Jackie Merritt - Szefowa.pdf

(407 KB) Pobierz
428619923 UNPDF
JACKIE MERRITT
Szefowa
Boss Lady
Tłumaczyła: Maria Bnińska
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Praca
Potrzebna wykwalifikowana osoba do nadzoru i koordynowania ekip
budowlanych i podwykonawców. Niezbędne doświadczenie w zakresie
nadzoru wszystkich etapów budowy domów jednorodzinnych.
Kontaktować się z TJ Reese Home Builders, 555-3333, 4304 Morrow
Lane, Las Vegas, NV. Jesteśmy Pracodawcami Równej Szansy.
Zach Torelli przeczytał ogłoszenie po raz drugi, a potem trzeci. TJ Reese
Home Builders miało dobrą opinię w kręgach budowlanych. Zach zamyślił się.
Mrużąc oczy, starał się uchwycić ulotne wspomnienie.
Strzelił palcami. Tommy Reese! Ależ tak, to był on! Spotkał Tommy’ego
kilkanaście lat temu, gdy jego własna firma, Vista Construction Company, była
jeszcze w pełni rozkwitu. Na twarzy Zacha pojawił się wyraz zadumy. Vista
należała do przeszłości, doprowadzona do bankructwa. Wszyscy powoli
zapominali o czasach, gdy cieszyła się w Las Vegas zasłużoną sławą.
Potrzebował pracy. Znowu spojrzał na ogłoszenie. Może Tommy Reese
będzie go pamiętał? Nie skorzysta jednak z telefonu, osobiste spotkanie z
Tommym to znacznie lepsza okazja do przypomnienia dni, gdy słowa „Torelli” i
„Vista” jeszcze coś znaczyły. Potrafi przecież wytłumaczyć Tommy’emu, co
naprawdę się stało z jego firmą – choć wówczas gazety codziennie trąbiły o tej
aferze. Jeśli dobrze sobie przypomina Tommy’ego z tego krótkiego spotkania,
będzie miał do czynienia z facetem, który poklepuje po plecach.
Na czole Zacha pojawiła się zmarszczka. Kiedy ich sobie przedstawiono,
Tommy nie był sam. U jego ramienia wisiała jakaś kobieta. Zach był wtedy z
trzema mężczyznami, inwestorami spoza miasta. Pokazywał im, jak można się
bawić w Las Vegas. Przechadzali się po Caesars Palace. Jeden z nich znał
Tommy’ego.
Wspomnienia nie były zbyt wyraźne. Nie pamiętał, czy ta kobieta była
żoną Tommy’ego, czy jego dziewczyną. Najpewniej nie miało to znaczenia.
Ostatecznie zamierza starać się o pracę, a nie o przynależność do koła przyjaciół
Tommy’ego Reese’a.
Kiedy ktoś idzie szybko w górę, czasami jeszcze szybciej spada, aż na
samo dno. Tam właśnie znajdował się teraz Zach – na samym dnie. Likwidacja
jego firmy była koszmarem, a powiększała go świadomość, że zdradził go
człowiek, któremu ufał w pełni, Vincent Torelli – jedyny jego żyjący krewny.
Teraz, gdy myślał o przytłaczających wydarzeniach tamtego roku, nie
robiło mu się już niedobrze. Znów był zdecydowany na wszystko. Być może
pobieranie pensji zamiast kierowania własnym przedsiębiorstwem, to kopniak w
428619923.001.png
tyłek, ale przecież musi zarabiać na życie. Kiedyś znów będzie prowadził
własną firmę, nawet gdyby musiał harować dzień i noc, dopóki nie zbierze
środków, żeby wszystko zacząć od nowa.
Wyrwał z gazety stronę z ogłoszeniami o pracy, zakreślił czerwonym
flamastrem ofertę Reese’a i złożył kartkę w mały kwadracik. Wciskając go do
kieszeni koszuli, wszedł do łazienki swojego skromnego mieszkania. Przyczesał
się i sprawdził stan dżinsów i białej koszuli.
W lustrze zobaczył odbicie niebieskich oczu i ciemnych włosów.
Daleko mu do owego eleganckiego, dobrze prosperującego biznesmena,
którego Tommy Reese spotkał w Caesars Palace. Ale może Tommy w ogóle nie
pamięta tamtego momentu.
Zach wyszedł z mieszkania, wsiadł do swego wagoneera i ruszył przez
miasto. Tym razem nie popełni żadnych błędów, a przynajmniej nie powieli
starych.
Przyciskając dłonie do karku, żeby uśmierzyć tępy ból w tyle głowy, TJ
Reese stała przy wielkim oknie swojego biura. Na zewnątrz wszystko, co było w
polu widzenia – kaktusy, ulica wysadzana fikusami, zaparkowane samochody,
asfalt – lśniło w czterdziestostopniowym upale. Jeszcze tydzień temu
termometry wskazywały o tej porze czterdzieści pięć stopni, a nawet więcej.
Rozbawiona TJ uśmiechnęła się – w Las Vegas zaczęło się ochładzać.
Jednak gdy spojrzała na stojący na biurku kalendarz, uśmiech znikł z jej
twarzy. Był dwudziesty sierpnia i właśnie zaczął się dziewiąty miesiąc jej ciąży.
Mogła to obliczyć nadzwyczaj skrupulatnie, niewiele przyszłych matek
dysponowało tak dokładną wiedzą, jak ona.
TJ westchnęła, usiadła za biurkiem i zaczęła składać papiery, pióra i inne
drobiazgi. Była prawie szósta, pora zakończyć dzień pracy i iść do domu.
Prawie zawsze wychodziła ostatnia – to było normalne. Tylko jeden człowiek
pozostawał w biurze na zapleczu – Jim Cope, jej księgowy. Urzędowano od
ósmej do piątej, ale TJ lubiła zaczerpnąć trochę oddechu po wyjściu sekretarki
Doreen, kiedy telefony już nie dzwoniły, a podwładni i wykonawcy nie kręcili
się tam i z powrotem.
W domu czekała na nią chłodna kąpiel i bezalkoholowy drink. Była
zmęczona, a musiała jeszcze poradzić sobie z prowadzeniem auta w takim
upale. Co prawda po przejechaniu kilku metrów zaczynała działać klimatyzacja,
ale wsiadanie do samochodu było jak wchodzenie do rozżarzonego pieca.
TJ dotknęła swego pękatego brzuszka i znów się uśmiechnęła. Wrzesień
w Nevadzie był zazwyczaj bardzo piękny, cudowna pora na urodzenie dziecka.
To prawda, w jej sytuacji dziecko nie było specjalnym błogosławieństwem, ale
codzienne troski, nawet jeśli czasami wydawały się okropne, nie mogły
przyćmić radości bliskiego macierzyństwa.
428619923.002.png
Usłyszała odgłos otwieranych zewnętrznych drzwi.
– Tutaj! – zawołała.
Zach zatrzymał się. Ruch w mieście był straszny, co chwila stawał w
korkach. Mieszkał w zachodniej części miasta, a Reese Home Builders mieściło
się po wschodniej stronie. Nie znał tych okolic i stracił kilka dobrych minut na
odszukanie Morrow Lane. W efekcie dotarł tu później niż zamierzał. Cisza w
całym budynku wskazywała, że dzień pracy już się skończył. Była tu jeszcze
jakaś kobieta.
Popatrzył na ogłoszenie w gazecie, potem na kobietę.
– Przepraszam, przyjdę jutro... szukam... TJ Reese’a. Użył imienia i
nazwiska podanego w ogłoszeniu, zamiast zdrobnienia „Tommy”.
TJ przyglądała mu się. Był wysoki, dobrze zbudowany, przystojny. Gęste,
ciemne włosy, drogie dżinsy, koszula i kowbojskie buty. Hm...
– Czy przyszedł pan w sprawie mojego ogłoszenia? – zapytała
sceptycznie. Wydawało jej się to niemożliwe, choć miała wrażenie, że
mężczyzna trzyma w ręku ten właśnie kawałek gazety. Pierwsze wrażenie może
być mylące, ale ten człowiek nie wyglądał na przeciętnego pracownika
budowlanego.
– Pani ogłoszenia?
– Tak, poszukuję nadzorcy budowlanego. Zach odkaszlnął zakłopotany.
– Tu jest napisane, żeby się kontaktować z TJ Reese’em.
– Ależ oczywiście, wiem. To ja jestem TJ Reese. Przez głowę Zacha
przemknęło mnóstwo pytań.
Może jego wspomnienie nie było dokładne? Był pewny, że spotka tu
Tommy’ego Reese’a. Inicjały TJ pasowały do imienia Tommy i...
No cóż, prawdopodobnie był w błędzie. Może Tommy Reese, którego
wtedy spotkał, nie ma nic wspólnego z tym przedsiębiorstwem. Coś się jednak
nie zgadzało. Pomyślał, że nic nie zyska, stojąc tak bez słowa.
Wszedł do pokoju.
– Nazywam się Zach Torelli. Jeżeli ta praca jest jeszcze aktualna,
chciałbym się o nią starać.
TJ skinęła głową.
– Jeszcze jest aktualna, panie Torelli. Proszę usiąść – ręką wskazała dwa
krzesła przy biurku.
– Dzięki.
Zach podszedł i usiadł na krześle z prawej strony. Kobieta za biurkiem
miała szczere spojrzenie. Przyglądała mu się badawczo. Siedział spokojnie,
dając jej na to trochę czasu. Sam też skorzystał z okazji, żeby na nią zerknąć.
Miała ciemnoblond włosy, ściągnięte do tyłu i przytrzymane klamerką. Była
prawie bez makijażu, choć z pewnością dodałoby to jej twarzy uroku. Zmysłowe
usta, szarozielone, inteligentne oczy, w których widać było zmęczenie.
428619923.003.png
Miała na sobie białą bluzkę, a może to była góra sukienki, z małym
okrągłym kołnierzykiem. Prosty, bawełniany strój, bardzo wygodny przy takiej
pogodzie, ale tak skromny, że aż bezpłciowy. Sprawiała wrażenie sensownej
kobiety biznesu.
– Zanim przejdziemy do formalności, panie Torelli, chciałabym dokładnie
wyjaśnić, kto jest mi potrzebny.
– W porządku – powiedział spokojnie, rozumiejąc to, czego nie
powiedziała głośno. Miało to oznaczać „jeśli nie ma pan kwalifikacji, proszę nie
marnować czasu”.
– Będę całkowicie szczera – ciągnęła TJ – proszę więc nie odbierać tego,
co powiem, jako osobistego przytyku. W ciągu ostatnich siedmiu miesięcy
przyjęłam do pracy i zwolniłam z niej czterech nadzorców budowlanych.
Potrzebuję kogoś, kto tak samo dobrze zna się na projektach architektonicznych,
jak i na wykonawstwie. To wymaga naprawdę dużej wiedzy. Nie toleruję
nieuczciwości, a to właśnie przydarzyło się dwóm ostatnim. W ogłoszeniu
napisałam, że wymagane jest doświadczenie. Powinnam była napisać, że co
najmniej kilkuletnie. Chcę mieć kogoś, kto będzie w pracy codziennie.
Zach roześmiał się cicho. W Las Vegas przyrost ludności wynosił cztery
do sześciu tysięcy na miesiąc. Efekty tego odczuwały już szkoły, drogi i
wszystkie urządzenia miejskie. Z drugiej jednak strony ten właśnie gwałtowny
przyrost sprawiał, że budownictwo stało się przedsięwzięciem lukratywnym.
Eksperci przewidywali, że obecny rozkwit trwać będzie przez następne dziesięć
lat. Zach zgadzał się z tym całkowicie. Legalny hazard i ogromne hotele-kasyna,
zatrudniające tysiące ludzi, przyciągały jak magnes. Inne gałęzie przemysłu
także odkrywały zalety suchego, pustynnego klimatu południowej Nevady i
tworzyły tu swoje przedstawicielstwa w zaskakująco szybkim tempie.
Krótki, miły śmiech Zacha wywołał uśmiech na twarzy TJ.
– Czy pan jest z Las Vegas, panie Torelli?
– A czy w ogóle ktokolwiek jest? – odpowiedział żartobliwie.
– Oczywiście, ma pan rację. Mało kto jest miejscowy. Cały ten obszar
rozrasta się tak szybko, że niemal każdy przybył z innego miasta czy stanu.
– A pani skąd pochodzi?
– Z Kalifornii.
– Ja przyjechałem z Nowego Jorku. Dwanaście lat temu.
– Ależ to tak, jakby był pan tutejszy, czyż nie? TJ pomyślała, że ten facet
siedzący po drugiej stronie biurka jest chyba najprzystojniejszym mężczyzną,
jakiego kiedykolwiek spotkała. Uśmiechając się odsłaniał równe białe zęby, a
wokół jego niebieskich oczu tworzyły się zmarszczki. Wydawało jej się, że
włoskie nazwisko Torelli i niebieskie oczy nie pasują do siebie, ale przecież był
tutaj, siedział naprzeciwko. Skórę miał ciemną, o barwie miodu. No cóż,
wiedziała, czego oczekuje od nadzorcy budowlanego. Tylko to było ważne.
428619923.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin