W SWIETLE SPOKOJU.pdf

(1576 KB) Pobierz
929518664.010.png
B/114: D.Brinkley W Świetle Spokoju
Strona 1 z 1
www.kippin.prv.pl
PRZEDRUK
DANNION BRINKLEY wraz z Paulem Perry
W ŚWIETLE SPOKOJU
(At Peace in the Light / wyd. orygin. 1995)
Książka ta poświęcona jest młodemu pokoleniu:
musimy mierzyć się z naszą własną Śmiertelnością,
oraz pomóc tym, których kochamy,
i którzy nas kochają,
zmierzyć się z ich własną Śmiertelnością!
Obyśmy stanęli twarzą w twarz z życiem w pełni łaski
* * *
"Musimy sobie uświadomić, że przyszłość nie jest niezmienna.
Wszystkie wydarzenia, jakie widziałem w moich wizjach
i wszystkie wydarzenia, jakie zachodzą w otaczającym świecie,
mogą zostać zmienione przez grupowy wysiłek.
Musimy tylko, jak powiedziały mi Istoty, spojrzeć na siebie
jako na istoty duchowe, żyjące w duchowym świecie
i mające duchowe cele.
Reszta przyjdzie sama"
SPIS TREŚCI:
O autorach
Podziękowania
Wstęp
1. Ścigany przez światło
2. Co się tutaj dzieje?
3. Szósty zmysł
4. Moje trzy światy
5. Upadek
6. Wyraźna misja
7. Jasna strona tajemnicy
8. Sens życia
9. Duchowe wezwania domowe
10. Duchowy rachunek
11. Czek do zainkasowania
12. Śmierć nie jest konieczna
13. Centra
14. Przewodnie światło
15. Urzeczywistniony sen
16. Piorunowy szaman
file://D:\Noweee\W SWIETLE SPOKOJU\W SWIETLE SPOKOJ...
20121122
929518664.011.png 929518664.012.png 929518664.013.png 929518664.001.png 929518664.002.png
B/114: D.Brinkley W Świetle Spokoju
Strona 1 z 2
Spis treści / Dalej
O AUTORACH
DANNION BRINKLEY mieszka w Południowej Karolinie, gdzie pracuje w hospicjum. Udziela
ponad stu wykładów rocznie na całym świecie i pracuje nad tworzeniem Centrów, opisanych w
tej książce.
PAUL PERRY jest współautorem szeroko znanej książki Bliżej światła. Napisał ponad
dziesięć książek poświęconych różnorodnej tematyce. Perry był współwydawcą magazynu
American Health, i jest byłym członkiem prestiżowej Fundacji Forum Wolności przy
Uniwersytecie Kolumbijskim. Znany w Polsce m.in. z książek: Życie przed życiem oraz W stronę
światła (wraz z Raymondem Moodym) a także Przemienieni przez światło (wraz z Melvinem
Morsem).
Aby skontaktować się z autorami proszę pisać pod adresem:
Saved by the Light
P.O. Box 13255 Scottsdale,
AZ 85260
PODZIĘKOWANIA
Na podziękowania za tę książkę zasługują dziesiątki ludzi, z których wielu pragnę tutaj
wymienić. Do powstania tej książki w wielkiej mierze przyczynili się mój współautor Pauł Perry,
wydawca Dianę Reverand, ora? nasz agent Nat Sobel.
Dla Melanie Hill, która sprawiła, że wszystko działało; dla Jan Dudley, za jej wgląd; dla
Joannę Hartley, za to, że zawsze była przy mnie, kiedy jej potrzebowałem; oraz dla Valerie
Yickens, za muzykę. Dla setek pracowników szpitali i hospicjów, oraz dla pacjentów w stanie
terminalnym, których spotkałem w ciągu minionych dwudziestu lat.
A także dla najważniejszego z nich wszystkich – mojego taty.
WSTĘP
Danniona Brinkley'a poznałem w Chicago, w hotelu Omni, kiedy oczekiwałem na przyjazd
samochodu. Dannion i ja mieliśmy wystąpić w programie Oprhy Winfrey. Gościom programu
polecono zebrać się w hallu i wspólnie udać się do Harpo Productions.
Kiedy wraz z moją żoną, Sallie, wysiedliśmy z windy i zaczęliśmy witać się z innymi
uczestnikami programu, przerwał nam dobiegający z tyłu donośny głos:
– Miło cię poznać, Jimmy Red. My, chłopcy z Południa, powinniśmy trzymać się razem.
Spojrzałem w górę i zobaczyłem idącego w naszym kierunku potężnego mężczyznę o
łagodnych oczach. Dannion Brinkley uśmiechnął się szeroko i zamknął nas w silnym uścisku.
Obdzielił nim także pozostałych gości. Oprah nigdy nie dowiedziała się o tym, że najlepszy show
rozegrał się później, za kulisami Zielonego Pokoju, gdzie Thomas Moore i Mario Morgan
dołączyli do żywiołowej dyskusji dotyczącej rozmaitych tematów, od zagadnień związanych z
pracą wydawcy po teorie konspiracyjne.
W przypadku Danniona i mnie ta rozmowa nigdy nie została zakończona. Dyskutowaliśmy
przez telefon, często rozdzieleni przestrzenią kontynentów, albo spotykaliśmy się w Hawkview w
Alabamie. Odkryłem pewną niezwykłą rzecz dotyczącą Danniona. Jest on dokładnie takim
człowiekiem, jakim wydaje się być.
To prawda, był niegdyś pracownikiem wywiadu. Przysporzyło mu to wielu cierpień, kiedy po
raz pierwszy, znajdując się na granicy życia i śmierci, dokonywał przeglądu swojego życia, ale
zarazem stanowiło doskonałe przygotowanie do prowadzenia analizy globalnomilitarno
ekonomicznokulturalnej, która płynie z jego ust z równą łatwością jak południowy akcent z
powiedzonka starego dobrego chłopca, jakich nauczył się dorastając w Południowej Karolinie.
Dannion jest także jednym z najbardziej utalentowanych mediów jakie kiedykolwiek
spotkałem. Niezmiennie pozostawia za sobą ślad w postaci oszołomionych zwolenników.
– Kiedy po raz pierwszy rozmawiałem z nim przez telefon, wymienił wszystkie przedmioty
znajdujące się na biurku, dokładnie opisał moje biuro, po czym zabrał mnie na duchową
wycieczkę korytarzem, opisując moich współpracowników i politykę biura, o której nie mógł
file://D:\Noweee\W SWIETLE SPOKOJU\W SWIETLE SPOKOJ...
20121122
929518664.003.png 929518664.004.png 929518664.005.png 929518664.006.png
B/114: D.Brinkley W Świetle Spokoju
Strona 2 z 2
niczego wiedzieć – powiedział o nim mój wydawca.
Ale w przypadku Danniona wszystkie zdolności i całe poczucie humoru ściśle koncentrują się
na naglącym poczuciu misji. (Kiedy na przykład rozmawiałem z nim po raz ostatni, brał udział w
trzydziestu dwóch prezentacjach w ciągu dziewięćdziesięciu dni. W tym czasie udzielał także
wywiadów, prowadził odczyty i nauczał technik pracy w hospicjach.) Spytałem go kiedyś,
dlaczego podporządkował się tak wyczerpującemu rozkładowi zajęć. Odpowiedział, że uda mu
się coś osiągnąć jeśli wpłynie na społeczeństwo w choćby jednej dziedzinie, to jest w opiece
zdrowotnej, szczególnie zaś w alternatywnej opiece zdrowotnej nad człowiekiem w ostatnich
dniach jego życia, kiedy to tradycyjna medycyna najwięcej uwagi poświęca okrutnemu
przedłużaniu ludzkiej egzystencji zaledwie o kilka godzin lub dni.
Główne motto Danniona brzmi: Jeśli zdołamy pozbyć się strachu przed śmiercią, zdołamy też
pozbyć się strachu przed życiem, lęku przed istnieniem w zgodzie z naszymi najpełniejszymi,
najbardziej duchowymi możliwościami. Zdaniem Danniona kluczem do pokonania lęku jest
nauczanie, pomagające przeistoczyć śmierć w pełne miłości, łagodne i zwyczajne
doświadczenie. Pracownicy kilku towarzystw hospicyjnych powiedzieli mi, że Dannion zebrał
więcej ochotników do pracy w hospicjum niż ktokolwiek przed nim.
Jednakże moim zdaniem zasługi Danniona są jeszcze większe. Chociaż często bywa
wybuchowy i gwałtowny, a kiedy łowi ryby, nazbyt często zarzuca wędkę na drzewa, stanowi on
wzór człowieka. W latach dziewięćdziesiątych przechodzimy od teoretycznego rozumienia
duchowości do jej rzeczywistego przeżywania. Może to być bardzo trudne. W jakiś sposób
musimy jednak zrozumieć naszą intuicję i kierować się jej wskazaniami, trwać w poczuciu misji,
rozpoznawać kiedy należy wtrącać się w życie ludzi, a nade wszystko kreślić przed nimi swój
szczery portret, niezależnie od tego, czy są oni sceptyczni, czy też nie.
W tym Dannion nie ma sobie równych. Większość czasu spędza biorąc udział w rozmaitych
talk show'ach, przekomarzając się z zawodowymi demaskatorami, i nawet na chwilę nie
ustępując im pola. Lubi mawiać: “Wystarczy umrzeć kilka razy, aby wszystko zrozumieć.
Jesteśmy wspaniałymi i potężnymi duchowymi istotami. Zaczynamy to sobie uświadamiać."
Trwałą zasługą Danniona Brinkley'a jest to, iż uświadamia sobie ten fakt, i otwarcie pokazuje
to całemu światu.
JAMES REDFIELD
file://D:\Noweee\W SWIETLE SPOKOJU\W SWIETLE SPOKOJ...
20121122
929518664.007.png
 
B/114: D.Brinkley W Świetle Spokoju
Strona 1 z 6
Wstecz / Spis treści / Dalej
1. ŚCIGANY PRZEZ ŚWIATŁO
Człowiek, który złapał kota za ogon, wie o kotach
znacznie więcej niż ktoś, kto o nich tylko czytał.
Mark Twain
Od czasu, kiedy w 1975 roku zostałem rażony piorunem, zwracałem szczególną uwagę na
dźwięk gromu. Odkąd pamiętam, każda burza była myśliwym, każda błyskawica – potencjalnym
zabójcą. Nie potrafię nie myśleć w ten sposób o piorunach. Niepokoi mnie nawet odległy huk
gromu; napełnia mnie niepewnością i bolesnymi wspomnieniami. Często mawiam: “Podobało mi
się po śmierci, ponieważ czułem się tak bardzo żywy. Nie podobało mi się tylko wykorzystanie
pioruna, by się tam dostać."
Pewnego letniego dnia 1994 roku omal nie stałem się. ponownie ofiarą pioruna, nie wiedząc
nawet, że uderzył blisko mnie.
Wydarzyło się to w czasie mojego odpoczynku. Wróciłem właśnie z pięciomiesięcznego cyklu
wykładów, podczas których reklamowałem swoją pierwszą książkę Ocalony przez światło.
Wreszcie mogłem nacieszyć się samotnością. Aby delektować się spokojem, udałem się do
domku mojego przyjaciela, stojącego na farmie niedaleko mojego domu w Południowej Karolinie.
Tego dnia zabrałem ze sobą pudełko listów od osób, które przeczytały moją książkę. Po raz
pierwszy od wielu miesięcy zamierzałem być sam, czytać i odpoczywać. Kiedy oparłem nogi o
sofę, zauważyłem, że na zewnątrz zaczął padać delikatny deszczyk. Pogoda wprawiła mnie w
nastrój odprężenia, a po niedługim czasie zasnąłem, ukołysany przez rytm deszczu.
Później zaczął dzwonić telefon. Wyrwał mnie z głębokiego snu i wprowadził w mgiełkę
półświadomości. Czy zadzwonił trzy razy? Cztery? Nie obchodziło mnie to. Ktokolwiek dzwonił,
mógł poczekać. Poza tym, to nie był mój dom. Postanowiłem, że po prostu pozwolę telefonowi
terkotać. Zasypiając ponownie zauważyłem, że deszcz zaczął padać tak mocno, że niemal
zagłuszył brzęczyk telefonu.
– Paskudny dzień, w sam raz dla żab – pomyślałem.
I wtedy to się stało. Pokój rozdarło lśnienie błyskawicy. Towarzyszył mu armatni wystrzał
gromu. Terkotanie telefonu ucichło, zamarło.
– Znowu? – pomyślałem. Nagle usiadłem wyprostowany na sofie. Wstrząs i lęk sprawiły, że
moja koszula zaczęła nasiąkać potem. Czułem woń spalenizny, a kiedy zacząłem ciężko dyszeć,
poczułem nawet kwaskowy smak powietrza. Moje przerażone serce domagało się tlenu.
Wstałem powoli i przeszedłem przez pokój. Telefon leżał na podłodze.
– Gdzie uderzył piorun? – zastanawiałem się. Badawczo rozglądałem się po pokoju, ale nie
dostrzegałem żadnych zniszczeń. Wyjrzałem przez okno i zauważyłem budkę telefoniczną. Jej
drzwi były roztrzaskane i otwarte, z wnętrza wydobywała się para. Ciężko przełknąłem ślinę.
– To stało się znowu – pomyślałem wracając na sofę. – Czy jestem gotowy?
Powoli usiadłem i zacząłem rozmyślać o tym, co się właśnie wydarzyło. Zamknąłem oczy i
pozwoliłem myślom pobiec wstecz. Tym razem nie musiałem umierać, by wyraźnie ujrzeć
szczegóły mojego życia.
Pomyślałem o cennych rzeczach w moim życiu. Natychmiast przyszła mi na myśl matka i
reszta rodziny. Rozmyślałem o wszystkich osobistych nieszczęściach, jakie przetrwaliśmy, a
mimo to udało nam się pozostać przyjaciółmi. Myślałem o dziwnej podróży zapoczątkowanej
przez doznanie z pogranicza życia i śmierci we mnie i w wielu ludziach, których poruszyła moja
historia. Moje myśli pomknęły wstecz, poprzez lata, kiedy poszukiwałem odpowiedzi, aż dotarły
do roku 1975, do dnia, kiedy odebrałem telefon od Boga.
Przypomniałem sobie teraz wyraźnie tamtą chwilę. Uderzenie pioruna. Z dudniącym sercem
wślizgnąłem się tak głęboko w swoje wnętrze, że przestałem dostrzegać otaczający mnie świat.
Przeżywałem w myślach wydarzenie, które odmieniło moje życie, tak jakby rozgrywało się ono
ponownie.
* * *
W moich myślach był 17 września 1975 roku – dzień, w którym moje życie zostało na zawsze
odmienione. Miałem dwadzieścia pięć lat. Byłem w najlepszej formie fizycznej jaką osiągnąłem w
życiu. Była siódma wieczorem, a w następnej chwili miałem umrzeć.
Na zewnątrz dostrzegłem błyskawicę przecinającą niebo z tym skwierczącym dźwiękiem, jaki
file://D:\Noweee\W SWIETLE SPOKOJU\W SWIETLE SPOKOJ...
20121122
929518664.008.png 929518664.009.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin