00:00:56:Niesamowite Historie 00:01:06: Zbieraj Człeku Żołędzie 00:01:28:Tłumaczenie: | --- Red_Queen --- 00:01:37: Rok 1932 00:01:54:- Chłopcze. 00:01:57:- Wstań proszę,|dobrze? 00:02:00:- Ojciec wkrótce przyjdzie|do domu na lunch 00:02:03:i z pewnociš będzie wciekły 00:02:05:jeli znowu zobaczy cię|koło radia. 00:02:07:- Przez Ciebie|opuciłem najlepszš częć. 00:02:10:- Wielka szkoda. 00:02:13:- Nie możesz się czego pouczyć? 00:02:15:- Przeczytać ksišżki medycznej od ojca? 00:02:19:- Wiesz że mógłby mieć nowy płaszcz|za pienišdze które|wydał na tę ksišżkę. 00:02:24:- Nie wierzę, że chociaż raz|jš otworzyłe. 00:02:27:- A nie miałe czasem pozamiatać|przed domem? 00:02:30:- A co z bałaganem |w twoim pokoju? 00:02:32:- Jeste najbardziej leniwym dzieckiem|na wiecie, przysięgam. 00:02:37:- No dalej, id|i poczytaj trochę. 00:02:40:<i>Marzenia i gapienie się w papiery</i>|<i>nie pomoże ci odnieć sukcesu, Jono.</i> 00:02:48:- A kto powiedział że mnie to obchodzi?|- Chciałbym to wiedzieć. 00:03:40:- Kim jeste? 00:03:43:- Jedynym synem Matki Natury. 00:03:46:- I chcę zamienić z tobš słowo,|Jonathanie Quick. 00:03:49:- Skšd wiesz jak się nazywam?|- Czy ja nię? 00:03:52:- Napewno nie. Jestem tak prawdziwy|jak ty, mniej więcej. 00:03:58:- Gardzisz tym, prawda? 00:04:02:- <i>Nie wolałby tego po prostu</i>|<i>wyrzucić do jeziora?</i> 00:04:06:- <i>Więc zrób to.</i>|<i>I powiedz im raz na zawsze</i>|<i>że medycyna nie jest dla ciebie.</i> 00:04:10:- Ale złamię im serca|jeli nie pójdę do szkoły medycznej. 00:04:14:- To jedyne o czym mówi mój ojciec|odkšd skończyłem dwa lata. 00:04:17:- A co z twoim sercem?|- Nie warto go posłuchać? 00:04:20:- Kto wie? Chciałbym tylko żeby dali mi trochę czasu|żeby być dzieckiem. 00:04:26:- Z całego serca cenię aspiracje. 00:04:31:- Ale bšd dzieckiem|jak najdłużej się da. 00:04:39:- Jeli ciężka praca jest|takš wielkš cnotš, 00:04:42:to czemu tylu ludzi|zaharowuje się na mierć co? 00:04:47:- I spróbuj zaprzeczyć, chłopcze 00:04:49:- Jedyne co przynosi zarabianie pieniędzy|to fakt, że chcesz ich więcej. 00:04:55:- Jest tylu doktorów|na wiecie. 00:04:58:- To co naprawdę moglibymy zrobić|to kilku marzycieli więcej. 00:05:03:- Ale nie możesz żyć|snem wiesz? 00:05:07:<i>Naprawdę jeste aż tak pewien, chłopcze?</i> 00:05:10:- Rzuciłem okiem na przyszłoć wiesz?|- I wierz mi, jest mieszna. 00:05:15:- <i>Teraz mnie posłuchaj.</i>|- <i>I we sobie te słowa</i>|<i>mocno do serca,</i> 00:05:20:- <i>Uwierz mi, będziesz bogatszy</i>|<i>niż każdy prawnik, doktor</i>|<i>czy biznesmen jakiego spotkałe.</i> 00:05:25:- Brzmi super. Ale jak? 00:05:27:Przestań gadać|i pozwól mi wyjanić. 00:05:31:- Przede wszystkim,|będziesz potrzebował samochodu. 00:05:34:- <i>Nie jakiego samochodu.</i> 00:05:36:- Ale upewnij się , że będzie to taki|który pasuje do twojego stylu. 00:05:40:- A co do sprzštania|twojego pokoju, 00:05:42:upewnij się, że nie wyrzucasz|niczego co kochasz, 00:05:45:<i>nawet jeli twoja matka</i>|<i>nalega.</i> 00:05:48:- Jest tam mnóstwo skarbów. 00:05:51:- Szczerze?|- Lepiej w to uwierz. 00:05:53:- Posłuchaj Matki Natury. 00:05:56:- Obserwuj wiewiórki.|- To nie przypadek, że sš w stanie przetrwać. 00:06:02:- <i>Trochę czasu, chłopcze,</i>|<i>i wiat będzie musiał</i>|<i>cię dogonić.</i> 00:06:09:- Jestem jedynym synem Matki Natury. 00:06:12:- Głoszę prostš prawdę. 00:06:16:- wiat potrzebuje marzycieli.|- wiat potrzebuje marzycieli. 00:06:20:- Marzycieli. Marzycieli.. 00:06:34:- Jono, to ty?|- <i>Tak, Mamo.</i> 00:06:37:- Jestemy w salonie, skarbie.|- W piekarniku jest dla Ciebie obiad. 00:06:40:- Podgrzanie go|zajmie dosłownie minutę. 00:06:42:- Nie mam czasu. Już jestem spóniony.|- Zamykam dzi aptekę pana Bielera. 00:06:47:- Wiedziała że jego córka Sandy|bierze lub? 00:06:49:- Ale cały dzień pracowałe w młynie.|- Nie jeste wykończony? 00:06:53:- Nie.|- Poza tym Bieler płaci mi dodatkowo|bo zostało niewiele czasu. 00:06:57:- Więc to taki rodzaj lubu, tak? 00:07:00:- Elmer, nie w pobliżu dziecka. 00:07:02:- Mam dla was niespodziankę. 00:07:07:- Jutro zabieram nas wszystkich na lunch|- Ja stawiam. 00:07:11:- Z przyjemnociš. 00:07:21:- Zastanawiam się co go ugryzło. 00:07:25:- Od kiedy skończył szkołę|pracował praktycznie bez przerwy. 00:07:28:- Musiał już zaoszczedzić|na czesne. 00:07:32:- Czyżby ten stary człowiek był dumny|z tego jakim się okazał człowiekiem.|- Jest dobrym chłopcem. 00:07:38:- Gdybym tylko mogła go zmusić|do posprzštania w pokoju. 00:07:43:- <i>A co do sprzštania</i>|<i>twojego pokoju, pamiętaj,</i> 00:07:47:<i>nigdy przenigdy nie wyrzucaj</i>|<i>niczego co kochasz,</i> 00:07:50:<i>nawet jeli twoja matka nalega.</i> 00:07:52:- <i>Jest tam mnóstwo skarbów.</i> 00:07:58:- <i>Hej, chłopcze.</i> 00:08:05:- Przestań się drapać.|- Jeszcze nikogo nie zabiło|noszenie czystej koszuli. 00:08:09:- Po co?|- Zanim pójdę do pracy, będzie nawet|brudniejsza niż ta, którš zdjšłem. 00:08:14:- Nię będzie jeli|jš upiorę. 00:08:17:- Zabiera nas na kolację.|- Nie chcesz wyglšdać|przynajmniej w połowie przyzwoicie? 00:08:21:- Nawet ci nie powiedział|o co w tym wszystkim chodzi? 00:08:24:- Nie mam pojęcia. 00:08:26:- Jestem pewna że powie|że został przyjęty do college'u.|- Cóż innego to mogłoby być? 00:08:39:- O mój Boże! 00:09:01:- Czeć tato! 00:09:09:- <i>Mam dosyć wracania do domu</i>|<i>kiedy widzę że on nie ma pracy.</i> 00:09:13:- <i>To tylko chwilowo, Elmer.</i> 00:09:15:- Dłużej niż chwilowo i dobrze to wiesz.</i>|- <i>Będzie dobrze.</i>|- <i>Wiesz jaki jest pracowity.</i> 00:09:20:- <i>Był! Był!</i> 00:09:22:- <i>Był pracowity!</i>|- <i>Ale to już jest martwe i pogrzebane.</i> 00:09:32:- <i>Nie zamierzasz już nigdy</i>|<i>pracować, Jono?</i> 00:09:36:- Dlaczego? Jestem szczęliwy. 00:09:39:- Nie obchodzi cię|że dobijasz ojca? 00:09:43:- Sam sie dobija. 00:09:48:- Mamo, naprawdę mi przykro. 00:09:52:- On ma marzenia|sprzeczne z moimi.|<i>What's to become of you?</i> 00:09:56:- Woskowanie auta|i siedzenie pod drzewem|cię nie nakarmi. 00:10:01:- Nie martw się.|- <i>Nie martw?</i> 00:10:04:- Oczywiscie że się martwię!|- Oszalałe? 00:10:07:- Jak mogę się nie martwić|powiesz mi? 00:10:10:- Chcę żeby się stšd wyniósł. 00:10:12:- Wspierałem cię|wszystkie twoje mieszne plany|i projekty wystarczajšco długo. Nigdy więcej. 00:10:18:- <i>Tylko nas złocisz.</i>|- <i>Dzisiaj cię stšd wyrzucam.</i> 00:10:22:- <i>Elmer, nie!</i>|- Był niedobrym, leniwym dzieckiem, 00:10:26:a teraz jest niedobrym,|leniwym dorosłym. 00:10:28:- <i>Tracšcym na samochód pienišdze przeznaczone na czesne,</i> 00:10:31:<i>zbierajšcym mieci w pokoju</i>|<i>jak bezdomny.</i> 00:10:35:- Jeste po prostu próżniakiem,|i nie chcę cię w moim domu. 00:10:52:- Zobaczysz.|- Poradzę sobie. 00:11:01:- Jest mnóstwo lekarzy|na tym wiecie. 00:11:04:- Czego naprawdę potrzebujemy|to kilku marzycieli więcej. 00:11:21:- Jeste na dobrej drodze, chłopcze. 00:11:41: Rok 1955 00:12:07:- Witam. 00:12:11:- Hej, zaczekajcie. 00:12:14:- Nie zrobię wam krzywdy. 00:12:16:- Jak się nazywacie?|- Elizabeth. 00:12:19:- Jakie piękne imię. 00:12:23:- Raz zakochałem się w dziewczynie z cyrku|- O imieniu Elizabeth. 00:12:29:- Chciałem uciec|i już zawsze być z niš. 00:12:34:- Ale była zakochana|w siłaczu. 00:12:37:- Hej, co robisz z moimi dziećmi? 00:12:40:- Nic proszę pana, ja..?|- <i>Opowiadał nam historię.</i>|- Historię o cyrku. 00:12:45:- Mniejsza o historie.|- To strata czasu. 00:12:51:- To pański dom?|- Mieszkam tu. 00:12:56:- Więc mam złe wieci|dla pana. 00:12:59:- Nazywam się Paul Treadwell,|Boon Development Corporation. 00:13:01:- Kupilimy tę ziemię|i mamy zamiar umiecić tutaj resort. 00:13:05:- Więc po prostu|musi się pan wyprowadzić. 00:13:08:- Niby dokšd? 00:13:11:- Bioršc pod uwagę że to nie była|pańska własnoć w pierwszej kolejnoci, 00:13:15:- Naprawdę to żaden problem, prawda? 00:13:45:- Witaj, chłopcze. 00:13:49:- <i>Co sie stało z tym słodkim</i>|<i>Don Kichotem którego znałem, co?</i> 00:13:53:- Spotkałem ciebie. 00:13:57:- <i>Zniszczyłe mi życie.</i>|- <i>Mam ochotę cię udusić!</i> 00:14:03:- Jeste doskonały.|- Nie złożyłem ani jednej obietnicy której nie dotrzymałem 00:14:09:- To jest ten wspaniały wiat|który obiecałe? 00:14:14:- Nie chciałe pracować.|- Nie pracowałe. 00:14:17:- Powiedziałe że będe bogaty, bogatszy niż|każdy prawnik i lekarz którego znałem. 00:14:23:- Więc tak zrobiłem.|- Ale "bogaty" to pojęcie względne. 00:14:28:- Ale nie mam nic! 00:14:37:- Żadnej rodziny. 00:14:39:- Przyjaciół. 00:14:55:- <i>Masz swoje skarby.</i> 00:14:59:- To nie sš skarby! 00:15:02:- <i>To nic innego</i>|<i>jak tylko kolekcja mieci,</i> 00:15:05:<i>nic nie wartych wspomnień</i>|<i>ze straconego życia!</i> 00:15:29:- Tak mawiał twój ojciec, chłopcze. 00:15:34:- Wiem. 00:15:45:- To po prostu cholerny wstyd.. 00:15:49:- Zajęło mi tyle czasu żeby posłuchać. 00:17:08:- <i>Gdzie nauczyłe się prowadzić?</i> 00:17:59:- Spadaj stšd, włóczęgo. 00:18:02:- Poczekaj. Proszę. 00:18:04:- Chwilę. 00:18:12:- Mogę zapłacić tymi groszam...
dorothy_gn