Henryk Sienkiewicz - Diokles.txt

(12 KB) Pobierz
Henryk Sienkiewicz

Diokles 

Ba�� ate�ska
Boski Sen ukoi� Ateny i w ciszy g�uchej mo�na by�o nieledwie us�ysze� oddech 
�pi�cego miasta. Blask 
ksi�yca pogr��y� jakby w rozlewnej, srebrnej i sennej k�pieli wzg�rza, Akropol, 
�wi�tynie, lasy oliwne 
i k�py czarnych cyprys�w. Ucich�y fontanny, zasn�y stra�e scytyjskie przy 
bramach, zasn�o miasto, 
zasn�a okolica. 
W�r�d g��bokiej nocy czuwa� tylko m�ody Diokles - i wspar�szy czo�o na stopach 
pos�gu Pallady, 
bielej�cego w ogrodach Akademii, obj�� ramionami nogi bogini i wo�a�: 
- Ateno, Ateno! Ty, kt�ra niegdy� zjawia�a� si� widomie oczom ludzkim, us�ysz 
mnie! Zmi�uj si� nade 
mn� ! Wys�uchaj mojej modlitwy! 
I oderwawszy czo�o od marmurowych n�g Dziewicy, wzni�s� oczy ku jej twarzy, 
kt�r� roz�wieca� w tej 
chwili w�ski promie� ksi�yca, lecz odpowiedzia �o mu milczenie. Nawet zwyk�y w 
godzinach nocnych 
lekki powiew od morza ucich� i �aden li�� nie porusza� si� na drzewach. 
Wi�c serce wezbra�o w ch�opcu �alem niezmiernym, a �al �w pocz�� mu sp�ywa� 
�zami po cudnej 
twarzy. 
- Ciebie jedn� chc� czci� i wys�awia� nad wszystkie bogi - b�aga� dalej - ciebie 
jedn�, patronko moja! 
Ale� ty sama wla�a mi w dusz� t� t�sknot� i t� ��dz�, kt�ra mnie pali jak ogie�. 
Zga� j� albo j� nasy�, o 
boska! Daj mi pozna� Prawd� najwy�sz�, Prawd� prawd, dusz� wszechrzeczy, a ja w 
ofierze z�o�� jej 
�ycie i wszelkie jego rozkosze. Zrzekn� si� bogactw, oddam m�odo��, pi�kno��, 
mi�o��, szcz�cie i 
nawet s�aw�, kt�r� ludzie poczytuj� za najwi�ksze dobro i najwi�ksze 
b�ogos�awie�stwo bog�w. 
I zn�w bi� czo�em w marmur, a modlitwa p�yn�a mu tak z g��bin duszy, jak dym 
ofiarny p�ynie z 
kadzielnicy. Ca�a jego istno�� zmieni�a si� w si�� b�agaln�. Zapami�ta� si� u 
st�p bogini, zapomnia�, 
gdzie jest, co si� z nim dzieje, ogarn�� go niby p�sen, w kt�rym zosta�a mu 
jedna jedyna �wiadoma a 
zarazem nieprzeparta my�l, �e na takie zakl�cie odpowied� nadej�� powinna. 
Jako� nadesz�a. Ga��zie oliwek i wierzcho�ki cyprys�w zachwia�y si� nagle i 
pocz�y si� pochyla�, jakby 
zerwa� si� w tej chwili wiatr nocny, a szum li�ci i cyprysowych igie� zmieni� 
si� w ludzki g�os, kt�ry 
zabrzmia� w g�rze i po ca�ym ogrodzie, jakby wielu ludzi wo�a�o naraz ze 
wszystkich stron: 
- Dioklesie! Dioklesie!... 
Ch�opiec drgn��, rozbudzi� si� i j�� rozgl�da� si� doko�a w mniemaniu, �e mo�e 
towarzysze szukaj� go 
po nocy. 
- Kto mnie wo�a? - zapyta�. 
A wtem marmurowa d�o� opar�a si� na jego ramieniu. 
- To ty wo�a�e� - rzek�a bogini - wi�c wys�ucha�am ci� i otom jest przy tobie. 
Boska trwoga podnios�a w�osy na g�owie m�odzie�ca, pad� na kolana i pocz�� 
powtarza� zarazem w 
przera�eniu i zachwycie: 
- Ty� przy mnie? niepoj�ta, straszna, niewys�owiona!... 
Lecz ona kaza�a mu powsta� i rzek�a: 
- Chcesz pozna� Prawd� Najwy�sz�, jedyn�, kt�ra jest dusz� �wiata i istot� 
wszechrzeczy. Wiedz 
jednak, �e nikt z potomk�w Deukaliona nie widzia� jej dotychczas bez os�on, 
kt�re dla oczu ludzkich 
zakrywaj�j� i b�d� zakrywa�y na zawsze. Drogo ci mo�e przyjdzie okupi� zuchwa�� 
tw� ��dz�, ale �e� 
mnie przez �ycie w�asne zakl��, przetom gotowa ci dopom�c, je�li dla niej 
wyrzekniesz si� bogactw, 
w�adzy, mi�o�ci i s�awy, kt�ra jako rzek�e�, jest najwi�kszym b�ogos�awie�stwem 
bog�w. 
- Wyrzekam si� �wiata ca�ego i nawet s�o�ca! - zawo�a� z zapa�em Diokles. 
Cyprysy i oliwki schyla�y wci�� wierzcho�ki przed pot�n� c�r� Diosa. 
Zdawa�o si�, �e bogini rozmy�la nad przysi�g� m�odzie�ca. 
- Lecz - rzek�a po chwili - i ty nie ujrzysz jej od razu. Co rok tylko ponios� 
ci� ku Prawdzie w noc 
podobn�, a ty odwiniesz jedn� zas�on� i rzucisz j� za siebie. Moc� za� moj� 
nie�mierteln� sprawi�, �e 
nie umrzesz, p�ki nie odwiniesz ostatniej. Czy zgadzasz si� na to, Dioklesie? 
- Niech si� spe�ni i spe�nia zawsze twa wola, o Pani m�dra! - odpowiedzia� 
m�odzieniec. 
W�wczas bogini, zzuwszy marmurow� odzie�, zmieni�a si� w kszta�t promienny jak 
�wiat�o, po czym, 
chwyciwszy Dioklesa na r�ce, wzbi�a si� w g�r� i pocz�a przecina� chybkim lotem 
boski eter, podobna 
do jednej z tych gwiazd, kt�re w noce letnie przelatuj� tak cz�sto nad u�pionym 
Archipelagiem. 
Lecieli wartko jak my�l, a� zatrzymali si� w nieznanej krainie, na niebotycznej 
g�rze, wy�szej ni� 
Olimp, Ida, Pelion i Ossa. Tam, na stromym szczycie, ujrza� Diokles co� jakby 
posta� niewie�ci�, 
owini�t� tak szczelnie w liczne zas�ony, �e prawdziwych jej kszta�t�w niepodobna 
by�o rozpozna�. 
Naok� owej postaci drga�o jakie� dziwne, tajemnicze �wiat�o, odmienne od 
wszystkich �wiate� 
ziemskich. 
- Oto jest Prawda - rzek�a Atena. - Widzisz, jak promienie jej, chocia� 
przy�mione przez zas�ony, 
przenikaj� je jednak i �wiec�. Gdyby nie s�aby ich odblask, kt�ry pada na ziemi� 
i kt�ry chwytaj� 
�renice m�drc�w, ludzie, jak mieszka�cy krain cymeryjskich, brodziliby w 
ustawicznym mroku i nocy. 
- Przewodniczko niebieska - odpowiedzia� Diokles - gdy zerw� pierwsz� zas�on�, 
Prawda mi ja�niej 
za�wieci. 
- Zerwij! - rzek�a bogini. 
Wi�c Diokles chwyci�za tkanin� i �ci�gn�� j� z Prawdy. �ywsze �wiat�o zaja�nia�o 
mu zaraz w oczach i 
ca�y zapatrzony w promienn� posta� nie zauwa�y� nawet, �e zas�ona, gdy j� 
wypu�ci� z r�k, zmieni�a si� 
w bia�ego �ab�dzia i ulecia�a w dal mroczn�. 
I sta� d�ugo przed Prawd� - zn�w jakby w p�nie oderwany od�ycia, wyniesion w 
za�wiatowe 
przestwory, pr�en ziemskich my�li, z nieznanej istno�ci nieznan� moc czerpi�cy 
i uciszony w sobie. 
- O jasna! - m�wi� - o wieczysta! o duszo �wiata!... 
Dotrzyma� z�o�onej przed b�stwem przysi�gi. By� bogaty, wi�c gdy nieraz 
przechadza� si� z 
r�wie�nikami czy to w ogrodzie Akademosa, czy po drodze wiod�cej na Akropol, czy 
w�r�d las�w 
oliwnych mi�dzy miastem a portem, przyjaciele zwracali si� ku niemu ze 
zdziwieniem i wyrzutami. 
- Dioklesie! - m�wili - ojciec tw�j nagromadzi� skarb�w bez miary, a ty rz�dzisz 
nimi dowolnie. Czemu 
to nie wyprawisz nam uczt wspania�ych, takich, jakie dla m�odych Ate�czyk�w 
wyprawia� bogom 
podobny Alcybiades? 
Dlaczego gardzisz biesiadn� rozmow�, ta�cem, g�osem formingi i cytry? Czy� si� 
do cynik�w zapisa�, 
�e nie dbasz nawet o dom w�asny i komnat nie zdobisz jak taki pan zdobi� je 
powinien? Rozwa�, �e 
bogactwo jest darem bog�w kt�rego nie wolno odrzuca�. 
A Diokles odpowiada� im pytaniem: 
- Powiedzcie mi, zali Prawd� mo�na kupi� nawet za wszystkie skarby kr�la 
perskiego? 
Wi�c niekt�rzy nie szcz�dzili mu przygan, ale byli i tacy, kt�rzy mniemali, �e 
wyro�nie z niego m�drzec 
wielki, wi�kszy mo�e od wznios�ego Platona. 
On za� trwa� w ub�stwie. 
Ale za to pewnej jasnej nocy druga zas�ona ulecia�a mu zn�w �ab�dziem z r�k w 
ciemne przestworze i 
Prawda prawd zaja�nia�a mu jeszcze silniej przed oczyma. 
By� �licznym m�odzie�cem. Pierwsi dostojnicy w Atenach, filozofowie, sofi�ci i 
poeci b�agali go o 
przyja��, aby przez wpatrywanie si� w jego pi�kno�� zbli�y� si� do pi�kna 
przedwiecznych idei. 
Ale on odrzuca� ich dary, zabiegi i przyja��... 
Dziewcz�ta, kt�re zbiera�y si� przy fontannach na Stoa i na Ceramiku, opl�tywa�y 
go warkoczami i 
zamyka�y w ko�ach tanecznych. Przecudne, do nimf podobne, hetery rzuca�y mu 
nieraz pod nogi 
po�wi�cone Adonisowi ga��zki kopru lub pr�bowa�y szepta� mu do ucha przez 
kielichy rozkwit�ych lilij 
i powoj�w s�owa pie�ciwe i s�odkie jak muzyka flet�w arkadyjskich. Wszystko na 
pr�no! 
- P�jd� - m�wi�a mu raz najpi�kniejsza z dziewczyn ate�skich; prawdziwa wcielona 
Charyta - oczy 
moje jak gwiazdy �wiec�ce, w�osy jak wonne hiacynty, a �ono jak �ono Heleny. 
P�jd, Dioklesie, 
albowiem nawet bogowie w niebie nie znaj� wi�kszej rozkoszy nad mi�o��. 
Lecz Diokles u�miechn�� si� tylko smutnie i odrzek�: 
- I ten ptak, o boska, odlecia� ju� daleko ode mnie. 
Jako� trzeci �ab�d� rzeczywi�cie odlecia� od niego trzeciej czarownej nocy. 
Pocz�y p�yn�� lata jak 
ob�oki, kt�re nad Atenami burzliwy Boreasz p�dzi zim� od przepa�cistych G�r 
Trackich ku morzu. 
Diokles z m�odzie�ca sta� si� m�em dojrza�ym. Rzadko bra� udzia� w dysputach 
filozof�w, rzadko 
zabiera � g�os w sprawach publicznych, jednak�e w mie�cie pocz�to podziwia� jego 
wymow� i m�dro��. 
Niejednokrotnie obywatele ofiarowywali mu wysokie urz�dy, a znajomi i 
przyjaciele namawiali go, aby 
chwyci� ster nawy ojczystej i wyprowadzi� j� z odmia��w i wir�w na spokojne 
wody. Ale on widzia�, jak 
ju� w Atenach rozprz�ga si� �ywot spo�eczny, jak w�r�d nienawi�ci i walk 
stronniczych ginie mi�o�� 
ojczyzny, jak jego przestrogi, niby ziarna skazane na zatrat�, na p�onn� i 
zdzicza�� padaj� rol�, wi�c tym 
bardziej odpycha� od siebie t� w�adz�, kt�rej si� �lubem wyprzysi�g�. I raz, gdy 
t�umy chcia�y go niemal 
zmusi�, aby stan�� na ich czele, rzek� im: 
- O Ate�czycy! sami sobie jeste�cie nieprzyjaci�mi. Jako cz�owiek, mam dla was 
�zy, ale gdybym by� 
nawet bogiem, rz�dzi� bym wami nie potrafi�. Wszelako po wybuchu wojny poszed� 
wesp� z innymi 
broni� ojczystego grodu i wr�ci� okryty ranami. Gdy jednak najm�niejszym 
rozdawano wie�ce na 
Akropolu, nie by�o go w orszaku wojownik�w i nie pozwoli� wyry� swego imienia na 
desce miedzianej, 
kt�r� zawieszono w �wi�tyni. 
Wzgardzi� wreszcie wi�ksz� jeszcze s�aw�, kt�r� m�g� na igrzyskach uzyska�. Pod 
staro�� skleci� z 
ga��zi wierzbowych chat� ko�o kamienio�om�w Pentelikonu i porzuciwszy miasto 
usun�� si� z dala od 
ludzi. Z wolna zapomniano te� o nim w Atenach, a gdy przychodzi� czasem na 
rynek, aby kupi� chleba i 
oliwy, znajomi przestali go w ko�cu poznawa�. 
I tak �y� d�ugo samotny, wynios�y, zamkni�ty w sobie i w jakim� ogromnym, cho� 
cichym i �agodnym, 
smutku pogr��ony. 
Up�yn� o jeszcze kilka olimpiad. W�osy zbiela�y na g�owie Dioklesa, posta� 
pochyli�a si� ku ziemi, 
oczy zapad�y w g��b czaszki i staro�� wyssa�a mu si�y. Krzepi� si� tylko my�l�, 
�e je�li wkr�tce 
przyjdzie mu porzuci� pods�oneczn� krain...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin