Eco_Umberto_-_Wachadlo_Foucaulta_(SCAN-dal_823).pdf

(2625 KB) Pobierz
SCAN-dal.prv.pl
UMBERTO ECO
Wahadło Foucaulta
(Przełożył Adam Szymanowski)
Dla was jedynie, synowie wiedzy i mądrości, napisaliśmy to dzieło. Badajcie
księgę, skupcie się na tym zamiarze, który rozproszyliśmy po wielu miejscach,
to zaś, co zakryliśmy w jednym miejscu, odsłoniliśmy w innym, aby zostało
zrozumiane przez waszą mądrość.
(Heinrich Cornelius Agrippa von Nettesheim, De occulta philosophia, 3, 65)
Zabobon przynosi nieszczęście.
(Raymond Smullyan, 5000 B.C., 1.3.8)
8317529.001.png
1
KETER
1
I wtedy zobaczyłem Wahadło.
Ruchoma kula na końcu długiego sznura umocowanego do sklepienia chóru z
izochronicznym majestatem i rozmachem przemierzała swój szlak.
Wiedziałem - ale każdy wyczułby to z magii tego spokojnego oddechu - że okres zależy
od ilorazu pierwiastka kwadratowego z długości sznura i owej liczby pi, irracjonalnej dla
przyziemnych umysłów, lecz z boskiego nakazu wiążącej nieuchronnie we wszystkich
możliwych kołach obwód ze średnicą - tak że czas wędrówki tej kuli od jednego do drugiego
skrajnego wychylenia był skutkiem tajemnej zmowy między najbardziej ponadczasową z miar,
jedynością punktu zawieszenia, dualizmem abstrakcyjnego wymiaru, troistą naturą jt, sekretnym
tetragonem pierwiastka, doskonałością okręgu.
Wiedziałem ponadto, że w pionie od punktu zawieszenia, u podstawy, umieszczono
magnetyczne urządzenie, które, przekazując sygnały cylindrowi ukrytemu we wnętrzu kuli,
zapewniało stałość ruchu, a ten fortel pozwalał przezwyciężyć opór materii, nie zaprzeczając
przy tym zgoła prawu wahadła, a nawet ułatwiając jego ujawnienie, albowiem w próżni wszelki
punkt materialny zawieszony na końcu nierozciągliwego i nieważkiego sznura, nie narażony na
opór powietrza i nie napotykający tarcia w miejscu zaczepienia, kołysałby się regularnie przez
całą wieczność.
Miedziana kula słała blade, migotliwe refleksy ostatnich promieni słonecznych
przenikających przez szyby. Gdyby jak kiedyś muskała swym ostrzeni warstewkę wilgotnego
piasku na posadzce chóru, przy każdym wahnięciu kreśliłaby na ziemi delikatną bruzdę, owa zaś
bruzda, zmieniając nieustannie kierunek o nieskończenie mały kąt, coraz bardziej poszerzałaby
się w kształt szczeliny, parowu, pozwalając odgadnąć promienistą symetrię - niby zarys man-dali,
niewidoczna struktura pentaculum, gwiazda, mistyczna róża. Nie, raczej jakiś zarejestrowany na
bezmiarze pustyni sznurek śladów pozostawionych przez błąkające się bez końca karawany. Hi-
8317529.002.png
storia powolnych i tysiącletnich migracji; być może w ten właśnie sposób przemieszczali się
Atlantydzi z kontynentu Mu w uporczywym i zachłannym błądzeniu od Tasmanii po Grenlandię,
od Koziorożca po Raka, od Wyspy Księcia Edwarda po archipelag Svalbard. Ostrze powtarzało,
raz jeszcze opowiadało w skrócie to, co oni zrobili między jednym a drugim zlodowaceniem, i
być może czynią nadal, teraz jako kurierzy Panów - być może na szlaku między wyspami Samoa
a Nową Ziemią ostrze w swoim położeniu równowagi muskało Agartthę, Środek Świata. I
przeczułem, że jedna i ta sama płaszczyzna łączy Avalon, Hiperboreję z południową pustynią,
która gości zagadkę Ayers Rock.
W tym momencie, 23 czerwca o czwartej po południu, Wahadło zwalniało zbliżając się
do najdalszego wychylenia, aby opaść ciężko ku środkowi, zyskać w połowie swego biegu
największą szybkość i ciąć, ufne w niewidzialny kwadrat sił, który wyznaczał jego przezna-
czenie.
Gdybym nie zważając na upływ godzin wpatrywał się w tę ptasią głowę, w to
zakończenie włóczni, w ten obrócony hełm, kiedy tak kreślił w pustce własne przekątne
muskając przeciwległe punkty swego astygmatycznego obwodu, padłbym ofiarą baśniowego złu-
dzenia, albowiem Wahadło przekonałoby mnie, iż płaszczyzna ruchu dokonała w ciągu
trzydziestu dwóch godzin pełnego obrotu, powracając do punktu wyjściowego, zakreślając płaską
elipsę - elipsę obracającą się wokół środka ze stałą prędkością kątową proporcjonalną do sinusa
szerokości geograficznej. Jak obracałoby się, gdyby koniec został przytwierdzony do szczytu
kopuły Świątyni Salomona? Może nawet rycerze podjęli taką próbę. Może rachunek, ostateczne
znaczenie nie uległyby zamianie. Może kościół opacki Saint-Martin-des-Champs był prawdziwą
Świątynią. Aczkolwiek właściwe warunki do przeprowadzenia tego doświadczenia istnieją tylko
na biegunie, w jedynym miejscu, gdzie punkt zawieszenia znajduje się na przedłużeniu osi obrotu
Ziemi i gdzie Wahadło urzeczywistniłoby swój pozorny cykl dwudziestoczterogodzinny.
Lecz nie to odchylenie od Prawa, przez Prawo zresztą przewidziane, nie owo pogwałcenie
złotej zasady miary sprawiało, że cud zasługiwał na mniejszy podziw. Wiedziałem wszak, że
Ziemia obraca się, a ja wraz z nią, i że Saint-Martin-des-Champs i cały Paryż wraz ze mną, że
wszystko dokonuje wspólnych obrotów pod Wahadłem, które w istocie nigdy nie zmienia
płaszczyzny swego ruchu, bo gdzieś tam nad punktem zawieszenia, w nieskończonym, idealnym
przedłużeniu sznura ku najdalszym galaktykom trwa nieruchomy przez całą wieczność Punkt
Stały.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin