R7.TXT

(54 KB) Pobierz
W GRONIE ROOZINNVM c /
        W wielu dziedzinach życia codziennego wiek XIX przyniósł
i       wiele istotnych, a niekiedy rewolucyjnych zmian. Zadać sobie
        wypada pytanie, czy dotyczyło to również modelu i funkcji,
        jakie spełniała rodzina.
        Rodzina poznańska charakteryzowała się kilkoma cechami.
        Przede wszystkim była to rodzina o stosunkowo niskiej red-
        niej wieku. Dzieci do lat 14 stanowiły w niej znaczny odse-
        tek, wahajšcy się od trzydziestukilku do niekiedy ponad czter-
        dziestu procent, ludzie starsi za, w wieku powyżej 60 lat.
        stanowili zaledwie 5,0 do 7,6ř/n. Wród osób w wieku pro-
        dukcyjnym, czyli od 15 do 60 lat, najwyższy odsetek, kształ-
        tujšcy się w granicach 45,3 do 49,20/o stanowili ludzie w wie-
        ku od 15 do 29 lat. Tak przedstawiajšcy się stosunek między
        ludmi młodymi a starszymi wiekiem był wiadectwem zaco-
        fania cywilizacyjnego, będšcego ródłem wysokiej miertel-
        noci. Wzišć jednak tu trzeba pod uwagę fakt, że w omawia-
        nym okresie napływała do Poznania masowo ludnoć wiejska
        i małomiasteczkowa. W zdecydowanej większoci byli to lu-
        dzie młodzi, starszym bowiem trudno było zdecydować się na
        opuszczenie ojcowizny. Nie pozostało to bez wpływu na pro-
! '     centowy udział poszczególnych kategorii wiekowych wród
        mieszkańców Poznania. Pewnš zmianę dało się zaobserwować
        od lat siedemdziesištych. Spowodowane to było poprawš stopy
        życiowej szerszych rzesz społeczeństwa, skuteczniejszymi meto-
        dami zapobiegania chorobom oraz wysokim przyrostem natu-
        ralnym. Stopniowo wzrastał procent ludzi starszych w stosunku
        do innych grup wiekowych, aczkolwiek był to proces doć po-
        wolny. Najniższy odsetek tej grupy wiekowej wród ludnoci
        253
;. ; ...
miejskiej przypadł na lata czterdzieste i pięćdziesište XIX w.
i wynosił 5ř/0. Spowodowane to było klęskami głodu, jak i czę-
sto nawiedzajšcymi Poznań epidemiami cholery. Dopiero od lat
siedemdziesištych zaobserwować było można powolny wzrost
procentowy ludzi starszych; w 1880 r. wynosił 70/0, gdy w
1910 r. 7,6o/n =1l.
Druga cecha charakterystyczna rodziny poznańskiej to sto-
sunkoo wysoka wielodzietnoć. W latach 1906-1910 urodziło
się w Poznaniu 23 286 dzieci. Z tego 10 060 czyli 43,20/o w ro-
dzinach liczšcych powyżej troje dzieci, w tym 521 (2,3'ř/0) uro-
dziło się w rodzinach liczšcych powyżej dziesięcioro rodzeń-
twa. Znacznie więcej dzieci przychodziło na wiat w rodzi-
nach polskich niż w niemieckich. W cytowanych latach 16 O10
(68,Tř/o) to dzieci narodowoci polskiej, 6765 (290/0) to dzieci
urodzone w rodzinach niemieckich, 496 (2,10/0) ujrzało wiat
w rodzinach mieszanych narodowo, polsko-niemieckich bšd
niemiecko-polskich, oraz 15 (0,20/0) było innych narodo,oci.
Warto tu podnieć, że ludnoć polska w 1905 r. liczyła 5 7'ř/0
,
w 1910 r. za 5i,07o/0. Polskie rodziny były też liczniejsze.
Sporód 16 O10 dzieci 7872, czyli 49,10/0, urodziło się w rodzi-
nach liczšcych powyżej troje dzieci, gdy w rodzinach nie-
mieckich tylko 2000, czyli 29,50/0. Wród rodzin w ielodzietnych,
liczšcych powyżej dziesięcioro dzieci, było 441 polskich, czyli
84,6ř/0, a tylko 74 (14,20/0) niemieckich, pozostałe szeć (1,2fl/o),
to rodziny mieszane narodowo 212.
Liczebnoć dzieci w rodzinach poznańskich była uzależnio-
na od statusu społecznego, aczkolwieh różnice między poszcze-
gólnymi klasami czy arstwami społecznymi nie były zbyt
jaskrawe. W latach 1870 do 1914 najliczniejsze były rodziny
robotnicze. rednia dzieci 213 kształtowała się w granicach 4,7 na
211 ,-', B o r o w s k i: Gospodarcze podłoże zrrtian ludnociowych
u Wżelkopoisce. ,,Roczniki Dziejów Społecznych i Gospodarczych".
T. XXV (1963), s. 83; S. B o r o w s k i: Stosunki spoteeno-gospo-
darcze..., s. 74.
212 B. F r a n k e: op. cif., s. 31, 36.
21B APP. Akta Miasta Poznania. Wydział Ewidencji Ludnoci.
II Kartoteka ewidencji ludnoci z lat 1870-1931. Dane o liczebno-
ci dzieci w rodzinach poznańskich oparte sš o przebadanie 3000
rodzin. Ich karty meldunkowe wybrano na zasadzie losowej.
rodzinę, wród zamożniejszego mieszczaństwa (kamienicznicy,
kupcy, właciciele różnego rodzaju przedsiębiorstw) wynosiła
4,6 dzieci, w rzemielniczych 4,1, a nieco mniej w rodzinach
inteligenckich (3,8).
Kolejna cecha to niewielki odsetek rodzin wielopokolenio-
wych. Decydo,ała o tym wysoka miertelnoć wród osób star-
szych oraz fakt, iż znaczny procent mieszkańców Grodu Prze-
mysława to, w przypadku ludnoci polskiej, przybysze z bliż-
szych lub dalszych wsi i miasteczek wielkopolskich, w przr-
padku ludnoci niemieckiej to osoby, które przyvędrowały tu
z głębi Niemiec. Jedni i drudzy to poznaniacy w pierwszym
lub drugim pokoleniu.
Czwartš cechš ówczesnej poznańskiej rodziny była trwałoć
jej modelu. Oparty był on na tradycyjnych zasadach, utr,s,a-
,:
254 255
Portret rodziny poznańskiego prawnika Jana Juliana Carqueville.
1841 r.
lanych przez uieki. Na mężczynie spoczywał obowišzek utrzy-
mania r odziny, kobieta prowadziła dom i wychowyvvała dzie-
,:i. Niewiele zmian przyniosły lata czterdzieste, kiedy to na
gruncie poznańskim pojawiła się jedna z pierwszych polskich
emancypantek, Molińska-Woykovvska, a na łamach "Dziennika
Domowego" rozpoczęła się dyskusja na temat wykształcenia
kobiet. W artykule pl. O rozumie i oouiacie kobiet pojawiły
się myli wiatoburcze. ,,W ogóle o całej przeszłoci powie-
dzieć możemy, że trwało panowanie miecza i siły, a kobieta
słaba musiała mieć w każdym sporze niesłusznoć i brak ro-
zumu. Obejrzyjmy się, gdzie jest podstawa i dziesiejszych
stosunków - podobno jeszcze w dzikiej sile, w mieczu. Po-
winienby się też kłamstwa spowiadać, ktoby utrzymywał, że
lcobiety już sš usamowolnione. Jeszcze majš obowišzek rów-
nie kaprysom, jak i słusznoci ulegać. Tytanizm domowy jest
dla nich największem nieszczęciem, i tym nieznoniejszy, iż
ani na chwilę nie przestajš być ofiarš domowego tyrana, do
którego je przeznaczenie przykuło, a czasem nawet dla tego,
że dobre jak anioł niemyliły, iż czarci ludzkš postać przy-
bierać mogš. [...] Wszystko więc mogłoby być i dla kobiet
.zego uczš po uniwersytetach, ale rozbierajšc r myli cały
zakres zatrudnień praktycznych pokazałoby się, że ledwie woj-
na jako zatrudnienie wymagajšce u każdego swego znawcy
siły fizycznej, nie może być zatrudnieniem ogółu kobiet. Lecz
ludzkoć dšży do zniesienia wojen, a więc do zupełnej zgody.
wiecznego pokoju. Ten postęp, który na ziemi osadzi sprawie-
dliwoć i prawdziwš wolnoć, upowani kobiety do wszyst-
kich nauk" q14.
Nie wszystkim w smak były takie poglšdy. Niespodziewanie
w szranki przeciwko emancypacji wstšpił człowiek o tak po-
stępowych poglšdach jak Karol Libelt. Chwycił on za pióro
i na łamach tegoż ,;Dziennika Domowego" napisał drukowanš
w wielu odcinkach rozprawę O emancypowaniu się stosunków
rayn,ilijnych. Reprezentował on poglšd, że rola kobiety to prze-
sle wszystkim być dobrš żonš i matkš. Nie przekonywały go
argumenty o wybitnych kobietach. Zbijał je w sposób wyso-
4 DD 1840, nr 11.
te charakterystyczny: "i dzi jeszcze trony europejskie trze-
ma monarchiniami się poszczycajš. Atoli nie zawsze ten rzš-
dzi, co na tronie zasiada. Trzeba nie raz na nim kogo posa-
dzić, aby nie stał prćżny. Wszakże na ministra żadna się jesz-
cze z kobiet nie wykierowała. Równie nic nie dowodzš przy-
taczane na dowód przykłady mšdry ch, mężnych i dzielnych
wolš kobiet. To sš anomalie". Wszystko uzasadniał czynnika-
mi naturalnymi "Choć nie taki odstęp jest w dóch płciowych
rodzajach ludzi, jest przecież wyrana fizyczna różnica. Mężo-
wi przyrodzenie dało siłę woli, umysłu i ciała, kobiecie moc
wdzięku i uczucia przy drobniejszem ciele i słabszych wła-
dzach umysłowych. Różne więc i tu, i tym rozmaitym uspo-
sobieniom przyrodzonym odpowiednie muszš być zatrudnie-
nia i czynnoci płci obojga [...] Cała zatem emancypacya ko-
biet do familijnego tylko cišga się stanowiska; emancypacya
za ich polityczna w całej rozcišgłoci równoci praw z męż-
czyznami jest utopiš" 5.
Model, za jakim opowiadał się Libelt, wykazywał dużš ży-
wotnoć, mimo zmian, jakie niósł za sobš kapitalizm. Polegały
one na rosnšcej roli kobiety w życiu zawodowym. W kręgach
mieszczaństwa i inteligencji forpocztš były młode kobiety za-
trudniane jako nauczycielki w szkołach elementarnych i red-
nich zakładach dla dziewczšt. W poczštkach wieku XX po-
jawiły się na gruncie poznańskim pierwsze lekarki i dentystki.
Znacznie więcej kobiet z warstw uboższych podejmowało pra-
cę zawodowš. W 1907 r. w przemyle i rzemiole poznańskim,
głównie konfekcyjnym i tytoniowym, stanowiły one 25/o za-
trudnionych Is.
Czy jednak procesy te wpływały na zmianę poglšdów na
temat roli kobiety? Jedna z wielkopolskich ziemianek, której
córka pobierała nauki na znanej pensji Antoniny Estkowskiej
w Poznaniu i chwalebnie je ukończyła, tak oceniała sugestie
nauczycielek, dotyczšce dalszej edukacji jej latoroli, a rzecz
działa się w 1899 r. "Nauezcielki na pensji mówiły podobno
Zosi, że szkoda jej zdolnoci i zapału nie wykorzystać na dal-
Y15 DD 1841, nr 1.
6 C. Ł u c z a k: Zcie..., s. 236.
i', :
256 17 W dziewiętnastowiecznym Poznaniu 257
szš naukę i radziły jej uczyć się dalej. Dobrze, że mnie tych
rad nikt nie dawał. Owszem nie neguję, że wykształcenie po-
trzebne jest każdemu człoc,iekowi, a więc i kobiecie, ale co
innego kształcenie umysłu przez obcowanie z literaturš i sztu-
l:š, czytanie różnorakich dzieł, nauka języków obcych; ma-
larstwa czy muzyki, rozszerzanie własnych horyzontów umy-
słowych - a co innego studia na uniw ersytecie. To się na-
...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin