodnić tkwiącą w Tobie siłę i miłość.

Rozdział 1.

Czego się boisz i dlaczego?

 

„Dam sobie radę”

Za chwilę rozpocznę z nową grupą zajęcia poświęcone prze-zwyciężaniu lęku. W sali jeszcze jest pusto. Czekam na moich nowych kursantów. Już przestałam mieć tremę przed tego typu zajęciami. Prowadziłam je przecież wiele razy. Wiem jacy będą kursanci, jeszcze zanim ich zobaczę. Są tacy jak my wszyscy: każdy stara się jak najlepiej i zarazem boi się, że nie stanie na wysokości zadania. Zawsze to samo.

Kursanci zapełniają salę, a ja wyczuwam w nich ogromne

napięcie. Siadają jak najdalej od siebie, dopóki brak miejsc nie

zmusi ich do zajmowania sąsiednich krzeseł. Nie rozmawiają

ze sobą. Patrzą nerwowo, wyczekująco. Mieli odwagę przy-

znać się, że życie nie układa im się tak, jak by sobie tego ży-

czyli i kocham ich za to. A skoro przyszli, to znaczy, że chcą

coś z tym zrobić.

Najpierw krążę po sali, prosząc, by opowiedzieli, z czym sobie w życiu nie radzą. Powoli wyłania się historia każdego z nich:

Don chce rzucić pracę, w której tkwi od czternastu lat i pójść za głosem serca: chce zostać artystą.

Mary Alice jest aktorką i chce się dowiedzieć, dlaczego stale wykręca się od przesłuchań.

Sarah chce się rozwieść po piętnastu latach małżeństwa.  Teddy chce się pozbyć lęku przed starzeniem się. Ma raptem trzy-dzieści dwa lata.

Jean, emerytka, chce się rozmówić ze swoim lekarzem; traktuje ją jak dziecko i nigdy nie odpowiada wprost na pytania.  Patti chce rozwinąć swoją firmę, ale nie ma odwagi zrobić na-stępnego, poważnego kroku.

Rebecca chce przedstawić mężowi swoje pretensje do niego.  Kevin chce się pozbyć lęku przed odrzuceniem, który utrud-nia mu spotykanie się z kobietami.

Laurie ma wszystko, czego tylko dusza zapragnie i chce się dowiedzieć, dlaczego w takim razie jest nieszczęśliwa.  Richard jest na emeryturze i czuje się niepotrzebny. Boi się, że życie już się dla niego skończyło.

I tak dalej, dopóki każdy nie opowie swojej historii. To co dzieje się podczas tej rundy zawsze mnie fascynuje. W miarę jak każdy opowiada, co leży mu na sercu, zmienia się atmosfera. Napięcie opada i na twarzach uczestników maluje się ulga.  Po pierwsze, moi kursanci zaczynają rozumieć, że nie tylko oni się boją. Po drugie, zaczynają dostrzegać, że człowiek, który się otwiera i mówi „co czuje” jest bardzo pociągający. Jeszcze nie wszyscy zabrali głos, a już w sali powstała atmosfera życzliwości i koleżeństwa. Znikło poczucie obcości.

Choć dotychczasowe losy i sytuacje uczestników różnią się znacz-nie, wspólnym mianownikiem wszystkich jest lęk: lęk, który nie po-zwala żyć tak, jak by się chciało.

W każdej grupie uczestniczącej w moich zajęciach na temat lęku powtarza się ten sam schemat. Może zastanawiasz się w tym momencie, czy uda się podczas jednego kursu uwzględnić wszystkie, tak odmienne rodzaje obaw o jakich opowiadali uczest-nicy - czyż każdy z nich nie potrzebuje czego innego? To praw-da. Każdy wydaje się inny, dopóki nie pogrzebiemy nieco głębiej i nie przyjrzymy się przyczynom wszystkich tych lęków - i lę-ków każdego z nas.

Każdy lęk ma trzy poziomy. Poziom pierwszy, to konkretna

sytuacja, taka jak przedstawione wyżej. Na tym poziomie da się wyróżnić lęki dwojakiego rodzaju: lęk przed tym, co się może „zdarzyć” i lęk wymagający aktywności ze strony podmiotu. Oto przykładowa lista lęków z poziomu pierwszego, z podziałem na te dwa rodzaje:

PIERWSZY POZIOM LĘKÓW

Zdarzyć się może                                     Wymaga aktywności

 

Starzenie się                                        Podjęcie na nowo nauki

Inwalidztwo                                          Podejmowanie decyzji

Przejście na emeryturę                Zmiana zawodu

Samotność                                            Zawieranie przyjaźni

Odejście dzieci z domu                 Zerwanie z bliską osobą lub

Klęski żywiołowe                                     rozpoczęcie nowego związku

Utrata bezpieczeństwa                  Korzystanie z telefonu

finansowego                                          Okazywanie stanowczości

Zmiana                                               Schudnięcie

Śmierć                                               Pójście na rozmowę kwalifikacyjną

Wojna                                                Prowadzenie samochodu

Choroba                                              Zabieranie głosu publicznie

Utrata kogoś bliskiego                 Popełnienie błędu

Wypadki                                              Bliskość

Gwałt    

Zapewne mógłbyś jeszcze tę listę uzupełnić. Nie będziesz osamotnio-ny, jeśli na pytanie „czego się boisz” odpowiesz „Tego i owego z tej listy”, a może nawet: „Wszystkich tych rzeczy”. I nie bez powodu.  Lęk ma to do siebie, że przenika wszystkie dziedziny życia. Jeżeli boisz się, dajmy na to, zawierać nowe przyjaźnie, to boisz się również cho-dzić na spotkania towarzyskie, zakochać, szukać pracy i tak dalej.  Dlaczego tak się dzieje? Łatwiej będzie to zrozumieć, gdy przyj-rzymy się następnemu poziomowi lęku, jakże subiektywnie od-miennemu od poziomu pierwszego. Poziom drugi nie ma bowiem charakteru sytuacyjnego. Dotyczy własnego Ja.

DRUGI POZIOM LĘKÓW

Lęk przed odrzuceniem               Lęk przed byciem oszukanym

i wykorzystanym

Lęk przed sukcesem                             Lęk przed bezradnością

Lęk przed porażką                             Lęk przed dezaprobatą

Lęk przed skrzywdzeniem               Lęk przed utratą twarzy

 

Lęki z poziomu drugiego nie są lękami przed sytuacją zewnętrz-

ną. Dotyczą stanu umysłu. Odbija się w nich Twój stosunek do

siebie i Twoja zdolność radzenia sobie ze światem. To wyjaśnia

mechanizm generalizacji lęku. Jeśli boisz się odrzucenia, lęk ten

będzie promieniował na niemal wszystkie dziedziny Twojego

życia - na kontakty z przyjaciółmi, kontakty z ukochanym czy

ukochaną, Twoje zachowanie podczas rozmowy kwalifikacyjnej i tak dalej. Odrzucenie to odrzucenie - bez względu na to, gdzie ma miejsce. Zaczynasz siebie chronić, przez co bardzo siebie ogra-niczasz. Zamykasz się w sobie i zatrzaskujesz drzwi przed ota-czającym światem. Przeczytaj jeszcze raz uważnie listę lęków z poziomu drugiego, a zobaczysz, że każdy z nich może poważnie zaważyć na wielu dziedzinach życia.

Poziom trzeci dociera do sedna sprawy: do największego ze wszystkich lęków: tego, który naprawdę Ciebie obezwładnia.

Jesteś gotów?

TRZECI POZIOM LĘKU

Nie mogę sobie z tym poradzić!

„To o to chodzi? Do tego się sprowadza?” - zapytasz. Wiem, że Cię rozczarowałam i że czekałeś na coś o wiele bardziej spektaku-larnego. Ale prawda jest taka:

WSZYSTKIE TWOJE LĘKI BIORĄ SIĘ Z OBAWY, ŻE NIE PORADZISZ SOBIE Z TYM, CO CI ZGOTUJE ŻYCIE.

Sprawdźmy to. Lęki z poziomu pierwszego dają się sprowa-dzić do poniższych stwierdzeń:

Nie poradzę sobie z chorobą.

Nie poradzę sobie z pomyłką.

Nie poradzę sobie z utratą pracy.

Nie poradzę sobie ze starością.

Nie poradzę sobie z samotnością.

Nie poradzę sobie z tym, że zrobiłem z siebie idiotę.

Nie poradzę sobie z tym, że nie mogę znaleźć pracy.

Nie poradzę sobie z tym, że go/ją stracę.

Nie poradzę sobie z utratą pieniędzy... itd.

 

Lęki z poziomu drugiego dają się sprowadzić do poniższych stwierdzeń:

Nie poradzę sobie z odpowiedzialnością, jaka wiąże się z odnie-sieniem sukcesu.

Nie poradzę sobie z porażką.

Nie poradzę sobie z odrzuceniem... itd.

I stąd przechodzimy do poziomu trzeciego - „Nie poradzę so-bie!” - i już.

A prawda jest taka:

GDYBYŚ WIEDZIAŁ, ŻE PORADZISZ SOBIE

ZE WSZYSTKIM, CO CI SIĘ PRZYTRAFI,

TO CZEGO MIAŁBYŚ SIĘ BAĆ?

Odpowiedź brzmi: NICZEGO!

Domyślam się, że nie skaczesz na razie z radości, ale wierz mi, że to co Ci przed chwilą powiedziałam, to wspaniała wiadomość.  Z tego bowiem wynika, że nie musisz niczego kontrolować w świecie zewnętrznym, by poradzić sobie ze wszystkimi swoimi lękami. Powinieneś odczuć wielką ulgę. Nie musisz już kontro-lować tego, co robi Twój mąż (Twoja żona), co robią Twoi przyja-ciele, dzieci czy szef. Nie musisz kontrolować tego, co się dzieje podczas rozmowy kwalifikacyjnej, w pracy; ani tego, co się dzie-je z Twoimi pieniędzmi czy na giełdzie.

ABY ZMNIEJSZYĆ LĘK MUSISZ TYLKO UWIERZYĆ, ŻE POTRA-FISZ SOBIE PORADZIĆ ZE WSZYSTKIM CO CI SIĘ PRZYDARZY!  Powtarzam to w kółko dlatego, że jest to niesłychanie ważna sprawa. Od tej chwili począwszy, ilekroć poczujesz lęk, przypo-mnij sobie, że boisz się, bo nie masz do siebie zaufania. Po czym wykorzystaj którąś z opisanych w tej książce technik, by się pod-budować. Masz prostą receptę. Wiesz, co masz robić.  Ludzie często mnie pytają, dlaczego mamy tak mało zaufania do siebie. Nie wiem, jak na to pytanie odpowiedzieć. Ale wiem, że do pewnego stopnia boimy się instynktownie i jest to zdrowy lęk, który uczula nas na kłopoty. Ale cała reszta - ta część, która nie pozwala nam się rozwijać - jest niewłaściwa i szkodliwa i najprawdopodobniej została nam wpojona.

Jak żyję, nie słyszałam, by matka wołała do dziecka, które wy-biera się do szkoły: „Ryzykuj dzisiaj, kochanie, ile wlezie!”. Powie raczej: „Uważaj na siebie, kochanie”. W tym „uważaj na siebie kryje się podwójny komunikat: „Świat jest naprawdę niebezpiecz-ny” oraz „Nie poradzisz sobie z nim. Oczywiście, tak naprawdę, mama mówi dziecku: „Gdyby coś Ci się stało, nie poradziłabym sobie z tym”. Jak widzisz, ona po prostu przekazuje swemu dziec-ku niewiarę w to, że sama poradzi sobie z tym, co jej zgotuje los.  Pamiętam, że strasznie chciałam mieć dwukołowy rower, ale mama nie chciała mi go kupić. Na moje uporczywe prośby za-wsze odpowiadała tak samo: „Za bardzo Cię kocham. Nie chcę, żeby coś Ci się stało.” A ja to sobie tłumaczyłam po swojemu:

„Jesteś zbyt niezdarna, by poradzić sobie z dwukołowym rowe-rem”. Kiedy już dorosłam i zmądrzałam, zrozumiałam, że tak naprawdę mówiła: „Załamałabym się, gdyby coś Ci się stało”.  Ta moja nadopiekuńcza mama leżała niedawno po ciężkiej operacji na oddziale intensywnej opieki medycznej z rurkami wetkniętymi do gardła i nosa. Kiedy kazano mi już wyjść, szepnęłam jej do ucha - nie wiedząc, czy mnie słyszy - że bardzo ją kocham i niebawem wrócę.  Zmierzałam już w kierunku drzwi, kiedy usłyszałam za sobą cichy, słaby głosik, mówiący (tak, zgadłeś) - „Uważaj na siebie”. Nawet w stanie półśpiączki po narkozie słała za mną złowieszcze ostrzeżenie.  Wiem, że takie są prawie wszystkie matki. Zważywszy, ile razy ro-dzice bombardowali nas tym swoim „uważaj na siebie”, aż dziw bie-rze, że udaje nam się w ogóle wyjść za próg!

Niewykluczone, że niezależnie od tych banalnych prawd, przy-czyna lęku tkwi gdzie indziej. Ale czy ma znaczenie, skąd się bierze nasza niewiara w siebie? Chyba nie. Nie próbuję analizo-wać wszystkich „skąd i dlaczego” ludzkich niepokojów psychicz-nych. Często nie sposób rozwikłać, co doprowadziło do powsta-nia negatywnych wzorców myślenia, a nawet gdyby nam się to udało, niekoniecznie musiałoby to coś zmienić. Moim zdaniem, jeśli coś Cię niepokoi, rusz się i zmień to.

W tym przypadku wiesz, co Ci się nie podoba: nie możesz w~ życiu osiągnąć tego, co chcesz, bo przeszkadza Ci brak wiary w siebie.  Skond to wiesz, wiadomo dokładnie, co trzeba zmienić. Nie musisz trwo-nić energii na roztrząsanie dlaczego tak się dzieje. Nie o to chodzi.

Chodzi o zaufanie do siebie, by w stosownym momencie powiedzieć:

COKOLWIEK SIĘ~ STANIE, BEZ WZGLĘDU NA OKOLICZ-NOŚCI, DAM SOBIE RADĘ!

Już słyszę, jak odzywają się wszyscy niewierni Tomasze: „Daj spokój, jak można sobie poradzić z paraliżem, śmiercią dziecka czy rakiem?”. Rozumiem Wasz sceptycyzm. Ja sama byłam kiedyś nie-dowiarkiem. Ale czytajcie dalej i pozwólcie, by ta książka odkryła przed Wami swe karty. Dajcie sobie szansę, wykorzystajcie dostar-czone w tej książce narzędzia. W miarę czytania zauważycie, że zbliżacie się coraz bardziej do takiego poziomu wiary w siebie, przy którym poradzicie sobie ze wszystkim, co Wam zgotuje los. Ani na chwilę nie traćcie z pola widzenia tych trzech słów - zapewne naj-ważniejszych, jakie kiedykolwiek dotarły do Waszych uszu:

DAM SOBIE RADĘ!

Rozdział 2.

Nie możesz się go pozbyć

 

„Nie bój się bać”

Janet wciąż czeka, aż strach ją opuści. Planowała wrócić na stu-dia, gdy dzieci pójdą do szkoły, ale zorientowała się, że n...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin