Andrzej Kozakowski - Shorty.txt

(13 KB) Pobierz
Andrzej 'Soulless' Kozakowski

Shorty

 

 

Problemy całego wiata

 

Ona mi mówi  jest okay, bo masz dom, masz kogo do kochania i wszystko, czego chcesz. Ja jej odpowiadam  wcale nie, jest co, co dręczy mnie i co noc mi się ni, spokoju nie dajšc mi. Ona mi mówi wtedy  cóż może być ważniejszego od tego, co masz, co szczęcie dałoby większoci z nas? A ja jej odpowiadam, mrużšc oczy  choć nie mam w życiu nad czym płakać, nie umiem moja droga latać. Ona wtedy wybucha miechem. Po chwili mieję się razem z niš.

 

pištek, 16 czerwca 2000

 

 

Rekin

 

Rekin był młody i pazerny. Miał ochotę połknšć cały wiat. I mógł to zrobić. Na szczęcie dla nas, był wymylony.

 

niedziela, 17 wrzenia 2000

 

 

Płytkie wynurzenie nr 2

 

wiat wystawał poza swoje naturalne jestestwo jak nabrzmiały z podniecenia anus antylopy gnu. Choćby wyginał przydzielonš sobie czasoprzestrzeń, w każdym możliwym kierunku, to dzisiejszy dzień musiał być do dupy.

 

niedziela, 17 wrzenia 2000

 

 

Dym

 

W narastajšcej ciszy, wród rodzšcego się strachu, słychać było stukot oddalajšcych się wysokich obcasów. To odchodziły moje zmysły.

 

niedziela, 17 wrzenia 2000

 

 

 

Wróbel

 

Szary ptak spadł z nieba. Jego serce przestało bić jeszcze wysoko w górze. Ptaki podobno umierajš w locie. Bliżej nieba niż my. Zrobię sobie szczudła.

 

niedziela, 18 wrzenia 2000

 

 

A miasto milczało

 

Umiechnęła się smutno, po jej policzku spłynęła kryształowa łza. Czuła się taka niepotrzebna. Nie było jej przy nim w tamtym momencie. Teraz nie miała już kogo chronić przed całym złem wiata, a jej serce nie pękło. Nie chciała, by ktokolwiek mógł jš odratować. Stała na dachu najwyższego budynku w miecie. Stała i patrzyła na pogršżone we nie miasto. Miasto, które milczało nawet wtedy, gdy skoczyła. Z całej siły starała się nie zamknšć oczu, by widzieć to, co widział on, w momencie, gdy uderzała go ciężarówka. Jednak instynkt bywa silniejszy, niż największy nawet ból. Tuż przed zderzeniem z czerniš ulicy, rozwinęła swoje anielskie skrzydła i niezgrabnie wylšdowała, zdzierajšc sobie kolana. Klęczała tak póniej jeszcze długo i łkała swój żal, a miasto milczało.

 

czwartek, 5 padziernika 2000

 

 

Dwa zupełnie różne filmy

 

Nachodzi mnie czasem myl, że co z tym wiatem jest nie tak. Czuję się w nim jako tak le, co po prostu tu nie gra. Kiedy mylałem, że ten cały wiat jest sztuczny, stworzony tylko po to, by mnie zwodzić i oszukiwać, bym nigdy nie doszedł jego sensu. Ale komu i po co chciałoby się przebudowywać tyle rzeczy, osišgajšc tak mizerny efekt. Teraz już wiem. Kto po prostu mnie olepił, pozostawiajšc jedynie te marne siedem czy osiem zmysłów!

 

czwartek, 5 padziernika 2000

 

 

Noc

 

Noc to taka dziwna pora. Na niebie pojawiajš się gwiazdy. Wszystko staje się niepokojšce i tajemnicze. Z zakamarków umysłu zaczynajš wyłaniać się strach i niepewnoć. Czasami, na chwilę przed zanięciem, przypominamy sobie poprzednie sny. Nie raz chcemy do nich powrócić, by dokończyć co, co stracilimy przez przebudzenie. Zdarza się nam pomyleć wtedy, że nasze życie jest snem, a prawdziwš rzeczywistociš to, co mglicie pamiętamy z poprzednich nocy. Być może jestemy istotami żyjšcymi naprzemiennie w dwu lub więcej wiatach. Materia naszego wiata byłaby jedynie lokalnš iluzjš. Gwiazdy na niebie też.

 

roda, 13 grudnia 2000

 

 

 

 

Kasztan

 

Z drzewa spadł kolejny kasztan. Z rozbitej impetem, zielonej, kolczastej skorupy, wyturlał się bršzowy owal. Nie miał już swojej pancernej ochrony, a musiał sobie od tej pory radzić sam, by kiedy stać się dużym drzewem. Nie zbierajmy kasztanów, dajmy im szansę.

 

niedziela, 14 stycznia 2001

 

 

Zew

 

Dwadziecia osiem powodów, by żyć. Dwadziecia dwa powody, by kochać. Osiem powodów, by umrzeć. Powód zawsze się znajdzie. Nie usprawiedliwiajmy się. Piekło już nas wzywa. Od dnia naszych narodzin. Każda droga jest dobra.

 

niedziela, 14 stycznia 2001

 

 

Miecz

 

Legenda Thotian mówi, że istnieje miecz i tarcza, które, gdy zetknš się ze sobš podczas walki, będš zwiastunem końca ich cywilizacji. Tarcza została strzaskana podczas obrony Khaedru. Wielki szaman Ludu Północy powięcił swoje życie i duszę, by przełamać jej magicznš moc i pokonać księcia Sarmaniana. Tarcza rozpadła się na tysišce kawałków, które unosiły się nad polem bitwy, aż porwał je magiczny wiatr i rozsiał po całym kraju. Ponieważ nikt nie znał ani wyglšdu, ani miejsca, w którym znajduje się Miecz Ostatecznej Klęski, król Trothgar abn Sonirr Trzeci zabronił swoim wojownikom używania podczas walki jakiejkolwiek broni siecznej. Nakazał również mordować bez ostrzeżenia, każdego kto chciał wnieć takš broń na terytorium królestwa. Przez długi czas zapewniło to spokój panujšcym, a także porednio przyczyniło się do rozwoju techniki wojennej opartej na walce na dystans. Thotianie stali się dumnym i potężnym narodem.

Miecz jednak dotarł do ich państwa i jego moc ujawniła się w momencie, gdy został wbity w ziemię, nieopodal zniszczonego królewskiego zamku. Nikt nie przypuszczał, że może wyglšdać jak więty symbol z egzotycznego kraju. Nie wiadomo tylko, czy to magia legendy spowodowała całkowitš zagładę narodu Thotiańskiego, czy też potęga armii, idšcej z Pierwszš Krucjatš.

 

niedziela, 21  25 stycznia 2001

 

 

Festyn

 

Kto rozwiesił wiatła, by ich blask rozjaniał mrok. Ułożył je w misterne obrazy, okręgi i spirale. Dookoła nich kršżš ćmy, tańczšc swój samobójczy taniec. Trudno jest im zauważyć wzór, gdy znajdujš się w jego rodku. Spójrz choć raz inaczej na rozgwieżdżone niebo. To wszystko na twojš czeć. Witaj na festynie życia.

 

poniedziałek, 29 stycznia 2001

 

 

Szkoła

 

Siedemnacie lat nauki. Nauczyłem się żyć i kochać. Wiem, co jest ważne, a co nie znaczy nic. Teraz, gdy jestem sam, nie ma to żadnego znaczenia. Na moje natrętne pytania odpowiedziała tylko żyletka.

 

poniedziałek, 5 lutego 2001

 

 

Jeste zwycięzcš!

 

Dzi, w sklepie spożywczym, kupiłem los charytatywnej loterii zdrapkowej. Głównš nagrodę miały stanowić wspaniałe dwutygodniowe wakacje, w luksusowym orodku wypoczynkowym, położonym na Seszelach. Od razu po powrocie do domu, ostrożnie zdrapałem trzy srebrno-szare pola, po czym z zadowoleniem zauważyłem, że na wszystkich obrazkach pod nimi, jest ten sam symbol. Odwróciłem więc kartonik, by sprawdzić, czy wygrałem przynajmniej jakš reklamowš koszulkę. Ku mojemu zaskoczeniu zauważyłem, że trafiłem Głównš Przegranš. Było tam napisane, że straciłem włanie wszystkie swoje dobra materialne i przez dwa lata będę wykonywał pracę wyłšcznie na rzecz fundacji, organizujšcej loterię. Kto zapukał do drzwi. Poszedłem otworzyć.

 

poniedziałek, 5 lutego 2001

 

 

Deszcz na smutno i na wesoło

 

Doznaję nagłego olnienia. Kałuże na nierównym chodniku układajš się we wzór Otwarcia Ósmej Bramy Knhu! Jeszcze tylko pani w czerwonych szpilkach, próbujšc uskoczyć przed moim samochodem, powinna stanšć na tamtej płycie chodnikowej, a po chwili, już ochlapana błotem, schylić się do najbliższej kałuży i zobaczyć swoje zasmucone odbicie. By dopełnić rytuału, zaczynam się głono miać, szczerzšc w jej kierunku zęby i wypowiadam końcowš formułkę  Jak łazisz, pokrako!?

Czuję, że mój pan jest już niedaleko. Coraz nam wszystkim bliżej do piekła na Ziemi.

 

wtorek, 6 lutego 2001

 

 

Teraz musisz wybrać

 

 Niebieski, czy czerwony?  zapytała, z lekka już zniecierpliwiona, sprzedawczyni.

 Jeszcze się nie zdecydowałem,  odparłem po chwili zastanowienia  a może pani mi przedstawić jeszcze raz opis obu modeli?

 Oczywicie. Otóż, mówišc w skrócie, model niebieski oferuje życie pełne przyjemnoci intelektualnych i duchowych, a czerwony w większoci opiera się na doznaniach fizycznych.

 Hmmm, a który z nich oferuje prawdziwe szczęcie?

 Tu sprawa jest nieco skomplikowana. Otóż taki model życia nie istnieje. Jedynš możliwociš byłaby całkowita rezygnacja z naszej oferty, ale teraz jest już za póno. Teraz musi pan co wybrać.

 W takim razie zdaję się na to, co pani mi poleca.

 Tak, oto piękny model błękitno-morski, w sam raz dla kogo takiego jak pan. Proszę spojrzeć jak dobrze pasuje.

Gdy tylko go przymierzyłem, dodała jeszcze  Takich mamy najwięcej, nikt ich nie chce brać. Było już za póno na zmianę decyzji. I oto jestem. Mam na imię Andrzej...

 

roda, 7 lutego 2001

 

 

Szczęciak

 

Obudził mnie jaki niemiły zapach. Leniwie odwróciłem się na plecy i otworzyłem oczy. Nade mnš stał rozebrany do połowy, napakowany osiłek z wytatuowanym na torsie napisem Jestem twojš Walentynkš. Ciężko westchnšłem. Przecież nie o co takiego modliłem się poprzedniego wieczora.

 

pištek, 16 lutego 2001

 

 

Tak

 

umiech  maskš pokoju.

triumf białych kłów

oszukaj wszystkich

swš wolš

wyrwij im kolor ze snów

 

niedziela, 18 lutego 2001

 

 

Północ

 

Zacznijmy już proszę pana, zacznijmy lepiej zaraz. Chcę sprzedać mojš duszę. Gdy sprzedam jš panu, to jakbym zrzucił skórę, pozbył się tego balastu. Ona mnie strasznie ogranicza i uwiera, bo widzi pan, przeraża mnie wiadomoć jej niemiertelnoci, tego że być może nigdy nie odnajdę wewnętrznej harmonii, tak jak nie odnajduję jej teraz, ani chyba nigdy. Wolałbym mieć pewnoć, że gdy już umrę, to będzie ostateczny koniec i nic nie będzie zakłócało mi mojego nieistnienia. Tak, już podpisuję tu swojš krwiš, kwituję odbiór, umówionego wczeniej, miliona dolarów. Mam nadzieję, że nie przeszkadza panu fakt, że nie jest pan pierwszš osobš, której jš sprzedałem?

 

czwartek...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin