tłumaczenie: magda2em
linka: http://mirriel.ota.pl/forum/viewtopic.php?f=2&t=5565
autor: cuddlebearlove
oryginał: http://www.fanfiction.net/s/2554717/1/
Okropna seria uświadamiająca
Ta okropna rzecz
Minerwa McGonagall zbliżyła się do gargulca strzegącego wejścia do gabinetu dyrektora. Podała hasło i wstąpiła na obracające się schody. Na górze wicedyrektorka podniosła rękę, lecz zanim zdążyła zapukać do drzwi, z gabinetu dobiegł głos Albusa. – Wejdź, Minerwo. McGonagall weszła do gabinetu Albusa i usiadła na fotelu stojącym przed jego biurkiem. – Dropsa? – zaoferował. Minerwa pokręciła głową. – W takim razie w czym mogę ci pomóc, kochana? – spytał. – Wydaje mi się, że musisz porozmawiać z panem Potterem. – W sprawie… – Seksu – odpowiedziała prosto z mostu. Albus zakrztusił się cukierkiem. – Dlaczego uważasz, że muszę porozmawiać z Harrym o seksie? – Po pierwsze, nie sądzę, żeby ktoś z nim o tym rozmawiał. Chłopak ma już czternaście lat, ktoś musi to zrobić. Po drugie, ufa ci, a zatem jesteś doskonałym kandydatem. – Jesteś opiekunką jego domu. Dlaczego sama tego nie zrobisz? – Dlatego że musi to być mężczyzna. Nastolatek nie będzie rozmawiał na takie tematy z kobietą. – Ale ma rozmawiać ze stupięćdziesięcioletnim dyrektorem? – spytał Dumbledore z niedowierzaniem w głosie. – Poradzisz sobie. Pamiętaj, zanim zostałeś dyrektorem, sam byłeś nauczycielem – zachęciła go Minerwa. – Uczyłem transmutacji. Ten przedmiot różni się zdecydowanie od tego, co sugerujesz. – Harry dorasta. Z pewnością nie chcesz, żeby wpadł w jakieś kłopoty, ponieważ nikt z nim na ten temat nie rozmawiał, prawda? – Nie – westchnął Albus. Nie było innego wyjścia. – Zastanawiam się jak można opisać związki damsko–męskie przy pomocy dropsów cytrynowych… – Ani mi się waż – rzuciła ostro Minerwa. – Albusie Dumbledore, musisz potraktować to poważnie. – Skąd ten pośpiech? Coś się stało? – Nie, nic się nie stało. Trzeba z nim porozmawiać zanim coś się stanie. Proszę, nie zwlekaj z tym.
- - - - -
Minęły trzy tygodnie, zanim Albus wysłał Harry’emu notkę z prośbą o wizytę w jego gabinecie. A i to po kilkunastu przypomnieniach od Minerwy. – Jak myślisz, czego może od ciebie chcieć? – spytał Ron. Przy śniadaniu przeczytał list od dyrektora, zaglądając Harry’emu przez ramię. – Nie mam pojęcia – odpowiedział Harry. – Nie wpakowałeś się znów w kłopoty, prawda? – Hermiona obrzuciła przyjaciela podejrzliwym spojrzeniem. – Nie, nie miałem zupełnie czasu. – Może chodzi o Turniej Trójmagiczny – zasugerował Ron. – Może. Dowiem się po południu. Po zajęciach Harry poszedł do gabinetu dyrektora. Podał gargulcowi hasło, które Dumbledore dołączył do listu i wszedł po schodach. – Wejść! – zawołał Albus, zanim Harry zdążył zapukać. – Ach, to ty, Harry. Usiądź, proszę. Harry usiadł naprzeciwko Dumbledore’a. Na jego twarzy malowało się zdenerwowanie. – Profesorze, czy to Voldemort? – Hm, nie, nic z tych rzeczy. Jak minęły dzisiaj zajęcia? – W porządku – odpowiedział nastolatek. – A może chciał pan porozmawiać ze mną o turnieju? – Nie, nie dlatego cię tu poprosiłem – odparł dyrektor. Naprawdę nie chciał zdradzić prawdziwego celu tej wizyty, ale wiedział, że w końcu będzie musiał to zrobić. Oceniając po spojrzeniu, jakie Harry kierował w jego stronę, nie zostało mu wiele czasu. – Mam kłopoty? – Nie. Zwrócono mi uwagę, że... tak, właśnie, że możesz mieć potrzebę porozmawiania z kimś na pewien temat. Harry miał mętlik w głowie. Nie miał pojęcia o czym Dumbledore mówi. Otworzył szeroko oczy. – Coś się stało Syriuszowi? – Ach, nie. Z Syriuszem wszystko w porządku. Ministerstwo nadal nie wie, gdzie przebywa – odpowiedział dyrektor. Dlaczego nie pomyślałem o Syriuszu. Jest w końcu ojcem chrzestnym Harry’ego, to jego obowiązek. Przecież jest na wyciągnięcie ręki, w Hogsmeade. Założę się, że mógłbym zaprowadzić tam Harry’ego bez zwracania niczyjej uwagi. – Profesorze, zaczynam się martwić. Co się stało? Proszę mi powiedzieć. – Nic się nie stało. Może pójdziesz się pouczyć? – Hę? – Na pewno masz jakąś pracę domową do odrobienia. Najwyższy czas, żebyś się za nią zabrał. Czekanie na ostatnią chwilę nie jest rozsądne. Miłego dnia. Kiedy Harry wrócił do pokoju wspólnego, przyjaciele zasypali go pytaniami. – Czego chciał? – Czy to Voldemort? – Złapali Wąchacza? – O co chodzi? – Nie wiem – odpowiedział Harry. – Jak to nie wiesz? Przecież widziałeś się z profesorem Dumbledorem, prawda? – spytała Hermiona. – No tak. – No to co się stało? – powtórzyła pytanie ze zniecierpliwieniem. – On… hm, to, co mówił, nie miało zbytniego sensu. – Jak zwykle mówił zagadkami? – spytał Ron. – Nie, pogadał trochę i powiedział, że mam iść się pouczyć – odparł Harry. – Dziwne – skomentowała Hermiona. – Nieprawda – nie zgodził się Ron. – To po prostu Dumbledore.
Tymczasem w jaskini w Hogsmeade… – Nie wydaje mi się – powiedział Syriusz, całkowicie zaskoczony. – Dlaczego nie? Nie chcesz zobaczyć swojego chrześniaka? – spytał Dumbledore. – Widuję się z nim. Odwiedza mnie w weekendy. – Jesteś jego ojcem chrzestnym. To twój obowiązek. – Ciebie zna od lat, mnie spotkał zaledwie kilka miesięcy temu – opierał się Syriusz. – Jesteś młodszy. Będzie się czuł bardziej swobodnie rozmawiając z tobą. – Ale ciebie zna dłużej. Będzie się czuł bardziej swobodnie rozmawiając z tobą. – Syriuszu… – Posłuchaj, Albusie. To by wyglądało zupełnie inaczej, gdybym go wychowywał. Ponieważ tak się nie stało, nie wydaje mi się, że mogę ot tak po prostu wleźć w jego życie i bawić się w rodzica. Mogę się o niego troszczyć, opiekować się nim, chronić go i kochać do końca moich dni, ale nie mogę tego zrobić. Jeszcze nie teraz. – Rozumiem – odpowiedział dyrektor.
Dwa dni później, przy śniadaniu, szkolna sowa wylądowała przed Harrym z listem w dziobie. Harry szybko przeczytał notkę. – Wolne żarty – mruknął, spoglądając znad pergaminu. – Co jest, stary? – spytał Ron. Razem z Hermioną przeczytali list, po czym rzucili przyjacielowi zatroskane spojrzenia. – Powodzenia – powiedział Ron. – Tym razem dowiedz się koniecznie o co chodzi – rzuciła Hermiona. Tego popołudnia Harry ponownie zasiadł przed biurkiem w gabinecie dyrektora. Obaj wpatrywali się na siebie przez kilkanaście minut, zanim Albus się odezwał. – Przejdźmy zatem do tematu. Poproszono mnie, abym porozmawiał z tobą o seksie. – Albus był przekonany, że taka bezpośredniość pomoże mu przekazać wszystkie niezbędne informacje jasno, prosto i tak szybko, jak tylko to możliwe. – Co takiego? – zdziwił się Harry. Jego policzki przybrały barwę dorodnego pomidora. – Czy twój wuj rozmawiał z tobą na ten temat? – Yyy…. Tak, raz powiedział mi, że... mam nie uprawiać seksu, żebym pozostał ostatnim wybrykiem natury. Na tym się skończyło. Niech pan się nie martwi, nasi koledzy dużo o tym rozmawiają. – I to właśnie stąd bierzesz informacje? Od starszych kolegów? – No… tak. – Czuję się tym zaniepokojony – odpowiedział Albus, rozmyślając o latach, które spędził jako nastolatek w Hogwarcie. – Harry, zakładam, że wiesz czym różni się kobieta od mężczyzny. Mam rację? Harry wpatrywał się ze zdumieniem w dyrektora. Z wszystkich rzeczy, które doświadczył w swoim krótkim życiu, ta rozmowa w zatrważająco szybkim tempie wspinała się na samą górę listy tych najgorszych. – Harry? – Tak – odparł powoli nastolatek. – Wspaniale. W takim razie… kiedy dwoje ludzi bardzo się kocha, mogą zdecydować się na seks. – A czy ludzie, którzy się nie kochają, nie mogą tego robić? – Słucham? – Muszę wcześniej kochać tę osobę? A nie wystarczy, że bardzo ją lubię, albo że się o nią troszczę? Można to robić w zamian za odpowiedzi do pracy domowej? – Co takiego? – No… tak kiedyś powiedział Fred. – Nie, Harry. To znaczy, można, ale nie radziłbym ci tego robić. Widzisz, seks jest czymś wyjątkowym i powinien być zarezerwowany dla kogoś, kogo kochasz. Uprawianie go bez uczucia w pewien sposób umniejsza jego znaczenie. – Okay. To nie zawsze musi być chłopak i dziewczyna, prawda? – No, nie. Tak jest najczęściej, ale nie wyklucza to innych możliwości. Dlaczego pytasz? – spytał Albus, myśląc, że być może będzie musiał nieco zmienić to, co chciał powiedzieć. – Nie. Nie ja. Zastanawiałem się tylko, bo Dursleyowie byli dość… ograniczeni. – W porządku. Teraz… wiesz na czym polega stosunek? – Tak – odpowiedział Harry, wbijając wzrok w czubki swoich butów. – Wiesz skąd biorą się dzieci? – Tak, yyy… długo jeszcze? – Uwierz mi, ta rozmowa nie jest dla mnie przyjemnością, jednak obawiam się konsekwencji, jeżeli nie przeprowadzimy jej do końca. – Albus myślał tutaj o tym, co zrobiłaby mu Minerwa, gdyby nie porozmawiał z Harrym. – Jest kilka różnych eliksirów i zaklęć, które chronią przed niepożądaną ciążą. Najlepiej poczytaj sobie jakąś książkę na ten temat. Nie będę cię uczył eliksirów, jako że to był mój najgorszy przedmiot. Obawiam się, że moje umiejętności od tamtej pory niewiele się poprawiły. Harry wpatrywał się w dyrektora szeroko otwartymi oczami. – Jesteś zdecydowanie za młody – ciągnął Dumbledore. – Osoby w twoim wieku nie posiadają zdolności do radzenia sobie z taką ilością uczuć i emocji, które wiążą się z tak intymną relacją, jaką jest seks. A zatem lepiej poczekaj, jak będziesz starszy. Współżycie niesie ze sobą wiele daleko idących konsekwencji emocjonalnych, których młodzi ludzie nie rozumieją w odpowiedni sposób. Albus mówił przez kolejne pół godziny o tym, że nie wolno wykorzystywać innych osób ani używać seksu do manipulowania ludźmi. Wyjaśnił też zagrożenia płynące z emocjonalnego i fizycznego wykorzystywania w związkach. Kiedy Harry wychodził z gabinetu dyrektora, był najzwyczajniej w świecie przerażony.
– Żartujesz – rzucił Ron, kiedy trójka przyjaciół siedziała na kanapie w pokoju wspólnym. – Dumbledore przeprowadził z tobą ROZMOWĘ? – Tak – potwierdził Harry. Nie chciał nigdy więcej rozmawiać o tym, co właśnie zaszło w gabinecie Dumbledore’a, jednak przyjaciele zmusili go do złamania tego postanowienia. – Co takiego powiedział? – spytał Ron. Harry zreferował wszystko, co powiedział mu Dumbledore. – … a potem dał mi cytrynowego dropsa i powiedział, że jeżeli będę miał jakieś pytania, to mogę do niego przyjść i je zadać. – Wiesz – powiedziała Hermiona pocieszającym tonem. – Zawsze mogło być gorzej. – Jakim cudem mogło być jeszcze gorzej? – spytał Ron. – To mógł być profesor Snape.
NAPRAWDĘ okropna rzecz
Draco zapukał do drzwi swojego ojca chrzestnego. – Wejść – brzmiała odpowiedź. Draco wszedł do środka i usiadł naprzeciwko Severusa Snape’a. – Severusie, o czym chciałeś ze mną porozmawiać? – Czekamy jeszcze na jedną osobę. Jak się pojawi, wtedy wszystko wyjaśnię. Musieli czekać tylko kilka minut. Ponownie rozległo się pukanie, a Mistrz Eliksirów powtórzył swoją odpowiedź. Harry Potter wszedł do biura swojego znienawidzonego profesora z niepokojem. Dumbledore rozmawiał z nim o seksie. W porównaniu z tamtą rozmową, pogawędka ze Snape’em będzie kaszką z mleczkiem. – Potter? – spytał Draco. – Malfoy? – zdziwił się Harry. – Severusie, co tu się dzieje? – Dlaczego mówisz do swojego opiekuna domu po imieniu? – spytał Harry Dracona. – Zajmij się swoimi sprawami, Potter. Severusie, o co chodzi? – Potter, usiądź – zarządził Snape. Jako że jedyne wolne miejsce znajdowało się obok Dracona, Harry nie miał innego wyboru. – Skoro obaj siedzicie wygodnie, przejdźmy do tematu. Będziemy rozmawiać o seksie. – Co takiego? – krzyknęli jednocześnie Harry i Draco. – To, co słyszeliście. A teraz… – Yyy… profesorze… Ale ja już wszystko wiem. Profesor Dumbledore przeprowadził ze mną rozmowę na ten temat w zeszłym tygodniu – jęknął Harry. – Profesor Dumbledore? Serio? – spytał Malfoy, głośno chichocząc. – Jestem tego świadomy. Jednak jego wyjaśnienia sprowadzały się zapewne do zabawy dropsami i stwierdzeniem, że musisz zaczekać, aż będziesz starszy i odnajdziesz tę właściwą osobę. Moim zdaniem potrzebujesz nieco bardziej realistycznego podejścia. – A co pana to obchodzi? – spytał Harry. – Pragnę, aby Draco otrzymał prawidłowe informacje, ponieważ jest moim chrześniakiem. Chcę, abyś ty otrzymał właściwe informacje, ponieważ ostatnią rzeczą, jakiej chcę, jest banda małoletnich Potterciątek biegających po okolicy. – Chrześniakiem? – Co jest, Potter? Zaskoczony, że mój ojciec chrzestny nie jest szalonym mordercą? – zadrwił Draco. – Nie wiem, jak ci to mam powiedzieć, Malfoy, ale twój ojciec chrzestny to śmierdzący i obślizgły dupek. – Gryffindor traci dziesięć punktów, Potter. A teraz przejdźmy proszę do tematu. Jak sądzę znacie różnice między kobietami a mężczyznami, a zatem przejdziemy od razu do współżycia. Kiedy dwoje ludzi darzy się uczuciem, często prowadzi to do seksu. Jest to bardzo przyjemne doświadczenie, które może mieć jednak poważne konsekwencje. Aby im zapobiec, należy przedsięwziąć odpowiednie środki ostrożności. Profesor Snape szczegółowo opisał różne eliksiry o działaniu antykoncepcyjnym. Harry i Draco siedzieli cicho, udając, że słuchają uważnie. W rzeczywistości obaj myśleli o quidditchu. Kiedy Snape skończył opisywanie eliksirów, przeszedł do wyjaśnienia burzy hormonalnej u mężczyzn. – Zaraz, zaraz – przerwał Harry. – Dumbledore powiedział, że istnieją także zaklęcia, których można użyć. – Po co rzucać zaklęcia, skoro można osiągnąć to samo, pijąc eliksir? – spytał Snape. – Ponieważ nie jestem zbyt dobry z eliksirów. – W takim razie nie możesz uprawiać seksu – odpowiedział z powagą profesor, a Draco uśmiechnął się pod nosem. – Nie rozumiem w jaki sposób moje umiejętności warzenia eliksirów mają wpływać na związek z dziewczyną – odparł Harry. – Związek, Potter? Tak to ujął dyrektor? – Tak, profesorze. – Przejdźmy dalej… Profesor Snape mówił przez dłuższy czas o grze wstępnej, nie płodzeniu dzieci ze zbyt wielką liczbą kobiet i – ku obopólnemu przerażeniu nastolatków – ślubie. Draco i Harry spojrzeli na siebie. Na obu ich twarzach malowało się bezgraniczne obrzydzenie. Następnie Snape przeszedł do kolejnych tematów. – Homoseksualizm jest powszechnie akceptowany w świecie czarodziejów. Draco, jako że jesteś ostatnim z linii Malfoyów, oczekuje się od ciebie, że spłodzisz dzieci, którym przekażesz nazwisko. Podobnie, Potter, jesteś ostatni z linii Potterów. Byłoby lepiej, gdybyś był homoseksualistą. – Czasami czarodzieje zbierają się w grupach, aby wspólnie sprawiać sobie przyjemność. Takie spotkania mogą być niezapomniane, zwłaszcza, jeśli nie ma się ani krztyny wstydu. Potter, to jest coś, czego można oczekiwać od ciebie i twojego domu. – Nie podoba mi się to – stwierdził w odpowiedzi Harry. – Nie obchodzi mnie to – odparł Snape. – To nas zaprowadziło do zwierząt. Nie. Róbcie. Tego. Teraz… – Mam pytanie – wtrącił się Malfoy, wciąż uśmiechając się drwiąco. – Tak? – A co z mieszańcami? – Wyrażaj się poprawnie, Draco. Co z nimi? – Jeżeli ktoś będzie uprawiał seks z wampirem lub wilkołakiem, czy przez to zmienią się w mieszańca? – Skąd ci to przyszło do głowy, Malfoy? – spytał Harry. – Ciekawość – odpowiedział, rzucając Harry’emu znaczące spojrzenie. Miał nadzieję, że Gryfon je zrozumie. – Nie, nie stanie się mieszańcem. Podsumowując… – To musi być dla pana w takim razie wielką ulgą, profesorze, prawda? – Co to miało oznaczać, Potter? – Że ludzie mogą z panem spać, nie obawiając się, że zmienią się w wampira. – Gryfindor traci dziesięć punktów. Podsumowując… – Chwileczkę – przerwał Draco. – Mógłbyś wyjaśnić skąd się wzięły półolbrzymy? – Co? – Przecież to się wydaje zupełnie nieprawdopodobne. W jaki sposób olbrzym i człowiek mogą stworzyć półolbrzyma? Od strony fizycznej… jak to w ogóle możliwe? – Nie, nie wyjaśnię. Podsumowuj… – Profesorze? – spytał Harry, orientując się, co próbuje osiągnąć Malfoy. – Po czym można rozpoznać, kiedy jest się wystarczająco dojrzałym, żeby uprawiać seks? – Nigdy nie będziesz wystarczająco dojrzały. Podsu… – Hej, Severusie, zastanawiałem się czy moi rodzice zaakceptowaliby to, gdybym miał dziecko z czarownicą półkrwi? – Jeżeli przez „akceptację” masz na myśli, że cię wydziedziczą i prawdopodobnie zabiją, to w takim razie tak, zaakceptują to. Podsu… – Profesorze Snape? – spytał Harry. – Czy związki nauczycieli i uczniów są dozwolone? Malfoy uśmiechnął się lekko, widząc zdziwiony wyraz twarzy swojego ojca chrzestnego. W duchu pogratulował Harry’emu pomysłu. – Dlaczego pytasz? – Bałem się zapytać profesora Dumbledore’a. – Nie mów mi, proszę, że jeden z nauczycieli z naszej szkoły pozostaje w intymnych stosunkach z jednym z uczniów, który do tego jest niepełnoletni! – Nie, po prostu byłem ciekawy. – Nie są dozwolone. Podsumow… – Hej, Sev? – Ile razy ci mówiłem, żebyś mnie tak nie nazywał? – Zdecydowanie mniej niż gdy mówiłeś, żebym nie mówił do ciebie „Sevey” – odparował Malfoy. – Koniec tego! Podsumowując, seks to nie jest zabawa. Mimo że sprawia wielką przyjemność, niesie za sobą ogromną odpowiedzialność. Draco, nie zrób nikomu dziecka przed ukończeniem szkoły. Potter, postaraj się NIKOMU nie zrobić dziecka. Jesteście wolni. Severus był zadowolony, że wreszcie pozbył się nastolatków ze swojego gabinetu. Draco i Harry byli równie szczęśliwi, kiedy wreszcie wyszli z komnat Mistrza Eliksirów. – Wiedziałeś dlaczego wezwał cię do swojego gabinetu? – spytał Harry, kiedy oddalili się od drzwi na bezpieczną odległość. – Gdybym wiedział, to bym nie przyszedł. – Ja też. – Kto był bardziej szokujący, Potter? Severus czy Dumbledore? – Zdecydowanie Snape. Ta rozmowa będzie nowym tematem moich koszmarów. Dumbledore mnie zaledwie wystraszył. – Czuję się brudny… idę pod prysznic. Do zobaczenia… Harry.
- - - - - - - - - -
Pokój wspólny Gryfonów. – Co profesor dupek od ciebie chciał, Harry? – spytał Ron. – Masz kłopoty? – dodała Hermiona. – Nie – odparł sztywno Harry. – Wszystko w porządku, stary? – Nie. – Harry, co się stało? – dopytywała się Hermiona z zaniepokojeniem. – Czy to Voldemort? – Nie. – No już, Harry, powiedz nam o co chodzi – poprosił Ron. – Czy… pamiętacie o czym rozmawiałem w zeszłym tygodniu z profesorem Dumbledorem? – Tak – przyjaciele odpowiedzieli jednocześnie. – Hermiono, pamiętasz jak powiedziałaś, że mogło być gorzej? – Tak. – Było gorzej. Zarówno Ron, jak i Hermiona, otworzyli szeroko oczy ze zdumienia. – Powiedz, że nie masz na myśli… – spytał Ron, mimo tego, że Harry kiwnął głową. – Profesor Snape? – powtórzyła Hermiona. Harry ponownie skinął głową. – Draco też tam był. – Dlaczego? – Malfoy? – Ponieważ Snape jest jego ojcem chrzestnym i uważał, że taka rozmowa mu się przyda. – Harry, od kiedy mówisz do Malfoya po imieniu? – Wytworzyła się między nami więź w wyniku tak bolesnego, wspólnego doświadczenia. – No wiesz, Harry. Zawsze mogło być gorzej – powiedziała Hermiona wesołym tonem. – Niby jak? – spytał Ron. – To mogła być profesor McGonagall.
Na Merlina, zrobiło się jeszcze bardziej okropnie!
– Potter, zostań chwilę – zawołała za nastolatkiem profesor McGonagall pod koniec lekcji transmutacji. Harry nie mógł się skoncentrować w trakcie zajęć ze względu na uraz psychiczny wywołany wydarzeniami poprzedniego tygodnia. W sumie nie byłoby najgorzej, gdyby nie to, że godzinę wcześniej miał Eliksiry. Kiedy tylko podniósł wzrok na Snape’a, od razu przypominała mu się TA rozmowa, w której uczestniczył również Draco. Po skończonej transmutacji Harry podszedł do biurka swojej opiekunki domu. – Chciała pani ze mną porozmawiać? – Chodź do mojego gabinetu, Potter. Harry podążył za nauczycielką do jej gabinetu przez drzwi znajdujące się na tyłach klasy. – Usiądź. Harry usiadł, czując się bardzo niepewnie. Niezależnie jak bardzo się starał, nie potrafił przypomnieć sobie o niczym, co usprawiedliwiałoby pobyt w gabinecie McGonagall. – A teraz sobie porozmawiamy. – Mam kłopoty? – Nie, co ci przyszło do głowy? – McGonagall od razu zrobiła się podejrzliwa. – Napsociłeś coś? – Nie. – W porządku. Temat naszej rozmowy będzie bardzo poważny. Chodzi o seks. – Na Merlina – jęknął Harry. – Naprawdę tego nie potrzebuję. Profesor Dumbledore i Snape już ze mną na ten temat rozmawiali. Wydaje mi się, że mam już wszystkie możliwe informacje na ten temat. – Jestem tego świadoma. To ja zachęciłam dyrektora do tej rozmowy. – To był pani pomysł? – spytał Harry. – Zgadza się. Jednak martwię się, że profesor Dumbledore nie wywiązał się należycie z powierzonego mu zadania. Obawiam się także, że profesor Snape mógł zniszczyć wszystko to, co zrobił dyrektor. A zatem mam zamiar to naprawić. Ponadto nie słyszałeś jeszcze, jak myślą o tym kobiety. – I naprawdę tego potrzebuję? – Ależ oczywiście, Potter. Widząc, że nie uda mu się wywinąć w żaden sposób z tej rozmowy, zdecydował, że nie ma zamiaru przeżyć jej samotnie. – Wie pani komu jeszcze mogłaby się przydać taka rozmowa? Hermionie i Ronowi. Kilka razy widziałem, jak się całowali. Na pewno im nie zaszkodzi. Hermiona pochodzi z rodziny mugolskiej, więc jej rodzice nie nauczą jej czarodziejskich środków zapobiegawczych, a rodzice Rona są zbyt nieśmiali. Oczywiście Harry nigdy nie przyłapał Rona i Hermiony na całowaniu. Co więcej, Ron już miał TĘ rozmowę. Jedyne, co było zgodne z prawdą w jego wypowiedzi, było stwierdzenie, że rodzice Hermiony nie znają się na czarodziejskich sposobach, jednak znając Hermionę, i tak wyczytała z pewnością wszystko w książkach. Jednak jeśli nadal chcą się z niego wyśmiewać, a Hermiona nadal chce przepowiadać, JAK jego życie stanie się coraz bardziej okropne, to równie dobrze mogą do niego dołączyć. – Jesteś pewny? – Tak, psze pani. Ukrywają się z tym, więc mogą wszystkiemu zaprzeczyć. Mam po nich pójść? – Jesteś pewien, że nie będziesz się krępował? – Tak. Wszystko robimy razem, nie mam nic przeciwko. Oni też na pewno nie. – W takim razie pospiesz się. Harry znalazł swoich przyjaciół przed kominkiem w pokoju wspólnym. – Chodźcie. – A dokąd? – dopytywał się Ron. – McGonagall chce z nami porozmawiać. – Dlaczego? – spytała Hermiona. – Nie wiem, ale mamy się pospieszyć. Chodźmy. Harry nie miał pojęcia, jakim sposobem udało mu się utrzymać kamienną twarz. Podczas ich spaceru miał jedynie nadzieję, że nie będą na niego zbyt wściekli. – Znakomicie. Usiądźcie, proszę – powiedziała McGonagall, kiedy Harry zapukał do drzwi jej gabinetu. – W takim razie – ciągnęła – Harry z pewnością powiedział wam, że będziemy rozmawiać o seksie. – Co takiego? – krzyknęli jednym głosem Ron i Hermiona. – Jako że jestem opiekunką waszego domu, do moich obowiązków należy upewnienie się, że nie dojdzie do żadnych wpadek wśród moich uczniów. Harry mówił mi, że jesteście razem… Dokładnie w tej chwili Hermiona i Ron odwrócili się przesłali przyjacielowi mordercze spojrzenie. Harry patrzył się na nich, z uśmieszkiem na ustach. – … jesteście w wieku, w którym często się eksperymentuje – ciągnęła McGonagall.. – Nie ma w tym nic złego, pod warunkiem, że trzymacie się pewnych granic. Jednak kiedy poddajecie się pożądaniu... – Nienawidzę cię, Harry – powiedział Ron. – … czasem trudno jest trzymać się tych granic. Sprawia to wam przyjemność, więc idziecie o krok dalej, i dalej, aż w końcu tracicie kontrolę. – Ja też cię nienawidzę, Harry – dodała Hermiona. – No wiesz, Hermiono, zawsze mogło być gorzej – powiedział Harry. Na jego twarzy wciąż malował się uśmiech. – Niby jak? – Ron zadał nieśmiertelne już pytanie. – To mogła być trzecia rozmowa na temat seksu z ciałem pedagogicznym w przeciągu dwóch tygodni. Ron roześmiał się, ale Hermiona nie wyglądała na zadowoloną. Przesyłała im obu złośliwe spojrzenia. – No już, nie bądź zła, Hermi. To nie twoja wina, że nie masz poczucia humoru. – Nie rozumiem, dlaczego się śmiejesz. Przecież stroi sobie żarty też z ciebie. ...
Larpskendya