Tajemniczy ogród.docx

(363 KB) Pobierz



Frances Hodgson Burnett (ur. 24 listopada 1849 w Manchesterze, zm. 29 października 1924 w Plandome, Nowy Jork) – angielska powieściopisarka. Urodziła się w Wielkiej Brytanii, otrzymała imię Frances Eliza Hodgson. W wieku lat szesnastu, po śmierci ojca, przeniosła się do USA. Frances wyszła za mąż za doktora L.M. Burnetta w 1873. Rozwiodła się z nim w 1898, a w dwa lata później wyszła za Stephena Townsenda. To małżeństwo przetrwało tylko dwa lata.Początkowo pisała opowiadania które pojawiły się w "Godey's Lady's Book" i w "Scribner's Magazine". Debiutowała w 1877 powieścią z życia górników Panna Lowrie. Jej powieści i dramaty poruszały problematykę społeczną. Rozgłos i powodzenie przyniosła jej książka dla dzieci Mały lord, prawdziwy bestseller swoich czasów. Ta książka była adaptowana również jako sztuka teatralna.Burnett napisała około 40 powieści, głównie dla dzieci, a także wspomnienia z młodości pt. Leśna boginka (1893). Twórczość dla dzieci przyniosła autorce trwałą sławę, a niektóre jej utwory - tłumaczone na wiele obcych języków - cieszą się powodzeniem do dziś. Do najbardziej znanych należą wspomniany wcześniej Mały lord oraz Mała księżniczka i Tajemniczy ogród.Pisarka mieszkała w Great Maytham Hall, gdzie znalazła tajemniczy ogród [1].

 

 

Streszczenie.

 

              Powieść została podzielona na dwadzieścia siedem zatytułowanych rozdziałów. Akcja zasadniczo toczy się w Anglii, tylko I i początek II przedstawiają wcześniejszy pobyt
w Indiach głównej bohaterki Mary Lennox. Jest to utwór o tematyce i realiach współczesnych dla autorki.

              Nie został nikt. Mary Lennox został po śmierci obojga rodziców wysłana do Misselthwaite Manor w Anglii, do wuja. Sprawiała wrażenie niesympatycznego dziecka. Była taka, ponieważ wychowywała się w specyficznych warunkach, oddzielona na życzenie matki od rodziców, samotna, zdana tylko na służbę, którą nauczyła się traktować wyniośle
i bezwzględnie. Była to szczupła dziewczynka o jasnych włosach i nie miłym wyrazie twarzy. Często chorowała. Jej ojciec był urzędnikiem kolonialnym, również chorowitym, zaś matka słynęła z niezwykłej urody i skłonności do zabaw, eleganckich strojów oraz życia towarzyskiego. Kiedy urodziła się Mary, matka nie chciała się nią opiekować i oddała pod opiekę hinduskiej niani o imieniu Ayah. Rozpuszczona przez służbę dziewczynka stała się despotką i samolubem. Zatrudniane do niej nauczycielski szybko rezygnowały z pracy, nie mogąc sobie poradzić z tak niezależną i niegrzeczną panienką. Służący we wszystkim jej ustępowali, żeby nie narazić się na gniew białej pani.

              Kiedy Mary miała dziewięć lat, zdarzyła się rzecz niebywała. Pewnego dnia nie przyszła do niej Ayah, tylko inna hinduska. Dziewczynka była dla niej niemiła, wręcz okrutna, wypędzała ją i żądała przybycia dawnej opiekunki. Wyczuwała, że dzieje się coś złego, planowała, jak ukaże Ayah gdy ta wreszcie się pojawi. Nazwie ją świnią, córką świni- co dla Hindusa jest największą obelgą.

              Przypadkiem Mary podsłuchała rozmowy matki z młodym oficerem. Wynikało z niej że ludzie wokół nagle zaczęli ciężko chorować i umierali. Lament z pomieszczeń dla służby oznajmił, że znowu nastąpił czyjś zgon- jak okazało się, umarła Ayah. Matka Mary już wcześniej o tym wiedziała o rozwijającej się epidemii, jednak postanowiła nie wyjeżdżać ze względu na planowany piknik.

              Mary pozostawiono bez opieki, więc weszła do dziecięcego pokoju i tam zmęczona płaczem zasnęła. Kiedy zgłodniała, poszła do pustej jadalni, gdzie zastała porzucone półmiski z jedzeniem. Posilona owocami i biszkoptami, napiła się wina, nie zdając sobie sprawy z jego działania. Odczuwała panujące wokół napięcie i strach. Po kolejnych godzinach mocnego snu przebudziła się w cichym i pustym domu. Mary rozumiała, że Ayah nie żyje, ale nie żałowała jej- takie uczucia były jej obce. Nie czuła się przywiązana do opiekunki, którą traktowała jak gorszy gatunek człowieka (tak jak biali dorośli odnosili się do miejscowej ludności). Żadna nowa służąca jednak nie przychodziła, tym czasem Mary usłyszała szelest. Poza nią w domu był tylko mały wąż, który szybko opuścił pomieszczenie.

              Przez drzwi pokoju dziewczynka usłyszała głosy i tak dowiedziała się o śmierci matki. Do wnętrze wszedł oficer, który zawołał towarzysza. Obaj byli zaskoczeni, że w domu jest samotne dziecko. Mary przedstawiła się i od razu zgłosiła zastrzeżenia że nikt się nią nie zajmuje. Okazało się, że wszyscy umarli, łącznie z ojcem dziewczynki.

              Panna Mary kapryśnica. Kontakty Mary z matką były ograniczone do minimum. Dziewczynka obserwowała ją z daleka podziwiała jej kreacje i urodę, ale nie czuła się z nią związana, więc jej śmierć przyjęła ze spokojem. Tymczasowo umieszczono ją w domu pastora, ojca pięciorga dzieci, które nie akceptowały rozkapryszonej dziewczynki. Już drugiego dnia pobytu Bazyli przezwał ją panną Mary kapryśnicą i ułożył odpowiednią piosenkę. Od chłopca dowiedziała się, że niedługo wyjedzie do Anglii, do wuja Archibalda Cravena, o którym nic nie wiedziała. Pani Crawford potwierdziła tę nowinę. Również w jej opinii Mary była wyjątkowo niesympatyczna.

              Podróż do Anglii odbyła w towarzystwie żony oficera odwożącej dzieci do szkół.
W Londynie odebrała ją gospodyni wuja pani Medlock. Mary od razu była do niej zniechęcona nie podobał się jej strój, zwłaszcza pretensjonalny kapelusz z kwiatkami. Obydwie panie wymieniły komentarze na temat mizernej urody dziewczynki. Podczas pobytu pod opieką obcych zauważyła że inne dzieci mają rodziców którzy otaczają je czułością.

              Pani Medlock ceniła sobie wygodną i dobrze płatną posadę w posiadłości Misselhtwaite Manor, położonej na rozległych wrzosowiskach. Właściciel dużo podróżował, więc służba nie miała wielu obowiązków. Najchętniej gospodyni nie wyruszała nigdzie, ale nie chciała się narazić pracodawcy i pojechała po dziewczynkę. Kiedy opowiadała jej o wuju, powiedziała, że nie będzie się o nią troszczył, że ma krzywe plecy (jest garbaty), jest zgryźliwy i lubi samotność. Gospodyni opowiedziała w skrócie historię małżeństwa wuja- ożenił się ze śliczną, młodą kobietą, która naprawdę go kochała (niektórzy mówili że wyszła za niego dla majątku). Był bardzo szczęśliwy, ale nagle stracił żonę. Jej śmierć sprawiła, że stał się dziwakiem. Pani Medlock uprzedziła Mary, że wuj nie będzie z nią rozmawiał i nie życzy sobie, żeby wchodziła do innych pokoi niż te, w których pozwolą jej bywać. Dziewczynka która najpierw żałowała nieszczęśliwego wuja, teraz całkiem straciła do niego sympatię.

              Przez wrzosowisko. Podczas postoju na stacji pani Medlock kupiła koszyk ze śniadaniem i po konsumpcji zasnęła. Za oknem było ciemno i padał deszcz. Na stacji Thwaite opiekunka obudziła dziewczynkę. Mary- przyzwyczajona do służby- nawet nie pomyślała, że trzeba pomóc wyniesieniu pakunków z wagonu. Dalsza podróż odbyła się wykwintnym powozem, przysłanym po nie z domu wuja. Jadąc pięć mil przez wrzosowisko Mary, rozmyślała o tajemniczym domu o stu pokojach i o swoim przyszłym życiu. Dzikie pastwisko nocą sprawiało wrażenie morza, zwłaszcza że szumiał wiatr. Po przekroczeniu bramy parku trzeba było jechać jeszcze dwie mile. Drzwi domu były ciężkie i ogromne, okna ciemne, tylko w jednym było widać światło. Wielki ciemny hall był słabo oświetlony, ale Mary zauważyła liczne portrety na ścianach. Stary sługa Pitcher, towarzyszący lokajowi, powiadomił panią Medlock, że pan nie chce widzieć dziecka, poleca odprowadzić je do wyznaczonego pokoju, sam zaś rano wyjedzie do Londynu. Na kominku w pokoju dziewczynki palił się ogień
i czekała kolacja. Przeznaczono dla niej dwa pokoje.

              Marta. Kiedy Mary obudziła się wczesnym rankiem, zastała w swoim pokoju, wytapetowanym tkaniną z motywami lasu i polowania, służącą Martę. Potraktowała ją wyniośle- tak jak postępowała z Hindusami. Marta okazała się młodą, bezpośrednią, gadatliwą dziewczyną- szczerą sympatyczną. Zdumiała się, że Mary nie potrafi się sama ubrać i oczekuje obsługi. Nie pojmowała jak można grymasić przy jedzeniu, kiedy w jej rodzinie, gdzie jest dwanaścioro dzieci, wszyscy mają świetny apetyt, tylko brakuje jedzenia. Marta zachwycała się również wrzosowiskiem i zapewniała, że Mary też je pokocha. Opowiadała o różnorodności roślin i zwierząt, które można tam spotkać, o wspaniałych zapachach i dźwiękach natury oraz o swoim bracie Dicku, który zna ten teren jak mało kto
i przyjaźni się ze zwierzętami. Mary była zła, że Marta sądziła, iż w domu pana Cravena przybędzie ciemnoskóra dziewczynka. Uznała to za wielką potwarz, tymczasem Marta była ciekawa, jak wygląda taki człowiek, bo nigdy nie miała okazji zobaczyć, ponadto wszystkich ludzi traktuje jednakowo. Przeprosiła zdenerwowaną i zapłakaną Mary, że ją obraziła. Marta pomogła się jej ubrać.

              Nie kupiono dziewczynce żadnych zabawek, więc Marta doradziła jej żeby poszła do ogrodu i nauczyła się bawić sama- jak wiele dzieci, które nie mają rodzeństwa. Wspominała
o ogrodzie zmarłej pani, zamkniętym od dziesięciu lat, czyli od jej śmierci. Pokazała jej drogę. W posiadłości był zespół ogrodów otoczonych murem, do których wchodziło się przez furtki. Było tam jeszcze pusto i smutno ponieważ dopiero nadchodziła wiosna. Pierwszy kontakt z tym miejscem zrobił na Mary, która nigdy nie widziała angielskich ogrodów, wielkie wrażenie. Roślinność jeszcze się nie rozwinęła. Następnie Mary weszła do ogrodów owocowych i warzywnych, w których znajdowały się inspekty (oszklone skrzynie
z warzywami zimowymi).

              Mary spotkała starego ogrodnika, który wyjaśnił jej, jakie są tu ogrody, ale sprawiał wrażenie niezadowolonego. Ożywił się dopiero, gdy Mary zapytała się o ptaka z czerwonym gardziołkiem. Był to zaprzyjaźniony z Benem gil, który przyleciał na jego wabiące dźwięki. Mary nagle zmienia to i w zachwycie zaczęła czule przemawiać do ptaka. Ben dostrzegł, że potrafi być miłym dzieckiem, opowiadał Mary o Dicku i o zwyczajach gila. Na pytanie
o zamknięty ogród zareagował szorstko- kazał jej nie tykać nosa w cudze sprawy i odszedł do swoich obowiązków.

              Krzyk w korytarzu. Każdego dnia Mary po śniadaniu wychodziła do ogrodu, wracała na obiad i znowu wychodziła. Wiatr smagał i różowił jej żółtawe policzki- dziewczynka nabierała na świeżym powietrzu sił, zdrowia oraz apetytu. Marta była zdumiona jej skargami, że nie potrafi zorganizować sobie zabawy- za przykład stawiała swoje rodzeństwo, które coraz bardziej dziewczynkę intrygowało, zwłaszcza z zaprzyjaźniony ze zwierzętami Dick. Mary zauważyła że gil przylatuje do niej, zaczęła więc z nim „rozmawiać”. Obserwacja ptaka bardzo ją pochłaniała, chciała poznać miejsce, gdzie mieszka czyli zamknięty ogród. Marta, mimo zakazu pani Medlock, opowiedziała Mary, że państwo Craven sami dbali o ten ogród, zaś pani szczególnie go lubiła. Kiedy siedziała na ławeczce pod ulubionym drzewem obrośniętym pnącymi różami, ułamała się gałąź i spadła jej na głowę. Na drugi dzień, mimo opieki lekarskiej, zmarła. Z tego powodu pan nie lubi ogrodu, kazał go zamknąć i zabronił
o nim wspominać. Nagle skądś dobiegł płacz dziecka. Zmieszana Marta starała się wmówić dziewczynce, że to wycie wichru, a może płacz pomocy kuchennej, którą rozbolały zęby.

              A jednak ktoś płakał. Pod czas ulewy Mary nie wyszła z domu, ale dopytywała się, jak w taką pogodę spędza czas rodzeństwo Marty. Okazuje się, że w domu robi się ciasno, ale każdy potrafi sobie znaleźć zajęcie. Dick wychodzi na wrzosowisko zawsze- podczas deszczu można, bowiem zobaczyć ciekawe zjawiska, których nie da się zaobserwować w pogodny dzień. Raz uratował małego liska z zalanej nory, innym razem prawie zatopioną wronę, którą oswoił i nazwał Sadza. Mary zaczęła doceniać towarzystwo gadatliwej, ale prostodusznej
i dobrej Marty. Sama również chętnie opowiadała jej o życiu w Indiach. Lubiła słuchać opowieści o sympatycznym Dicku, mądrej i dobrej matce Marty oraz wszystkich dzieciach. Okazało się, że Mary nie umie robić pończoch ani szyć, umie jednak czytać. Marta powiedziała jej o bibliotece, którą Mary postanowiła sama odszukać. Przy okazji chciała poznać dom ze stoma zamkniętymi pokojami, czyli teren niedostępny dla niej. Przemierzywszy długi korytarz dziewczynka dotarła do galerii z portretami; wśród przedstawionych postaci była dziewczyna podobna do niej. Na drugim piętrze postanowiła sprawdzić, czy drzwi są zamknięte- klamka ustąpiła i Mary znalazła się w pokoju, w którym był drugi portret owej dziewczynki. W innym znalazła figurki słoni, którymi się pobawiła. Dostrzega poduszkę z wygryzionym aksamitem, gdzie mysz założyła sobie gniazdo- w nim były małe myszki. Mary nie niepokoiła ich, ponieważ wiedziała że boją się człowieka.

              Kiedy znów błądziła po korytarzach, usłyszała znajomy, tajemniczy płacz. Nie udało się jej sprawdzić, kto płakał, ponieważ zaskoczyła ją pani Medlock, która była zła, że Mary chodzi po korytarzu i uparcie twierdziła, że dziewczynka na pewno nic nie słyszała. Zagroziła zamknięciem jej w pokoju, jeśli będzie chodziła po zakazanych dla niej miejscach domu.

              Klucz do ogrodu. Po nocnym huraganie niebo rozpogodziło się- Mary zachwycała się widokiem wrzosowiska. Zapragnęła pobiegać po nim jak Dick, odwiedzić rodzeństwo Marty. Służąca uznała jednak, że dziewczynka jeszcze nie nabrała dość sił. Marta miała wychodne, więc poszła do domu, by spotkać się z rodziną i pomóc matce. Mary tymczasem wybrała się do ogrodu, który pachniał wilgotną ziemią i wiosną. Stary ogrodnik Ben, opowiadał jej
o roślinach, które niedługo wyrosną. Dziewczynka była ciekawa, jak jest w zamkniętym ogrodzie ale to wiedział tylko gil- tak odrzekł Ben.

              Mary spacerowała i rozmyślała jak wiele zmieniło się w jej życiu, że polubiła Martę, jej matkę, Dicka i gila, który właśnie do niej przyleciał. Była szczęśliwa, że dziki ptaszek pozwalał jej blisko podejść i wyraźnie okazywał jej swoją sympatię. Przemawiała do niego czule. Nagle spostrzegła kopczyk kreta rozkopany przez psa. Z ziemi wystawał zardzewiały klucz- od razu pomyślała, że to ten który zakopano przed 10- ma lat.

              Gil wskazał drogę. Mary zabrała klucz, ale nie mogła znaleźć furtki do ogrodu. Marta za zgodą pani Medlock przenocowała w domu, ale już rano była w pracy- radosna że odwiedziła bliskich i pomogła spracowanej mamie. Upiekła dla dzieci po ciastku
z powidłami, opowiadała historie o Indiach zasłyszane od Mary i o niej samej. Dziewczynka obiecała, że opowie jej jeszcze więcej, żeby mogła się podzielić z rodzeństwem wiedzą
o egzotycznym kraju. Mary dowiedziała się, że matka Marty martwi się jej samotnością i tym, że nie ma nauczycielki, a nawet kupiła dla niej od handlarza Węgra skakankę. Było to ogromnie wzruszające, bo przecież w domu rodziny Sowerby panowała bieda. Mary podziękowała Marcie, która zauważyła jej sztywność, brak spontaniczności i entuzjazmu w okazywaniu uczuć.

              Okazało się, że Mary nie znała przeznaczenia skakanki, więc Marta musiała jej pokazać jak się skacze. Odtąd Mary biegała po ogrodzie i przemierzała co raz dłuższe odcinki. Z czasem potrafiła skakać kilkadziesiąt razy, wzbudzając uznanie Bena. Stale myślała o zamkniętym ogrodzie. Postanowiła poprosić o pomoc gil- skoro pokazał jej, gdzie szukać klucza, niech wskaże i furtkę. Tak też się stało- kiedy podeszła do muru, gdzie usiadł ptak, gałęzie bluszczu rozsunęły się i dziewczynka zobaczyła furtkę. Z trudem przekręciła klucz w zardzewiałym zamku i z biciem serca weszła do tajemniczego ogrodu.

              Najdziwniejszy dom. Ogród zrobiła na Mary ogromne wrażenie. Był pełen drzew
o splątanych jeszcze bezlistnych gałęziach. Trawa na klombach była zrudziała po zimie. Pnącza gałęzi tworzyły łuki i arkady. Było tam wiele krzewów. Dziewczynka wyobrażała sobie, jak będzie pięknie, gdy buchnie zieleń i zakwitną kwiaty. Zatopiona w ciszy przyglądała się „swojemu” ogrodowi i gilowi, który jej stale towarzyszył. Miała obawy, że niektóre rośliny obumarły- nie potrafiła tego cenić. Obok altany zauważyła kiełkujące pędy- cieszyła się perspektywą ujrzenia krokusów, pierwiosnków, narcyzów, wdychała ulubiony zapach świeżej ziemi.

              W domu wypytywała Martę o różne rośliny i umiejętności Dicka w zakresie ich uprawy. Dowiedziała się, że ma szczególny dar do uprawy roślin. Chciałaby założyć swój własny ogródek, ale potrzebuje własnych narzędzi. Za radą opiekunki pisze list dyktowany przez Martę do Dicka z prośbą o zakupienie w Thwaite narzędzi ogrodniczych i nasion kwiatów. Posługuje się drukowanymi literami, bo  Dick tylko takie potrafi przeczytać. Obie mają nadzieję że pani Medlock pozwoli dziewczynce na wizytę w rodzinnej chacie pokojówki.

              Mary znów pyta o płacz na korytarzu, ale Marta jasno nie odpowiada, ucina rozmowę, bo spieszy się do gospodyni.

              Dick. Mary chętnie spędzała czas w ulubionym ogrodzie, pracowała nad roślinami, przemawiała do gila. Szukała też kontaktu z Benem, który opowiadał jej o pielęgnacji kwiatów i cieszył się, że po miesiącu pobytu w posiadłości wuja przytyła i wyładniała. Wzruszył się, że gil usiadł blisko niego, na rękojeści łopaty. Opowiedział Mary o swojej pani, która kochała róże- część z nich pewnie obumarła, inne jeszcze rozkwitną. Raz lub dwa razy w roku Ben chodzi je przycinać. W tym roku jeszcze tam nie był, bo bardzo dokucza mu reumatyzm.

              Mary opuściła ogrodnika i przy jednej ze ścieżek pod drzewem zobaczyła chłopca grającego na fujarce. Miał miły wygląd, był czysto ubrany, czerwone policzki, zadarty nos
i wielkie niebieskie oczy. Na pniu drzewa siedziała wiewiórka, zza krzaka wyglądał bażant, przy chłopcu siedziały dwa króliki. Mary domyśliła się, że to Dick. Powstrzymał ją gestem by gwałtownie się nie zbliżała i dodał, że wtedy zwierzęta uciekną. Przedstawił się i pokazał przyniesione ze sklepu narzędzi, oraz nasiona. Dick skomentował świergot i zachowanie gila- że jest jego wynikiem, tego, że lubi Mary. Gdy zapytał o ogródek dziewczynki, ona najpierw zmieszała, a potem, gdy zapewnił ją o dyskrecji, powierzyła m swoją tajemnicę i zabrała go do tajemniczego ogrodu.

              Gniazdo mysikrólika. Dick był oczarowany prawie dzikim ogrodem. Mówił, że to świetne miejsce dla ptasich gniazd, ale trzeba będzie obciąć suche pędy, pokazał jej żywe gałązki i nauczył je rozpoznawać. Pochwalił Mary, że odsłoniła wzrastające kiełki krokusów
i pierwiosnków oraz odpowiednio o nie zadbała. Mary cieszyła się, że na powietrzu nabrała sił i przytyła. Rozmawiali, pracując i ustalili, że będą razem dbali o rośliny w tym ogrodzie.

              Mary zwierzyła się Dickowi z konfliktów z dziećmi pastora, które nazywały ją kapryśnicą i pytała o kwiaty w kształcie dzwonków. Dick potrafił odpowiedzieć na wszystkie pytania. Budził jej podziw- traktowała go jak dobrą wróżkę, więc obawiała się, że zniknie
i już się więcej nie pojawi. Wyznała mu, że jest piątą osobą którą lubi, Dick zdziwił się, że tylko tyle osób wymieniała, ale zapewnił, że on ją również lubi. Mary uznała go za przyjaciela. Rozstali się, gdy dzwon podwórzowy wezwał ją na obiad. Dick zapewnił jeszcze raz dziewczynkę, że nie zdradzi jej tajemnicy.

              „Czy mogłabym dostać kawałek ziemi?”. Mary spóźniła się na obiad, ale
z wypiekami na twarzy opowiadała Marcie o spotkaniu z Dickiem. Uznała, że jest piękny, co wprawiło Martę w zumienie i radość. Pokojówka doradziła jej, by poprosiła Bena o kawałek ziemi- pan Craven bardzo go ceni i nie będzie się gniewał. Okazało się że wuj przyjechał do posiadłości i chce poznać podopieczną, tym bardziej, że jutro znów opuszcza dom. Mary była zdumiona, że chce z nią rozmawiać i cieszyła się że znów wyjeżdża. Uczesana i ładnie ubrana poszła z drżeniem serca do wuja. Otóż, zaczepiła go matka Marty, przypomniała
o dziewczynce i doradziła mu, żeby dał jej nauczycielkę, ale dopiero wtedy, gdy Mary nabierze więcej sił. Stwierdził, że dziewczynka istotnie jest drobna i mała. Ona powiedziała, że jest jej w tym domu dobrze, ale chciałaby uprawiać ogródek- wuj pozwolił jej wybrać sobie dowolne miejsce i robić wszystko co jej się podoba. Jej marzenie o ogródku przypomniało mu żonę. Był smutny, ale nie był brzydki. Ze zdaniem pani Sowerby liczył się ze względu na zmarłą żonę (obie się znały i lubiły się). Pozwolił na odwiedziny rozsądnej pani Zuzanny Sowerby i na wizyty Mary w jej domu. Dziewczynka podsumowała swoje spotkanie z wujem tak: jest naprawdę bardzo dobrym, tylko twarz ma taką smutną, a czoło pełne zmarszczek. Zmartwiła się, ze nie zastała Dicka w ogrodzie, ale znalazła kartkę
z rysunkiem ptaszka w gniazdku i niepoprawnie zapisaną obietnicą że jeszcze tu wróci.

              „Jestem Colin”. Marta wyjaśniła że rysunek Dicka przedstawia mysikrólika
w gniazdku. Mary zrozumiała, że Dick w symboliczny sposób zapewnia ją, że dochowa tajemnicy o ogrodzie.

              W nocy była ulewa. Obudzona Mary usłyszała jednak również płacz dziecka. Postanowiła natychmiast sprawdzić, kto płacze. Ze świecą przemierzała długie korytarze, aż dotarła do miejsca z którego wcześniej przepędziła ją pani Medlock. W obszernym pokoju
z baldachimem, płakał ze złością wychudzony chłopiec. Kiedy wyjaśnili sobie, że nie są duchami, on przedstawił jako Colin Craven, syn wuja Mary, nie wiedział o jej pobycie
w domu. Nie wychodził z pokoju, tylko leżał w łóżku. Unikał ludzi ponieważ bał się ich ciekawskich spojrzeń. Żył w przeświadczeniu, że jest bardzo chory, prawdopodobnie wyrośnie mu garb i niedługo umrze. Podsłuchane rozmowy służby stały się źródłem narastających lęków. Chłopiec jest bardzo smutny i samotny. Wprawdzie słynny lekarz skrytykował postępowanie stałego lekarza rodziny, nakazał wyprowadzać chłopca na świeże powietrze i traktować normalnie, jednak od dawna utrwalone przekonanie, że jest ciężko chory, było silniejsze. Pan Craven uważał że lepiej byłoby gdyby się ogólnie nie urodził, odwiedzał go bardzo rzadko, gdy spał, jednak przysyłał książki z podróży. Nakazał służbie milczenie na jego temat oraz spełnianie jego życzeń. Na skutek takiego postępowania Colin stał się histerykiem, złośliwym wobec otocznia, nieszczęśliwym. Sam mówił, że nie chce żyć.

              Mary opowiedział mu o sobie i swoich ogrodniczych pasjach. Powiedziała również o
tajemniczym ogrodzie, do którego chciałaby wejść (nieprzyznana się, że już tam była). Na nic zdało się odciąganie Colina od tego tematu- on także zainteresował się zagadkowym miejscem. Mary przekonała go, że powinno to zastać ich tajemnicą, a kiedy znajdzie sposób na wejście do ogrodu, wtedy zabierze tam Colina. Chłopiec powierzył jej również swoją tajemnicę- pokazał skryty za zasłoną portret zmarłej mamy. Zaprosił Mary do stałych odwiedzin i postanowił, że wiadomość, kiedy może przyjść będzie przekazywała Marta. Na koniec, trzymając chłopca za rękę, Mary zaśpiewała mu kołysankę Ayah i sprawiła, że spokojnie zasnął.

              Młody radża. Mary opowiedziała Marcie o nocnym spotkaniu z Colinem, czym wprawiła pokojówkę w popłoch, że zostanie oskarżona o zdradę tajemnicy i wyrzucona
z pracy. Dziewczynka zapewniła ją, że Colin był zadowolony z jej odwiedzin i że za pośrednictwem Marty będzie zapraszał ją do siebie we właściwej porze. Marta nie mogła uwierzyć w nagłą przemianę i dobry humor Colina. Nie umiała też wyjaśnić, na co chłopiec choruje. Wiedziała, że po śmierci żony pan Craven wpadł niemal w obłęd, nie chciał spojrzeć na dziecko i twierdził, że chłopiec będzie garbaty i lepiej byłoby, gdyby umarł. Miał słaby krzyż, dlatego nosił urządzenie do prostowania sylwetki, jednak go nie tolerował. Dziecko stale przebywa w łóżku, dostaje dużo leków i na wszystko mu pozwalają. Colin stał się więc złośliwy, rozkapryszony, płaczliwy, potrafi kilka godzin wrzeszczeć a potem jest słaby i ma gorączkę.

              Colin za pośrednictwem Marty zaprosił Mary do swojego pokoju. Wyjaśnił pokojówce, że nie pozwoli jej skrzywdzić, żeby nie bała się wyrzucenia z pracy. Mary opowiedziała chłopcu o małym radży w Indiach, którego on bardzo przypomina- tak z samo
z wyższością zwraca się do służby i dostojnie wygląda. Zupełnie inaczej zachowuje się Dick, który ma bliski kontakt z naturą i potrafi rozmawiać ze zwierzętami. Opowieść o nim poruszyła Colina- on przecież nie wychodzi z domu i nie zna życia zwierząt ani otoczenia domu. Żyje w przeświadczeniu że niedługo umrze. Czeka na to także doktor Craven, który
w przypadku śmierci Colina odziedziczy majątek. Mary stara się zbuntować, mówiąc, że powinien żyć na złość tym ludziom. Dodaje, że ona nie wierzy w to, że niedługo umrze. Chłopiec przypomina sobie, że tak też mówił ów słynny lekarz z Londynu. Kazał go rozweselać i wyprowadzać na świeże powietrze.

              Mary po raz kolejny opowiada Colinowi u Dicku, oglądali w książkach, zachowywali się jak dwoje zdrowych, wesołych dzieci. Nieoczekiwanie do pokoju weszli doktor Craven
i pani Medlock. Na ich przerażanie widokiem Mary Colin zareagował wyniośle jak młody radża, przedstawił dziewczynkę, która pocieszyła go i dzięki temu ma dobry humor i apetyt. Doktor zmartwił się poprawą stanu chłopca (liczył na spadek), który na dodatek postanowił zapomnieć o niemiłych rzeczach i zjeść kolację w towarzystwie małej kuzynki.

              Budowanie gniazdka. Przez tydzień padał deszcz, więc mary dużo czasu spędzała
z Colinem. Opowiadali sobie wiele o różnych rzeczach, jednak Mary była ostrożna w sprawie ogrodu. Chciała najpierw wybadać, czy naprawdę można mu zaufać. Marta zauważyła korzystne zmiany w urodzie i sylwetce Mary- powietrze Yorkshire bardzo jej służy. Colin wyjaśnił jej, dlaczego teraz unika ludzi- dawniej przyglądali mu się, litowali się nad nim, w przykry dla niego sposób komentowali jego wygląd. Nie obawiał się jednak Dicka, którego znały tylko z opowiadań.

              Kiedy zaczęła się słoneczna pogoda, Mary cieszyła się, że teraz cały ogród ożyje na dobre. Wcześnie rano pobiegła tam i już zastała pracującego Dicka w towarzystwie liska Kapitana i kawki Sadzy. Rośliny faktycznie ożyły. Pojawił się gil, który budował gniazdko, chciał założyć rodzinę, musieli więc zachowywać się cicho, żeby go nie spłoszyć. Dick wiedział o istnieniu Colina, ale był zobowiązany do tajemnicy. Ucieszył się, że Mary też wie o nim i nie musi niczego ukrywać, chociaż jego mama mówiła mu, że ma prawo mieć tajemnice. O historii państwa Cravenów słyszał od pani Medlock, która opowiadała o tym jego matce w obecności dzieci, wiedząc, że potrafią dochować tajemnicy. Dick jest przekonany, że widok ogrodu podziałaby na Colina leczniczo. Czule przemawiał do gila wywołując jego reakcję i zachwyt Mary.

              „Nie chcę” powiedziała Mary. Mary spóźniła się na obiad i zaraz potem znów pobiegła do ogrodu, gdzie czekał Dick. Nie poszła do Colina, chociaż jej oczekiwał. Rozkapryszony chłopiec miał do niej wielki żal. Zagroził, że zabroni Dickowi przychodzić, zaś Mary zmusi do odwiedzania go. Niezależna natura dziewczynki zbuntowała się. Doszło do ostrej wymiany zdań i do nazwania Colina samolubem, zaś Dicka milszym
i grzeczniejszym od innych chłopców. Colin próbował wymusić na niej litość i przypominał, że niedługo umrze. Mary jednak nie tylko nie przejęła się tym, ale wrzasnęła, że w to nie wierzy. Wyrzucona z pokoju, zapowiedziała że więcej nie wróci. Za drzwiami stała roześmiana pielęgniarka, która cieszyła się, że ktoś wreszcie powiedział prawdę młodemu despocie. Mary było przykro, że tak potoczyły się wypadki- chciała przecież opowiadać Colinowi ciekawe i radosne historie o ogrodzie. Starała się jednak go zrozumieć- pomyślała, że cały dzień dręczył się garbem, który może mu wyrosnąć i dlatego jest taki zły.

              Pan Craven przysłał dla Mary książki, wśród których były dwie poświęcone ogrodnictwu, ponadto dostała kilka gier, teczkę do listów ze złotym monogramem, złotą obsadkę i kałamarz. Wzruszyła się dobrocią wuja i postanowiła napisać do niego list
z podziękowaniem.

              Napad. Mary postanowiła, że nazajutrz popracuje w ogrodzie, zaś potem odwiedzi Colina. W nocy usłyszała straszliwe wrzaski i zdecydowała że pójdzie do niego od razu. Nakrzyczała na niego, że zmusza wszystkich do znoszenia swoich humorów i za to go nienawidzą. Nastraszyła go, że zaraz sama okropnie wrzaśnie. Rozkazała mu przestać płakać. Kuzyn wyksztusił, że czuł narośl na plecach, zaś Mary skomentowała ją jako wytwór jego wyobraźni. Nakazała pielęgniarce odsłonić plecy chłopca. Colin nie zaprotestował. Mary zapewniła go, że nie ma nawet krostki, a to, co wziął za rosnący garb to kość pacierzowa, każdemu wystająca w pewnej pozycji. Pielęgniarka potwierdziła diagnozę i była zdumiona, że panicz sądził że to garb. Potwierdziła też słowa ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin