James Julia - Toskańska Przygoda.pdf
(
279 KB
)
Pobierz
117449815 UNPDF
James Julia
Toskańska przygoda
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Co znaczy: nie podpiszesz? Rafael di Viscenti spiorunował spojrzeniem kobiete lezaca w jego
własnym łozku. Amanda Bonham, błekitnooka blondynka o ponetnych kształtach, uniosła się z
poscieli. Intercyza... To obrzydliwe mrukneła i Rafael zacisnał usta. Zgodziłas się na wszystkie
warunki. Twoj prawnik nie miał zadnych zastrzezen. Dlaczego teraz raptem się wycofujesz? Raf,
kochanie, po co nam intercyza? Zle ci że mna? Znizyła głos i usmiechneła się uwodzicielsko.
Zrobie wszystko, zeby co noc było ci dobrze. Odrzuciła przescieradło kryjace interesujace kształty.
Nawet teraz... Rafael niecierpliwie machnał reka. Wdzieki Amandy nie robiły na nim wrazenia,
zdażył się już nimi nacieszyc: co za dużo, to niezdrowo. Nie mam czasu na zabawy. Podpisz
dokumenty, jak się umawialismy. W złosci mowił z silnym włoskim akcentem. Z błękitnych oczu
pięknej pani zniknął uwodzicielski
błysk, w jej spojrzeniu pojawiło się coś twardego, nieustępliwego Nie oznajmiła, podciągając
gwałtownie kołdrę pod brodę. Jeśli chcesz się że mną ożenić, ożeń się bez podpisywania intercyzy.
Zacisnęła usta, a Rafael zaklął pod nosem: soczyście, po włosku, słowami, których nie używa się w
towarzystwie. Po co mu to zamieszanie? Wpił spojrzenie w niedoszła pannę młoda. Amanda, cara
zaczął, siląc się na cierpliwość Tłumaczyłem ci już, to rodzaj tymczasowej umowy. Wiedziałaś
przecież, na co się godzisz. Nie oszukiwałem cie. Od początku mówiłem jasno, jaki to układ. Ślub,
a po pól roku bezbolesny, szybki rozwód Nie za darmo. W zamian za przysługę otrzymałabyś
całkiem pokaźną sumę Krótka małżeńska wizyta we Włoszech, przekazanie pieniedzy na twoje
konto i to wszystko. Capisce ? Owszem, zapisce! W głosie Amandy zabrzmiała twarda nuta.
Teraz ty postaraj się zrozumieć mnie. Podpisze intercyzę, ale za dwukrotnie wyższą sumę Rafael
zesztywniał. A wiec o to chodziło. Po prostu chciała podbić cenę usługi. Powinien był to
przewidzieć. Amanda Bohnam nie była zbyt rozgarnieta, ale gdy szło o pieniadze, wykazywała
niezwykły spryt. O nie, nikt nie będzie nim manipulował, ani ta pazerna panienka, ani jego
perdittione tatuś. Nikt.
Twarz Rafaela stężała w kamienna maskę. Trudno stwierdził krotko. Ci, co robili z nim interesy,
znali ten ton głosu: oznaczał definitywny koniec targów oraz negocjacji. Teraz można się było tylko
wycofać albo ugiąć wobec warunków Rafaela di Viscenti. Amanda tego nie wiedziała. Błękitne
oczy rozbłysły złym blaskiem. Nie masz wyboru zauważyła jadowicie. Musisz się szybko ożenić
Proszę bardzo, ale za podwójną stawkę Rafael wzruszył ramionami. Twoja decyzja. Wezwę ci
taksówkę Sięgnął po telefon komórkowy leżący na małym stoliku pod ścianą. Amanda podniosła
się z łózka. Zaczekaj chwile... Rafael już wystukał numer, jakby jej nie słyszał. Skończyliśmy
rzucił krotko. Ubieraj się. Reka Amandy zacisneła się na jego ramieniu. Nie możesz się wycofac.
Potrzebujesz mnie. Odsunał ja niczym natretna muche. Mylisz się. Twardy, nieustepliwy ton.
Joe? Wezwij taksówkę Na teraz. Spojrzał na dziewczyne stojaca nago na srodku sypialni, po czym
wsunał telefon do kieszeni. Wez prysznic, ochłoniesz. Tylko pospiesz się. Taksowka bedzie za
dziesiec minut. Ruszył do drzwi. A co z twojaupragnionazona? sykneła Amanda, ale Rafael nawet
się nie odwrocił.
ożeńie się z pierwsza dziewczyna, która zobacze rzucił jeszcze i wyszedł. Magda wciagneła
gumowe rekawiczki i zabrała się do sprzatania wyłozonej marmurem łazienki. Była niewyspana,
zmeczona: Benji dwa razy budził się w nocy, ciagle robił jej takie niespodzianki, ale przynajmniej
teraz spał, nadrabiajac zarwana noc. Nachmurzyła się. Nie podoła dłuzej tej pracy, nie utrzyma jej
po prostu. Dopoki Benji był młodszy, mogła zabierac go że soba. Leżał sobie w nosidełku, a ona
sprzatała luksusowe apartamenty, ale teraz zaczynał chodzic i coraz trudniej było go spacyfikowac.
Wkraczał w okres odkrywania swiata, a w cudzych mieszkaniach, gdzie kazdy przedmiot był cenny
i drogi, nie mogła mu na to pozwolic. Odgarneła wierzchem dłoni kosmyk z czoła i westchneła. Co
można robic, kiedy człowiek musi się opiekowac rocznym dzieckiem? Przecież nie może go
zostawiac u opiekunki, bo wtedy nie zarobi na zycie. Gdyby miała w miare porzadne mieszkanie,
mogłaby się zajmowac cudzymi dziecmi i pilnowac swojego, ale jaka matka przyprowadzi dziecko
do jej wilgotnej, ciemnej nory? Sama starała się, zeby Benji spedzał tam jak najmniej czasu.
Prowadzała go do parkow, do ogrodkow dla dzieci, wolała nawet isć z nim do supermarketu, niz
tkwic w swojej klitce. Usmiechneła się. Benji... jej promyczek, jej ukochany synek.
Zrobiłaby dla niego wszystko, absolutnie wszystko. Nie było rzeczy, przed która cofnełaby się, gdy
szło o jego dobro. Rafael szedł ku schodom prowadzacym na nizszy poziom apartamentu. Był
wsciekły na Amande: bezczelnie usiłowała wykorzystac sytuacje, i był wsciekły na ojca, że
postawił go w takiej sytuacji. Dlaczego stary di Viscenti nie mogł po prostu pogodzic się z tym, że
jego syn nie poslubi szukajacej bogatego meza kuzynki Lucii? Owszem, była atrakcyjna, ale
prozna, zła i łasa na pieniadze, ale wszystkie te cechy udawało się jej ukrywac skutecznie przed
Viscentim, ktory trwał w przekonaniu, że kuzyneczka bedzie doskonała partia dla jego krnabrnego
syna. Kiedy okazało się, że nie pomagaja grozby i prosby, Viscenti uciekł się do szantazu: sprzeda
firme, kładac kres rodzinnej tradycji. Rafaelowi brzmiały jeszcze w uszach ostatnie słowa ojca:
Albo się ożenisz, albo nie bedzie Viscenti AG. Nie sprzedam firmy tylko w jednym wypadku... tu
starszy pan się zawahał o ile przed swoimi trzydziestymi urodzinami stawisz mi się tu z zona.
Wtedy tego samego dnia przepisze firme na ciebie. A jakze, stawi się, myslał Rafael msciwie, tylko
nie z ta, o ktorej myslał tatus. Skoro ma byc zona, bedzie zona. Amanda nadawała się doskonale:
coz za kara dla ojca za to, że zmusza go do takiego kroku. Na jej widok di Viscenti pewnie dostałby
zawału.
Rozrywkowa panienka o włosach dłuzszych niz noszone przez nia sukienki i absolutna pustka w
głowie. A i jeszcze zdolność do przepuszczania pieniedzy kolejnych kochankow. Ale Amanda
przedobrzyła i teraz Rafael znalazł się w punkcie wyjscia. Musiał znowu szukac panny młodej,
która wprawi ojca w szewska pasje i sprawi, że Lucia przestanie się usmiechac z wyzszoscia osoby
bliskiej swojego celu. Rafael zachmurzył sie: znalezienie odpowiedniej kandydatki w przeciagu
kilku zaledwie tygodni nie bedzie sprawa łatwa, nawet dla niego. Zszedł szybko po schodach i
wrosł w ziemie: w holu stało nosidełko, a w nosidełku spało dziecko. Magda skonczyła szorowac
umywalke. Sprzatanie łazienek u bogatych ludzi było w pewnym sensie przyjemne. Człowieka
otaczał zewszad luksus, z drugiej strony w bogatych domach tych łazienek było po kilka, kazda
sypialnia miała własna i zwykle jeszcze na parterze znajdowała się toaleta dla gosci, jak ta, która
własnie konczyła pucowac. Ciekawe, jak to jest mieszkac w takim luksusowym, dwupoziomowym
apartamencie, wielkim jak willa, z tarasem ogromnym jak ogrod i wspaniałym widokiem na
Tamize. Ci bogacze i ich kaprysy, pomyslała. Rzadko ich widywała, własciwie wcale: sprzataczka
przychodzi, kiedy panstwa nie ma w domu. A pani co tu robi? rozległ się za jej plecami
zagniewany głos.
Magda drgneła wystraszona i płyn do mycia muszli klozetowej wylał się na marmurowa podłoge.
Jeknawszy, szybko zaczeła scierac błekitna plame gabka. Mowie do ciebie. Głos stał się jeszcze
bardziej zagniewany. Magda odwrociła się, podniosła głowe, zamrugała gwałtownie. W mieszkaniu
nie powinno byc nikogo, tak powiedział administrator budynku nadzorujacy sprzatanie, tymczasem
w drzwiach stał mężczyzna, ktory z pewnoscia nie korzystał z wind dla słuzby. Był najwyrazniej
wsciekły. Bardzo przepraszam, sir wykrztusiła w koncu, zdajac sobie sprawe, że brzmi to załosnie
i słuzalczo, choc to nie jej wina, że ja zastał, gdzie zastac się nie spodziewał. Powiedziano mi, że
moge posprzatac. Mężczyzna zacisnał usta. W holu jest jakies dziecko stwierdził. Magda, choc
zbita z tropu i zakłopotana, nie mogła nie zauważyc, że mężczyzna nie był Anglikiem. Miał smagła
cere i mowił z akcentem. Włoch, Hiszpan? No? Mężczyzna czekał na wyjasnienia. Magda
wreszcie wstała. Nie bedzie przecież rozmawiac z tym człowiekiem na kolanach. Moj synek. Tyle
się domysliłem sarknał. Chciałbym wiedziec, co on tu robi? Bardzo przepraszam powtorzyła z
jeszcze wieksza pokora, probujac złagodzic irytacje mężczyzny, i nachyliła się, zeby podniesc
wiaderko że srodkami
czystosci. Pojde już, sir. Bardzo mi przykro, że mnie pan tu zastał. Podeszła do drzwi i mężczyzna
odsunał się, ale i tak musiała się prawie o niego otrzec. Był pachnacy i doskonale ubrany, a ona
spocona po kilku godzinach pracy. Czuła się fatalnie, brudna, upokorzona. Pochyliła się nad
Benjim. Na szczescie synek spał spokojnie. Zaczekaj. Zabrzmiało to jak rozkaz i Magda
instynktownie się wyprostowała, odwrociła z nosidełkiem w jednej rece, wiadrem w drugiej.
Mężczyzna przewiercał ja wzrokiem. Poczuła się jak krolik pochwycony przez reflektory. Albo
raczej jak antylopa, która dojrzała lamparta. Rafael przygladał się dziewczynie: szczupła,
zaniedbana, mysie włosy, pozbawione wyrazu rysy. W dodatku biła od niej przykra won potu
zmieszana z intensywnym zapachem srodkow czystosci. Spojrzał na jej dłonie w zołtych
gumowych rekawiczkach, zmarszczył czoło, przeniosł ponownie wzrok na wystraszona twarz. Nie
musisz uciekac jak spłoszony krolik powiedział już łagodniej, ale wyraz jego twarzy nie zmienił się
na jote. Dziewczyna rzeczywiscie gotowa była czmychnac w kazdej sekundzie. Zrobił krok w jej
strone. Mezatka? zagadnał i znowu w jego głosie zabrzmiała ostra nuta, chyba dlatego, że w
głowie zrodziła się szalona mysl.
Dziewczyna spojrzała na niego tak, jakby zadał pytanie w obcym jezyku. Tak czy nie? Udzielenie
odpowiedzi na jego proste pytanie zdawało się przekraczac jej mozliwosci intelektualne. W koncu
pokreciła głowa z tym samym pustym, bezrozumnym wyrazem twarzy. A wiec nie jest mezatka.
Tak tez od razu pomyslał, mimo że przyszła z dzieckiem. Nie potrafił okreslac wieku dzieci, ale to
tutaj wygladało na spore, zbyt duże na nosidełko, prawde powiedziawszy. Tak, dziecko to element,
ktorego dotad nie brał pod uwage. Bardzo dobry element. Nawet jeśli matka zdaje się kompletnie
nieodpowiedzialna. Masz jakiegos przyjaciela? Chłopaka? Zrobiła wielkie oczy i jeszcze
głupszamine. Ponownie pokreciła głowa. Zmarszczył czoło. Czemu jest taka spłoszona? Mam dla
ciebie propozycje powiedział cierpko, ciagle jeszcze nie mogąc się pogodzic z sytuacja, w ktorej
postawił go ojciec. Pchnał drzwi do kuchni. Wejdz polecił struchlałej dziewczynie. Z jej gardła
wydobył się ni to pisk, ni to jek i już wyraznie ruszyła ku wyjsciu. Musze już iść. Bardzo
przepraszam wykrztusiła. W tej samej chwili rozległy się kroki i u szczytu schodow staneła
Amanda w butach na bardzo wysokich obcasach i w bardzo krotkiej spodniczce.
Jedno spojrzenie na scene w holu i na jej twarzy pojawił się jadowity usmiech. ,,Pierwsza kobieta,
którazobacze'' powiedziała z triumfem w głosie i udanym włoskim akcentem. Gratuluje, Rafaelu.
To się nazywa miec szczescie. Zebys wiedziała, cara mruknał. Ta dziew czyna jest wprost
idealna. Na twarzy Amandy odmalowała się wsciekłosc pomieszana z absolutnym
niedowierzaniem. Kpisz sobie chyba. Zartujesz. Rafael w odpowiedzi uniosł tylko brew i posłał
Amandzie chłodny usmiech. Twoja taksowka na pewno już czeka, cara. Czas na ciebie. Amanda
przez moment stała bez ruchu, usiłujac opanowac narastajaca wsciekłosc. W koncu zeszła że
schodow, odsuneła Magde, jakby była rzecza, i otworzyła drzwi. Prosze zaczekac pisneła Magda i
chciała wyjsc razem z Amanda. Dlaczego własciciel mieszkania wypytywał ja o meza, o
przyjaciela? Nie mogł miec czystych intencji. Roznych opowiesci nasłuchała się od innych
sprzataczek na temat panow wymuszajacych inne poza sprzataniem posługi. Zostaw mnie, brudna
kobieto warkneła Amanda z pogarda, na jaka tylko było ja stac, i wybiegła. Magda probowała biec
za nia, ale Rafael zatrzasnał jej drzwi przed nosem. Mowiłem, że mam dla ciebie oferte. Zechcesz
mnie łaskawie wysłuchac? zapytał z ironia. możesz odniesc z tego korzysc finansowa. Magda
posłała mu kolejne struchlałe spojrzenie. Ten człowiek chciał jej uczynic jakas oblesna, niemoralna
propozycje. Nie, dziekuje szepneła. Ja takich rzeczy nie robie... Nie wiesz jakiego to rodzaju
oferta przerwał jej. Wszystko jedno. Nie przyjme zadnej. Moja praca to sprzatanie. Tylko tym się
zajmuje. Mina Rafaela raptownie się zmieniła, jakby wreszcie zrozumiał powody paniki
dziewczyny. Zle mnie zrozumiałas poinformował lodowa tym tonem. Oferta, która chce ci złozyc,
nie ma nic wspolnego z seksem. Magda wpatrywała się intensywnie w ten luksusowy okaz płci
meskiej. Jasne, pomyslała, to oczywiste, że ktos taki jak on nie bedzie składał propozycji
seksualnych komus takiemu jak ona. Ujrzała się jego oczami, zobaczyła, z jakim lekcewazeniem
musiał ja traktowac, i poczuła się jak robak. Rafael wyjał jej wiadro z reki. Wejdz do kuchni
powiedział. Wyjasnie ci, o co chodzi. Siedziała sztywna i oniemiała na stołku przy kuchennym
barze. Benji, o dziwo, w dalszym ciagu spał spokojnie.
może pan powtorzyc? wykrztusiła w koncu. Zapłace sto tysiecy funtow. W zamian za to ty przez
poł roku bedziesz, najzupełniej legalnie, moja zona. Po tym okresie przeprowadzimy rozwod bez
orzekania o winie. Zaraz po zawarciu slubu pojedziesz że mna do Włoch... Sprawy formalno-
rodzinne. Po powrocie z Włoch do konca trwania małzenstwa bedziesz mieszkała tutaj, otrzymujac
pełne utrzymanie. W dniu rozwodu otrzymasz sto tysiecy funtow, ani centa mniej. Rozumiesz? Nie,
pomyslała, nic nie rozumiem poza tym, że mam do czynienia z wariatem. Na wszelki wypadek nie
wyartykułowała na głos swojej opinii. Chciała jak najszybciej wyjsc z tego mieszkania. I to nie
tylko dlatego, że nieznajomy składał szalone oferty, ale przede wszystkim z tego powodu, że był po
prostu najbardziej atrakcyjnym facetem, jakiego kiedykolwiek zdarzyło się jej widziec. Szczupły,
przystojny, ale w jego urodzie nie było nic lalkowatego. Nie wierzysz mi? Pytanie padło znienacka,
zaskoczyło ja. Otworzyła usta i zaraz je zamkneła, nie wypowiadajac słowa. Na jego twarzy pojawił
się ironiczny usmieszek, a z Magdastało się cos dziwnego, tak dziwnego, że nie potrafiła tego
zanalizowac ani nazwac. Przyznam, to... dziwna oferta, niemniej... Połozył dłonie na barze i teraz
ujrzała, jakie sa piekne. Z pewnych wzgledow musze się bardzo szybko ożeńic. Powinienem
jeszcze wyjasnic, że nasze mał-
zenstwo bedzie istniało wyłacznie na papierze... Czysto formalny zwiazek. Masz paszport? Magda
pokreciła głowai na jego twarzy odmalowała się irytacja, po czym machnał reka. Niewazne. To
sprawa do załatwienia. Co z ojcem twojego dziecka? Utrzymujesz z nim kontakt? Magda
zastanawiała się, co odpowiedziec, i znowu nie wykrztusiła słowa. Tak przypuszczałem stwierdził
z bezmierna wzgarda dla jej samotnego macierzynstwa. Tak nawet lepiej. Nie bedzie nam
przeszkadzał. Zmierzył ja jeszcze raz uwaznym spojrzeniem, jakby chciał się upewnic w swojej
decyzji. Zatem nie widze zadnych przeszkod dla zawarcia umowy. Wydajesz się w pełni
odpowiednia kandydatka. Magde ogarneła panika. Czynił jakies plany, wciagał jaw szalony wir
swojego szalonego projektu. Musi to przerwac. Sytuacja z kazdachwilastawała się coraz bardziej
absurdalna. Nie powiedziała. Z całapewnoscianie jestem odpowiednia kandydatka. Musze już iść.
Robi się pozno, a ja mam jeszcze inne mieszkania do posprzatania... Nie miała. Apartament tego
szalonego Włocha był ostatnim na dzisiaj, ale on nie musiał o tym wiedziec. Nieznajomy nie myslał
jednak rezygnowac. Jeśli przyjmiesz oferte, już nigdy wiecej nie bedziesz musiała sprzatac
zadnych mieszkan. Dla osoby w twojej sytuacji, z twoja pozycja, sto tysiecy to
dosc, zeby urzadzic sobie skromne, ale wygodne zycie. W Magdzie zmagały się sprzeczne emocje:
z jednej strony obrazał ja, mowiac z taka wzgarda o ,,jej pozycji'', jakby należała do jakiegos
podgatunku ludzi. Z drugiej cos znacznie silniejszego. Pokusa. Wygodne zycie... Sto tysiecy
funtow... Czy to mozliwe? Nie była w stanie wyobrazic sobie takiej sumy. Mogłaby wyjechac z
Londynu, zamieszkac na prowincji, zajac się wreszcie Benjim, poczynic plany na przyszłosc.
Oczami duszy zobaczyła już mały domek, skromny, ale przyzwoity, w ktorym jej syn wreszcie
znalazłby prawdziwy dom. Wokoł mili sasiedzi, niewielki ogrodek... Miłe, proste zycie. Ona w
kuchni piecze ciasto, Benji na trojkołowym rowerku jezdzi po patio, na parapecie wygrzewa się w
słoncu kot, na sznurze suszy się pranie... Zateskniła za tym obrazem. Rafael widział już, że
chwyciła przynete. Wreszcie. Nie sadził, że tak trudno bedzie ja zanecic, ale koniec koncow się
udało. Im dłuzej jednak musiał japrzekonywac, tym wiekszego nabierał przekonania, że nada się
swietnie do odegrania swojej roli. Ojca trafi chyba apopleksja! Synowa z nieslubnym dzieckiem.
Sprzataczka, która zajmowała się szorowa-
niem toalet. Kopciuch. Pan di Viscenti dostanie raz na zawsze nauczke, by nie wywierac presji na
syna... Magda dojrzała błysk triumfu w oczach tego szalenca i zadrzała. Sama musiała byc szalona,
skoro chocby przez moment rozwazała jego propozycje. Sto tysiecy funtow. Czysty absurd! Ona
jako zona kogos takiego jak on? Jeszcze wiekszy absurd. Naprawde musze iść oznajmiła, wstajac
że stołka. Musiała przy okazji potracic nosidełko, bo chłopiec nieoczekiwanie się obudził i zapłakał.
Nachyliła się i pogłaskała synka po policzku. Wszystko w porzadku, kochanie. Mama jest przy
tobie. Zaraz idziemy. Rafael przygladał się jej spod zmruzonych powiek. Sto tysiecy funtow.
Koniec z szorowaniem toalet. Koniec targania małego że soba do pracy. On tak nie może
funkcjonowac. To jakies szalenstwo rzuciła ostro. Pan nie jest przy zdrowych zmysłach. Włoch
usmiechnał się. Jeśli to dla ciebie jakas pociecha, powiem ci, że mysle podobnie, ale jeśli nie
ożeńie się w ciagu najblizszych dwoch tygodni, wszystko, na co pracowałem całe zycie, zostanie
przekreslone. Nie moge do tego dopuscic. Co mu miała powiedziec? Nic. Mogła tylko odwrocic się
i wyjsc. Nie dosc, że Magde od samego ranka, od chwili kiedy wyszła z mieszkania tego szalenca,
dreczył
rozsadzajacy czaszke bol głowy, to teraz jeszcze z sasiedniego mieszkania dochodziła dudniaca
muzyka. Nie mogła zapomniec o zwariowanej ofercie. Sto tysiecy funtow, sto tysiecy funtow...
słowa te dudniły jej w uszach w rytm muzyki. Albo jak podzwonne, wieszczace jej zycie w nedzy,
bez zadnych perspektyw, bez nadziei. Czy kiedykolwiek bedzie ja stac na własny kat? Czekac na
mieszkanie komunalne mogła w nieskonczonosc, tak długie były kolejki chetnych i potrzebujacych,
a zycie w jednoizbowej klitce, z łazienka na korytarzu, stawało się coraz bardziej nieznosne. Kiedy
Benji był mniejszy, jeszcze jakos dawało się wytrzymac, ale on rosł i potrzebował prawdziwego
domu. Nie, nie narzekała. W innym kraju mogłaby w ogole nie miec dachu nad głowa i zdychac
pod mostem. Tutaj przynajmniej system socjalny, jakkolwiek niedoskonały, dawał jej jakies
wsparcie. Acz kiedy Benji się urodził, były naciski że strony tego samego systemu, zeby oddała
małego do adopcji. Egzystencja samotnej matki jest bardzo trudna, panno Jones przekonywała
pani z opieki społecznej. Nawet jeśli otrzyma pani zapomoge. Bez dziecka bedzie pani miała
wieksze szanse na ułożeńie sobie zycia. ,,Nie oddam go'' oswiadczyła wtedy z moca. Sama kiedys
była zawada. Tak wielka, że kobieta, która ja urodziła, zostawiła po prostu corke w smietniku.
Nikt, nikt nie zdoła jej odebrac Benjiego. Zza sciany dochodziła ogłuszajaca muzyka, ale nikt z
sasiadow nie probował protestowac. Facet, ktory puszczał swoj radiomagnetofon na cały regulator,
był cpunem, wszyscy o tym wiedzieli, i potrafił zareagowac agresja na najdrobniejsza uwage. W
koncu odtwarzacz milkł, choc czasem dopiero nad ranem. Nic dziwnego, że Benji budził się w nocy
po kilka razy. Teraz, mimo że była już dziesiata, tez nie spał i Magda nawet nie probowała go
usypiac. Siedział obok niej na zapadnietym łozku i bawił się plastykowymi klockami, wrzucajac je
do pojemnika przez odpowiadajace poszczegolnym kształtom otwory. Zmyslna zabawka, która
kupiła w sklepie jednej z organizacji charytatywnych. Wszystkie zabawki i ciuszki wynajdywała
dla Benjiego w takich własnie sklepach. Nie gdzie indziej zaopatrywała się w ubrania dla siebie.
Obserwowała synka i cały czas wracała w myslach do dziwnego porannego spotkania. Czy to
zdarzyło się naprawde? Czy naprawde zabojczy włoski milioner zaproponował połroczne
małzenstwo oraz sto tysiecy w charakterze zapłaty za usługe? Oferta była tak chora, tak szalona, że
trudno było uwierzyc w jej realnosc. Niespodziewanie rozległo się pukanie do drzwi i Benji,
zaciekawiony, podniosł głowke znad klockow. Pukanie rozległo się ponownie. Panno Jones?
Stłumiony głos, ledwie słyszalny przez ogłuszajace
dzwieki muzyki. Gospodarz domu? Czasami tu zagladał, zeby sprawdzic stan swojej
nieruchomosci. Powoli podeszła do drzwi i uchyliła je ostroznie, nie otwierajac z łancucha. Tak?
To ja, Rafael di Viscenti przedstawił się gosc. Rozmawialismy dzisiaj rano. Moge wejsc?
ROZDZIAŁ DRUGI
Była tak zdumiona, że otworzyła machinalnie. Rafaela na jej widok ogarneły watpliwosci. Czyzby
naprawde zaproponował małzenstwo temu... Jak to się mowi po angielsku? Popychadłu? W
rozciagnietej, workowatej bluzie bawełnianej, w znoszonych spodniach. Tłuste, pozbawione koloru
włosy zwiazane w kucyk, ziemista twarz, cienie pod oczami. Najbardziej odpychajaca kobieta, jaka
w zyciu zdarzyło mu się widziec. I dlatego doskonała. Przeciwienstwo Amandy, pierwszej
kandydatki. Dlaczego nie? Zamiast seksownej, wyzywajacej idiotki przedstawi tatusiowi tego
kopciucha obarczonego nieslubnym dzieckiem. Rownie dobre rozwiazanie, jeśli nie lepsze. Poza
tym, pomyslał nagle, ogarniajac spojrzeniem nore, w ktorej mieszkała, i spogladajac na malca o
czekoladowych oczach, ona zrobi z tych stu tysiecy znacznie lepszy uzytek niz Amanda. Co... co
Plik z chomika:
GrazynaWol
Inne pliki z tego folderu:
James Julia - Toskańska Przygoda.pdf
(279 KB)
Inne foldery tego chomika:
Jewel Bella
Jordan Penny, Helen Brooks, Carol Wood
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin