Ross Kathryn - Noce w Paryżu.pdf

(466 KB) Pobierz
197197856 UNPDF
197197856.001.png
KATHRYN ROSS
Noce w Pary¿u
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Kiedy Caitlin oznajmiła przyjaciołom, ˙e opuszcza
Anglię, ˙eby rozpocząć nowe ˙ycie w Prowansji,
brzmiało to wspaniale i szumnie. Wkrótce przyszło jej
się zmierzyć z szarą rzeczywistością.
Zatrzymała samochód na zabłoconym podjeździe
i popatrzyła na wymarzoną willę poprzez ścianę desz-
czu. Zastanawiała się, czy pomyliła drogę, czy te˙
uprzednio za bardzo poniosła ją wyobraźnia. Wyma-
rzyła sobie zadbaną rezydencję, skąpaną w słońcu
i poło˙oną wśród soczystej zieleni. Tymczasem miała
przed sobą obraz nędzy i rozpaczy: zapuszczoną rude-
rę, której czas świetności dawno przeminął. Zerknęła
jeszcze raz na mapę i dokumenty od notariusza. Wszyst-
ko się zgadzało, trafiła pod właściwy adres. Miała
tylko dwa wyjścia: obejrzeć odziedziczoną posiadłość,
zanim zapadnie zmrok, albo zawrócić do najbli˙szej
miejscowości i wynająć pokój w hotelu. Marzyła
o prysznicu, gorącej, francuskiej kolacji i ciepłym
łó˙ku. Była zziębnięta i wyczerpana. Wyjechała
z Londynu o wpół do piątej rano, o siódmej wieczorem
dotarła na miejsce. Zdecydowała jednak, ˙e zostanie.
Nie po to pokonała taki szmat drogi, ˙eby wycofać się
4
KATHRYN ROSS
tuz˙przed progiem. I tak nie usnęłaby w obcym miej-
scu, nie dowiedziawszy się uprzednio, jak tez˙wygląda
wewnątrz pierwszy w jej ˙yciu własny dom, willa
Mirabelle.
Zgasiła silnik. Strugi deszczu bębniły w ciemności
o dach samochodu. W oddali grzmiało i błyskało się.
Caitlin wło˙yła płaszcz przeciwdeszczowy, chwyciła
klucze i latarkę, wzięła głęboki oddech, otworzyła
drzwi auta i wkroczyła w obcy, nieprzyjazny świat.
Natychmiast ugrzęzła w lepkiej, rozmokłej mazi. Od
drzwi wejściowych dzieliło ją zaledwie parę metrów.
Pokonała je z mozołem. Potoki wody zalewały jej
twarz, a spodnie i buty oblepiła gruba warstwa błota.
Wło˙yła klucz do olbrzymiego zamka. Z początku nie
mogła go obrócić, przekręciła więc w przeciwnym
kierunku. Tym razem rozległ się zgrzyt i drzwi ustąpi-
ły. Na widok wnętrza z trudem powstrzymała jęk
rozczarowania. Nie miała powodu narzekać. Otrzyma-
ła wyjątkowo hojny spadek i to właśnie wtedy, gdy
znalazła się na rozdro˙u, w sytuacji bez wyjścia.
Murdo nie miał obowiązku zostawić jej choćby pensa,
a co dopiero posiadłości we Francji. Nie była jego
krewną, tylko pracownicą, pielęgniarką.
Nacisnęła włącznik. Nawet jej nie zdziwiło, ˙eświa-
tło nie zapłonęło. Willa stała pusta od lat, nic dziw-
nego, ˙e odłączono dopływ prądu. Zostawiła drzwi
otwarte i weszła do pierwszego pokoju. Deski podłogi
stęknęły, jakby skar˙yły się na niespodziewany cię˙ar.
Aromat lawendy mieszał się z zapachem stęchlizny
dawno niewietrzonego pomieszczenia. W słabym
NOCE W PARY ˙ U
5
świetle latarki dostrzegła najpierw jedynie kłębowisko
białych pokrowców, chroniących meble przed ku-
rzem, a później zdjęcia w srebrnych ramkach na kre-
densie. Przedstawiały zupełnie obcych ludzi. Uświa-
domiła sobie, jak mało wiedziała o swoim byłym
pracodawcy. Był skryty, nie lubił się zwierzać. Rozpo-
znała na zdjęciu tylko jedną osobę: Raymonda Pas-
cala, sąsiada i przyjaciela. Zdmuchnęła kurz ze ślubnej
fotografii i przyjrzała się wysokiemu brunetowi i pięk-
nej kobiecie o ciemnych włosach i roześmianych
oczach.
Raymond o˙enił się około piętnastu lat temu. Miał
wtedy niewiele ponad dwadzieścia lat i był pięknym
młodzieńcem. Później stał się niezwykle przystojnym,
chociaz˙niezbyt sympatycznym mę˙czyzną. Poznała
go osobiście. Odwiedził kiedyś Murda w Anglii. Nie
przypadł jej do gustu. Pierwszy raz spotkała go w dniu
wolnym od pracy. Wyszła wtedy do miasta. Nagle
Murdo zadzwonił, ˙eby natychmiast wracała do domu.
Przybiegła co sił w nogach, przera˙ona, ˙e jego stan się
pogorszył. Zastała go w doskonałej formie i w świet-
nym humorze. Okazało się, ˙e wezwał ją tylko po to,
˙eby poznała Raymonda. Gość otworzył jej drzwi
i spojrzał z dezaprobatą na króciutkie szorty i obcisłą
bluzeczkę.
– Jak na pielęgniarkę ubierasz się dość wyzywają-
co – powiedział na przywitanie z kwaśną miną.
– Mój pracodawca nie narzeka – ucięła chłodno,
odrzuciła długie, ciemne włosy na plecy i odwróciła
się na pięcie. Na odchodnym rzuciła jeszcze przez
Zgłoś jeśli naruszono regulamin