30 lat w niewoli Stra�nicy W.J.SCHNELL SPIS TRE�CI PRZEDMOWA AUTORA ����������.. WCZESNE PRZE�YCIA ����������.. POCZ�TEK INTRYGI �����������. POBITY W NIEWOL� �STRA�NICY� ����. JUDGE RUTHEFORD W NIEMCZECH ����.. PRZESIEWANIE ������������� �ORGANIZACJA BO�A� ���������... OD ZACHWYTU DO ROZCZAROWA� ����.. PIONIERZY, PIONIERZY ��������� ROZW�J DOKTRYNALNY RUCHU ��WIADK�W JEHOWY� POCZ�TKI NOWEJ STRATEGII ������.. MOJA S�U�BA W NOWYM JORKU ����� SIEDMIOSTOPNIOWY PROGRAM �����. MOJA ROLA W NEW JERSEY �������. TEOKRACJA O ZASI�GU �WIATOWYM ���.. TEOKRACJA ROKU 1938 ��������... KTO JEST TYM Z�YM, �ELAZNYM WILKIEM � WYJ�CIE Z LABIRYNTU ���������.. DO MOICH BY�YCH BRACI ����..���.. OSTRZE�ENIE �������������. Przedmowa autora Z �aski Bo�ej zn�w sta�em si� chrze�cijaninem. B�g znalaz� mnie w mojej wczesnej m�odo�ci. Nied�ugo potem zosta�em wci�gni�ty do Organizacji Stra�nicy (Watch Tower Organisation) i stopniowo sta�em si� jej niewolnikiem. Gdy moje duchowe �ycie zamiera�o, czyni�em rozpaczliwe pr�by wyzwolenia si�, lecz ka�da taka pr�ba ko�czy�a si� jeszcze silniejsz� niewol�. Dwukrotnie wydawa�o si�, �e ju� jestem wolny, po to tylko, aby stoczy� si� z powrotem w ten sam d�. A� nareszcie teraz przysz�a wolno��! Z �aski Bo�ej sta�em si� wolnym, gdy On podni�s� mnie po ca�onocnej modlitwie uczyni�em �lub Bogu. Pisz�c te dzieje mojej 30-letniej niewoli, spe�niam w�a�nie �lub, za cen� kt�rego uzyska�em wolno��. Nie przedk�adam wam do czytania rozprawy naukowej, lecz odczute sercem wyznanie o niewoli tak g��bokiej, �e wyrwanie si� z niej kosztowa�o mnie 30 lat zmaga�. W ujawnieniu tych sposob�w zniewalania przy�wieca mi cel chrze�cija�ski: je�eli znajdujesz si� w tej niewoli jako jeden ze �wiadk�w Jehowy, jestem pewny, �e wyznanie moje pomo�e Ci oceni� Twoje po�o�enie, aby�, zamiast dalej brn�� w ciemno��, m�g� wydosta� si� na �wiat�o w�asn� drog�, kt�r� ja znalaz�em g��bokim pragnieniem serca po wielu b��dach i do�wiadczeniach; je�li nie jeste� jednym ze �wiadk�w Jehowy, w�wczas przeczytanie wyznania o mojej 30-letniej niewoli b�dzie dla Ciebie przestrog�. S�owa tej opowie�ci staj� si� widoczne na papierze dzi�ki farbie drukarskiej, ale ich tre�� duchowa i my�li w nich zawarte, pisane s� krwi� mojego �ycia, uczuciem m�ki i tortur prze�ytych w piekle bardziej dla mnie realnym ni� "piek�o" Dantego. Nie �ywi� nienawi�ci do moich by�ych braci i nie pragn� zemsty, pisz�c te s�owa; po prostu wype�niam sw�j �lub, kt�ry uczyni�em Bogu, gdy pom�g� mi uwolni� si� i sta� si� na powr�t chrze�cijaninem. W.J.Schnell Youngstown, Ohio Wczesne prze�ycia Moje powo�anie Pewnego niedzielnego poranka, w lipcu 1917 roku, na lekcji szk�ki niedzielnej w ko�ciele ewangelickim, zosta�em g��boko poruszony postaci� Jezusa, jako Zbawiciela, w wyk�adzie przypowie�ci o Mi�osiernym Samarytaninie. S�owa nauczyciela wywo�a�y we mnie pragnienie poznania Jezusa, przeczytania o Nim wszystkiego, co tylko by�o mo�liwe. Mia�em w�wczas 12 lat. B�g mnie wo�a�. Powr�ciwszy do domu tego dnia w po�udnie rozpocz��em czytanie czterech Ewangelii, p�niej ca�ego Nowego Testamentu, nast�pnie ca�ego Pisma �wi�tego. To, co czyta�em, prze�ywa�em bardzo g��boko. Dopiero w p�niejszych latach zrozumia�em, �e to Ojciec przyci�ga� mnie, zgodnie ze s�owami Jezusa: "Nikt nie przychodzi do mnie, je�li go nie poci�gnie Ojciec m�j" (Jan 6,44). Istotnie, przez czytanie Pisma �wi�tego wzros�o we mnie przekonanie o potrzebie Zbawiciela. To, co czyni� i czego uczy� Jezus o potrzebie mi�o�ci i wsp�czucia, by�o jaskrawym przeciwie�stwem tego, co dzia�o si� w�wczas wok� mnie, je�li we�miemy pod uwag�, �e by� to trzeci rok pierwszej wojny �wiatowej. Za wzrastaj�cym poznaniem mojego rzeczywistego stanu oraz tego, co B�g przedsi�wzi�� dla mojego zbawienia w Jezusie, przysz�a w moim sercu wiara w grzech i zbawienie. Z rado�ci� zrozumia�em, �e Jezus umar� na krzy�u za takich grzesznik�w jak ja, �e Jego krew zmy�a moje grzechy i �e w Jego zmartwychwstaniu �mier� zosta�a zwyci�ona dla mnie i dla wszystkich tych, kt�rzy przyjmuj� Go z wiar�. Tak nast�pi�o moje odrodzenie w 14-tym roku �ycia. Kr�tki �yciorys. Urodzi�em si� w Stanach Zjednoczonych, w Jersey City w 1905 roku, lecz w dziewi�tym roku mego �ycia rodzice przenie�li si� wczesn� wiosn� 1914 roku na powr�t do Europy, do Niemiec. Zaraz po tym wybuch�a pierwsza wojna �wiatowa i ojca wzi�to do wojska, a nas osiedlono w pobli�u rosyjskiej granicy w okolicach Poznania. Dopiero w 1915 roku otrzymali�my pierwsz� wie�� od ojca, kt�ry by� rzucany losami wojny po wszystkich frontach od Przemy�la do W�gier. W grudniu 1918 roku, tu� przed �wi�tami Bo�ego Narodzenia, powitali�my ojca w naszym domu. Co za rado��! Lecz spok�j by� kr�tki. W styczniu 1919 roku chwycili za bro� powsta�cy polscy, staczaj�c walki ze stacjonuj�cymi wojskami niemieckimi. Wreszcie Niemcy skapitulowa�y, a ojciec m�j, jako niemiecki oficer, zosta� internowany. Na pocz�tku 1921 roku, za�adowani w wagony towarowe, zostali�my przewiezieni do Niemiec w nowych granicach i osiedleni w Berlinie w obozie przesiedle�czym. Na ulicach toczy�y si� walki republikan�w z organizacj� Spartakusa, wszystko by�o chwiejne i tymczasowe, lecz wreszcie zapanowa� wzgl�dny spok�j. Spotkanie z Badaczami Pisma �wi�tego. Z wdzi�czno�ci Bogu za Jego cudown� opiek�, ja i m�j ojciec, kt�ry by� cz�owiekiem religijnym, postanowili�my s�u�y� Bogu w taki lub inny spos�b. Pewnego dnia odwiedzili nas, zagubionych w wielkim Berlinie, 'Badacze', pozostawiaj�c niekt�re ksi��ki. Nie mieli�my �adnych znajomo�ci w mie�cie i szybko zaprzyja�nili�my si� z badaczami. Ich zb�r okaza� nam wiele braterskiego wsp�czucia i czuli�my si� w�r�d nich dobrze. W�a�nie ko�czy�em 16 lat i pocz��em dojrzewa� duchowo. Tu trzeba wyja�ni�, �e �wczesne zbory badaczy Pisma �wi�tego nie maj� nic wsp�lnego z dzisiejszymi miejscami zebra� �wiadk�w Jehowy, zwanymi "salami kr�lestwa". Zupe�nie niezale�ni od o�rodk�w kierowniczych wybierali spo�r�d siebie starszych, zgodnie z poleceniem Paw�a w Listach do Tymoteusza i Tytusa. Ludzie, z kt�rymi zetkn�li�my si�, byli chrze�cijanami, prowadz�cymi u�wi�cone �ycie, przedk�adaj�cymi Panu swoje my�li, swoje zachowanie i swoj� prac� codziennego �ycia. Zbierali�my si� w niedziel� na rozwa�ania Pisma �wi�tego i we �rod� wiecz�r na modlitw�. Praktykowali odwiedzanie chorych, pomaganie biednym i z rado�ci� witali ka�dego go�cia w swoim gronie. Niech mi wolno b�dzie jeszcze raz powt�rzy�, �e nie mia�o to nic wsp�lnego z dzisiejszymi praktykami �wiadk�w Jehowy, u kt�rych wszystkie wizyty maj� charakter propagandowy u obcych, a dyscyplinarny u swoich. Jak sta�em si� aktywist�. Wzrastaj�c w �rodowisku badaczy, cz�sto opowiada�em o swoim nawr�ceniu i o �asce Bo�ej. W latach 1921 do 1924 mia�em okazj� studiowania, zdobywaj�c akademickie wykszta�cenie. Ale wolny czas po po�udniu mog�em zu�ytkowa� na odwiedzanie ludzi pragn�cych s�ucha� Ewangelii. Odczuwa�em, �e nasze odwiedziny przynosi�y rado�� tym, kt�rzy nas zapraszali w tych niepewnych, ciemnych czasach i to by� pierwszy pow�d mojego czynnego zaanga�owania si�. Nigdy nie zapomn� pewnej niewiasty, kt�ra opowie�ci� o swoich torturach, powodowanych chorob� psychiczn�, przyku�a mnie do krzes�a. Twierdzi�a, �e jest opanowana przez z�e moce. Jej twarz by�a blada, a oczy pa�aj�ce. By�em tak przygn�biony, �e nie mog�c wsta�, osun��em si� na kolana i w serdecznej modlitwie przed�o�y�em Panu niedol� tej niewiasty, prosz�c o Jego pomoc. Gdy podnie�li�my si� z kolan, ze �zami w oczach prosi�a, abym j� odwiedza�. O wiele p�niej wyzna�a, �e choroba jej pocz�a ust�powa� w�a�nie wtedy, podczas tej pierwszej modlitwy. Przez te trzy lata, gdy chodzi�em na studia i pracowa�em w Berlinie, B�g u�y� mnie, abym pom�g� siedemnastu osobom sta� si� chrze�cijanami, w tym trzem ateistom i jednemu anarchi�cie. Nie chcia�bym, aby kto� mylnie zrozumia� ten rozdzia� jako pochwa�� lub popieranie nauk i zasad badaczy Pisma �wi�tego. Chcia�em tylko wyt�umaczy�, co poci�gn�o mnie do ich grona. Jest to konieczne, aby zrozumie�, jak i dlaczego pozwoli�em si� wci�gn��, a potem zniewoli� jednemu z najbardziej dyktatorskich i autokratycznych system�w �wiata. Pocz�tek intrygi W tym samym czasie, o kt�rym pisa�em, na naszym duchowym horyzoncie pocz�y gromadzi� si� ciemne chmury. Daleko, w Brooklynie nasta�o nowe kierownictwo Towarzystwa Stra�nicy (The Watch Tower Society). Przyw�dcy gwa�townie przeorganizowali sw� prac�, pragn�c r�wnocze�nie odzyska� dawne pozycje w �rodowisku Badaczy Pisma �wi�tego, za�o�onych przez poprzednika Karola Russella. Nowy, ambitny przyw�dca Judge Rutherford, kt�ry by� wi�ziony w czasie wojny i mia� o to pretensj� do duchowie�stwa, pa�a� ��dz� odwetu. Postanowi� on wykorzysta� nieustabilizowane warunki na ca�ym �wiecie dla zbudowania drugiego pi�tra "Stra�nicy" ponad budow� Karola Russella. Kierownictwo "Stra�nicy" wiedzia�o, �e chrze�cija�stwo zawiera miliony nominalnych wyznawc�w, nieugruntowanych w prawdzie, kt�re mog� sta� si� �atwym �upem dla nowej Organizacji Stra�nicy, kt�ra z �atwo�ci� oderwie te masy od Ko�cio��w, je�eli przeprowadzi m�dry atak, odpowiednio upozorowany i podtrzymany. W ten spos�b powsta� w�a�nie plan zaatakowania chrze�cija�stwa zorganizowanego w ko�cio�y. Religie zosta�y przedstawione jako przyczyna wszelkiego z�a, a fakt ich zorganizowania przedstawiono jako dow�d ich s�abo�ci. "P�ukanie m�zg�w" Ten nowy atak zosta� zainicjowany broszur� zatytu�owan� Upadek Wielkiego Babilonu (1919). Pretendowa�a ona do wyczerpuj�cego sformu�owania podstawowych zarzut�w przeciwko zorganizowanemu chrze�cija�stwu. W broszurze tej nazwano chrze�cija�stwo Wielkim Babilonem, z Objawienia �w. Jana, za stosowanie zasad organizacyjnych. By�a to chyba pierwsza od czas�w inkwizycji hiszpa�skiej pr�ba "p�ukania m�zg�w...
lewi11