O zwierzętach
Kaczka dziwaczka - J. Brzechwa
Nad rzeczką opodal krzaczkaMieszkała kaczka-dziwaczka,Lecz zamiast trzymać się rzeczkiRobiła piesze wycieczki.Raz poszła więc do fryzjera:"Poproszę o kilo sera!"Tuż obok była apteka:"Poproszę mleka pięć deka."Z apteki poszła do praczkiKupować pocztowe znaczki.Gryzły się kaczki okropnie:"A niech tę kaczkę gęś kopnie!"Znosiła jaja na twardoI miała czubek z kokardą,A przy tym, na przekór kaczkom,Czesała się wykałaczką.Kupiła raz maczku paczkę,By pisać list drobnym maczkiem.Zjadając tasiemkę starąMówiła, że to makaron,A gdy połknęła dwa złote,
Mówiła, że odda potem.Martwiły się inne kaczki:"Co będzie z takiej dziwaczki?"Aż wreszcie znalazł się kupiec:"Na obiad można ją upiec!"Pan kucharz kaczkę staranniePiekł, jak należy, w brytfannie,Lecz zdębiał obiad podając,Bo z kaczki zrobił się zając,W dodatku cały w buraczkach.Taka to była dziwaczka!
Motylek - A. Przemyska
Motylek lekki fruwa nad łąką,
w dole są kwiaty, w górze jest słonko.
Fru, fru, fii, fii!-
wesoło, wesoło mu.
Motylek lekki w trawie się błąka,
myśli, że kwiaty to małe słonko.
Motylek lekki fruwa nad światem,
myśli, że słońce jest dużym kwiatem.
Kolorowa biedroneczkajest czerwona jak wstążeczka,jej brzuszekjest mięciutki jak kożuszek,czarne kropkisą wielkości jej stopkiKiedy nadchodzi wiosnastaje się radosna.Wskakuje z kwiatka na kwiateki wącha każdy ich płatek.
W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie I Szczebrzeszyn z tego słynie. Wół go pyta: "Panie chrząszczu, Po co pan tak brzęczy w gąszczu?" "Jak to - po co? To jest praca, Każda praca się opłaca." "A cóż za to pan dostaje?" "Też pytanie! Wszystkie gaje, Wszystkie trzciny po wsze czasy, Łąki, pola oraz lasy, Nawet rzeczki, nawet zdroje, Wszystko to jest właśnie moje!" Wół pomyślał: "Znakomicie, Też rozpocznę takie życie." Wrócił do dom i wesoło Zaczął brzęczeć pod stodołą Po wolemu, tęgim basem. A tu Maciek szedł tymczasem. Jak nie wrzaśnie: "Cóż to znaczy? Czemu to się wół prożniaczy?!" "Jak to? Czyż ja nic nie robię? Przecież właśnie brzęczę sobie!" "Ja ci tu pobrzęczę, wole, Dosyć tego! Jazda w pole!" I dał taką mu robotę, Że się wół oblewał potem. Po robocie pobiegł w gąszcze. "Już ja to na chrząszczu pomszczę!" Lecz nie zastał chrząszcza w trzcinie, Bo chrząszcz właśnie brzęczał w Pszczynie.
Proszę pana, pewna kwoka Traktowała świat z wysoka I mówiła z przekonaniem: "Grunt to dobre wychowanie!" Zaprosiła raz więc gości, By nauczyć ich grzeczności. Pierwszy osioł wszedł, lecz przy tym W progu garnek stłukł kopytem. Kwoka wielki krzyk podniosła: "Widział kto takiego osła?!" Przyszła krowa. Tuż za progiem Zbiła szybę lewym rogiem. Kwoka gniewna i surowa Zawołała: "A to krowa!" Przyszła świnia prosto z błota. Kwoka złości się i miota: "Co też pani tu wyczynia? Tak nabłocić! A to świnia!" Przyszedł baran. Chciał na grzędzie Siąść cichutko w drugim rzędzie, Grzęda pękła. Kwoka wściekła Coś o łbie baranim rzekła I dodała: "Próżne słowa, Takich nikt już nie wychowa, Trudno... Wszyscy się wynoście!" No i poszli sobie goście. Czy ta kwoka, proszę pana, Była dobrze wychowana?
Miauczy kotek: miau!- Coś ty, kotku, miał?- Miałem ja miseczkę mleczka,Teraz pusta już miseczka,A jeszcze bym chciał.Wzdycha kotek: o!- Co ci, kotku, co?- Śniła mi się wielka rzeka,Wielka rzeka pełna mlekaAż po samo dno.Pisnął kotek: piii...- Pij, koteczku, pij!...Skulił ogon, zmrużył ślipie,Śpi - i we śnie mleczko chlipie,Bo znów mu się śni.
Były - to dwa kotki: Jeden ładny, lecz z szafek wyjadał łakotkiDrugi brzytki, bury, ale płoszył szczury.Powiedzcież mi dzieci, którego wolicie?Burego! Burego! - O dobrze robicie!Bo ten godzien przychylnościKto dopełnia powinnościA bardzo nieładnie Kiedy kotek kradnie
Na Wawelu, proszę panaMieszkał smok, co zawsze z ranaZjadał prosię lub barana.Przy obiedzie smok połykał cztery kury lub indyka nadto krowę albo byka.Nagle raz, przy Wielkim Piątku Krzyknął Coś tu nie w porządku !Poczuł wielki ból w żołądkuPotem spuchła mu wątroba, dwa migdały, płuca obaJak choroba, to choroba !Smok pomyślał, proszę, proszę. Nie mam zdrowia za dwa groszeCzas już zostać mi jaroszemi smok biedny od tej poryBy oczyścić krew i pory, jadał marchew, jadał pory, groch, selery i kapustęWszystko z wody i nietłuste, żeby kiszki były puste.Tak za roczkiem mijał roczek Smok nasz stał się jak wymoczekWprost nie smok, lecz zwykły smoczek. Odtąd każda mądra niania Dziecku daje go do ssania.
Pająk na stare lata był ślepy i głuchy, Nie mogąc tedy złapać ani jednej muchy, Z anten swej pajęczyny obwieścił orędzie, Że zmienił się i odtąd much zjadać nie będzie, Że pragnąłby swe życie wypełnić czymś wzniosłem I zająć się, jak inni, uczciwym rzemiosłem, A więc po prostu szewstwem. Zaś na dowód skruchy Postanowił za darmo obuć wszystkie muchy. Niech śmiało przybywają i młode, i stare, A on, szewskim zwyczajem, zdejmie każdą miarę! Muchy, słysząc o takiej poprawie pająka, Przyleciały i jęły pchać się do ogonka. Podstawiają więc nóżki i wesoło brzęczą, A pająk je okręca swą nitką pajęczą, Niby mierzy dokładnie, gdzie stopa, gdzie pięta, A tymczasem wciąż mocniej głupie muchy pęta. Muchy patrzą i widzą, że wpadły w pułapkę, Pająk zaś, który dawno miał już na nie chrapkę, Pogłaskał się po brzuchu i zjadł obiad suty. Odtąd mówi się u nas: "Uszyć komuś buty."
Wół Miał odwieźć do szkoły stół. Powiada do osła: "Na wieś Stół ten do szkoły zawieź." Osioł pomyślał: "O, źle!" I rzecze do kozła: "Koźle, Odwieź ten stół, bardzo proszę, Dostaniesz za to trzy grosze." Zawołał kozioł barana: "Odwieź ten stół jutro z rana." Baran był na podwórku, Do psa więc powiada: "Burku, Odwieź, bo mnie nie ochota!" Pies wezwał do siebie kota I warknął: "Kocie-ladaco, Ty zająć się masz tą pracą!" Kot stołu wieźć nie zamierza, Przywołał w tym celu jeża. Jeż myśli: "Gdzie stół, gdzie szkoła?" Więc szczura do siebie woła I mówi: "Do pracy, szczurze, Stół odwieź szybko, a nuże!" Szczur chciał się myszą wyręczyć, Lecz mysz nie lubi się męczyć,
Więc rzecze do żaby: "Żabo, Stół odwieź, bo mnie jest słabo." Żaba jaszczurkę zoczyła: "Jaszczurko, bądź taka miła, Najmocniej proszę cię, zawieź Stół ten do szkoły na wieś." Jaszczurka w pobliskich gąszczach Zdołała dostrzec chrabąszcza: "Stół odwieź, chrabąszczu drogi, Bo bardzo bolą mnie nogi." Lecz chrabąszcz to okaz lenia, Powiada więc od niechcenia: "Wiesz, mucho, zamiast tak brzęczeć Mogłabyś mnie wyręczyć." Mucha do mrówki powiada: "Jest to okazja nie lada, Stół trzeba odwieźć do szkoły. Ty lubisz takie mozoły." Mrówka, Nie mówiąc nikomu ani słówka, Chociaż nie była zbyt rosła, Wzięła stół i do szkoły zaniosła
Na wyspach Bergamutach Podobno jest kot w butach, Widziano także osła, Którego mrówka niosła, Jest kura smograjka Znosząca złote jajka, Na dębach rosną jabłka W gronostajowych czapkach, Jest i wieloryb stary, Co nosi okulary, Uczone są łososie W pomidorowym sosieI tresowane szczury Na szczycie szklanej góry, Jest słoń z trąbami dwiema I tylko... wysp tych nie ma.
Kruk i lis - Ignacy KrasickiBywa często zwiedzionym,Kto lubi być chwalonym.Kruk miał w pysku ser ogromny;Lis, niby skromny,Przyszedł do niego i rzekł:"Miły bracie,Nie mogę się nacieszyć,kiedy patrzę na cię!Cóż to za oczy!Ich blask aż mroczy!Czyż można dostaćTakową postać?A pióra jakie!Szklniące, jednakie.A jeśli nie jestem w błędzie,Pewnie i głos śliczny będzie."Więc kruk w kantaty; skoro pysk rozdziawił,Ser wypadł, lis go porwał i kruka zostawił.
Nasza czarna jaskółeczka - Maria KonopnickaNasza czarna jaskółeczkaPrzyleciała do gniazdeczkaPrzez daleki kraj,Bo w tym gniazdku się rodziła,Bo tu jest jej strzecha miła,Bo tu jest jej raj!A ty, czarna jaskółeczko,Nosisz piórka na gniazdeczko,Ścielesz dziatkom je!Ścielże sobie, ściel, niebogo,Chłopcy pójdą swoją drogą,Nie ruszą go, nie!
Konik polny i mrówka - Władysław Noskowski
Niepomny jutra, płochy i swawolny,Przez całe lato śpiewał konik polny.
Lecz przyszła zima, śniegi, zawieruchy -Gorzko zapłakał biedaczek."Gdybyż choć jaki robaczek.Gdyby choć skrzydełko muchyWpadło mi w łapki... miałbym bal nie lada!"To myśląc, głodny, zbiera sił ostatki,Idzie do mrówki sąsiadkiI tak powiada:"Pożycz mi, proszę, kilka ziarn żyta;Da Bóg doczekać przyszłego zbioru,Oddam z procentem - słowo honoru!"Lecz mrówka skąpa i nieużyta(Jest to najmniejsza jej wada)Pyta sąsiada:"Cóżeś porabiał przez lato,Gdy żebrzesz w zimowej porze?""Śpiewałem sobie." - "Więc za toTańcujże teraz, nieboże!"
Pewna żaba Była słaba Więc przychodzi do doktora I powiada, że jest chora. Doktor włożył okulary, Bo już był cokolwiek stary, Potem ją dokładnie zbadał, No, i wreszcie tak powiada:
"Pani zanadto się poci, Niech pani unika wilgoci, Niech pani się czasem nie kąpie, Niech pani nie siada przy pompie, Niech pani deszczu unika, Niech pani nie pływa w strumykach, Niech pani wody nie pija, Niech pani kałuże omija, Niech pani nie myje sie z rana, Niech pani, pani kochana, Na siebie chucha i dmucha, Bo pani musi być sucha!" Wraca żaba od doktora, Myśli sobie: "Jestem chora, A doktora chora słucha, Mam być sucha - będę sucha!" Leczyła się żaba, leczyła, Suszyła się długo, suszyła, Aż wyschła tak, że po troszku Została z niej garstka proszku. A doktor drapie się w ucho: "Nie uszło jej to na sucho!"
Przemówił osioł do róży:
"Tak pani zapach mnie nuży,
A kolce, paniusiu złota,
To jest zwyczajna głupota.
I taka pani pąsowa,
Że boli po prostu głowa.
Niech pani weźmie pokrzywę:
Z niej są korzyści prawdziwe,
Bezwonna jest, no, a przy tym
Zjeść można ją z apetytem.
...
Agniecha.89