tales.from.the.crypt.s02e13.dvdrip.xvid-savannah.txt

(12 KB) Pobierz
0:00:00:www.napiprojekt.pl - nowa jakoć napisów.|Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu.
0:00:07:Witam, przestraszonych maniaków.
0:00:09:Jak się wam podoba|moje zjełczałe wykonanie?
0:00:13:Nie takie złe jak na amatora.
0:00:15:Mamy nadzieję, że da|wam to jakie przeczucie...
0:00:17:tego, co dzisiejszego|zgrzybiałego wieczora wywietlimy.
0:00:20:Ponieważ długo przed moimi niesamowitymi propozycjami,|majšcymi pokazać się na waszych srebrnych ekranach...
0:00:25:Ukazały się w magazynie o nazwie....|Przeczytajcie to.
0:00:28:"Opowieci z Krypty".
0:00:30:Więc dzisiejszego wieczora zajrzyjmy od|tyłu ekranu telewizora by spojrzeć na zmagajšcego artystę...
0:00:35:Nazywajšcego się Jim Korman...
0:00:38:Który pewnego dnia|troszeczkę się przerysował w pracy.
0:00:48:{y:b}SKRZYP KORMANA
0:02:05:{y:i}Taa, to samo mógłbym|{y:i}powiedzieć o tobie, Rudy.
0:02:07:Hej, Jim, jak ci idzie ze|"Zjadaczami Zwłok z Plutona"?
0:02:12:Nie skończyłe jeszcze, Korman?
0:02:15:Mylałem, że jeste|już w połowie roboty.
0:02:18:Bob, mam pomysł na następnš opowieć.|Właciciel małego kursu gry w golfa...
0:02:22:Zabija swojš żonę, otwiera jej usta|i wykorzystuje jako rekwizyt do 16 dziury w polu.
0:02:26:Mała stara pani czyszczšca swojš lodówkę|znajduje w niej swojego dawno martwego chłopaka.
0:02:29:Doktor musiał wyjšć jego|własny wyrostek robaczkowy.
0:02:31:- Rzenik musiał zjeć swoje własne krótkie żeberka.|- Ginekolog...
0:02:34:Dalibycie sobie spokój?|Próbuję się skoncentrować.
0:02:36:Zrób to w swoim wolnym czasie.|My mamy tutaj do wydania magazyn.
0:02:40:Co jest takiego trudnego w|rysowaniu Zjadaczy Zwłok?
0:02:41:Sam nie wiem. Jest co w tym podchwytliwego.|Nie wydaje mi się, żeby było dobre.
0:02:48:No nie.
0:02:51:- Czy to mój telefon?|- To mój.
0:03:13:Czeć, kochanie.
0:03:14:Nie wyjeżdżaj mi z|"Czeć, kochanie", nadęty ole.
0:03:17:Dzi jest sobota.|Kiedy zamierzasz wrócić do domu?
0:03:19:Muszę skończyć te edycje.
0:03:21:Gówno prawda! Nie na bierzesz mnie,|Panie Weekendowy Pracoholiku.
0:03:26:Masz jakš blond dupę do rżnięcia|zadołowanš gdzie tutaj...
0:03:29:I kiedy jš znajdę rozerwę jš,|aż się jej puder z twarzy posypie!
0:03:33:Nie za dużo ci rysowanie|tych głupich kreskówek...
0:03:36:zamiast tego mógłby|poszukać sobie prawdziwej pracy...
0:03:37:Ale ty nawet nie potrafisz utrzymać sowiej|szurajšcej nogami sekretarki w tym cholernym biurze.
0:03:41:Kochanie, sekretarki majš dzi wolne.
0:03:44:Powinnam się domylić,|jakš katastrofš będzie to małżeństwo.
0:03:47:Pomyleć, że oddałam najlepsze|lata swojego życia. Czemu?
0:03:53:Skšpemu, podwójnie|pracujšcemu frajerowi.
0:03:57:Nawet nie potrafisz dać mi dzieci,|ty mały mięczaku!
0:04:02:Doktor powiedział,|że powodem tego może być jedno z nas.
0:04:10:Biorę tabletki.
0:04:12:Masz na myli TE tabletki?
0:04:15:"Potencja Plus",|męska odpowiedz na niepłodnoć?
0:04:18:Na litoć Boskš,|czy musimy mówić o tym teraz?
0:04:21:Zapomniałe wzišć te tabletki|dzisiejszego rana, "Miłosny orzechu".
0:04:24:Kiedy je policzyłam|było 24 zamiast 23.
0:04:26:- Policzyła te tabletki?|- Cholera tak.
0:04:28:Jeli chcesz by|tutaj kopał Mildred Junior...
0:04:31:Musisz brać te tabletki|każdego ranka.
0:04:33:Wiesz o tym,|że one nie były testowane.
0:04:35:Nawet niezatwierdzone przez FDA.
0:04:37:Nie znam efektów ubocznych.
0:04:39:Jakich efektów ubocznych?
0:04:43:To tak jak by one|czyniły mojš wyobranie płodnš.
0:04:47:Mylę, że to|oddziałuje na mój mózg.
0:04:50:Dobrze. Może pewnego dnia wykonasz|jakš przyzwoitš pracę, dla urozmaicenia.
0:05:01:Może potrzebujesz nowego męża.
0:05:06:Spodobałoby ci się to, nieprawdaż?
0:05:09:Miał by szanse szturchać jakš|drobnš licznotkę przy maszynie do pisania.
0:05:13:Więc, zapomnij o tym Jimbo.|Utknšłe ze mnš.
0:05:19:Dopóki mierć nas nie rozłšczy.
0:05:43:Co za potwór.
0:07:34:Cholera.
0:07:44:- Jezu!|- Czy ja cię przestraszyłem, paniusiu?
0:07:48:Pracujesz tutaj?
0:07:49:Nie, proszę pani.|Zdarzyło mi się tylko tu być.
0:07:53:Mógłby zajrzeć na tyły?
0:07:55:Być może tylko wywaliło|bezpieczniki albo co.
0:07:57:Nie ma powodu, proszę pani.|Zwarcie objęło całš puszkę.
0:08:01:- Patrzyłe już?|- Czy patrzyłem? Do diabła pewnie, że tak.
0:08:04:Nie spodobałoby ci się tak bardzo|gdyby wiatło było włšczone.
0:08:10:- Zamierzasz mnie skrzywdzić?|- Tak, proszę pani. Obawiam się, że tak.
0:08:27:Robisz wielki błšd, kolego.
0:08:29:A to, dlaczego?
0:08:32:Ponieważ jestem glinš.
0:08:36:Gdzie to dostała,|w sklepie z drobiazgami?
0:08:53:Ten gówniany ruch Bruca Lee|będzie cię kosztował, dziecino.
0:09:02:Pranie jest gotowe.
0:09:08:O mój Boże!|Za tobš.
0:09:11:Paniusiu, jeżeli mylisz,|że się na to nabiorę....
0:09:14:- Nie.|- To najstarszy, przekręt z ksišżek.
0:09:42:- Widziałe to?|- Taa, to prawie nie daleko od twojej alei.
0:09:45:Masz wszystko?
0:09:46:- Taa. Głowę w torbie.|- Dobra. Zabierajmy go stšd.
0:09:49:- W porzšdku. Gotowy?|- Kiedy zamierzasz ić na lunch?
0:09:51:- Daj spokój. Uważaj na tyły.|- Taa.
0:09:53:- Okay. Przejcie.|- W porzšdku.
0:09:57:Nie wiem, co to jest.|Wyglšda jak by zwymiotował....
0:10:00:Wyjanimy sobie, co nieco.
0:10:02:Potwór pojawił się z pralki|i chwycił bandziora?
0:10:07:Zgadza się, sir.
0:10:08:A ty opuciła lokal|po tym jak to co wypluło jego głowę.
0:10:13:Lepiej by miała ten|uniform czysty i gotowy na jutro rano.
0:10:16:Kapitan będzie chciał|zamienić z tobš słowo.
0:10:19:Jestem glinš, Phil.
0:10:21:Nie pije po za służbš|i nie zmylam szalonych historii.
0:10:26:Tak samo jak facet, który widział|dwugłowego ogra w zeszłym tygodniu...
0:10:29:Lub gospodyni domu, która|znalazła dinozaura w swym Volkswagenie.
0:10:33:To prawda, Phil.|Szczerze.
0:10:37:Jak sobie chcesz.
0:10:39:Ale jeli tam był potwór...|Muszę jednš rzecz o nim powiedzieć.
0:10:45:Miał diabelski zgryz.
0:10:53:- Hej, Harris.|- Czeć, Lorelei.
0:11:02:Potwór ze zgryzem.
0:11:09:Dwugłowy ogr.
0:11:12:Dinozaur w Volkswagenie.
0:11:20:"Jim Korman."
0:11:23:Hej, zamierzasz zapłacić za to?
0:11:27:Mam pomysł. Zrobimy historię|o wciekłym psie, zobacz...
0:11:31:Ale z psiego punktu widzenia,|z pianš ciekajšcš dookoła marginesów.
0:11:35:i z małymi muchami skakajšcymi po stronach.
0:11:43:"Opowieci z krypty", Jim Korman.|Czeć, kochanie.
0:11:48:Tak, wcišż pracuje.
0:11:51:Tak.|Biorę tabletki.
0:11:55:Nie, sekretarki poszły do domu.
0:12:03:Kochanie.|Wiesz, że bym tego nie zrobił.
0:12:07:Nie, kochanie.
0:12:15:Kochanie.|Dałaby mi spokój?
0:12:17:{y:i}Dać ci spokój? Dam ci spokój.|{y:i}Złamię ci kark, ty cholerny idioto.
0:12:21:{y:i}Tylko poczekaj jak|{y:i}wrócisz do domu, kretynie!
0:12:46:Do diabła z tym.
0:13:23:Przepraszam, że pana|przeraziłam, panie Korman.
0:13:26:- To ty.|- Ty jeste tš dziewczynš z pralni.
0:13:29:Co do diabła robisz|w moim samochodzie?
0:13:32:Nazywam się Lorelei Phelps.|Jestem policjantkš.
0:13:36:Chciałam z panem|porozmawiać na prywatnoci.
0:13:39:Przecież zamknšłem wóz.|Jak weszła?
0:13:43:Widziałe gazety, Jim?
0:13:50:Byłam tam.
0:13:52:Widziałam to co|na moje własne oczy.
0:13:54:Do czego zmierzasz?
0:13:55:Jest wielki rumor o pojawianiu się potworów |w cišgu ostatniego tygodnia.
0:13:58:Wszystkie się różniš,|wszystkie okropne.
0:14:03:To policyjne szkice|wykonane na podstawie zeznań wiadków.
0:14:08:Te sš z ostatnich "Opowieci z krypty",|komiksu narysowanego przez ciebie.
0:14:17:Widzisz jakie podobieństwo?
0:14:30:Jak mylisz,|co to wszystko znaczy?
0:14:32:Jim, mylę, że jakim szalonym sposobem |twoje rysunki stajš się rzeczywistociš.
0:14:37:Po prostu wypadajš ze strefy zmroku.
0:14:42:Wiesz, że jest|to naprawdę dziwny poglšd.
0:14:45:Chciałabym to po prosto sprawdzić.
0:14:48:Jeli się nie sprawdzi,|zostawię cię w spokoju.
0:14:57:Dobrze.|Co mogę dla ciebie zrobić?
0:15:02:Po prostu narysuj potwora.|Co odpychajšcego.
0:15:07:Robi się.
0:15:37:Czego dokładnie się spodziewasz?
0:15:45:Jakim sposobem,
0:15:48:gdzie....
0:15:50:nasz nowy przyjaciel zrobi|nam niespodziankę, pojawiajšc się.
0:16:10:W porzšdku.|Skończyłem. Nic się nie stało.
0:16:14:Więc, domylam się,|że nie podziałało.
0:16:16:Być może.
0:16:19:Być może zdarzyło się to gdzie indziej.|Być może to nie zostało zauważane jeszcze.
0:16:23:Taa, może. Może.|Sšdzę, że mam dosyć tego.
0:16:27:Jim.
0:16:31:Daj temu czemu szanse.|Wszystko jest możliwe.
0:16:37:Wszystko?
0:16:41:Nie.|Nie rób tego.
0:16:46:Czemu nie?
0:16:50:Ponieważ ja nie wiem nic o tobie.
0:16:54:Po za tym,|że okropnie rysujesz.
0:16:57:Dobrze. Wiesz, co ci powiem?|Rezygnuje z horrorów.
0:17:00:Co raz bardziej się|wypalam tak czy owak.
0:17:02:Będę rysował romantyczne komiksy.
0:17:05:Moje rysunki będš słodkie i urocze,|że mój redaktor wpadnie w szał.
0:17:14:Oczywicie, będę|potrzebował pewnych inspiracji.
0:17:46:Musze już ić.|Zadzwonię do ciebie.
0:17:51:By umówić się na randkę?
0:17:54:By dać ci znać jak by pokryty luzem potwór|terroryzował okolice.
0:17:59:Powiedz mi to przy kolacji.
0:18:02:Może.|Zadzwonię.
0:18:20:Dzięki, kolego.
0:18:43:Czysto, panowie. Ruszajmy.|Sawyer, Fastball, idziecie ze mnš.
0:18:46:Craig, południowš flankš.
0:18:47:- Hej, Butch.|- Co jest?
0:18:49:- A co ze mnš?|- Co niby z tobš?
0:18:51:Mogę ić z tobš?
0:18:52:Spadaj, okularniku.|Jestemy na niebezpiecznej misji.
0:18:56:- Ale czy mogę...|- Ruszajmy, panowie!
0:18:57:- Dalej, Michael. Ruszaj za mnš.|- Idziemy!
0:18:59:Kto ich tam w ogóle potrzebuje?
0:19:05:Pozostańcie blisko mnie, panowie.
0:19:24:Butch?
0:19:26:Jest tam kto?
0:19:31:Mama mówiła, że nie powiniene|grzebać w starych lodówkach.
0:19:34:Drzwi mogłyby się zatrzasnšć|i by tam utknšł.
0:19:38:Mógłby umrzeć.
0:19:51:Hej, Butch!|Hej, panowie! Chodcie tutaj.
...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin