full-version-droga-do-wewnetrznej-rownowagi-czyli-jak-wyluzowac-i-pozbyc-sie-stresu_relast.pdf

(3776 KB) Pobierz
666026545 UNPDF
Idź do
Przykładowy
rozdział
Droga do wewnętrznej
równowagi, czyli jak wyluzować
i pozbyć się stresu
Spis treści
Katalog książek
Autor: Agnieszka Ornatowska, Bogusław Stępień
ISBN: 978-83-246-2161-3
Format: A5, stron: 96
Nowości
Bestesllery
• Poznaj drogę do uzyskania wewnętrznej równowagi
• Naucz się zarządzać swoimi emocjami
• Spraw, by każdy Twój dzień był radosny i pozbawiony stresu
• Zastosuj w praktyce metody i techniki opisane w książce
Żyjesz w stresie? Nie potrafisz się wyluzować? Marzysz o chwili spokoju?
Próbowałeœ już prawie wszystkiego, żeby wyrwać się z tego zaklętego kręgu?
Twoja codziennoœć wciąż Cię jednak przytłacza? Coraz częœciej popadasz w panikę,
kombinując, jak wreszcie złapać chwilę oddechu? Nie ma sensu wyobrażać sobie
beztroskiego życia na rajskiej wyspie ani marzyć o dniach wypełnionych relaksem,
œmiechem i prywatnymi masażystkami, gotowymi ulżyć Ci w każdy możliwy sposób.
Raczej Ci to nie pomoże, a może sprawić, że powrót do codziennoœci będzie jeszcze
trudniejszy. Ale czy to oznacza, że zostałeœ skazany na życie w wiecznym stresie?
Nic podobnego! Jest lepiej, niż przypuszczasz — możesz pozbyć się napięcia
i zrelaksować bez względu na to, gdzie jesteœ i co robisz.
Rewolucyjna BeUnity Method powstała po to, żeby pomóc Ci odnaleźć Twoją własną
drogę. Skorzystaj z wiedzy z dziedziny psychologii, NLP, filozofii Wschodu — huny,
tao, oraz osobistych doœwiadczeń życiowych autorów. BeUnity Method opiera się
na fundamentalnej wartoœci, z którą można się spotkać we wszystkich systemach
pomagających ludziom w odnalezieniu różnych dróg rozwoju — JEDNOŒCI,
w szerokim tego słowa znaczeniu — oraz na otwarciu umysłu na chwilę, która trwa
tu i teraz, aby osiągnąć wewnętrzny spokój. Dowiedz się, czego tak naprawdę chcesz,
i podejmij decyzję o zmianie jakoœci swojego życia.
Naprawdę rzadko można spotkać tak ciepłą i otwartą osobę jak Agnieszka.
Należy do grupy ludzi, którzy naprawdę potrafią słuchać. Wielu, w tym również
i ja, zawdzięcza jej odnalezienie swojej wartoœci, wewnętrznego piękna i własnej
drogi. Można o niej powiedzieć, że oprócz tego, że jest œwietnym psychologiem
i jednym z najbardziej genialnych trenerów NLP w Polsce, to jest jeszcze wspaniałym
przyjacielem i człowiekiem. Co więcej, ma unikalną umiejętnoœć przekazywania swojej
wiedzy w prosty i zrozumiały sposób.
Zamów drukowany
katalog
Twój koszyk
Dodaj do koszyka
Cennik i informacje
Zamów cennik
Zamów informacje
o nowościach
Wydawnictwo Helion SA
44-100 Gliwice
tel. 032 230 98 63
e-mail: sensus@sensus.pl
Bogusław Stępień
666026545.001.png 666026545.002.png
Spis treści
O autorach 5
Dlaczego warto przeczytać tę książkę 7
Jak nabrać dystansu do swoich problemów
— otwórz oczy 17
Jak pozbyć się wewnętrznego krytyka
— mów i słuchaj 27
Jak szybko się uspokoić i pozbyć lęków
— odkryj wewnętrzną harmonię 41
Błyskawiczne i wolniejsze metody zarządzania
emocjami — po prostu się zrelaksuj 53
Jak utrzymać spokój niezależnie od otoczenia
— uśmiechnij się do ludzi 65
Małe drobne przyjemności
— znajdź radość życia 79
Książki, które były naszą inspiracją 95
666026545.003.png
Jak szybko si
uspokoi i pozby
lków — odkryj
wewntrzn harmoni
jak szybko i skutecznie uspokoi si nawet
przy bardzo silnych emocjach.
Agnes przebiega midzy blokami, ale znikn jej
z oczu. Rozgldaa si dookoa. Musia si gdzie
schowa, nie zdyby przebiec na drug stron ulicy,
na pewno by go zauwaya. Musi go przecie odna-
le, zanim Zoe popeni jakie gupstwo. Bez wzgldu
na to, czy to by tylko sen, czy moe jaka projekcja
jej wyobrani, gdzie wewntrznie czua, e to dla niej
cholernie wane i e nie moe jej pozwoli odda
si w rce, jak to nazwaa, Kontroli.
W tym rozdziale dowiesz si:
666026545.004.png
42 D ROGA DO WEWNTRZNEJ RÓWNOWAGI
Co migno pomidzy krzakami i w oddali zobaczya skulon po-
sta przebiegajc przez ulic. „To on”. Bieg w stron starego kocioa.
Ruszya za nim.
Buuuuuu!!! — usyszaa tu obok siebie klakson samochodu.
— Jak jedzisz, baranie! — krzykna. — Teren zabudowany, ulicz-
ka osiedlowa, dwadziecia na godzin, ole — stana i wymownie po-
kazaa kierowcy rodkowy palec lewej rki, a potem pobiega dalej.
Zobaczya, jak chopak zmierza do ogrodzenia kocioa. Kiedy dotara
na miejsce, okazao si, e… znikn.
— Cholera, zgubiam go! — bya za.
Staa na wprost muru okalajcego star drewnian wityni, otwie-
ran tylko w okresie wakacyjnym — jako jedyna atrakcja turystyczna
w okolicy. Zreszt te nie wiadomo po co, bo chyba tak naprawd nikt
tutaj nie przychodzi. Wejcie znajdowao si od poudnia, a ona staa
od strony zachodniej. Na prawo i na lewo roztacza si poronity
rzadkimi krzakami wysoki redniowieczny mur.
„Nie móg znikn, musi gdzie tutaj by”. Podesza bliej, przygl-
dajc si krzewom. Soce schowao si ju prawie cakiem za hory-
zont i na ulicy zapony latarnie. W blasku sodowego wiata zauwa-
ya gboki cie w dolnej czci muru za krzewami. Podesza bliej,
delikatnie rozchylia gazie. Jej oczom ukazaa si maa, lekko uchylona
furtka.
— Kurde! — przekla pod nosem.
Chodzenie po cmentarzach czy kocioach po zmroku nie naleao
do jej ulubionych zaj. Zawahaa si. Poczua, jak strach paraliuje jej
ciao, jak z sekundy na sekund traci motywacj.
Wzia gboki oddech i zrobia krok wstecz, wyobraajc sobie jed-
noczenie, e wychodzi ze swojego ciaa i patrzy na siebie, dalej stojc
przed wejciem. Napicie spado. Ucisk w gardle zela. Zrobia jeszcze
jeden krok. Tym razem patrzya na siebie patrzc na siebie. Strach
odszed cakiem, nie pozostawiajc ladu w jej ciele.
„Zoe” — pomylaa i szybko ruszya w kierunku furtki, omijajc
dwa swoje wyobraone wcielenia.
Jak szybko si uspokoi i pozby lków — odkryj wewntrzn harmoni 43
Uchylia drzwi i wesza do rodka. Musiaa chwil posta, zanim
oczy przyzwyczaiy si do zmroku. Robio si ju naprawd ciemno.
Niebo miao kolor ciemnego granatu. „Starzy mnie zabij, jak wróc
do domu”. Ruszya powoli w kierunku kocioa. By stary i drewniany.
Troch inny ni te, które widziaa do tej pory. Cay pokryty ciemnymi
deskami. Nie mia adnych zdobie ani ornamentów, ot taka wiksza
szopa z malutkim krzyem i cienk dzwonnic wyrastajc na rodku
dachu. W pómroku wyglda niepokojco. W jednym z okien przy ziemi
palio si wiato.
Przeskoczya szybko przez podwórze, omijajc kilka sporych gazów
i kupek wyschnitych lici. Przywara do ciany obok okna. Wygldao
na to, e jest tu sama. „Gdzie ten gówniarz, no przecie jak go dorw,
to normalnie udusz!”. Kucna i zajrzaa przez szyb owietlonego
okna. Nieatwo byo cokolwiek dojrze z powodu brudu, jaki zdy si
ju odoy na nigdy niemytych szybach.
— Ku ku!!!
Kto krzykn jej koo ucha. Serce o mao nie wyskoczyo jej z piersi.
Chciaa odskoczy, ale potkna si i wyoya jak duga wzdu ciany.
— Ha ha ha ha ha. Wystraszya si? — to by jego gos. Militarnego
wira.
Zerwaa si i chwycia go za konierz. Otworzy szeroko oczy, jakby
znów by zaskoczony jej reakcj.
— No co? Wygupiam si — powiedzia, jakby na wytumaczenie.
— Medalion! Gdzie jest medalion?!
— Nie mam.
— Jak to nie masz, przecie mia by dla mnie — jedn rk zacza
przeszukiwa jego kieszenie. Rzeczywicie, nie znalaza nic oprócz zasmar-
kanej chusteczki i czerwonego wielofunkcyjnego scyzoryka swiss knife.
— Gdzie jest medalion?
— Pu mnie, nie mam adnego medalionu.
— Nic z tego, ju miaam za tob sprint na 1000 metrów, nie mam
zamiaru ci drugi raz goni — wzia scyzoryk i schowaa do kieszeni. —
cigaj buty!
Zgłoś jeśli naruszono regulamin