Pickart Joan Elliot - Wspomnienia.pdf

(485 KB) Pobierz
JOAN ELLIOTT
PICKART
,,WSPOMNIENIA”
Przełożyła Anna Lipińska
Willow Hill 5 września 1892
Kochany Pamiętniku!
Lato oficjalnie zakończyło się razem z zachodem słońca w Dzień Pracy. To ode mnie
zależy, co zatrzymam w pamięci jako cudowne wspomnienia z tego długiego, ciągnącego się
w nieskończoność sezonu, a co wyrzucę jako nieistotne.
Postaram się zapomnieć o wszystkim, co było monotonne i nudne: krykiet na trawie,
przechadzki wzdłuż brzegu morza, niedzielne popołudniowe przejażdżki w powozach
prowadzonych przez głupawych młodzieńców z wykrochmalonymi, białymi kołnierzykami,
bezmyślne pogawędki, herbatniki podawane z kanapkami z ogórkiem i ciasteczkami
polanymi zbyt słodkim lukrem.
Co pozostanie mi w pamięci z tego ponurego lata?
Zostajemy tu jeszcze, zamiast tak jak pozostali "letnicy" - jak nazywają nas mieszkańcy
Haven Port -wrócić do miasta. Nasz dom w Nowym Jorku jest w kompletnej przebudowie i
ku irytacji Papy, robotnicy jeszcze jej nie zakończyli. Jestem z tego nawet zadowolona, wolę
1
ciszę i samotność w Maine niż hałas i nie kończące się wizyty. Niezłe myśli jak na
dwudziestoletnią, niezamężną dziewczynę. Jeżeli Mama to przeczyta, na pewno przerazi się,
że zostanę starą panną. Kiedy tak siedzę w swoim ulubionym miejscu -oknie sypialni,
ciemności zapadają jak ciężka kurtyna.
Wiem, że jedyne wspomnienia tego lata, którymi będę się cieszyć, to wspomnienia o nim.
Nie znam ani jego imienia, ani dźwięku jego głosu, ani koloru oczu. Jego włosy mają
odcień zboża, ma szerokie ramiona, jest wysoki i silny.
Obserwowałam go z daleka. To nasz ogrodnik, opiekun tego, co stworzyła natura. Dziwna
tęsknota wypełnia moją duszę na jego widok, nawet na wspomnienie o nim. Wydaje się być
przystojny i w jakiś sposób niedostępny dla mnie. Nigdy nie znajdę dość odwagi, by podejść
do niego i porozmawiać.
Czas iść spać i może... może... będę śniła o nim.
Dobranoc.
Twoja
Arminta Masterson.
Rozdział pierwszy
Willow Hill 4 września 1990
Wspomnienia.
To słowo odbiło się echem w myślach Minty Westerly. A zaraz potem przed jej oczami
pojawiły się sceny z przeszłości, niektóre jasne i czyste jak kryształ, inne zaś, choć lekko
przymglone, ciągle jeszcze wyraziste.
Wyłączyła silnik swojego granatowego BMW, ale nie wysiadła z samochodu. Trzymając
kierownicę, wpatrywała się w wielki dwupiętrowy dom, a jej spojrzenie uporczywie
zatrzymywało się na oknach drugiego piętra,
Z drugiej strony domu znajdował się pokój, w którym mieszkała podczas owego lata.
Uwielbiała tę sypialnię, a zwłaszcza jej okno wyłożone miękkimi poduszkami, gdzie spędzała
godziny, marząc o przyszłości.
2
Miała osiemnaście lat, kiedy ostatni raz była w Willow Hill, w Haven Port, Maine.
Wydawało jej się, że minęły wieki od tamtego czasu. Niedawno obchodziła swoje trzydzieste
urodziny. Trzydzieste. Boże, gdzie podziały się te lata?
Dom wciąż wyglądał tak samo. Jego liczne okna przypominały wszechwiedzący oczy,
które nie przepuściły ani jednego szczegółu z życia poprzednich pokoleń. Przez dziesiątki lat
cedrowe gonty, dotykane natarczywą dłonią żywiołów, przybrały piękny, perłowy,
niebieskoszary odcień, dodając wdzięku majestatycznej budowli.
Weranda była teraz pusta, ale we wspomnieniach, które zaczęły płynąć wartkim
strumieniem, Minta widziała białe wiklinowe meble wyłożone miękkimi poduszkami,
słyszała głosy, śmiechy i prawie poczuła w ustach smak cierpkiej, świeżo przyrządzonej
lemoniady.
To lato, kiedy miała osiemnaście lat, było tak dawno temu, ale dla niej pozostało
niezapomniane. Lato pełne leniwych dni, namiętnych nocy i lekkomyślnego lekceważenia
wszelkich reguł i obyczajów.
To było lato pełne tajemnic, lato Chisma Talberta.
Minta potrząsnęła głową, jakby chciała otrząsnąć się z przeszłości, która osiadła na niej jak
jedwabne nici pajęczyny. Wysiadła z samochodu i z pęku kluczy na złotym kółku wyjęła ten
jedyny. Wiedziała, że właśnie nim otworzy wejściowe drzwi domu. Zabrała torebkę i sweter z
siedzenia.
Wspomnienia.
Zamknęła na chwilę oczy. Wzięła głęboki oddech, rozkoszując się ostrym, świeżym
powietrzem znad zatoki, rozciągającej się za domem, za wspaniałym wzgórzem pokrytym
bujną trawą, zapraszającą do zrzucenia butów i wtulenia palców w jej aksamitna miękkość.
Powoli otworzyła oczy, ogarniając spojrzeniem wszystko dookoła siebie: lekką mgiełkę
nadciągającą od strony oceanu, srebrzystą szarość popołudniowego nieba i stojący nie opodal
dom. Minta zadrżała. Nagły podmuch wiatru przyniósł wspomnienia pewnej zimnej nocy.
Podeszła do bagażnika, żeby wyjąć swoje rzeczy i nagle zatrzymała się. Poczuła, że własne
teraz musi wejść do domu, tak jakby jakiś tajemniczy głos zmuszał ją do pośpiechu. Szybko
wbiegła po schodkach na ganek, przekręciła klucz w zamku. Zasuwy łatwo ustąpiły,
wpuszczając ją do środka. Wstrzymała oddech i uśmiechnęła się, wchodząc do salonu.
Minionych dwanaście lat jakby odeszło. Znowu była w Willow Hill i nic się nie zmieniło.
Drewniane podłogi połyskiwały spod wyplatanych dywaników, błyszczały dębowe meble, a
w powietrzu unosił się zapach olejku cytrynowego.
3
Wygodna sofa i krzesła stały tam gdzie zawsze, zapraszając, żeby usiadła i zapadła się w
ich głębię. Kolor wzorzystego obicia, choć lekko spłowiały, ciągle jeszcze przypominał ogród
w słoneczny dzień. Kamienny kominek z solidnym dębowym gzymsem obiecywał
trzaskający ogień pełen ogrzewających, pomarańczowych ogników.
Minta przeszła, przesuwając dłonią po delikatnej, wypolerowanej kuli zwieńczającej
poręcz schodów. Położyła swoje rzeczy na krześle i szła dalej, upajając się widokiem
wszystkiego, co widziała: olejnych obrazów z morskimi pejzażami, wiszących na ścianach,
niezliczonej ilości książek na pólkach, zdjęć w starych ramach, stojących na kominku.
Nie zapomniała najmniejszego szczegółu. Weszła do pokoju jadalnego i zawahała się
przez chwilę, stojąc przez drzwiami. Wyobrażała sobie, że czuje zapach świeżo upieczonej
szarlotki. Cynamon i słońce, śmiech i jasne serce, młodość i jej niewinność - to wszystko
znajdowało się za tymi drzwiami, w wielkim, pełnym blasku, żółtym pokoju, gdzie spędziła
tyle cudownych godzin.
"Nie - pomyślała - nie mam już osiemnastu lat." Po raz pierwszy była w Willow Hill sama.
I nie było już ani cynamonu, ani słońca, ani śmiechu wypełniającego pokoje starego domu,
tylko cienie szarzejącego nieba i wspomnienia.
Jej uśmiech zgasł i ogarnęło ją znużenie. Weszła do kuchni.
W tym samym momencie otworzyły się drugie drzwi i wszedł mężczyzna, niosący naręcze
drewna na opał. Minta wstrzymała oddech. Mężczyzna zamarł w bezruchu. Ich oczy spotkały
się. Czas się zatrzymał.
Minta poczuła dziwny szum w uszach, złapała oddech i zamrugała oczami.
"To niemożliwe. - Jej myśli biegły jak szalone. - To nie on stoi przede mną,
przygważdżając spojrzeniem swoich niesamowitych, czarnych oczu. To nie może być on."
Ubrany w dżinsy i błękitną flanelową koszulę. Dojrzały mężczyzna o pięknym ciele, szerokiej
piersi, silnych ramionach. Jego włosy były mocne i połyskujące, z odcieniem hebanu.
To nie mógł być on. Ale był. Chism Talbert.
Minta nie mogła się poruszyć. Mogła tylko patrzeć i myśleć.
"Szlag by to trafił" - pomyślał Chism. Poczuł zimny skurcz i ból w brzuchu. Minta. Była
ostatnia osobą z rodziny Westerly, której mógł się tu spodziewać.
Ale nie była już tą osiemnastoletnią dziewczyną, którą pamiętał. Przed nim stała kobieta, w
dodatku niezwykle piękna. Nie nosiła już końskiego ogona. Teraz jej faliste, kasztanowe
włosy sięgały ramion. Ten sam pozostał tylko wzrost i czekoladowy kolor oczu.
4
Jej ciało, dawniej zbyt szczupłe, nabrało bardziej kobiecych kształtów. Pełne piersi
sterczały pod bladozieloną jedwabna bluzką, a zgrabne biodra i długie nogi delikatnie
rysowały się pod luźnymi spodniami khaki.
Fala gorąca przepłynęła przez ciało Chisma i od razu wiedział, co to znaczy. To było
pożądanie. Poczuł złość kipiącą w środku i zacisnął mocno szczęki.
- Cześć Minto - powiedział głosem niskim i szorstkim.
- Cześć Chism - odpowiedziała cicho.
"Wspomnienia - pomyślał Chism, kiedy usłyszał jej głos. - Ona budzi tyle cholernych
wspomnień."
Jej delikatny głos spowodował, że powietrze wypełniło się aurą zmysłowości. Melodyjne
brzmienie spłynęło na Chisma, drażniąc go, rozbudzając ognistą namiętność gdzieś w głębi
ciała. Podobnie jak złość.
Oderwał od niej wzrok i popatrzył na drewno, które wciąż trzymał.
- Przygotuję ci kominek. Będziesz mogła rozpalić ogień, kiedy będziesz chciała.
Przyniosłem trochę białej brzozy, to na początek, i trochę dębu - dłużej się pali.
"Na litość boską, Talbert - powiedział sobie - zamknij się. Wygłosiłeś cały wykład na
temat drzewa na opał, jak gdyby to była najważniejsza rzecz, która miałeś kiedykolwiek do
powiedzenia."
- To potrwa tylko chwilę i wychodzę.
Chism skierował się w stronę wyjścia. Minta zeszła mu z drogi i złapała za poręcz krzesła,
gdyż drżące nogi nie pozwalały jej stać spokojnie.
- Nie... nie wiedziałam, że znów mieszkasz w Haven Port - powiedziała.
Chism zatrzymał się dokładnie naprzeciwko niej. Ich oczy znów się spotkały.
- Nie mieszkam - odparł.
- Och, więc odwiedzasz ojca? Ale to on zawsze zajmował się otwieraniem,
przygotowywaniem i zamykaniem domów i...
- Mój ojciec nie żyje - powiedział Chism i wyszedł z kuchni.
- Przepraszam, nie wiedziałam, że... - Nagle Minta zdała sobie sprawę, że mówi do
siebie. Padła na krzesło i przyłożyła dłonie do zimnych policzków.
Chism Talbert. Kiedy matka dzwoniła do głównego zarządcy, prosząc o otwarcie i
przygotowanie domu w Willow Hill, Minta była pewna, że zrobi to, tak jak zawsze, Ernest
Talbert, Tal, jak go wszyscy nazywali.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin