MSZA DLA PRZEKLĘTYCH.doc

(454 KB) Pobierz



MSZA DLA PRZEKLĘTYCH

 

PRZYJDŹCIE TU! JEZUS UWOLNI WAS OD WRÓŻEK, CZARÓW, KLĄTW I CHORÓB- GŁOSI OJCIEC PIUS, CYSTERS Z KOŚCIOŁA MATKI BOSKIEJ CZĘSTOCHOWSKIEJ W

NA OSIEDLU SZKLANYCH DOMÓW W KRAKOWIE ( NOWA HUTA).

 

O. Pius zwraca się do ludzi przeklętych i oszukanych przez wiedźmy! Kobiet, które dokonały aborcji i osób chorych! To pierwszy i jedyny w Polsce taki duchowny, specjalista od „zdejmowania uroków".

 

Skromny zakonny habit, twarz skryta pod kapturem, koło pięćdziesiątki. O tym kapłanie mówią, że czyni cuda. Ściągają do niej setki wiernych. Padają przed nim na kolana i proszą o uzdrowienie od klątw i cierpień. On słucha, i w imię Chrystusa, zdejmuje przekleństwa, wygania złe duchy. Tłumaczy: Wpływ na nasze obecne życie mogą mieć grzeszne zachowania i złe wybory naszych przodków. Ale nie szukajcie ratunku u jasnowidzów i magów. Oni nie uzdrowią.

 

Według o. Piusa, wielu nieszczęśliwych ludzi pada ofiarą samozwańczych cudotwórców, którzy wyciągają od nich ostatni grosz. Oszukane ofiary nikomu już nie wierzą. Boją się kapłanów, psychologów, lekarzy. -Zostają sami- ostrzega ksiądz. -Ulegają rozpaczy. Wariują i czasem nawet odbierają sobie życie.

 

ZŁORZECZYŁA RODZINOM

 

Czy jest to możliwe, aby rzucona przez złego człowieka klątwa obejmowała swą mocą kilka pokoleń? Zakonnik uśmiecha się.

-Szatan istnieje- mówi. -Ale czasem wystarcza też, że ktoś uwierzy w klątwę i wszystko dzieje się tak, jakby naprawdę działała. To

kwestia psychiki.

Na mszy u o. Piusa spotykam rodzinę państwa Calików. Nie mogą sobie poradzić z żalem. -Zawsze pogodny, miły, cudowny. I nagle, w 1996 roku, ojciec powiesił się w sadzie. „Samobójstwo"- napisali w policyjnych kartotekach- opowiada syn, Piotr. Wciąż sobie zadaje pytanie -Dlaczego ojciec to zrobił? Nie może powstrzymać łez: -Tak bardzo go kochałem, a w tak niegodnej śmierci

odszedł.

Rodzina przypuszcza, że to nie było dobrowolne samobójstwo, tylko złowrogie działanie klątwy rzuconej jeszcze przed II wojną światową przez wróżkę, niejaką Hestię.

 

Wróżka mieszkała w Krakowie, była sąsiadką pradziadka pana Piotra. -Podobno pradziad chciał ją przepędzić z kamienicy że odprawiała magię i wywoływała duchy- opowiada Piotr. -Wściekła się i krzyczała: „Niech wasz ród nie zazna spokoju aż do ostatniego przodka." Tak przynajmniej głosi rodzinna legenda.

On sam nigdy nie uwierzył w żadne wiedźmy ani klątwy. Nawet po śmierci taty Hestia nie przyszła mu do głowy. Starał się otrząsnąć z żałoby, żyć normalnie: żona, dzieci, praca, dom. Ale nie potrafił.

 

 

SYNU, URATUJ MNIE!

 

-Czy na wieki będzie przeklęty? Czy dowiem się kiedyś, gdzie poszedł po śmierci? -tragiczne myśli o ojcu nie dawały Piotrowi spokoju. I ojciec -a raczej jego widmo- co noc przychodził do Piotra. Cały siny. Wołał: „Synu, uratuj mnie!".

-Nie wiedziałem, jak się od tego koszmaru uwolnić. Nie wiedziałem, czy słyszę go naprawdę, czy tylko mi się wydaje- zwierza się mężczyzna.

Pokazuje swój rysunek: serce z wielkimi dziurami. I tytuł: „rozpacz". Bo właśnie rozpacz po stracie ojca nie dawała mi żyć - tłumaczy. -Sam chciałem się powiesić. Nic mu się nie układało, jego życie stało się pasmem udręki. Stracił pracę, był sfrustrowany bił synka, ubliżał żonie. Ona błagała: Idź do księdza albo do lekarza. Porozmawiaj z kimś -prosiła.

 

61-letnia Maria Calik, wdowa po samobójcy, nie bardzo jest skłonna wierzyć w klątwę Hestii. Choć i w jej rodzinie grasowało-słyszała- przekleństwo jakiejś wiedźmy. -Miała przekląć mojego ojca, matkę i na koniec całą rodzinę- mówi z niedowierzaniem na twarzy. I opowiada: -Podczas ciężkiego porodu jej matka i siostra bliźniaczka zmarły. Ona, Maria, przeżyła i trafiła do obcej rodziny. Nie było jej tam dobrze. Dlatego, kiedy wychodziła za mąż była szczęśliwa. -Byliśmy taką dobraną parą- mówi smutno. Po śmierci męża zamknęła się w domu. Nie kontaktowała z ludźmi. -Ale nie wierzę w przesądy. Po prostu przeżyłam jego odejście-zapewnia.

 

ZA DARMO LECZY

 

Śmierć dziadka bardzo przeżył też 10-letni Marcin. Po nocach śnił o dziadku wiszącym w sądzie.-Boję się, boję- budził się z krzykiem. Po tym wszystkim ma trudności w nauce, nie potrafi się skupić. -Jest znerwicowany- mówią nauczyciele. Dzieci się śmieją ze mnie. Z mojej rodziny, dziadka- skarży się chłopiec. Nerwowo wykręca palce. Boli go, że rodzice innych dzieci zabraniają się z nim bawić. Mówią o nim: „element". -Jestem samotny- przyznaje. -I wstydzę się za dziadka. Parę tygodni temu poszedł z tatą do kościoła. Zobaczyli plakat: „Wyklęte rody, samobójcy, dziecibójczynie- nie szukajcie płatnych magów, żeby zrzucić przekleństwa z siebie i przodków. Za darmo Jezus was uzdrowi". Piotr: -Jak już nic nie pomaga, to może   Bóg- pomyślałem.

 

WYGANIA ZŁE DUCHY

 

Równo o godz. 18 w czwartek 27 lutego zaczęła się msza (pierwsza taka w Polsce). W świątyni pełno, chyba ze 400 osób. Ojciec Pius najpierw modlił się po łacinie- odprawiał egzorcyzmy.

-Miałem wrażenie, jakbym słyszał kroki uciekającego diabła- powie potem Piotr.

„W imię Chrystusa nakazuję wystąpić chorobą serca, raka złośliwego, trawienia, bezpłodności i oziębłości seksualnej..."- grzmiał kapłan. -Zdejmuję z was klątwy i przekleństwa. - „Za tego, co mnie zranił"- podajcie w duszy imię i nazwisko tej osoby- nawoływ Tu serce babci Marii nie wytrzymało. Zapłakała

-Wybaczam mężowi- szeptała. -Wybaczam to, jak mnie upokorzył.

Ksiądz dalej prowadził modły. W kościele słychać było płacz, szepty, zawodzenie

 

Kapłan modlił się za kobiety, które usunęły ciąże. Nawoływał, aby przyjęły nie narodzone dzieci do swoich rodzin i wybaczyły sobie to, co zrobiły. Ceremonia trwała tży bite godziny. Na koniec do sakramentu namaszczenia chorych ustawiła się długa kolejka. Rodzina Calików czekała w niej godzinę. -Ten sakrament was uzdrowi- zapewniał zakonnik.

 

LEPSZY ŚWIAT

 

 

Pani Maria po mszy czuła się jak nowo narodzona.-Zrozumiałam: ja żyję. A mąż potrzebuje tylko mojej modlitwy- tłumaczy Piotr: -Msze mnie zawsze nudziły. Ta odprawiana przez ojca Piusa dała mi niesamowitą moc. Pogodziłem się ze śmiercią ojca-powtarza. -Jezus nie bierze kasy za to, że uzdrawia. I zrobił to w trzy godziny.

Marcin po mszy zapisał w notesie: -Tacie wybaczyłem to, że strasznie mnie bił. Kolegom to, że się śmieją z mojego umarłego dziadka i nie chcą pomagać mi w lekcjach. Chcę, żeby świat był lepszy.

 

 

 

MSZA UWOLNIŁA MNIE OD KLĄTWY

 

O specjalnej mszy odprawianej przez ojca Piusa w Krakowie dowiedziałam się z gazety. Miały być podczas niej zdejmowane uroki, więc spodziewałam się, że zobaczę tu jakieś niesamowite zjawiska, opętanych ludzi mówiących nie swoimi głosami. Nic takiego nie miało miejsca.

Po tej mszy zyskałam jednak wewnętrzny spokój i nabrałam pewności, że pozbyłam się klątwy ciążącej od pokoleń na kobietach z mojej rodziny- zaczęła swoją opowieść prześliczna dziewczyna, którą spotkałam w drodze powrotnej z mszy, jaka odbyła się w kościele Matki Boskiej Częstochowskiej na Osiedlu Szklanych Domów w Krakowie.

Edyta twierdziła, że miała problemy ze znalezieniem odpowiedniego partnera, w co trudno było mi uwierzyć, bo jest naprawdę śliczna, kobieca, pełna uroku, ciepła elegancka, zadbana i mądra.

-A jednak to prawda. Do tej pory moja uroda nie przynosiła mi szczęścia. Była moim przekleństwem, bo przyciągałam zawsze nieodpowiednich mężczyzn. Wielu się za mną uganiało, nawet pewien minister stracił dla mnie głowę, ale żaden mnie szczerze nie kochał. Chociaż właściwie spotkałam kogoś, kto kochał mnie całym sercem, ale byłam w stosunku do niego nieufna. Kiedy się w końcu otworzyłam na to uczucie, z dnia na dzień zostałam odrzucona. I jako kobieta, i jako człowiek. Okazało się, że jestem stara, nieatrakcyjna, i że wszystko robię nie tak- myślę nie tak, nie tak prowadzę samochód...

To było 3 lata temu, ale do dziś pamiętam ból, jaki zadał mi ten człowiek. No i olbrzymie zdziwienie... Bo przecież, gdyby odrzucił mnie ktoś, kto mnie nie kochał, jakoś przeszłabym nad tym do porządku dziennego, ale dlaczego spotkało mnie to ze strony osoby, która -jestem tego pewna- kochała mnie? Coś mi się w tym wszystkim nie zgadzało.

Babcia powiedziała mi że ciąży nade mną klątwa

 

Zdarzyło się to ponad 100 lat temu, pod koniec XIX wieku. Dalsza kuzynka prababci, Kalina, zaręczyła się z Janem i po przepisowym okresie narzeczeństwa ustalono datę ślubu. Kiedy przyjechali do rodziców prababci Katarzyny, nastąpiła katastrofa.]

 

JAN I KATARZYNA ZAPAŁALI DO SIEBIE MIŁOŚCIĄ OD PIERWSZEGO WEJRZENIA. TO BYŁO JAK GROM Z JASNEGO NIEBA.

WYBUCHŁ SKANDAL.

 

Ślub Jana i Kaliny został odwołany, a odtrącona narzeczona na odchodnym rzuciła klątwę na Katarzynę i kobiety z jej rodu: „Żebyście nigdy nie zaznały szczęścia z mężczyzną!"

Klątwa zaczęła się spełniać bardzo szybko, bo wprawdzie Jana i Katarzynę połączyło prawdziwe uczucie, ale ich szczęście nie trwało długo- Jan po 3 latach zmarł, zostawiając żonę z trójką dzieci. Prababcia wyszła ponownie za mąż, ale ze strony drugiego męża doznała samych upokorzeń. Jej córki też nie miały szczęścia do mężów. Kiedy zaczęłam się nad tym zastanawiać, doszłam do wniosku, że- faktycznie- żadna kobieta z mojej rodziny nie była szczęśliwą mężatką. Małżeństwo moich rodziców również było wyjątkowo niedobrane i nieudane. Ale najgorszego pecha miała moja siostra, której mąż okazał się     Biseksualistą. Pewnie dlatego podświadomie bałam się śłubu, małżeństwa, stałego związku i dlatego przyciągałam nieodpowiednich mężczyzn. Samych kobieciarzy.

Kiedy dowiedziałam się o tej mszy, przyszło mi na myśl, że może podczas niej uda mi się pozbyć tego ciężaru. I jestem pewna, że się udało.

 

W CZASIE MODŁÓW PROSIŁAM BOGA O UWOLNIENIE MNIE I SIOSTRY OD TEGO ZŁA I O WYBACZENIE DLA KOBIETY, KTÓRA RZUCIŁA KLĄTWĘ.

 

A kiedy pod koniec mszy można było podejść do księdza trzymającego w rękach krucyfiks i symbolicznie oddać Jezusowi swój „krzyż", poczułam niesamowitą radość i wzruszenie.

Wierzę, że przyjazd tu odmienił moje życie- zakończyła swoją opowieść Edyta.

ANNA

Jeśli chcesz pojechać na Msze św. Podczas których są odmawiane modlitwy

o zdjęcie przekleństwa

to zadzwoń do Ojca Piusa

pod nr. TeL: (012) 644 73 59

wew. 32. Do godz.21:00.

 

Można połączyć

się przez furtę, a po 21:00 trzeba dołączyć jeszcze

nr. Wew. 32 by od razu połączyć się z Ojcem Piusem. Pod tym numerem dowiesz się kiedy taka Msza   będzie odprawiana.

 

Przeklinanie, czyli rzucanie przekleństw na innych
ludzi.              Zauważmy, że to się zdarzało
najbardziej czcigodnym ludziom Biblii. Żeby dać dowo­-
dy, zajrzyjmy do IM 9,25, gdzie spotykamy niezwykle
ważnego człowieka, o którym Biblia powiada, że znalazł
łaskę w oczach Boga. Mam na myśli Noego. Zaraz po
potopie zaistniało pewne wydarzenie, które zapewne
w jakiś sposób zaważyło na losach świata. Prawdopo­-
dobnie inaczej wyglądałby świat, gdyby Noe nie zare­-
agował tak, jak zareagował w swojej porywczości.

Po potopie Noe zasadził winnice. Spożywając winną latorośl, upił się. Usprawiedliwia Noego to, że prawdo­podobnie nie wiedział, jaka będzie reakcja jego organi­zmu na spożycie takiego pokarmu. Bibliści uważają bo­wiem, że po potopie rozmnożyły się bakterie fermenta­cyjne, a sfermentowane wino doprowadziło do upojenia

Noego. Wcześniej nigdy mu się to prawdopodobnie nie zdarzyło. Tak bardzo był zaskoczony, że nie zdążył się nawet ubrać. Leżał więc nagi w swoim namiocie. W tym stanie zastał go jego najmłodszy syn o imieniu Cham. Zamiast przykryć nagość swego ojca i zatrzymać to w tajemnicy, poszedł i rozpowiedział o wszystkim bra­ciom. Gdy dowiedział się o tym Noe, nie zapanował nad swoim językiem. Jako dorosły człowiek, a zarazem jako ojciec powinien był raczej przywołać swego syna i udzielić mu napomnienia, pouczając choćby tak: Synu mój! To coś zrobił jest haniebne, poderwałeś mi autorytet w ca­łej rodzinie. Tymczasem uczynił inaczej, mówiąc:

 

„Niech będzie przeklęty Kanaan (syn Chama), niech będzie naj­niższym sługą braci swoich! "

 

Rzucił na niego przekleń­stwo, a to przekleństwo zawisło nad Chamem i szło za nim przez całe życie.

Drugi fragment Bożego Słowa, który podejmuje ten ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin