Arkadiusz Jabłoński - Co słonko widziało (Japonia).pdf

(142 KB) Pobierz
FBShort
Arkadiusz Jabło ń ski
Co słonko widziało
Na bezrybiu
Sytuacja kogo ś , kto przedstawia si ę jako ekspert od spraw Japonii jest w Polsce komfortowa.
Polacy chc ą wiedzie ć o Japonii du Ŝ o, a fakt, Ŝ e, podobnie jak wi ę kszo ść ludzi, chc ą wiedzie ć wi ę cej
głównie o tym, o czym ju Ŝ wiedz ą , wcale nie musi utrudnia ć ekspertowi pracy. Na spotkaniach
po ś wi ę conych „popularyzacji kultury japo ń skiej” dowiedzie ć si ę mo Ŝ na, Ŝ e słówko kami oznacza po
japo ń sku ‘papier’, ale tak Ŝ e ‘bóg’, a zatem sztuka składania zabawek z papieru origami posiada
aspekt mistyczny. Podobnie mo Ŝ na by twierdzi ć , Ŝ e buk to w Polsce drzewo ś wi ę te – wszak jego
nazw ę wymawia si ę tak samo jak słowo ‘Bóg’ – a rzeka Bug darzona jest estym ą na miar ę Gangesu.
W naszym kraju to, co japo ń skie, nie podlega os ą dowi logicznemu, istniej ą c samo przez si ę :
pozostaj ą c trudne, niezrozumiałe, ale tym bardziej po Ŝą dane. Japonista po ujawnieniu własnej
specjalno ś ci pytany jest zwykle, czy był ju Ŝ w tym egzotycznym kraju oraz czy j ę zyk japo ń ski jest
trudny (na oba pytania dobrze odpowiedzie ć twierdz ą co). Rozmówca bardziej dociekliwy mo Ŝ e
zapyta ć , czy Japo ń czycy naprawd ę s ą pracoholikami, czy kobiety zajmuj ą , cokolwiek to znaczy,
nisk ą pozycj ę w Ŝ yciu społecznym lub te Ŝ czy kuchnia japo ń ska to naprawd ę tylko ryby i ry Ŝ . Taki
obraz Japonii opiera si ę na zdrowym rozs ą dku przeci ę tnego Polaka. Tak działaj ą stereotypy.
Stereotyp mo Ŝ na postrzega ć jako przeszkod ę w poznawaniu prawdziwego obrazu ś wiata.
Stereotyp nie jest dobry ani zły: po prostu istnieje. Stereotypy funkcjonuj ą w sposób u Ŝ yteczny, gdy
pozostaj ą w równowadze z godnymi zaufania ź ródłami informacji. Bezcelowe jest zarzucanie
niekompetencji autorowi felietonu, który napisze, Ŝ e j ę zyk japo ń ski jest bardzo trudny. Zawsze
mo Ŝ na przeprowadzi ć wywiad ze specjalist ą , który mo Ŝ e nie udzieli nam odpowiedzi prostych, na
pewno nie poprzestanie jednak na utrwalaniu utartych schematów (ciekawe, Ŝ e Ŝ aden japonista nie
powie, Ŝ e j ę zyk japo ń ski jest trudny, a je ś li nawet, to zapytawszy najpierw, pod jakim wzgl ę dem i
dla kogo). Informacje uzyskane od eksperta podlegaj ą weryfikacji zarówno pod wzgl ę dem
merytorycznym (prawdziwo ś ci informacji) jak i metodologicznym (wykorzystanych narz ę dzi
badawczych).
Ludzie stamt ą d
Niekiedy zawarto ść faktograficzna publikacji budzi zastrze Ŝ enia, je ś li jednak nadrz ę dny cel
zabawienia czytelnika zostanie przez ni ą spełniony, nie warto chyba dr ąŜ y ć szczegółów. O ile tylko
o czym ś mo Ŝ na powiedzie ć , i Ŝ , nawet je ś li to kłamstwo, to dobrze napisane, małostkowe i niskie
byłoby wytykanie autorowi bł ę dów w japo ń skim nazewnictwie czy te Ŝ nie ś cisło ś ci informacyjnych.
Po pierwsze, nie nudzi ć , mo Ŝ na by rzec za Jerzym Wittlinem.
Co innego jednak: zabawia ć , a co innego: zbawia ć . Dopóki kto ś uwa Ŝ a prywatnie, Ŝ e Japo ń czycy
1
s ą godnymi współczucia pracoholikami dziesi ą tkowanymi przez kar ō shi albo zupełnie na serio
przekonuje nas, Ŝ e w Japonii druga osoba jest dla rozmówcy „nienaruszaln ą ś wi ę to ś ci ą ”, co
stanowi ć ma fenomen w skali ś wiatowej, mo Ŝ emy przymkn ąć na to oko z u ś miechem i udawa ć , Ŝ e
nic si ę nie stało. Je ś li jednak w tek ś cie kogo ś sugeruj ą cego niejednoznacznie, Ŝ e wypowiada si ę jako
naukowiec czytamy: „ Za szczelnie zasłoni ę tymi oknami japo ń skich mieszka ń -pudełek gospodynie
domowe samotnie popadaj ą w alkoholizm, a ich m ęŜ owie (...), dr Ŝą c, by nie straci ć pracy (i twarzy),
upijaj ą si ę po godzinach w m ę skim towarzystwie. Pracuj ą ce kobiety parz ą herbat ę swoim kolegom i
nawet nie marz ą o awansie, z pokor ą znosz ą c Ŝ arty na temat ich "kobiecych umysłów" ”, to
spotykamy si ę ju Ŝ z pewn ą interpretacj ą faktów, co narzuca pytanie zarówno o ź ródło informacji jak
i o solidno ść proponowanej ramy interpretacyjnej.
Kobieta z Wysp
Przytoczony cytat pochodzi z jednego z felietonów autorstwa Joanny Bator, które w ci ą gu
ostatnich lat były zamieszczane w jednym z dodatków „Gazety Wyborczej”. Dost ę pne ź ródła
okre ś laj ą Bator jako feministk ę , naukowca, antropologa kulturowego, absolwentk ę kulturoznawstwa,
która posiada doktorat w dziedzinie filozofii. Równie Ŝ sama Bator nie od Ŝ egnuje si ę od
przedstawiania si ę jako naukowiec, co nakazuje jej spostrze Ŝ enia dotycz ą ce kultury traktowa ć z du Ŝą
doz ą powagi. Ostatnio w Polsce ukazała si ę tak Ŝ e ksi ąŜ ka Bator, do której nie miałem dot ą d dost ę pu
przebywaj ą c w Japonii i poni Ŝ ej nie zamierzam si ę na jej temat wypowiada ć .
Tekst niniejszy słu Ŝ y analizie pi ę ciu pozornie niewinnych tekstów Bator, które mo Ŝ na traktowa ć
jako swoist ą deklaracj ę ideologiczn ą i metodologiczn ą . Nie trzeba by ć antropologiem kulturowym,
aby dostrzec, Ŝ e szeroko zakrojone nadu Ŝ ycie, na jakie teksty te si ę składaj ą , zdaje si ę mie ć
charakter nie tylko pseudoantropologiczny, ale tak Ŝ e pseudometodologiczny, a nawet, o dziwo,
chyba tak Ŝ e pseudofeministyczny.
Trudno zgodzi ć si ę z traktowaniem Japonii jako przedmiotu bada ń wymykaj ą cego si ę
racjonalnym dociekaniom naukowym. Chciałbym przy tym odnie ść si ę do tekstów Bator nie z
pozycji wzburzonego japonisty, któremu badacz-niejaponista odbiera chleb, ale jako zaciekawiony
czytelnik, gotów szczerze wierzy ć , Ŝ e to nie epatowanie tani ą egzotyk ą , ale jakie ś powa Ŝ ne powody
metodologiczne skłoniły autork ę do wyboru raczej kontrowersyjnego podej ś cia do kwestii
przyzwoito ś ci faktograficznej i metodologicznej. Fakt, Ŝ e nauka nie zmieni raczej oblicza pod
wpływem odkry ć Bator nie mo Ŝ e uprawnia ć do karmienia czytelników informacjami
nieprawdziwymi, nierzetelnymi i przedstawionymi w wykrzywionym kontek ś cie. Poniewa Ŝ za ś
nawet niepozorne w uj ę ciu jednostkowym przekłamania Bator odnosz ą si ę tak Ŝ e do bardzo sporej
grupy ukazuj ą cych si ę w Polsce popularnych publikacji na temat innych kultur, swego rodzaju
ikoniczne traktowanie przeze mnie poni Ŝ ej „przypadku Bator” niech posłu Ŝ y spo Ŝ ytkowaniu
w ą tpliwej warto ś ci wytworów autorki w szczytnym celu pi ę tnowania en gros wszelkiej łatwizny
2
intelektualnej, jak Ŝ e powszechnej w naszym wieku informacji masowej, szybkiej i niedbałej. Je ś li
czytelnik odniesie wra Ŝ enie, Ŝ e komentarze poni Ŝ sze tr ą c ą zbytni ą ironi ą , chciałbym wyrazi ć
przekonanie, i Ŝ , je ś li ju Ŝ wytwór pozuj ą cy na tekst naukowca jest ś mieszny i straszny, z dwojga
złego wol ę ś mia ć si ę ni Ŝ grzmie ć , co jest moim indywidualnym wyborem, w odniesieniu do cało ś ci
tekstów Bator poczynionym jednak chyba z pozycji do ść Ŝ yczliwej.
A to byli przebiera ń cy...
Wydaje si ę , Ŝ e dla badacza kultur i zachowa ń ludzkich w tych Ŝ e kulturach oczywista powinna by ć
zale Ŝ no ść , ale tak Ŝ e i ró Ŝ nica gatunkowa, mi ę dzy obserwowanymi na bie Ŝą co faktami a
prawidłowo ś ciami zachowa ń członków danej kultury, nie mówi ą c ju Ŝ o konieczno ś ci ś wiadomego
wyboru pewnej konsekwentnej metody opisu i interpretacji opisywanych zjawisk. Mo Ŝ na
spodziewa ć si ę , Ŝ e cho ć by zaliczane do klasyki antropologii kulturowej w Japonii prace sygnowane
przez takie nazwiska jak Ruth Benedict, Takie Sugiyama-Lebra czy te Ŝ Chie Nakane pozwol ą
ukierunkowa ć w pewien sposób interpretacj ę danych.
Zupełnie przypadkiem trzy wymienione nazwiska nale Ŝą do kobiet, badaczek, które zajmowały
si ę kultur ą japo ń sk ą w dwudziestym wieku. ś adna tych autorek nie wspomina chyba nawet słowem
o feminizmie, to chyba jednak mało przekonuj ą ce uzasadnienie dla zlekcewa Ŝ enia ich prac. Te
ostatnie mo Ŝ na bez trudu znale źć , równie Ŝ w ich angielskich wersjach, w bibliotekach japo ń skich
uniwersytetów, co dla badaczki, która, przedstawiana w wielu Ŝ yciorysach znajduj ą cych si ę w
Internecie jako „stypendystka rz ą du japo ń skiego”, sama siebie okre ś la jako „pracuj ą c ą ” na
japo ń skim uniwersytecie nie powinno by ć trudne.
Nawiasem mówi ą c, sam kilkakrotnie przebywaj ą c na stypendium w Japonii ani nie spotkałem
cho ć by jednego stypendysty, który mówiłby o sobie, Ŝ e „pracuje” na uniwersytecie przyjmuj ą cym
go na sta Ŝ , ani do głowy by mi nie przyszło tak si ę samemu okre ś la ć . Nie jest to mo Ŝ e najbardziej
istotny aspekt sprawy, ciekawe jednak, Ŝ e trudno doszuka ć si ę w tekstach Bator nazwy uniwersytetu,
gdzie „pracowała” czy okre ś lenia zajmowanego stanowiska. W ą tpliwo ś ci nie rozwiewa niestety
socjologiczny i antropologiczny warsztat autorki. Facta, non verba – chciałoby si ę rzec.
Jedna pani – drugiej pani
Autorka otwarcie wyznaje, Ŝ e j ę zyka japo ń skiego nie zna, z czego, powiedzmy od razu, nie
sposób czyni ć jej zarzutu. Znajomo ść j ę zyka nie jest obowi ą zkiem osoby prowadz ą cej badania
japonistyczne, cho ć mo Ŝ na podejrzewa ć , Ŝ e na pewno ułatwiłaby takowe w stopniu znacznym,
cho ć by poprzez umo Ŝ liwienie lepszego kontaktu z informatorami.
Zatrzymajmy si ę nad kwesti ą informatorów, cho ć w przypadku Bator chyba słuszniej byłoby
wspomnie ć o „informatorkach”. Bator nie wydaje si ę przesadnie zachwycona Japoni ą , co w
kontek ś cie kultury okre ś lanej przez ni ą jako „m ę skocentryczna” nie zaskakuje. Niezmiennie przebija
3
jednak z jej felietonów fascynacja podobie ń stwem jej samej i feministek, które pokazuj ą jej Japoni ę ,
co wyra Ŝ a si ę niekiedy w opisie „błysku niezwykłego siostrze ń stwa”. Czy jednak „siostra” jest
zawsze wiarygodn ą informatork ą j ę zykow ą i kulturow ą ?
Oto czytamy: „ Nieprzekraczalna granica mi ę dzy ś wiatem m ę skim i kobiecym widoczna jest na
najgł ę bszym poziomie, w strukturze j ę zyka japo ń skiego, którego sposób u Ŝ ywania uzale Ŝ niony jest od
płci. Istniej ą wła ś ciwie dwa płciowe dialekty - m ę ski j ę zyk władzy i kobiecy j ę zyk podległo ś ci.
Tradycyjny japo ń ski m ęŜ czyzna powie np. o swojej Ŝ onie "obudziła si ę ", podczas gdy ona o ś wiadczy,
Ŝ e "ja ś nie pan dokonał szanownego obudzenia si ę ". Ró Ŝ nice te nie s ą ju Ŝ tak drastyczne w młodym
pokoleniu Japo ń czyków, ale nadal istniej ą .
Wzmianka o „m ę skim j ę zyku władzy i kobiecym j ę zyku podległo ś ci” wynika z niewiedzy lub
ś wiadomego nadu Ŝ ycia. Najwyra ź niej Bator nie wie, o czym pisze, gdy Ŝ wzmiankowanych faktów
w rzeczywisto ś ci brak.
„Mieszanie z błotem” i zabawy okrutne
W felietonach Bator czytelnik znajduje wnioski zaskakuj ą ce i zastraszaj ą ce:
„Przypuszczam, Ŝ e jako biała kobieta zajmuj ą ca niewyobra Ŝ alne dla wi ę kszo ś ci Japonek miejsce
w hierarchii społecznej traktowana jestem jak... m ęŜ czyzna. Nie spotykam si ę z przejawami
dyskryminacji ze wzgl ę du na płe ć . Starsi rang ą koledzy zachowuj ą nieprawdopodobn ą ostro Ŝ no ść , a
młodsi, zwłaszcza ci, którzy słabo mówi ą po angielsku, po prostu uciekaj ą na mój widok. ś aden z
nich nie kr ę puje si ę jednak, aby w mojej obecno ś ci bez powodu zmiesza ć z błotem zgi ę t ą w ukłonie
studentk ę albo za Ŝ artowa ć z sekretarki” .
Nie wiadomo, jakie to „niewyobra Ŝ alne” miejsce w hierarchii społecznej Bator zajmowała, ale
chyba trudno to stwierdzenie rozpatrywa ć w kategoriach powa Ŝ nych. Czy zbyt wymagaj ą ce byłoby
wyja ś nienie opisanych wy Ŝ ej fenomenów oparte na prezentowanym mi ę dzy innymi przez Nakane
opisie japo ń skiego społecze ń stwa jako „wertykalnego”? Zgodnie z nim relacje społeczne w Japonii
opieraj ą si ę głównie na niesymetrycznych zwi ą zkach mi ę dzy „seniorem” a „partnerem ni Ŝ szym
rang ą ”. Na te zwi ą zki, okre ś lane jako wertykalne, nakładaj ą si ę horyzontalne schematy
przynale Ŝ no ś ci grupowej, zakładaj ą ce rozró Ŝ nienie mi ę dzy „swymi” a „obcymi”.
Senior mo Ŝ e sobie pozwoli ć na bardzo nieoficjalne traktowanie partnera ni Ŝ szego rang ą , w
szczególno ś ci, je ś li ten ostatni nale Ŝ y do jego grupy, osoba ni Ŝ sza rang ą za ś zobowi ą zana jest do
cichego znoszenia dominacji seniora. W Japonii nie ma „bli ź nich” i „równych”; s ą seniorzy i ni Ŝ si
rang ą , swoi i obcy. Płe ć nie ma tu za bardzo nic do rzeczy: praktyka japo ń skiego Ŝ ycia społecznego
wskazuje jednoznacznie na to, Ŝ e je ś li pozycj ę seniora zajmuje kobieta, a osoba ni Ŝ sza rang ą to
m ęŜ czyzna, niewiele si ę zmienia (chyba, Ŝ e b ę dziemy wtedy mówi ć o „kobiecym j ę zyku władzy”).
Mo Ŝ na rozwa Ŝ a ć , w jakich proporcjach kobiety i m ęŜ czy ź ni maj ą szans ę zaj ąć pozycj ę „seniora”, to
jednak zupełnie inny problem.
4
W japo ń skim społecze ń stwie uczestnicy interakcji musz ą ustali ć mi ę dzy sob ą , jakie rangi wobec
siebie zajmuj ą . Najłatwiej zawczasu si ę z kim ś „zna ć ”, je ś li jednak nie znamy partnera i nie istnieje
nikt, kto mo Ŝ e nam go przedstawi ć , przekroczenie bariery pierwszego kontaktu mo Ŝ e by ć niezwykle
trudne. Czasem wygodniej jest po prostu ignorowa ć si ę , równie Ŝ poprzez ucieczk ę , gdy Ŝ interakcja
w warunkach nieokre ś lonych mo Ŝ e wymkn ąć si ę spod kontroli, a to nikomu nie słu Ŝ y. Je ś li nie da
si ę partnera nie zauwa Ŝ a ć , mo Ŝ na go traktowa ć z du Ŝ ym dystansem, co autorka bierze za ostro Ŝ no ść .
Rzeczywisty problem polega na tym, Ŝ e w Japonii nie wiadomo, co w takich sytuacjach zrobi ć . Z
genialn ą prostot ą ujmuje ten stan Chie Nakane, pisz ą c, i Ŝ : „Japo ń czycy nie zdołali wypracowa ć
Ŝ adnych społecznie przyj ę tych manier nadaj ą cych si ę do prawidłowego zastosowania wobec
nieznajomych, ludzi „z zewn ą trz”” (tłumaczenie własne – A. J.).
Cudzoziemcy mog ą si ę z tym czu ć bardzo niezr ę cznie. Cz ę sto dla Japo ń czyków „obcy”, którego
statusu nie potrafi ą okre ś li ć (cudzoziemiec, je ś li nie jest formalnie członkiem organizacji, nie
poddaje si ę Ŝ adnej znanej definicji) pozostaje „przezroczysty”: nie wiedz ą , jak go zaszeregowa ć , a to
zawsze wywołuje niepokój. Kobiety zachowuj ą si ę zreszt ą pod tym wzgl ę dem identycznie jak
m ęŜ czy ź ni. Na pewno nie nale Ŝ y spodziewa ć si ę , Ŝ e b ę dziemy od pocz ą tku przyjmowani z
entuzjazmem, tym bardziej, je ś li oczekujemy, Ŝ e nasz partner b ę dzie si ę do nas zwraca ć po angielsku,
co mo Ŝ e dla ń by ć dodatkowym stresem. Rada jest jedna: si vivis Romae, romano vivito more.
Schematy znane z naszej własnej kultury niewiele nam w tej sytuacji pomog ą .
Z tym bardziej podejrzan ą lekko ś ci ą wyci ą ga autorka wniosek, Ŝ e przy niej koledzy „mieszaj ą z
błotem” studentki i Ŝ artuj ą sobie z sekretarek. Czy Ŝ by robili to po angielsku, Ŝ eby si ę przed ni ą
popisa ć ? Czy na pewno autorka zrozumiała, co zostało powiedziane? Nawet je ś li tak si ę jej wydaje,
by ć mo Ŝ e warto byłoby zajrze ć do tekstów znakomitej specjalistki w dziedzinie komunikacji
kulturowej, Anny Wierzbickiej, która na ró Ŝ ne sposoby przekonuje nas, Ŝ e nawet je ś li w innej
kulturze u Ŝ ywane s ą słowa i realizowane rytuały konwersacyjne, które wydaj ą si ę nam znajome,
wcale nie musz ą one funkcjonowa ć w identycznej ramie kontekstowej. Pogl ą dy Wierzbickiej nie s ą
tajne, a jej prace od kilku lat dost ę pne s ą tak Ŝ e w bardzo dobrym polskim wyborze.
W Japonii niezmiernie rzadko stosuje si ę techniki konwersacyjne polegaj ą ce na ruganiu kogo ś lub
„mieszaniu go z błotem” w naszym rozumieniu. Je ś li student zrobi co ś niewła ś ciwego wobec
profesora, mo Ŝ e tylko przeprosi ć i ukłoni ć si ę . Profesor mo Ŝ e wykaza ć pewne zirytowanie, tym
bardziej, je ś li student popełni co ś wyj ą tkowo bezmy ś lnego. To, Ŝ e dla Polaka wygl ą da to na
„mieszanie z błotem”, nie ma tu nic do rzeczy. Takie spostrze Ŝ enie mo Ŝ e poczyni ć ka Ŝ dy, kto kieruje
si ę wył ą cznie hermetyczn ą i arbitraln ą interpretacj ą zjawisk na gruncie własnej kultury. Zupełnie nie
trzeba przedstawia ć si ę w tym celu jako naukowiec i pracownik uniwersytetu. Chyba, Ŝ e Bator za
wszelk ą cen ę pragnie tworzy ć sytuacje konfliktowe, co, jak dowiadujemy si ę z tekstu, równie Ŝ si ę na
Wyspach udawało. Przy okazji okazuje si ę tak Ŝ e, Ŝ e niektórzy m ęŜ czy ź ni bynajmniej przed autork ą
nie uciekali, cho ć , wzi ę ci z zaskoczenia, by ć mo Ŝ e mieli po prostu na to za mało czasu.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin