Birkner Friede - Rekawiczki lady Glorii(1).pdf

(600 KB) Pobierz
291474258 UNPDF
Friede Birkner
Rękawiczki lady Glorii
Przekład Maria Łobzowska
291474258.002.png
1
Hopla – pung! Udało się!
W ostatniej chwili Pensy wskoczyła na stopień autobusu, który jechał z
Neroberg do Wiesbaden. Oczywiście, był przepełniony – jakże by mogło
być inaczej – dochodziła dwunasta. Szczupła dziewczyna znalazła jednak
miejsce tuż przy drzwiach. Pensy zadyszała się, ponieważ biegła do
przystanku. Musiała zdążyć do kasy opery, żeby odebrać bilet na
wieczorne przedstawienie.
Wyglądała ładnie, mimo że nie była ubrana według ostatniej mody
wiosennej; miała na sobie skromną szkocką spódnicę oraz ciemnozieloną
kurtkę skórzaną. Prezentowała się dobrze. Nie nosiła kapelusza, za to
bujne, lekkokręcone ciemne włosy były wypielęgnowane i modnie, lecz
bezpretensjonalnie ułożone. Jej twarz miała kształt serca, a jasnoszare oczy
nieco koci wyraz. Policzki były zaróżowione od biegu. Zniecierpliwiona,
przygryzała dolną wargę pięknymi zębami. Biała bluzka odsłaniała smukłą
szyję. Na długich, zgrabnych nogach, ładnie wyglądały cieliste rajstopy i
sportowe półbuty. Pensy nie posiadała samochodu; należała do nielicznych
już piechurów. Ponieważ codziennie chodziła do biura znanego adwokata,
doktora Schuberta, nie chciała niszczyć jedynej pary czarnych
pantofelków na wysokim obcasie.
Z jej imieniem łączyła się zabawna historia. Nazywała się bowiem
Pennsylvania La Roque. Czuła się nieraz głupio, kiedy koleżanki
żartowały z tego dziwnego imienia.
Jej ojciec pochodził ze Szwajcarii, a matka z Berlina. Pensy urodziła się
291474258.003.png
w drodze do Ameryki na statku „Pennsylvania” i kapitan ochrzcił
dziewczynkę, nadając jej to imię. Pokropił jej główkę winem i tego dnia
zaczęła się jej przyjaźń z kapitanem. Zawsze, kiedy statek wracał do
Bremy, kapitan po zejściu na ląd na swój koszt zapraszał Pensy do
swojego domu i bez względu na datę obchodzono jej urodziny.
Pensy płynęła do Ameryki w czasie wojny. Morze było wtedy pełne
min i wrogich łodzi podwodnych. Po przybyciu do Pittsburga rodzice i
dziecko znaleźli się z dala od działań wojennych. Kiedy w roku 1950
zmarł ojciec, Robert La Roque, matka poczuła tak silną nostalgię, że
postanowiła wrócić do Niemiec. Oczywiście i tym razem wybrała statek,
który prowadził kapitan Hedrich. Nie była to jednak „Pennsylvania”, lecz
duży, nowoczesny frachtowiec „Papenburg” z wieloma kabinami
pasażerskimi. Należał do armatora, który urodził się w Papenburgu i tak
nazwał statek.
Pani La Roque bardzo tęskniła za Berlinem, lecz kierując się
rozsądkiem pojechała do Wiesbaden, gdzie jej starsza siostra prowadziła
pensjonat i była zadowolona, że Maria La Roque została w pewnym sensie
jej wspólniczką. W ten sposób Pensy mogła otrzymać odpowiednie
wykształcenie i zdobyć wiedzę, żeby sobie móc radzić w życiu. Pensję
dostawała niezłą, zarobione pieniądze miała na własne wydatki i mogła
sobie pozwolić na chodzenie do opery. Na takie okazje kupiła sobie
elegancką, stylową suknię.
Nie była wybitną pięknością, ale miała harmonijne rysy twarzy, mądre
oczy i dużo wdzięku. Taka była sytuacja tego przedpołudnia, kiedy Pensy
w ostatniej chwili wskoczyła do autobusu.
Za dziesięć dwunasta opuściła autobus i pobiegła przez szeroką
291474258.004.png
Wilhelmstrasse. Zdążyła przed zamknięciem kasy.
W kolejce stało jeszcze kilka osób. Czekając, chciała przeglądnąć
gazetę, lecz było ciemnawo i dosyć ciasnawo, więc złożyła ją i schowała
do torby.
Nie interesowało jej otoczenie, zwłaszcza że poczuła głód. Poza tym
nie znosiła tłoku, więc niecierpliwie spoglądała przez frontowe drzwi, za
którymi widać było piękny park zdrojowy z kunsztownie ukwieconymi
klombami.
Przy drzwiach, na jednej z ławek, siedział mężczyzna. Był słusznego
wzrostu, szczupły, dobrze ubrany – na sportowo – bez kapelusza, tak że
widać było gęste, ciemne włosy, na skroniach przyprószone siwizną.
Twarz miał szlachetną, opaloną. Pensy odniosła wrażenie, że jest
Anglikiem. Oczy miał szare, spojrzenie łagodne, kontrastujące z
energicznymi rysami wokół ust. Wąskie dłonie oparł o laskę, a jedną nogę
miał wyprostowaną. Niespodziewanie ten człowiek wzbudził
zainteresowanie Pensy. Nie był przeciętnym mężczyzną i wyglądał na
osobę, która miała ciężkie przeżycia. Pensy nie potrafiła ukryć swojego
zaciekawienia i raz po raz spoglądała na nieznajomego. Nagle zauważyła,
że i on ją obserwuje. Speszona uśmiechnęła się, a mężczyzna odwzajemnił
się uśmiechem, jakby chciał się usprawiedliwić. Po kilku minutach ich
oczy spotkały się ponownie.
– Panienko, przed panią jest jeszcze jeden pan, siedzi tam na ławce, ma
chorą nogę – szepnął do niej młody człowiek wyglądający na służącego z
hotelu.
Pensy odwróciła się.
– Och, nie wiedziałam, oczywiście przepuszczę go. Może moglibyśmy
291474258.005.png
panu pomóc? – zapytała, podchodząc do nieznajomego. Lekko speszona
dodała: – Przepraszam, właśnie usłyszałam, że pan zajmuje kolejkę tuż
przede mną. Mogłabym odebrać pański bilet; powiedziano mi, że pan jest
cierpiący.
Mężczyzna z trudem wstał z ławki, lewą ręką oparł się na lasce, a
prawą sięgnął po portfel.
– Byłbym wdzięczny, gdyby pani zechciała kupić mi bilet. Czy mogę
pani dać pieniądze?
– Oczywiście. Jakie miejsce pan sobie życzy i na które przedstawienie?
Przez chwilę zawahał się, a potem uśmiechając się odpowiedział:
– Chciałbym bilet na miejsce obok pani i na to przedstawienie, na które
pani się wybiera.
Pensy zarumieniła się. Zmieszana, trzymając w ręku banknot
pięćdziesięciomarkowy, poważnie odparła:
– Nie wiem, czy to się uda. Mój bilet na dzisiejsze przedstawienie
zarezerwowałam kilka dni temu. Wątpię, czy jeszcze będą wolne bilety.
Poza tym zamówiłam miejsce na balkonie, a to wysoko i trzeba wchodzić
po schodach.
– Może zechce pani zamienić swój bilet i wziąć dwa miejsca na
parterze? Czy pozwoli pani, że za pani uprzejmość odwdzięczę się
pokrywając różnicę w cenie biletu?
Pensy przez chwilę wahała się, zanim odparła z uśmiechem:
– Niech los to rozstrzygnie! Zobaczymy, co się da zrobić. Wróciła do
kolejki i nie odwracała się już w stronę nieznajomego.
Teraz on mógł swobodnie obserwować młodą dziewczynę. Podobał mu
się jej miły głos, skromne ubranie, naturalność, okazana gotowość do
291474258.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin